Źródło: Panasonic (zasadniczo) |
Nikon, na którym niektórzy już stawiali krzyżyk, sprężył się
i zaprezentował swoje Z7 i Z6. Zobaczymy jak tam będzie z płynnością dostaw,
ale tak czy inaczej premiera się odbyła. Teraz – wiadomo – kolej na Canona. Na
pewno na Canona? Oficjalnie może tak, gdyż ogłoszony zostanie
najprawdopodobniej już pojutrze. Ale pewna firma uznała, że warto Canona
wyprzedzić i wypuściła kontrolowany przeciek o swoim przyszłym pełnoklatkowym
bezlusterkowcu. Kto to taki? Fuji? A może Pentax? Nie, Panasonic!
Rzecz z jednej strony nieprawdopodobna, bo "przecież nie da się od razu wskoczyć ze śmiesznie małego Micro 4/3 od razu na Pełną Klatkę!" Tak brzmi czarny PR najpoważniejszej konkurencji. Wiadomo której konkurencji J. Tej, co podobnie jak Panasonic ma w swej ofercie telewizory, kamery od amatorskich do super-hiper-pro i sprzęt audio, ale już od kilku lat sama produkuje małoobrazkowe bezlusterkowce. Jednak zacytowany "argument" przeciw jest jednocześnie argumentem za. Bo skoro chcemy konkurować, musimy pokazać pełnoklatkowe bezlustro.
Rzecz z jednej strony nieprawdopodobna, bo "przecież nie da się od razu wskoczyć ze śmiesznie małego Micro 4/3 od razu na Pełną Klatkę!" Tak brzmi czarny PR najpoważniejszej konkurencji. Wiadomo której konkurencji J. Tej, co podobnie jak Panasonic ma w swej ofercie telewizory, kamery od amatorskich do super-hiper-pro i sprzęt audio, ale już od kilku lat sama produkuje małoobrazkowe bezlusterkowce. Jednak zacytowany "argument" przeciw jest jednocześnie argumentem za. Bo skoro chcemy konkurować, musimy pokazać pełnoklatkowe bezlustro.
Coś o nim wiadomo? Prawie nic. Poza tym, że prototyp
zostanie pokazany na Photokinie, a premiera rynkowa nastąpi w pierwszej połowie
przyszłego roku. Ani słowa o matrycy, szczegółach korpusu, mocowaniu
obiektywów. Ot, psychologiczna zagrywka Panasonica. Ale raczej prawdziwa
informacja, a nie plotka, gdyż na rumorsowych
portalach oznaczana jest najwyższym prawdopodobieństwem urzeczywistnienia się.
A co z tym Canonem? Teraz zależy mu tylko na pokazaniu swego
reprezentanta w klasie, bo wyścig "kto pierwszy?" już przegrał z
Nikonem. Niemniej EOS R (tak się podobno będzie nazywał) zapowiada się rozsądnie.
Jako, że premiera na dniach, nie dziwi, że pojawiła się nawet pełna
specyfikacja. Aparat ma mieć rozmiary z okolic lustrzanek APS-C klasy średniej
(oczywiście jest trochę cieńszy) i nowe mocowanie obiektywów RF, z adapterem
dla optyki EF oraz EF-S. Matryca 30 mln pikseli z filtrem dolnoprzepustowym.
Autofokus (Dual Pixel) pracujący od -6 EV, ale średnio dający sobie radę w
trybie ciągłym, gdyż wówczas mamy tylko 5 klatek/s. W One-shot AF 8 klatek/s. Dotykowy,
nieruchomy ekran LCD – oledowy jest tylko wizjer. [EDIT
kilka godzin po publikacji: przepraszam, ekran jednak umocowano na
"pełnym", bocznym przegubie. Wcześniej nie widziałem zdjęcia tyłu aparatu,
a pozornie pełne dane techniczne nie mówiły, że ekran jest ruchomy.] I ani słowa o stabilizacji
matrycy! To wszystko oznacza, że EOS R ma być modelem ze średniej półki. W
sumie nic dziwnego, takie podejście podejrzewałem. No, z wyjątkiem
zapowiadanego zooma 28-70 mm f/2.
Jak to będzie w rzeczywistości i jak będzie wyglądał
harmonogram rozwoju systemu dowiemy się najpewniej 5 września. Jednak żadnych
rewelacji nie spodziewam się. Tu, u Canona, ale u Panasonica już tak. Jego oficjalna
premiera podobno będzie miała miejsce dopiero 25 września, ale wróbelki
ćwierkają, że premiery prasowe odbędą się już za kilka dni i wówczas pewnie
pojawią się obfitsze przecieki.
Jeszcze Zeiss cos przebakuje o pelnoklatkowcu...
OdpowiedzUsuńAle tani to on raczej nie będzie. Sądząc po marce. Ale kto wie...
UsuńNie chcę być złym prorokiem, ale byłbym w stanie postawić jakąś drobną sumę (powiedzmy dobre piwo albo dwa ^__^) na to, że Zeiss okaże się rebrandem. Oczywiście odpowiednio wycenionym.
UsuńHasselblad bis.
UsuńNo TAKIEJ poruty, jak Hassel to chyba jednak nie wytną. Chyba...?
UsuńUżyją drewna tekowego zamiast wiśni (czy tam odwrotnie) i będzie w porządku.
UsuńJeśli wszystkie plotki się spełnią, Canikony mogą też zostać podgryzione od góry - jeśli Fujifilm zdecyduje się wprowadzić na rynek tańszą wersję G50 i faktycznie wyceni ją na 3900 USD, to na pewno znajdą się i tacy, którzy zamiast w mały obrazek, zdecydują się przejść w mały-średni. Zwłaszcza pejzarzyści
OdpowiedzUsuńTakie Fuji może być naprawdę mocno okrojone, byle tylko matryca została. Ale Sony może odpowiedzieć jakimś A5, czy wręcz A3 kosztującym nieduże kilkaset USD. Tak czy inaczej, niech się kręci!
Usuń