środa, 30 stycznia 2019

Panasonic Lumix S1 / S1R – Jutro zaczyna się tu sezon



Źródło: Panasonic
     Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jutro objawią się nam – już oficjalnie i jawnie – bliźniaki Panasonica. Coś tam już o nich wiadomo od czasów Photokiny, gdy zaprezentowano ich prototypy, ale wielu szczegółów brak. To w odróżnieniu od ogłoszonego w zeszłym tygodniu Olympusa E-M1X, którego poznaliśmy dokładnie zanim został oficjalnie ogłoszony.
     Postanowiłem zebrać garść znanych, bądź tylko podejrzewanych parametrów obu Lumixów, by później sprawdzić co się zgodziło z rzeczywistością, a co jej przeczy. Które dane okazały się prawdziwe, a które były tylko zasłoną dymną. No i czy Panasoniki S1R i S1 okazały się warte czekania. W każdym razie jeśli chodzi o swe cechy i parametry, bo na testy praktyczne przyjdzie czas później.
     Dla urozmaicenia artykułu, ale też trochę z lenistwa, postanowiłem napisać artykuł kilka dni wcześniej i zaplanować jego publikację na dzień przed premierą. Dzięki temu możecie poznać stan wiedzy o nowych Panasonicach na dzień 26 stycznia rano, być może do 30 stycznia wróbelki coś doćwierkają, a jutro sprawdzicie ile w tym wszystkim było prawdy. A dlaczego „z lenistwa”? Po prostu w weekend wyjeżdżałem na ferie, a w ich planach na nie przewidziałem punktu „siedzenie przy kompie”. 

     W sumie wygląda na to, że biorąc pod uwagę znane lub wydumane dane techniczne, aparaty te będą bliźniakami. Dwujajowymi, ale jednak.
     Lista tych danych wygląda tak:
·        Rozdzielczość 24 Mpx / 47 Mpx (S1 / S1R)
·        Wyjątkowo wysoka rozdzielczość wizjera (podobno >5 mln punktów)
·        Dwa sloty kart pamięci (XQD i SD) – nic nie wiadomo o kompatybilności z CFe
·        Autofokus DFD
·       Stabilizowana matryca plus (niektóre) obiektywy – w sumie Dual I.S. którejś tam generacji
·        Ekran odchylany w pionie i w poziomie (nie mam pojęcia dlaczego powszechnie pisze się o odchylaniu trzyosiowym)
·      Tryb wysokiej rozdzielczości wykorzystujący 8 ekspozycji (nie wiadomo, czy wymagać będzie statywu i jakie będą deklarowane rozdzielczości zdjęć)
·        Wbudowana sztuczna i podobno ucząca się (na błędach?) inteligencja
·        Tryb wysokiej rozpiętości tonalnej HLG Photo
·        Filmy 4K/60p
·        Uszczelnienia
·        Dostępność w sklepach w marcu
·        Cena (podejrzewana) 2000 / 4000 USD

     Oprócz aparatu mają pojawić się też trzy obiektywy. Pierwszym jest – raczej niestabilizowana – „pięćdziesiątka” f/1.4. Obok niej staną dwa zoomy: 24-105 mm (najprawdopodobniej f/4) oraz 70-200 mm (liczę, że f/2.8). Są jednak tacy, którzy podejrzewając ruch analogiczny jak w systemie Micro 4/3, typują dla obu maksymalny otwór względny f/2.8-4. Przy zoomie uniwersalnym nie mam nic przeciw temu, jednak w optyce tele już zdecydowanie tak.

     Poza tymi trzema szkłami nie spodziewałbym się żadnego innego. Pewnie liczyliście, że Sigma od razu wesprze czymś Panasonica? Nic z tego! Jak się nieco nieoficjalnie dowiedziałem, firma nie ma obecnie mocy produkcyjnych, które mogłaby przeznaczyć dla optyki L. To była ta zła wiadomość. Jest jednak i dobra. Obiektywów na razie nie będzie, lecz pojawi się adapter analogiczny do znanego już MC-11, pozwalającego korzystać w bezlusterkowcach Sony z obiektywów EF Canona. Panasonicowa jego wersja będzie o tyle lepsza, że Sigmie nieobce są protokoły komunikacji aparatów i obiektywów nowego systemu. Dlatego canonowska optyka powinna tu śmigać aż miło.
     Trochę żal, że Sigma nie zdążyła. Jednak obecność adaptera zachęci canoniarzy do przesiadki na nowe Lumixy. Nie muszą ładować pieniędzy w wymianę całego systemu. Wystarczy, że operacja na początku obejmie tylko korpus, ewentualnie korpusy aparatów. No, i trzeba będzie zainwestować w adapter / adaptery. A z czasem przyjdzie kolej na stopniową wymianę optyki. Albo i nie, jeśli canonowska będzie się dobrze sprawdzać.

     Ciekaw jestem czy podane wyżej wymyślone ceny okażą się bliskie prawdy. Wiadomo, że Lumix S1R tani być nie może i jego 15000 zł wyglądałaby dość rozsądnie. A jeszcze lepiej prezentowałaby się dwukrotnie niższa cena Lumixa S1. Podejrzewam jednak, że Panasonic w tym wypadku nie zagra tak ostro, choć wówczas na rynku zrobiłoby bardzo ciekawie. Nikon, Sony i Canon dostałyby mocno po nosach, gdyż panasonicowe 7500 zł oznaczałoby cenę o 1500 zł niższą niż Sony A7III i o 2500 zł niższą niż Canona R i Nikona Z6. A może jednak pójdzie na całość? Zobaczymy jutro, choć liczę się z tym, że trzeba będzie poczekać. Panasonic czasem zwleka z deklaracją cen na poszczególne rynki nie korzystające z dolara, czy euro. Jednak może tym razem dowiemy się od razu? 
     Sam czekam na nowe Lumixy z niecierpliwością, gdyż to co wiemy o nich prezentuje się bardzo zachęcająco. Mam nadzieję, że diabeł tradycyjnie tkwiący w szczegółach nie zmieni negatywnie tego obrazu. A może będzie wręcz przeciwnie i jutro wypłyną jakieś niespodziewane pozytywne cechy Panasoniców S1 i S1R?

4 komentarze:

  1. Cosi mi sie widzi ze juz niedlugo bedziemy mogli sobie o aparatach fotograficznych poczytac tak jak czytamy o samochodach Ferrari, McLaren czy Lamborghini. Cos dla bogatych i profesjonalistow. My zadowolimy sie smartfonem z 10-15 krotnym zoomem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aparatów będą używali też amatorzy. Amatorzy w pierwotnym tego słowa znaczeniu, pochodzącym od włoskiego "amare". Tak jak są amatorzy gotowi zapłacić niewyobrażalne dla ogółu kilkaset złotych za butelkę wina albo inni amatorzy płacący podobne sumy za bilet do teatru, tak my, fotoamatorzy będziemy kupowali sprzęt za grube tysiące.

      Usuń
  2. Jak widać era lustrzanek dobiega powoli do końca. Jeszcze zostanie dopracowana elektroniczna migawka i aparat będzie tylko elektronicznym gadżetem.

    OdpowiedzUsuń