Źródło: Canon |
Natomiast EOS 1D X III ma dysponować przetwornikiem genialnie sprawującym się przy wysokich czułościach (choć wygląda na to, że niestabilizowanym), autofokusem z wielokrotnie powiększoną liczbą sensorów i „cudownymi” algorytmami działania oraz seriami 16 klatek/s przy używaniu wizjera optycznego (!).
Zdjęcia i filmy (4K/60p, 10-bit, RAWy też) zapisywane są na
karcie CFExpress (dwa sloty, rzecz jasna). Widać Canon ewakuuje się ze standardu CFast, używanego także przez 1D X Mark II. Druga ewidentna nowość to zapis zdjęć w
10-bitowych plikach HEIF, zastępujących 8-bitowe JPEGi. WiFi, GPS, Bluetooth,
złącze Eternetu… normalka. A, jeszcze podświetlane przyciski – Nikon ma, więc
Canon nie może być gorszy.
Kiedy to cudo się objawi? Nie wiadomo. Zgodnie z informacją
prasową prace nad nim są „zaawansowane”. W przyszłym roku latem będziemy mieli
Igrzyska Olimpijskie, więc pewnie w lutym, marcu nowy 1D X oficjalnie ujrzy
światło dzienne. Ciekawe co jeszcze ciekawego sobą zaprezentuje. Bo nie wierzę,
że już teraz Canon wyprztykał się ze wszystkich informacji o jego atutach.
Źródło: Canon |
A, jeszcze jedno. To już nic niespodziewanego, ale dziś
Canon wreszcie oficjalnie ogłosił pojawienie się swego długiego zooma RF 70-200
mm f/2.8 L IS USM. Nie, wróć! Wcale nie długiego, gdyż liczącego w pozycji 70 mm zaledwie 146 mm. Choć tydzień temu na
blogu obstawiłem długość 13 cm, a więc przeceniłem umiejętności canonowskich
inżynierów w kompaktowaniu optyki.
Ale już przed masą 1070 g chylę czoło. To
półtorakrotnie mniej niż lustrzankowa konkurencja. Wiadomo, ten zoom nie jest
konstrukcją „zamkniętą”, gdyż wydłuża się wraz ze zwiększaniem ogniskowej, co
jednak uważam za sensowny pomysł. Zresztą zastosowany jednocześnie przez
Tamrona w pokazanym wczoraj zoomie 70-180/2.8, a przeznaczonym do
pełnoklatkowych Sony.
Nowe szkło Canona może poszczycić się wyrafinowanymi
powłokami przeciwodblaskowymi, bardzo skutecznymi uszczelnieniami oraz napędem
autofokusa Dual Nano USM poruszającym niezależnie dwie grupy soczewek
odpowiedzialnych za ostrzenie. Cieszy liczna reprezentacja soczewek
asferycznych i Super UD oraz optyczna stabilizacja o deklarowanej skuteczności
pięciu działek czasu.
Znacznie mniej cieszy cena. Canon sugeruje, że ma ona
wynosić niemal 12700 zł. No, teraz tylko czekać jaką cenę zaserwuje nam Nikon
za swój planowany odpowiednik w linii obiektywów Z. Podejrzewam, że – niestety!
– nie będą chcieli być gorsi. Ale zamiast czekać na Nikkora, możemy kupić zoom
Canona. Niby informacja prasowa mówi o jego dostępności w sklepach w grudniu.
Jednak w sklepie internetowym Canona zamówienie możemy zlożyć już 11
listopada, a sklep wyśle nam obiektyw 21 listopada. Praktyka ciekawsza niż teoria –
takie rzeczy tylko u Canona!
A czy jacyś reporterzy prasowi i sportowi przesiadają się w ogóle na bezlusterkowce? Fotodokumentaliści teatralni, których znam, już porzucili swoje dawne lustrzanki Canona na rzecz bezlusterkowców Sony.
OdpowiedzUsuńJakieś pojedyncze przypadki. Ale Sony usilnie pracuje nad reporterami. Szczególnie sportowymi. Nikon i Canon wyraźnie odpuszczają temat, o czym świadczą zapowiedzi D6 i 1D X Mk III. Żeby tylko nie obudzili się z ręką w nocniku. Bo gdy za 2-3 lata wypuszczą swoje pierwsze "w pełni reporterskie" bezlustrowce, to one będą musiały współzawodniczyć z Sony A9 IV. I ich szanse nie będą duże...
UsuńWłaśnie ten zoom Tamrona mnie najbardziej ciekawi. Jest naprawdę mały i lekki, mam nadzieję że jakościowo nie będzie bardzo odbiegał od "eLek". W ogóle cieszy mnie że zamiast ścigać się z Sigmą w konkurencji "kto ma największego" zrobił zwrot w przeciwną stronę. Tylko na razie nie miałbym do czego tego Tamrona zapiąć.
OdpowiedzUsuńDobry ruch Tamrona. Podejrzewam, że rozważali też opcję ze stabilizacją, ale im wychodziło zbyt duże szkło.
Usuń