poniedziałek, 17 czerwca 2024

Nikon Z6 III – częściowo świetny. A nawet bardziej.

     Bez obaw, Nikonowi wyszedł bardzo dobry aparat. Co prawda poziom rozgorączkowania oczekujących sugerował pojawienie się czegoś jeszcze lepszego, ale gdzie by się wówczas podział Z8? Dobra, to skąd to „częściowo świetny”? Oczywiście z powodu nowej matrycy raz po raz w materiałach informacyjnych określanej jako częściowo warstwowa. Po co tak? Bo matryce warstwowe – poza tym że mają istotne przewagi – są modne, a cyfrówki z matrycą non-stacked, do niczego się nie nadają. Czy muszę przypominać, że Canony nie korzystają z matryc warstwowych?
     Nikon zaznacza więc swą częściową przewagę nad konkurencją, ale ważniejsze co takiego naprawdę pokazał w Z6 III.

     Już na poważnie, to Nikonowi udało się zaprojektować matrycę, w której dzięki obecności elementów przetwarzających sygnał bardzo blisko fotodiod, udało się zapewnić odczyt sygnału niemal tak szybki jak w przetwornikach warstwowych. Przy niższych kosztach, co pozwoliło „zmieścić” ten przetwornik finansowo w modelu ze średniej półki.

     Trudno ocenić na ile szybkość – czy modniej: wydajność – wynika z samej konstrukcji matrycy, a na ile z użycia procesora EXPEED 7, niemniej wyniki zasługują na brawa. Zacznę jakby od tyłu, czyli nie od samych aspektów zdjęciowych. Mamy znacznie szybszy autofokus, przy tym działający już przy oświetleniu, czy raczej zaciemnieniu, -10 EV. Bardziej wyrafinowana i skuteczniejsza jest też stabilizacja o skuteczności do 8 działek czasu i potrafiąca niwelować drgania w oparciu o obraz z obszaru aktywnego pola AF. Jeśli chodzi o zdjęcia, to możemy je strzelać seriami do 30 klatek/s z migawką elektroniczną i do 16 klatek/s z mechaniczną. Jeśli ograniczymy się do JPEGów, częstość serii wzrasta do 60 klatek/s (120 klatek/s przy formacie DX). Wszystko bez blokady AF/AE. Nieźle!

     Te liczby są zapowiedzią sporych możliwości przy filmowaniu. Choćby kręcenia materiału przy 240 klatkach/s z całej szerokości klatki. Przyznaję, to dotyczy rozdzielczości Full HD. Spadek do 120 klatek/s następuje przy 4K, a do 60 klatek/s przy 5,4K. „5,4” oczywiście wynika z rozdzielczości matrycy 24 Mpx. No, to teraz Sony musi się sprężyć i szybko pokazać w filmowaniu coś konkurencyjnego!

     Ukłonem w stronę filmujących jest też konstrukcja ekranu, w Z6 III zamontowanego obrotowo, czyli na przegubie z lewej strony aparatu. Z kolei fotografujący ucieszą się z wizjera o wyjątkowo wysokiej – jak na Nikona – rozdzielczości 5,8 mln pikseli. Tego jeszcze w Nikonie nie grali! Nawet Z9 może się schować. 
     Żeby zapewnić wysoką prędkość zapisu obrazu (w szczególności wideo) w Nikona Z6 III wbudowano gniazdo kart pamięci CFe (typ B), do towarzystwa dodając mu klasyczne SD (UHS-II).
 
   Wymienić też warto opcję zdjęć o wysokiej rozdzielczości pozwalający uzyskać zdjęcia 96 Mpx, tryb zdjęć seryjnych w którym zapisywane są kadry z sekundy przed całkowitym wciśnięciem spustu oraz obecność wśród dedykowanych akcesoriów uchwytu do zdjęć w pionie MB-N14. Wymienić też muszę cenę, na razie wynoszącą 13000 zł. Ale wiadomo, to jedynie cena sugerowana, która – mam nadzieję – nie pojawi się przy aparatach stojących na półkach sklepów internetowych. Sprawdzimy to… właściwie to nie wiem kiedy. Do momentu gdy publikuję ten artykuł, Nikon nie złożył w tym względzie żadnej deklaracji. Mam nadzieję, że aparat pojawi się w realu po czasie liczonym w tygodniach, a nie w miesiącach.

     Przyznać muszę, że ten Nikon bardzo mi się spodobał. Ale zrobił to inaczej niż Z9, czy Z8. Te szanuję, chwalę i cenię, ale Z6 III po prostu polubiłem. To pierwsze takie pełnoklatkowe bezlustro Nikona. Jeśli miałbym coś wybierać z jego stajni, bez dwóch zdań padłoby na Z6 III.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz