Dłuuuugi
zoom i…
To
właśnie z powodu obiektywu wziąłem tego Canona na warsztat. Małoobrazkowe
21-1365 mm, oznaczające krotność zooma 65× to imponujący zakres. Na myśl o jego
prawym krańcu ślinią się ptasiarze i inni fotografowie dzikiej przyrody –
oczywiście tylko ci, którzy nie widzą się w roli tragarza dla lustrzanki i
dobrych kilku kilogramów optyki do niej. 21 mm robi może mniejsze wrażenie, ale
szerokiego kąta nigdy za mało – czy to w fotografii krajobrazowej, czy to
reportażu we wnętrzu. Do testu wybrałem Canona, choć żadna z podanych wyżej
wartości nie jest wyjątkowa. Sygnowany logo Kodaka aparat wyprodukowany przez Pixpro
sięga zoomem 1560 mm, przy identycznej jak u Canona krotności 65×. Z kolei w Panasonicu
FZ70 trafiamy na szerszy kąt widzenia odpowiadający małoobrazkowym 20 mm (choć
zoom „zaledwie” 60-krotny). Ale wybrałem Canona, ponieważ w kategorii cyfrowych
kompaktów jest on dla mnie pewnego rodzaju gwarantem jakości. Jasne, zdarzają
się aparaty lepsze od PowerShotów lub IXUSów, ale tak jak dawniej marka Fuji
oznaczała, że film będzie co najmniej dobry (a może i świetny), tak w cyfrowych
kompaktach rolę tę odgrywa Canon. Kiedyś można było znaleźć wspaniały materiał
Kodaka, Agfy, czy Koniki, ale była też szansa, że trafimy na niewypał. W Canonie
nie zdarzyło mi się to nigdy wcześniej, więc mam nadzieję, że nie polegnie on i
na trudnej, wymagającej wielu kompromisów konstrukcji aparatu z superzoomem.
„Nie
miniaturyzujemy” – tak pierwszy z kompromis rozwiązali konstruktorzy. Bo gdyby
jeszcze próbowali upchnąć taki zoom w kieszonkowym korpusie, to efekty byłyby
mizerne. A tak mamy aparat który jest za co złapać i zmieścił się w nim spory
akumulator, gromadzący nawet więcej energii niż źródła zasilania najprostszych
lustrzanek Canona. Nie było też problemu z sensownym rozmieszczeniem całkiem
sporej liczby elementów sterujących, w tym nawet pokrętła z trybami
naświetlania, a obok niego pokrętła zmiany wartości funkcji. Ekran na pełnym,
bocznym przegubie? Jasne, to przecież „dwucyfrowy” Canon SX!
amatorskich.
Z tych pierwszych szczególnie cieszą schowki C1 i C2. Z amatorskich, przypadł
mi do gustu autobraketing efektów specjalnych – pozycja obok pełnej automatyki.
Wymagającym użytkownikom nie spodoba się brak szybkiego dostępu do czułości
matrycy. Musimy docierać tam typową drogą, czyli poprzez podręczne menu FUNC.
Szkoda, że nie możemy przyporządkować czułości klawiszowi S (nad wyłącznikiem),
który może panować nad jedną z kilkunastu funkcji, ale nie nad czułością. Na
pocieszenie, mogłem mu zadać funkcję „One-touch WB”, którą wymyślił chyba
Olympus, a ja ją poznałem (i od razu pokochałem) w Olympusie E-10 – to taka
prawie lustrzanka z niewymienną optyką z końca zeszłego tysiąclecia. One-touch
WB jest zautomatyzowaną wersją balansu bieli według wzorca. Gdy wciśniemy
dedykowany tej funkcji klawisz, aparat wykonuje sekwencję czynności: mierzy
barwę obiektu w który celujemy, dopasowuje do niej balans bieli, zapamiętuje go
i przestawia się z aktualnego trybu WB na balans według wzorca. Cudowna rzecz
przy reportażu w kilku pomieszczeniach z odmiennym, pod względem barwy,
oświetleniem: wchodzimy, „strzał w ścianę” i sprawę balansu mamy z głowy. Na
marginesie dodam, że w Olympusach balans bieli według wzorca nadal nazywany
jest „One-touch WB”, choć nie jest on już taki One-touch jak w E-10. Przyznam
jednak od razu, że tak komfortowo rozwiązany balans bieli według wzorca, nie
bardzo się temu Canonowi przydaje. To skutek bardzo dobrze działającego balansu
automatycznego, radzącego sobie także z trudnym światłem sztucznym. Ale tu
ciekawostka: AWB w SX60 pracuje wzorowo przy oświetleniu żarówek
energooszczędnych, a przy zwykłych „wolframowych” już niekoniecznie, czasami
pozostawiając widoczny ciepły zafarb. To wbrew regułom, które mówią, że jeśli
aparat jest tak genialny, że potrafi pokonać nawet świetlówki kompaktowe, to
żarówki są dla niego bułką z masłem. Widać, niekoniecznie.
Od tej strony Canon SX60 wygląda zachęcająco.
No i tradycyjnie, oczywiście nie licząc przycisku łączenia się ze smartfonem /
tabletem. Klawisze praktycznie nie wystają ponad powierzchnię obudowy, ale
łatwo je wyczuć. To dobry kompromis pomiędzy wymaganiami osób z nieczułymi
palcami, a tych którzy często przez pomyłkę naciskają zbyt wystający klawisz. I
wszystko świetnie, ale z jednym wyjątkiem: nie sposób wyczuć klawisza
nawigacyjnego. Jest on płaski, gładki, a przez to słabo odróżnialny od obudowy
i przycisku centralnego. Dawno nie miałem aparatu, w którym tak często myliły
mi się „kierunki” z klawiszem centralnym i miałem problemy z samym wymacaniem
nawigatora. O obsłudze klawisza nawigacyjnego w rękawiczkach nie ma mowy.
I
jeszcze dwa braki. Pierwszy to nieobecność systemu automatycznego przełączania
obrazu wizjer / ekran. Ba, nie ma nawet dedykowanego w tym celu przycisku, a
używa się dolnego segmentu skrytykowanego przed chwilką klawisza nawigacyjnego.
Na dokładkę odbywa się to bardzo nieżyciowo: kolejne wciśnięcia powodują
przejścia przez wszystkie formy wyświetlania obrazu na ekranie, a potem w
wizjerze. Dodam jeszcze, że ekran nie ma dotykowej obsługi. Trochę szkoda!
Może niepokoić bardzo mała odległość na skali
pomiędzy ogniskowymi 500 mm, a 1365 mm i związane z tym kłopoty z precyzyjnym
doborem kąta widzenia. Rzeczywiście, łatwo
nie jest. Ale gdy się opanuje obsługę dźwigienki zooma delikatnymi,
szybkimi i „płytkimi” ruchami, da się ustawić zoom w 7-8 pośrednich pozycjach. Paradoksalnie,
więcej problemów sprawiał mi zakres 21-85 mm – na skali zajmuje niby mnóstwo
miejsca, ale bardzo trudno jest tam wybrać więcej niż 10-12 ustawień.
Górny z widocznych tu przycisków ułatwia celowanie przy bardzo długich ogniskowych. Jego wciśnięciem
ustawiamy najszerszy kąt widzenia zooma, a ramka w kadrze pokazuje obraz sprzed
tej operacji. Teraz już łatwo odnajdujemy żądany obiekt, umieszczamy go w ramce
i puszczamy przycisk, a zoom wraca do pierwotnego ustawienia. Rzecz bardzo
przydatna przy zdjęciach obiektów poruszających się szybko i nieobliczalnie, na
przykład zwierząt.
Niższy
przycisk to tryb intensywniejszej stabilizacji obrazu, który podobno warto
aktywować dla ułatwienia kadrowania przy najdłuższych ogniskowych. Podobno, bo
jak na mój gust w trybie tym, przy większych ruchach aparatu, stabilizacja
działa zbyt nerwowo i skokowo. Choć przyznaję, że przy niewielkich poruszeniach
obraz w stoi jak przymurowany. Ucieszyłem się więc, gdy wyszło, że
konstruktorzy SX60 pozwalają przypisać temu klawiszowi inną funkcję, jedną z
kilku – analogicznie jak definiowalnemu przyciskowi S na górze aparatu.
Zakres kątów widzenia zooma 21-1365 mm jest naprawdę ogromny. Na szerokim ujęciu (21 mm) aż trudno dopatrzyć się choinki ze zdjęcia wykonanego najdłuższą ogniskową. |
Autofokus? Marnie. Z początku narzekałem na jego działanie tylko przy dłuższych ogniskowych i w sumie nie bardzo się temu dziwiłem. Wyprawa „na sikorki” do warszawskich Łazienek skończyła się fiaskiem, bo małych, ruchliwych ptaków nie dało się śledzić ostrością. Skupiłem się więc na wiewiórkach i tu już jakoś szło. Ale i tak bez rewelacji, zarówno jeśli chodzi o szybkość, jak i celność. Zdjęcie jedzącej wiewiórki to jedno z serii kilku, do każdego ostrzyłem oddzielnie, a ostra była tylko połowa z nich. Na marginesie: zimowe południe, światło przez cienką warstwę chmur, a i tak dla przysłony f/5,6 i mocno wydłużonego czasu 1/125 s (ogniskowa 500 mm) musiałem użyć czułości ISO 1600. No, mogłem nieco niższej, bo zdjęcie wyszło trochę za jasne – to prezentowane pochodzi z RAWa.
Na autofokus nie narzekamy wyłącznie gdy krótkimi ogniskowymi fotografujemy motywy statyczne. Ale już ciekawskie wiewiórki są zbyt trudnym tematem. Co widać na dwóch zdjęciach poniżej.
Zapas
funkcji? Nie mam się do czego przyczepić. O dużej liczbie trybów naświetlania
świadczy zdjęcie, na którym widać pokrętło automatyk. Jeszcze więcej mówi tylna
ścianka, gdzie SX60 chwali się między innymi Wi-Fi. Tradycyjne canonowskie podręczne
menu FUNC daje dostęp do klasycznego zestawu funkcji. No, może nie całkiem
klasycznego, bo znajdziemy tam, i to na pierwszych pozycjach, korekcję cieni i
zwiększenie dynamiki. Warto zauważyć, że pełną liczbę 13 funkcji w podręcznym
menu można ograniczyć do tych naprawdę potrzebnych i ustawić ich kolejność, co
zdecydowanie przyśpiesza obsługę.
Z
wartych wspomnienia funkcji wymienię Focus Peaking oraz ISO Auto rozszerzone o
regulację czasu ekspozycji, przy którym ma następować zmiana czułości. Może to
być odwrotność ogniskowej, ale czas ten możemy skrócić albo wydłużyć maks.
czterokrotnie. No i drobiazg, którym SX60 przebija EOSa 7D Mk II: możliwość
zgrania położenia pola punktowego pomiaru światła i aktywnego pola AF.
Tryb
zdjęć seryjnych pozwala wykonać ponad 6 klatek/s, co jest bardzo przyzwoitym
wynikiem. Mnie cieszy też sprawne zapisywanie wielu wykonywanych jedno po
drugim pojedynczych ujęć RAW+JPEG. To nie jest powszechne zjawisko w
kompaktach, bo taka para plików waży 20-30 MB. To w końcu 16 mln pikseli.
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości. |
Czułość ISO 800, wycinki pokazują szumy i szczegóły dla średniego i osłabionego odszumiania. |
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości. |
Jak
się tylko da – ale się nie da. Po prostu dlatego, że obiektyw Canona do jasnych
nie należy. Maksymalny otwór przysłony to f/3,4-f/6,5, co pozwala na swobodne
korzystanie z niskich czułości praktycznie tylko przy krótkich ogniskowych.
Dłuższe oznaczają nie tylko spadek światła obiektywu, ale też wymóg korzystania
z krótszych czasów, co potęguje konieczność wchodzenia w wysokie czułości. Znaczącym
pocieszeniem jest obecność bardzo skutecznej stabilizacji obrazu (zysk aż 4
działek czasu), ale wiadomo, że to zysk tylko przy nieruchomych obiektach. Drugą
kwestią wynikającą z niskiej jasności obiektywu, jest pogorszenie
rozdzielczości obrazu. Połączenie matrycy 1/2,3” i 16 mln pikseli oznacza limit
dyfrakcyjny w okolicach f/2. Czyli każdy mniejszy otwór przysłony teoretycznie powoduje
że obraz „mięknie”. I co z tego, że przekroczenie limitu o działkę, czy nawet
dwie, nie daje znaczącego pogorszenia, ale to i tak oznacza, że tylko dół
zakresu zooma będzie w pełni użyteczny. Bo góra zooma Canona SX60 oznacza
przekroczenie limitu o ponad trzy działki przysłony.
Jest się czego bać? Nooo, niekoniecznie. Bo teoria teorią, ale aż do ogniskowych rzędu 500 mm sytuacja wcale nie wygląda źle. Owszem, szeroki kąt prezentuje się pod względem ostrości obrazu zauważalnie lepiej niż ogniskowe standardowe. Jednak dalej spadek ostrości jest już słabiutki i trudno odróżnić zdjęcia wykonane przy 70 mm i 300 mm, choć już 500 mm wygląda gorzej. Ale to zdecydowanie koniec przyzwoitego poziomu, a dłuższe ogniskowe oznaczają stopniowe, wyraźne mięknięcie obrazu. 1365 mm prezentuje się słabo, ale wcale nie tragicznie – jak na kompakt rzecz jasna. Zalecałbym więc ostrożność i umiar przy powiększaniu zdjęć z górnej połowy zakresu zooma, szczególnie powyżej 1000 mm.
Wycinki zdjęć dla kilku wybranych ogniskowych. |
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości. |
Jest się czego bać? Nooo, niekoniecznie. Bo teoria teorią, ale aż do ogniskowych rzędu 500 mm sytuacja wcale nie wygląda źle. Owszem, szeroki kąt prezentuje się pod względem ostrości obrazu zauważalnie lepiej niż ogniskowe standardowe. Jednak dalej spadek ostrości jest już słabiutki i trudno odróżnić zdjęcia wykonane przy 70 mm i 300 mm, choć już 500 mm wygląda gorzej. Ale to zdecydowanie koniec przyzwoitego poziomu, a dłuższe ogniskowe oznaczają stopniowe, wyraźne mięknięcie obrazu. 1365 mm prezentuje się słabo, ale wcale nie tragicznie – jak na kompakt rzecz jasna. Zalecałbym więc ostrożność i umiar przy powiększaniu zdjęć z górnej połowy zakresu zooma, szczególnie powyżej 1000 mm.
Najdłuższa ogniskowa, czułość ISO 100, osłabione odszumianie. Powiększenie da się oglądać, szczegółów jest całkiem sporo, ale szumów też trochę widać. |
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości. |
Inne
wady optyki? Winietowanie niby jakieś jest, ale dostrzeżemy je tylko z pomocą
punktowego pomiaru jasności w edytorze zdjęć. Dystorsją też nie trzeba się
przejmować, a jeśli już, to aberracją chromatyczną, której trochę się pałęta po
kątach zdjęć. Ale tragedii nie ma. A jeśli już mowa o kolorowych obwódkach, to na
granicach przepaleń i ciemnych obszarów pojawiają się wyraźne fioletowe cienie.
Cóż, matryce z malutkimi fotokomórkami nie są na takie rzeczy uodpornione…
Przyznam,
że choć tego Canona nie oceniam źle, to spodziewałem się trochę lepszych
wyników jego pracy. Zwłaszcza autofokusa, który nie sprawdza się przy zdjęciach
ruchliwych obiektów. Zresztą przy tak ciemnej optyce i klasycznym
„kontrastowym” systemie ustawiania ostrości, od początku nie powinienem mieć
złudzeń. Podobnie zresztą z matrycą. Bardzo chciałbym mieć możliwość
korzystania choćby z ISO 800, ale cóż, matryca 1/2,3” nie pozwala na takie
ekstrawagancje. Jeśli będziemy trzymali się czułości ISO 100-200 i opanujemy
autofokus – w tym ocenę sytuacji, kiedy
zadziała dobrze, a które zdjęcia możemy sobie odpuścić – będziemy zadowoleni.
Ergonomia i sterowanie zostały sensownie zaprojektowane, z wyjątkiem zbyt
płaskiego i źle wyczuwalnego nawigatora. Jeśli ktoś potrzebuje kompakta z dłuuugim
zoomem, będzie tego zooma miał. Ale na rewelacje w innych dziedzinach niech
raczej nie liczy.
Podoba
mi się:
+ zakres
i ogólna jakość zooma
Nie
podoba mi się:
-
niewygodne przełączanie wizjer ↔ ekran
- płaski,
źle wyczuwalny „nawigator”
-
mało sprawny AF
Zajrzyj też tu:
Zajrzyj też tu:
W końcu trafiłem na porządnie napisany test. Gratuluję i dziękuję. Pomógł mi w wyborze.
OdpowiedzUsuńKrzysiek
Miło czytać takie wpisy. Dzięki!
UsuńDziękuję za test. Jestem użytkownikiem tego aparatu. Skorzystałem z trybu WB na balans według wzorca. Działa bardzo dobrze. Rzeczywiście aparat ma czasami kłopoty z AF.
OdpowiedzUsuńBalans bieli wg. wzorca zawsze warto mieć pod ręką, a rozwiązanie dostępu do niego w SX60 zasługuje na brawa. Ale AFem aparat rzeczywiście nie błyszczy. Właśnie opublikowałem na blogu test Nikona P900, z równie ciemnym superzoomem, który ostrzy o niebo lepiej.
UsuńSkorzystałem też z porady na temat czułości iso. Miałem ustawione na 3200 i to jest porażka w tym aparacie. Zmniejszając na 1600 zdjęcia wyglądają już o wiele lepiej. I taka mała uwaga do posiadaczy, gdy miałem włączone Serwo AF nie ostrzył dobrze dopiero po wyłączeniu tego jest ok.
Usuńw moim sx 60 w trybie filmowania 60p po odtworzeniu nagrania nie jest płynne tylko skokowe
OdpowiedzUsuńNie jestem mocny w niuansach filmowania, ale sam na takie zjawisko czasami napotykam odtwarzając filmy w ACDSee. Wtedy przełączam się na coś innego (np. Windows Media Player) i już jest OK. Nie wiem czy w moim przypadku to kwestia programów jako takich, czy ich ustawień, ale proszę spróbować odtworzyć filmy na innych niż obecnie programach. Może pomoże.
UsuńMam tez to samo i nie wiem jak sobie z tym poradzić.
UsuńWitam! Nie posiada funkcji robienia zdjęć panoramicznych? Czy posiada możliwość wyboru formatu zapisu filmów? Pozdrawiam Krzysztof
OdpowiedzUsuńDzień dobry,
Usuńpanoramy niestety brak. Jeśli chodzi o zapis filmów, to mamy MP4 (MPEG-4,H.264) oraz iFrame, ale - z tego co kojarzę - ten tylko dla 25 klatek/s. Pozdrawiam
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńcieszę się że trafiłem na taki dobry blog o fotografii. Jestem posiadaczem Kodaka Z980, ale do końca nie jestem do niego przekonany, zdjęcia w pomieszczeniach przy gorszym oświetleniu nie najlepsze, filmy słabe. I dlatego chciałbym kupić nowy aparat megazoom, zależy mi na dobrych zdjęciach w pomieszczeniu oraz w miarę dobrych filmach, przeczytałem Twoje testy, sporo opinii użytkowników i mam dylemat bo chciałem kupić Canona SX60 ale zastanawiają mnie jeszcze Nikon P900,Sony DSC-HX400V oraz Nikon B700. Byłbym wdzięczny za sugestie co do wyboru. Dziękuję i pozdrawiam.
Krzysztof
Dzień dobry,
Usuńdzięki za miłe słowa o moim blogu.
Co do zdjęć w słabszym świetle, to bez matrycy rozmiaru co najmniej 1 cala będzie ciężko. Ale tu ograniczeniem staje się długość zooma: 400 / 500 mm w Panasonicach FZ1000/2000 i 600 mm w drogim Sony RX10 III.
Jeśli ogniskowej ma być ponad metr, to "matryca zmniejsza się", ale wybór aparatów jest spory. SX60 nie przekonuje mnie z powodu autofokusa. P900 wyraźnie nie wykorzystuje rozdzielczości matrycy. B700 nie znam, ale on jako jedyny w klasie kompaktów z dłuuuuugimi superzoomami kręci filmy 4K. Z kolei Panasonic FZ80 (i starszy FZ70) oraz Fuji S1 kuszą RAWami. A z tego co się orientuję, Sony HX400 ma szanse przyzwoicie pracować przy podwyższonych czułościach. Ale jemu brak RAWów. Przyznaję, wybór nie jest łatwy. Z trzeciej strony, kompakty Kodaka nigdy nie błyszczały jakością obrazu - mówiąc delikatnie. Którykolwiek z wymienionych aparatów kupisz, natychmiast zobaczysz ogromną poprawę jakości zdjęć. Gdybym ja miał spośród nich wybierać, stawiałbym na HX400 albo FZ70/80.
Pozdrawiam
Dziękuje za odpowiedź i porady, rzeczywiście ciężko wybrać tych Panasoniców nie potrafię znaleźć, chyba zdecyduję się na tego Sony HX400. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKrzysztof
Znalazłem FZ82 w jednym sklepie i muszę przyznać że bardzo mnie kusi jego zakup, natomiast FZ72 jest dostępny w kilku sklepach, no i mam dylemat.
OdpowiedzUsuńKrzysztof
Przepraszam, oczywiście FZ72 i FZ82 - pojechałem amerykańskimi oznaczeniami. Nie wiedziałem że ten starszy model jest taki tani. I okazuje się, że FZ82 jednak filmuje w 4K. A oba kuszą ogniskową 20 mm w dole zooma. To ewenement. Jeśli nie potrzebujesz 4K, to FZ72 za 1000 zł, to b. dobra propozycja.
UsuńZnalazłem jeszcze test aparatów http://www.optyczne.pl/29.9-Test-Test_megazoom%C3%B3w_2014_Podsumowanie.html
OdpowiedzUsuńjest tutaj dobrze opisany Fuji FinePix S1 (w podsumowaniu podano że robi najlepsze zdjęcia). Widzę że z pierwszego mojego postu nie został już żaden aparat, teraz zastanawiam się nad tym Fuji lub Panasonicami 72 lub 82.Jak tak dalej pójdzie to skończę na lustrzance.
Krzysztof
Ciekawe, że Optycznym HX400 wyszedł źle pod względem jakości obrazu...
UsuńA ten Fuji w ogóle jest jeszcze w na rynku? Bo na szybko nie udało mi się go zlokalizować ani w skąpcu, ani na alle.
Plusem S1 jest gibany ekran. Panasoniki mają niestety nieruchomy.
Lustrzanka? O tak długich ogniskowych można wtedy tylko pomarzyć.
No rzeczywiście Fuji nie osiągalny, chyba jedynie gdzieś na Amazon był do kupienia używany, teraz już tylko się zastanawiam czy warto dopłacić do tego FZ82 ma 4K, lepszy ekran, w sumie pozostałe parametry zbliżone no i jest nowszy o 4 lata.
OdpowiedzUsuńKrzysztof
Ekran w FZ82 jest dotykowy i ma wyższą rozdzielczość. No, ja bym nie brał staruszka, a FZ82. Nabrałem chęci na przetestowanie go. :-)
OdpowiedzUsuńA, przy filmowaniu w 4K w dole zooma nie ma już 20 mm, a 28 mm. Tradycyjnie dla niemal wszystkich Panasoniców.
UsuńNa razie ciężko go dostać, jest za 1549zł. w Redcoon.pl,chyba na FZ82 się zdecyduję, jeszcze trochę zaczekam aż się pojawi w innych sklepach no i może zrobisz test tego aparatu, będę zaglądał od czasu do czasu (blog w ulubionych). Jeszcze raz wielkie dzięki za porady. Pozdrawiam.
UsuńKrzysztof
Jeśli Ci się nie śpieszy, to spokojnie przemyśl sprawę. Spróbuj obmacać aparat, czy pasuje. Może w Saturnie by się znalazł egzemplarz, bo Redcoon jest jego internetową gałęzią.
UsuńA ja przymierzę się do testu. Pozdrawiam.
Witam ponownie, chciałem się jeszcze zapytać co sądzi Pan o aparacie Panasonic Lumix FZ300, f/2.8, nagrywa w 4K ma photo 4K, Rawy, odchylany ekran, uszczelniona obudowa i wiele innych, jedynie zoom mniejszy no i rozdzielczość 12 Mp. Jest również trochę droższy ale w Saturnie są teraz raty 0% i trochę mnie kusi żeby go kupić. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKrzysztof
Dzień dobry, ogromną zaletą FZ300 jest stałe światło f/2.8, co liczy się szczególnie przy najdłuższej ogniskowej. Ale jeśli cena i znacznie węższy (po obu stronach) zakres zooma nie przeszkadzają, to brać. Pozdrawiam
UsuńDzień dobry, kupiłem w końcu tego FZ300 w Media, FZ82 również już jest w sprzedaży, teraz zabieram się za czytanie instrukcji 360 stron. Dziękuję za pomoc w wyborze i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKrzysztof
Niech się aparat dobrze używa! Proszę nie przesadzać z tym czytaniem instrukcji. Warto przeczytać początek (żeby znać podstawy), a potem brać się za fotografowanie. Dopiero gdy coś nie wychodzi, zaglądać do niej. Pozdrawiam
UsuńDzień dobry, a kiedy można się spodziewać testu tego Panasonica FZ 82?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wstępnie planuję na pierwszą połowę maja. Pozdrawiam
UsuńTo jednak się wstrzymam z kupnem ,ciekaw jestem jak wypadnie w Pana teście.Zastanawiam się między tym Panas.FZ82 a FZ 300 i Sony HX 350.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A czy rozległby się głośny protest, gdybym zamiast FZ82 przetestował FZ300? Trochę przypadkiem miałem go wczoraj w rękach i bardzo mi się spodobał. Między innymi z powodu ekranu na przegubie i zbliżeniowego przełącznika ekran / wizjer - obu tych cech brakuje FZ82.
UsuńTeż zastanawiam się nad kupnem FZ 300. Czy mógłby Pan coś powiedzieć o tym modelu? Wart ceny? I czy do amatorskiego wykorzystania potrzebny jest aż taki sprzęt? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzy wyborze aparatu nie powinno mieć znaczenia, że potrzebny jest do użycia amatorskiego. W amatorskim sporcie samochodowym jeżdżą nie tylko seicento, ale też Evo i Imprezy. Grunt, żeby wiedzieć jak taki zaawansowany i wymagający sprzęt wykorzystać. Znam kilku fotoamatorów robiących zdjęcia cyfrowymi średnimi formatami. A Panasonic FZ300, nie tylko na tle tych średnioformatowców, ale też obiektywnie, jawi się jako cyfrówka raczej niespecjalnie wyrafinowana. Choć jednocześnie ma kilka bardzo ciekawych cech, z powodu których warta jest szczególnego zainteresowania. Uszczelniony korpus, zoom o stałej jasności f/2.8, filmy 4K, RAWy, autofokus DFD, odchylany ekran OLED… Moje zdanie jest takie: jeśli nie potrzeba dłuższego zooma, to ten aparat jest wart 2200 zł. Choć przyznaję, że tańszy o kilkaset złotych FZ82 kusi obiektywem 20-1200 mm...
UsuńPozdrawiam
Czy może coś wiadomo o testach tych Panas.FZ 82 i FZ300 o których Pan pisał powyżej .Właśnie zastanawiam się nad kupnem a Pana test by wiele wyjaśnił. Porównywałem je w sklepie i jak dla mnie FZ 300 wygląda lepiej choć FZ82 wygrywa zoomem.Sprzedawca sugerował mi FZ300 że jednak tym stałym światłem wygrywa z FZ82 gdy nie potrzebne aż takie przybliżenie.
UsuńWiadomo :-) Dwa dni temu trafił w moje ręce FZ82 i biorę się za testowanie. Planuję opublikować artykuł 16-17.05. Według mnie sprzedawca miał rację: jeśli nie potrzeba 20 mm w dole zooma i 1200 mm w górze, a jednocześnie można wyłożyć kilkaset złotych więcej, to FZ300 wydaje się ciekawszą propozycją. W postach wyżej wymieniłem kilka jego zalet, a więcej na razie nie chcę pisać, żeby "nie zabić" moich przyszłych artykułów o FZ82 i FZ300.
UsuńPozdrawiam
Witam serdecznie. Tydzień temu nabyłem fz 300. Aparat zabrałem na wyjazd, aby sprawdzić jego możliwości. Po powrocie wrzuciłem zdjęcia na laptopa i muszę stwierdzić, że są bardzo słabej jakości, gorsze niż te, które robiłem starym kieszonkowym nikonem. Fotki robione w trybie automatycznym, w różnych warunkach, zarówno w dobrym świetle, jak i w pomieszczeniach. Kupując aparat w sklepie euro agd dostałem zapewnienie, że jest nowy, jednak po dokładanym przebadaniu w domu, zaważyłem kilka odbitych palców i ślady przykręcania do statywu. Zacząłem się zastanawiać, czy nie jest to egzemplarz, który ktoś wcześniej zwrócił. Stąd moje pytanie, czy słaba jakoś zdjęć może wnikać z jakiejś wady lub uszkodzenia aparatu, czy też po prostu z mojej winy lub złych ustawień? Z góry przepraszam jeśli pytanie jest głupie, ale w kwestii fotografii jestem zupełnym laikiem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za obsuw z odpowiedzią, ale na tydzień wakacji wyłączyłem się z sieci :-)
UsuńMoże rzeczywiście to jakiś trafiony egzemplarz... A czym objawia się ta gorsza jakość zdjęć? Zła ostrość, kolory, szumy?
Albo tylko ktoś wcześniej mocno pogrzebał w ustawieniach? Może pomoże zresetowanie? (zakładka Konfig. pozycja Zerowanie)
Pozdrawiam
Zdjęcia na zewnątrz wychodzą całkiem przyzwoicie, chociaż jak wrzuciłem je na tv 40 cali, widać było, że nie są jednak doskonałe. Problem zaczyna się w pomieszczeniach, gdzie na zdjęciach wychodzą ogromne szumy i w nocy, gdzie zdjęcia są najczęściej rozmazane.
UsuńWnętrza przeważnie oznaczają konieczność skorzystania z wyższych czułości, więc jakość leci. W nocy nawet te dość wysokie czułości nie pomogą, bo obiektyw raczej ciemny, więc czasy naświetlania wcale nie krótkie. Cudów nie ma. No, chyba, że na kiju. Znaczy, na statywie...
UsuńTo ciekawa sprawa którą Pan opisuje , ja też chcę kupić tego FZ 300 i czytając opinie o tym aparacie to raczej jakość zdjęć wypada pozytywnie.Może faktycznie to wina ustawień . Co do sklepu, to na własnej skórze się przekonałem kupując radio w Saturnie , było ze zwrotu z uszkodzonym potencjometrem i wróciło na półkę sklepową.
OdpowiedzUsuńMoże Ktoś z odwiedzających ma taki aparat i podzieli się swoją opinią .
Pozdrawiam
Witam serdecznie,
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wiele artykułów z Pana bloga, są bardzo ciekawe i dostarczają dużą porcję ważnych wiadomości. Mimo wszystko jest mi się ciężko zdecydować na konkretny model. Interesują mnie następujące modele: FZ82 ,B700 i SX 60. Najchętniej kupiłabym FZ300 ale jestem trochę ograniczona finansowo :( Bardzo proszę o pomoc w wyborze jednego z trzech wcześniej wymienionych modeli, będę bardzo wdzięczna.
Pozdrawiam
B700 nie znam, więc się nie wypowiem na jego temat. FZ82 testowałem ostatnio na blogu i jakoś mnie nie urzekł. Choć fotografowało mi się nim lepiej niż SX60. Według mnie, w tej klasie sprzętowo-cenowej nie ma obecnie dobrego wyboru. Sony nie daje tu RAWów, a szkoda. Najlepszym wyjściem byłoby chyba jednak dozbieranie do FZ300. Niestety. A może zakup używanego sprzętu z pewnego źródła?
UsuńWitam, bardzo dziękuję za odpowiedź. Jednak uzbierałam i kupiłam FZ300 :) jestem bardzo zadowolona. Dziękuję za pomoc
UsuńPozdrawiam serdecznie
Myślę, że dokonała Pani słusznego wyboru. Niech się Panas dobrze używa! Pozdrawiam
Usuńmój Canon sx 60 hs wczoraj uległ dziwnej awarii. Gdy patrzę w wizjer aparatu oprócz normalnego menu ,, widzę dodatkowo ciemniejsze napisy do góry nogami z menu oraz obraz dodatkowy ,, na przykład drzewo normalnie plus drzewo ciemniejsze do góry nogami
OdpowiedzUsuńczy ktoś wie jak to naprawić ?
OdpowiedzUsuńDo góry nogami... Może coś się rozsypało w układzie optycznym wizjera? Proszę najpierw zdiagnozować problem w jakimś niezależnym serwisie. Ja mogę podpowiedzieć coś w Warszawie. Inne lokalizacje - polecam pomoc Fb.
UsuńWitam.Jak poprawnie ustaic paremetry ostosci w tym canonie korzystajac z ustawien w memu func aparatu ciezko jest mi zrobic ostre zdjecie np ptaka
OdpowiedzUsuńwitam, im więcej czytam tym mniej wiem, jak juz juz prawie wiem co kupic to wtedy trafiam na jakiś artykuł z wadami. Prosze o podpowiedz - ostatnio urzekla mnie fotografia księzyca, ale nie tylko, jaki aparat by Pan polecił ? moje typy - lumix fz82, sony hx300, canon sx50, kodak az525.. chcę kupic używany proszę o podpowiedz.. może jakas inna propozycja...dobre oceny ma fz300 czy 200 ale myślę ze zoom 26x to trochę mało jak na księzyc :). Z góry dziękuję za podpowiedz
OdpowiedzUsuńA może Nikon P900 ?
OdpowiedzUsuńDzień dobry, do księżyca przyda się obiektyw mocno >1000 mm (małoobrazkowych milimetrów). Stąd ja bym odrzucił FZ200 / 300. P900 jest popularnym sprzętem do takich zdjęć, ale ma też swoje wady - brak RAWów między innymi. Testowałem go na blogu, proszę zajrzeć. Ja chyba bym brał Canona SX60, a jeśli bez RAWów, to jest też Sony H400. Niestety nie wiem co prezentują sobą Nikony (B600 itp.).
OdpowiedzUsuńWitaj, mam pytanie co do filmów z tego aparatu. Czy jak nagrywasz film u siebie to surowo też słychać już na pc w nim szumy. Jak przykładam ucho do obiektywu to on ciągle szumi czy buczy nawet bez pracy i to nagrywa też aparat.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to stabilizacja obiektywu. Prawie na pewno jej wyłączenie poskutkuje zniknięciem szumów. Prawie, bo np. w obiektywach Panasonica wyłączenie stabilizacji nie powoduje, że człon stabilizujący "parkuje" w pozycji zero, a jest w niej utrzymywany przez siłowniki. A więc szumy nadal są. Ale Canon chyba nie stosuje tej metody.
UsuńBardzo ciekawy wpis! Ja mam właśnie dylemat jaki aparat fotograficzny wybrać.... Jestem laikiem, ale chcę się uczyć, zapisałam się na kurs i nie wiem czy od razu kupić porządną lustrzankę czy coś tańszego.
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie. Co do aparatu, to z lustrzanką jest ten problem, że ona wybierana jako pierwszy aparat często okazuje się za trudnym sprzętem. Jednak podejrzewam, że na kursie uczą posługiwania się właśnie lustrzanką, bądź bezlusterkowcem. W takim wypadku taki aparat ma sens. Proszę zaczynać od możliwie automatycznych ustawień, stopniowo w miarę wzrostu własnych wymagań i potrzeb przechodząc do coraz bardziej manualnych.
Usuń