Consumer Electronic Show odbywające się w Vegańskim Lesie to jak zwykle pierwsze w
roku święto elektroniki użytkowej. Bardzo szeroko pojętej elektroniki: od
telefonów do śmigłowców. Pośrodku są komputery wszelakie, telewizory, sprzęt
audio, a pomiędzy tym wszystkim krąży – mniej lub bardziej inteligentna –
sztuczna inteligencja.
I to ona stworzyła nastrój tegorocznych targów za sprawą
ważnego, wręcz precedensowego na skalę światową wydarzenia. Trudno obecnie
stwierdzić na ile rzecz była ukartowana, ale w Las Vegas w przeddzień targów
robot zabił robota. Konkretnie: autonomiczna Tesla przejechała niezbyt
człekokształtnego i niezbyt (sztucznie) inteligentnego, choć podobno
gadającego, robota który wylazł na jezdnię. Jak nic, to początek Tragedii pralniczej. Stanisław Lem z
pewnością uśmiecha się z zaświatów.
No dobra, ale co tam słychać w vegańskiej fotografii?
Też tam krąży. Oczywiście to nie Photokina (najbliższa w
maju 2020), czy CP+ (za półtora miesiąca), lecz ją widać. Punktowo. Ale
znacząco.
Z tych punktów, jako pierwszy wymienię cyfrówkę Sharpa. To
nie tyle aparat, co przede wszystkim kamera. A dokładniej, jej koncepcja,
prototyp, czy raczej makieta. Kamera kompaktowa, z matrycą i mocowaniem obiektywów
Micro 4/3, a filmująca w rozdzielczości… 8K. A pierwszy miał być przecież
Panasonic! Nie będzie, szczególnie że odwołał swe wcześniejsze, photokinowe
zapowiedzi, że taki sprzęt wypuści jeszcze przed tokijskimi letnimi Igrzyskami
Olimpijskimi 2020 roku. W ostatnich dniach ta premiera została oficjalnym
głosem firmy przełożona na poigrzyska.
Źródło: Panasonic |
Znacznie ważniejsze, że ani o jotę nie została przesunięta
premiera małoobrazkowych Lumixów S1 i S1R – termin w końcu stycznia pozostaje
aktualny. Niezmieniony pozostaje też koniec marca, jako data premiery
sklepowej. Natomiast z okazji CES Panasonic wyjawił kolejne szczegóły
specyfikacji tych dwóch modeli. Odmiennie niż w przypadku Olympusa Overleaked
E-M1X, aparaty można już było pomacać, ale 100-procentowo pewnych szczegółów
technicznych nie znamy zbyt wielu. Rozdzielczości, odpowiednio, 24 i 47 Mpx,
filmy 4K 60p, gniazda kart SD i XQD, dwuosiowo uchylny ekran, uszczelnienia… i
to chyba tyle. Nie potwierdził się (jeszcze) elektroniczny filtr neutralny.
Natomiast już pewny jest tryb wysokiej rozdzielczości działający tak jak w
Olympusach, czyli bazujący na 8 ujęciach wykonanych przy kolejnych
mikroprzesunięciach matrycy. Niestety Panasonic nie precyzuje, czy ta funkcja
dostępna będzie tylko w S1R, czy także w S1. Natomiast w obu pojawi się tryb
wysokiej rozpiętości tonalnej HLG, dostępny dla zdjęć, a nie jak do tej pory
tylko dla filmów. Obejrzenie efektów pracy HLG możliwe będzie wyłącznie na
ekranach sprzętu obsługującego tę funkcję. Te dwie kwestie wyczerpują temat
stopniowego ujawniania tajemnic Lumixów S1 i S1R podczas targów CES. Ciekawe,
czy przed premierą w końcu miesiąca Panasonic jeszcze podrzuci jakieś nowe
szczegóły…
Źródło: Nikon |
Z kolei Nikon poza zapowiedziami wrzuca też konkrety. W
każdym razie jeden: superszerokokątny zoom – oczywiście do bezlusterkowców –
14-30 mm f/4. Znajdował się on w harmonogramie planowanych Nikkorów Z, a cieszy że pojawił się tak szybko. To z pewnością nie jest obiektyw reporterski.
Na taki, konkretnie 14-24 mm f/2.8, musimy jeszcze poczekać. Ale zoom 14-30/4
będzie z radością przygarnięty przez tych, dla których wysoka jasność nie jest
priorytetem, ale kompaktowość, nieduży ciężar i ciekawszy zakres ogniskowych,
owszem. A, i filtry: ten obiektyw może „natywnie” korzystać z klasycznych,
okrągłych filtrów o średnicy 82 mm.
Drugą nikonowską nowością, jest uzupełnione oprogramowanie
wewnętrzne obu bezlusterkowców. No dobra, przyznaję: nie tyle oprogramowanie,
co zapowiedź jego pojawienia się. Bez konkretnej daty. A wzbogacenia możliwości
działania w Z6 i Z7 są następujące: przesyłanie na nagrywarki Atomos Ninja plików
filmowych ProRes RAW, funkcja Eye-AF, czyli automatyczne ustawianie ostrości na
oko fotografowanej osoby oraz kompatybilność z kartami CFexpress. Wcześniej
na blogu zastanawiałem się, czy Sony pozwoli Nikonowi obejść swój monopol na
karty XQD i otworzyć się na CFe, których produkcja nie wymaga kupowania licencji.
Jak widać udało się. Teraz tylko czekać aż karty pamięci tego nowego standardu
wejdą na rynek. Chęć ich wypuszczenia deklarował już Delkin, Lexar oraz firma
ProGrade będąca niejako drugim spadkobiercą „dawnego” Lexara.
Źródło: Nikon |
U Nikona warte zauważenia jest też to Eye-AF. Ciekawe
jak tam ze skutecznością, szczególnie w porównaniu z chwalonym analogicznym
rozwiązaniem Sony.
Trzeci targowy nius od Nikona, to uaktualniona wersja
harmonogramu pojawiania się Nikkorów Z. Widać jedynie
nieduże zmiany w terminach, ale żadnych nowych szkieł tam nie uświadczymy. Może
coś więcej na ten temat Nikon wspomni podczas targów CP+.
Przy okazji, świeżutka CESowa nowość od Lexara: 1-terabajtowa karta SD. Źródło: Lexar. |
Tyle o fotograficznych nowościach na CES. Na koniec wspomnę jeszcze
o polskim, lokalnym ruchu aktualnego głównego gracza w konkurencji Micro 4/3,
czyli Olympusa. Gdy Panasonic wkłada dużo wysiłku w stworzenie linii swoich
małoobrazkowych bezlusterkowców, z konieczności musi odpuścić Micro 4/3.
Olympus wyrósł więc nagle na lidera, choć oczywiście jeszcze nie na
monopolistę. Niemniej to on będzie kształtował trendy i rynek w tej klasie
sprzętu. Można się było spodziewać praktyk monopolistycznych, ale okazało się,
że Olympus poszedł inną drogą. Wczoraj i dziś dwie duże sieci sklepów, Fotojoker
i AB Foto, ogłosiły podwojenie aktualnie obowiązującego cashbacku na wybrane
aparaty i obiektywy Olympusa. Ich lista nie jest może długa, do tego w obu tych
sklepach wygląda nieco odmiennie. Gdy się przyjrzałem ofercie, wygląda ona
naprawdę ciekawie. Na cenach stałek schodzi się po dobrych kilkaset złotych
poniżej najlepszych cen ze Skąpca. W przypadku aparatów bywa, że i o tysiąc
złotych. Jeśli planujecie zakupy w systemie Micro 4/3 zajrzyjcie do
wymienionych sklepów. Może ich drogą pójdą następne? A może i polski Panasonic?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz