Źródło: Panasonic |
Trochę się przestraszyłem, że moje źródło zawiodło. Źródło,
które zimą, tuż po premierze Panasoniców S1 i S1R doniosło, że na jesień
szykowana jest premiera trzeciego bliźniaka. Na jesień! A tu pod koniec maja
słychać plotki, że S1H już tuż. I rzeczywiście pojawił się, ale tak trochę
teoretycznie – oficjalnie w formie jednego zdjęcia oraz niepełnych danych
technicznych. Bo premiera, oczywiście, jesienią.
Uff, źródło zachowało
wiarygodność.
Trochę dziwne do jedno tylko zaprezentowane zdjęcie, w
sytuacji gdy prototyp aparatu (niedziałający) można było obejrzeć (przez szybę)
na kończących się właśnie targach Cine Gear. A może to nie był oficjalny
prototyp, a jedynie zmyłka? Żeby Sony przestraszyło się, że jego potencjalny
Sony A7s III pasuje już tylko do czasu przeszłego całkiem dokonanego. Sony
jednak nie pęka. W każdym razie Wszyscy Ludzie Sony twierdzą, że to Panasonic
czuje na karku oddech Sony, stąd prezentuje jeszcze zupełnie niegotowy aparat,
byle nie wyglądać na całkiem zapóźnionego w momencie przyszłej, podobno
nieodległej premiery następnej eski trzy.
Jak będzie, tak będzie, na razie o A7s III nie wiemy nic, a
o S1H jednak coś. I o tym coś napiszę kilka słów. Kilka, bo to mało
fotograficzne, a typowo filmowe zwierzę. Jeszcze z miesiąc, dwa temu nie było
wiadomo w którą stronę pójdzie Panasonic swoim trzecim modelem. Przyznam, że
obstawiałem tę odmienną opcję, rzekłbym „canonowską”. Czyli model z niskiej
półki. Jednak ważniejsza okazała się walka z najsilniejszym konkurentem, stąd
model „filmowy”. Sądząc po specyfikacji i wyglądzie wręcz bardzo filmowy.
Od tego wyglądu zacznę. Z przodu właściwie po staremu, choć
widać, że wyłącznikiem aparatu jest teraz obrotowa dźwigienka wokół spustu
migawki. Jak w Nikonach… oraz Lumiksie G9, rzecz jasna. W miejscu
dotychczasowego wyłącznika, czyli na górze aparatu, pojawił się ogromny,
czerwony guzik rejestracji filmu. Drugi, identyczny zastąpił dźwigienkę 1/2 po lewej na dole aparatu.
Źródło: panasonicff.com |
Za to z tyłu aparatu rewolucja, a nawet dwie. Pierwsza to
ekran na pełnym, bocznym przegubie. Do tego brzydko, niezgrabnie odsunięty w
tył, gdyż obok zawiasu pojawiła się kratka wentylatora. No, Panasonic poszedł
po całości! Teraz już nie można mieć żadnych obaw o skuteczność chłodzenia
matrycy. A z tym ekranem to ciekawa sprawa, bo podczas premiery Lumixów S1 i
S1R głoszono, że ich ekrany – tak tylko trochę ruchome – to najlepsze
rozwiązanie. Że wszyscy chcieli mieć
je w osi obiektywu, że nie przeszkadzają przy podłączaniu kabelków do gniazd z
lewej strony itd. Minęły trzy miesiące i okazało się, że cała ta filozofia się
przeterminowała. Ale ja tam nie narzekam, pewnie podobnie filmowcy, którzy wolą
mieć ekran po staremu, czy tak jak we wszystkich filmowych Lumixach GH.
To tyle zewnętrznych różnic w stosunku do Panasoniców S1 /
S1R. We wnętrzu widzimy zagadkę w kwestii matrycy. Bo na razie nic o niej nie
wiadomo. Filmy mają mieć 6K (to już oficjalnie), więc spodziewać się należy 24
Mpx. Stabilizacja? Też zero informacji, ja obstawiam, że jej nie będzie.
Co jeszcze formalnie zapowiedziano? Kilka rzeczy, wymienię
je w punktach:
·
6K 24p przy proporcji boków kadru 3:2
·
5.9K 30p dla 16:9
·
opcje zwane Multi
Aspect (choć chyba nie to samo co w GH5s), w tym anamorficzne 4:3
·
10-bit 4K przy klatkażu do 60p (ale to raczej z
obszaru matrycy APS-C / Super 35)
·
oczywiście brak ograniczenia z czasu nagrywania
·
V-Log z dynamiką ponad 14 EV
·
sugerowana amerykańska cena 4000 dolarów
Tyle wiadomo, reszta jesienią. Podejrzewam, że Panasonic nie
wystrzelał się z najciekawszych informacji o Lumiksie S1H i coś zostawił na
deser. Byśmy oczekiwali z zainteresowaniem, ale także by móc odeprzeć
spodziewany atak Sony i jego A7s III. Który podobno będzie aparatem wspaniałym.
W co trudno wątpić widząc jak działają A7R III, A7 III i A9 po ostatnich
aktualizacjach softu. Będzie ciekawie!
O rany! To zdaje się pierwszy w historii wentylowany aparat. Czy będzie głośny? Zagłuszy księdza na ślubie? Czy też jak w znanym z komiksu Wilq stwierdzeniu - cicho chodzi piiiiip chłodzi? (autocenzura)
OdpowiedzUsuńWilq? Nie znam gościa. Ale to pewnie tak jak z klimami w aucie moim i kolegi. Niemal jednocześnie kupiliśmy takie (on Carinę, ja Carismę - oba 1.6) i obaj szarpnęliśmy się na dołożenie klimatyzacji. To był chyba 1997 r, więc nieźle zaszaleliśmy. Tyle, że on narzekał że mu słabo chłodzi, choć nie zabiera mocy napędowi, a ja byłem zadowolony z chłodzenia, ale włączenie się agregatu czułem tak jak wjechanie w błoto.
UsuńA w temacie: cyfrowe ścianki miewają aktywne chłodzenie. Ale racja, nimi się nie filmuje.
W Fiacie Panda klima działa tak, że gdy jest włączona to nie można wyjechać z garażu podziemnego.
UsuńMożna próbować na wstecznym, on może mieć mniejsze przełożenie.
UsuńAle domyślam się jak to może wyglądać, bo pamiętam minę mechanika z Fiata, którego zapytałem czy dałoby się zamontować klimę do mojego Punto, co go miałem bezpośrednio przed Carismą. U niego hasało AŻ 55 średnio narowistych włoskich rumaków, ale machanior i tak kręcił nosem. "Paaanie, ja mogę zamontować. Się da, ale to nie pojedzie. O, gdyby Pan miał wersję 70 KM, to już tak." Ale nie miałem.