Nikon właśnie wyprodukował 120-milionowego Nikkora (gratulacje!), a Sigma postanowiła uświetnić to wydarzenie premierą małoobrazkowego zooma jaśniejszego niż wszystkie inne. Dotychczas w tym formacie spotykaliśmy zoomy o maksymalnym otworze względnym „zaledwie” f/2 (Canon RF 28-70, Sigma 24-35), choć w APS-C pojawiało się f/1.8 (choćby Sigma 18-35), a w Micro 4/3 nawet f/1.7 (np. Panas 10-25).
Sigma postanowiła podciągnąć pełną klatkę o te 0,3 działki przysłony do poziomu APS-C, i to jest pierwszy powód dzisiejszej premiery.
Drugim była chęć stworzenia małoobrazkowego zooma naśladującego wspomniany wyżej własny 18-35 mm. To zoom, który dekadę temu nieźle narozrabiał, produkując wspaniały obrazek godny stałek, jednocześnie szczycąc się typową dla nich wysoką jasnością. Gdy testowałem ten obiektyw, marudziłem na trochę nijaki zakres jego ogniskowych. Brakowało mi – alternatywnie – albo na dole „prawdziwego szerokiego kąta”, czyli 24 mm, albo na górze choćby styku z ogniskowymi portretowymi. Taki ni pies, ni wydra.
Ba, to co ja mam napisać na temat zakresu ogniskowych dzisiejszej premiery? W szerokim kącie mamy to samo co tam, a w wąskim nowy zoom ledwo dociera do standardu. I marudziłbym dalej, gdyby nie wyraźna deklaracja Sigmy o filmowym przeznaczeniu tego szkła. OK, w takim razie parametry lepiej się spinają. Szczególnie, że konstruktorzy zminimalizowali oddychanie obiektywu, zorganizowali mu wewnętrzne zoomowanie (stałe wyważenie na gimbalu), przysłonie dali aż 11 listków, a jakością obrazu zoom ten ma równać się z sigmowymi stałkami 24/1.4 i 50/1.4. Mocno zadbano o korekcję podłużnej aberracji chromatycznej – wady lubiącej pojawiać się w jasnych szkłach, a jednocześnie trudno korygowalnej cyfrowo. O, i to mi się bardzo podoba!
Masa? Niecały kilogram. Długość? Circa 15 cm. Filtry? 82 mm. Czyli żaden mikrus z niego, ale da się z tym żyć.
Z ceną Sigma wcale nie zaszalała. Oficjalnie to niecałe 6600 zł, a jeśli obiektyw zamówimy w czerwcu, urwiemy z tego 600 zł. I dostaniemy jeszcze 5-letnią gwarancję.
W sumie fajne szkło, choć zdecydowanie nie dla każdego, a też nie bardzo wiadomo do czego. Formalnie, to do aparatów z mocowaniami L i Sony E. Jednak Sigma w swojej informacji prasowej doprecyzowuje, że zaprezentowany dziś obiektyw jest „przeznaczony do pełnoklatkowych aparatów bezusterkowych”. I bądź tu mądry!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz