Długo oczekiwane drugie wcielenie Lumixa LX100 zostało
oficjalnie ogłoszone pod koniec sierpnia. Miało to miejsce dwa i pół miesiąca
po tym, gdy Sony pokazało, że nie będzie kontynuowało swej analogicznej serii
RX100 w dotychczasowej postaci. W RX100 VI pozostawiło 1-calową matrycę w
kieszonkowym korpusie, ale zamiast zooma 24-70 mm f/1.8-2.8 wrzuciło 24-200 mm
f/2.8-4.5. O tym Cyber-shocie wspominałem już na blogu (TU
i TU),
najpierw z pewnym zdziwieniem, później już ze zrozumieniem idei zmiany. Jeśli
naprawdę zrozumiałem.
Tak czy inaczej, Panasonicowi zniknął jedyny prawdziwy
konkurent. Pamiętam, są jeszcze Canony G1 X Mark III i G5 X, lecz je trudno
nazwać kieszonkowymi.
Sony zmieniło więc front, Panasonic poczuł swobodę i pokazał
co potrafi. Czy raczej co uznał za stosowne wrzucić do drugiej wersji Lumixa
LX100. Dziś miałem okazję poznać go bliżej, choć nie fotografowałem nim, bo był
to egzemplarz przedprodukcyjny. Uznałem, że poczekam z tym do testu.
Panasonic Lumix LX100 II. Co tam jest, czego nie ma? Z
wierzchu niemal wszystko po staremu. Ciut zmieniono materiał pokrywający uchwyt,
inne są też oznaczenia przy niektórych przyciskach. To z powodu znacznie
rozszerzonej indywidualizacji sterowania aparatem.
Obiektyw pozostał zasadniczo ten sam, czyli niezmieniony
konstrukcyjnie, stabilizowany, firmowany przez Leicę odpowiednik
małoobrazkowego 24-75 mm f/1.8-2.8. Jednak dzięki zmianom w technologii
produkcji poprawiono osiowość montażu poszczególnych członów i soczewek.
Matryca ma znacząco podwyższoną rozdzielczość: 20 mln pikseli
w porównaniu z 16 mln poprzednika. Lecz nadal jest to przetwornik rozmiaru 4/3
cala z którego wykorzystywana jest część, powierzchniowo nieco większa niż
"jednocalówek". Taka przewymiarowana matryca pozwala stworzyć kadry o
różnej proporcji boków (16:9, 3:2, 4:3), ale o identycznym kącie widzenia po
przekątnej. Stąd nazwa Multi-Aspect. Realna rozdzielczość zdjęć wynosi 15-17
Mpx, a przy instagramowym formacie 1:1 spada do 12,5 Mpx.
Nowy procesor – podobno zapożyczony z Lumixa GX9 – pozwala lepiej
odwzorować barwy. A jeśli barwy zbędne, skorzystać możemy z dodatkowych trybów
L. Monochrome w różny sposób oddających tony czerni-bieli. A na koniec dodać
ładne ziarno funkcją Grain Effect.
W znacznej mierze pokrętłowa obsługa wyraźnie odróżnia Lumixa od jego odpowiednika z Sony. I zdecydowanie bardziej mi się podoba. |
Pojawił się też cały znany już z innych Lumixów pakiet
funkcji 4K Photo: Post Focus, Focus Stacking, zdjęcia seryjne 30 klatek/s z różnymi
sposobami rozpoczęcia i zakończenia rejestracji serii. Plus tryb Auto Marking (automatyczne
oznaczanie najlepszego zdjęcia z serii) i Sequence Composition (wielokrotne
wklejenie poruszającego się obiektu w stały kadr).
Zarówno 4K Photo, jak i filmowanie w 4K oznacza ograniczenie
kadru cropem rzędu 1,3. Wynika to z wykorzystywania w tych celach centralnego 8-megapikselowego fragmentu matrycy.
Z nowych dodatków wymienię Live View Boost (rozjaśnienie
bardzo ciemnego obrazu dla ułatwienia obserwacji kadru), możliwość aż
20-krotnego powiększenia obrazu przy ręcznym ostrzeniu, wydłużenie do 30 minut ekspozycji
możliwej w trybie Bulb. "Z drugiej strony" mamy 1/16000 s dla migawki
elektronicznej, a dla mechanicznej centralnej 1/2000-1/4000 s (w zależności od stopnia
przymknięcia przysłony).
Bluetooth o niskim poborze energii umożliwia stałą łączność
ze smartfonem i zdalne wyzwalanie migawki bez Live View. Bardziej wyrafinowane
funkcje, czyli "pełne" sterowanie smartfonem oraz transfer zdjęć
(także automatyczny) odbywa się już przez Wi-Fi.
Autofokus oczywiście pracuje w systemie DFD (Depth From
Defocus) o podwyższonej, w porównaniu z pierwszą wersją aparatu, szybkości
działania. Pomimo to częstość serii przy ciągłym autofokusie spadła z 6,5 do
5,5 klatki/s. W AFS nadal obowiązuje 11 klatek/s. Dobrze chociaż, że serie mogą
być znacznie dłuższe: bufor mieści ponad 30 RAWów, czyli niemal czterokrotnie
więcej niż u poprzednika.
Ogromna zmiana w ekranie Lumixa. Nie, nie jest on ruchomy,
lecz dodano mu obsługę dotykową. Moim zdaniem Panasonic przoduje w tej kwestii
zarówno zakresem dotykowego sterowania, jak i sprawnością tegoż. Obsługa menu
głównego i podręcznego, definiowalne przyciski ekranowe, wyznaczanie położenia
pola AF także przy kadrowaniu z użyciem wizjera (Touch Pad AF) – jest czym się
cieszyć. To trochę w odróżnieniu od wizjera, który nadal pracuje w trybie
sekwencyjnym, czyli wyświetla trzy barwy po kolei. Trochę dziwi to
oszczędnościowe rozwiązanie w aparacie tej klasy.
Nic nie wiadomo o uszczelnieniu aparatu. Nie chodzi mi nawet
o ogólne zabezpieczenie przed pyłem i kroplami wody, a o zapobieganie zasysaniu
pyłu przez wysuwający się i chowający obiektyw. Wielu użytkowników Lumixa LX100
narzekało na to zjawisko.
Jak działa nowy Lumix? Tak jak powinien. Autofokus sprawny, klawisze
nieduże, lecz dobrze wyczuwalne, świetnie sprawujący się ekran dotykowy, potężne
możliwości customizacji. Trochę za wolno odbywa się zmiana ogniskowej, no i
obraz w wizjerze nie jest najwyższej jakości. Ale jak dla mnie, ujdzie.
Bardziej żałuję, że ekran nie jest choćby odchylany. Nic to, trzeba poczekać na
Lumixa LX100 III.
Natomiast wersja II
pojawi się w sklepach w połowie października. Oficjalna, sugerowana jej cena to – dość dziwnie wyglądające – 4080 zł. Z pewnością na półkach
zostanie z tego trochę mniej niż 4000 zł. Byłaby to więc cena zbliżona do Sony
RX100 V kosztującego od 3600 zł w górę. Czyli drogo, ale bez szaleństw.
Zwłaszcza jeśli nowa matryca Panasonica wypadnie wyraźnie lepiej niż ta w Sony.
Sprawdzę to.
Sprawdz prosze. Bardzo lubie twoj blog, odwiedzam tez Fotoblogie ale tam az smierdzi amatorstwem. Przepraszam za brzydkie slowo, ale inne mi jakos nie przychodzi na mysl. Redaktorzy tam nie maja zbyt duzego pojecia o fotografii ale maja za to zbyt wygorowane ego.
OdpowiedzUsuńTy jestes 100% Ok.
Pozdrawiam
Marek
Dzięki za miłe słowa. W październiku mają pojawić się "testowe" egzemplarze LX100 II - mam nadzieję że będą miały wgrany docelowy firmware.
UsuńPiszesz ze moze zaczniesz fotografowac Sony. Dla mnie to bylby teraz chyba najlepszy wybor, chce kupic cos niewielkiego, ale musi byc super dobry objektyw, przymierzam sie do Sony RX ale podobnie jak ty w opisie tego aparatu jeszcze nie wiem czy V czy VI, w kieszonkowym apracie dlugiego zoomu sie prawie nie uzywa, ale gdyby ten nowy objektyw byl tak samo dobry jak ten z piatki to czemu nie?
OdpowiedzUsuńPanasonic ma objektywy Leica (na ogol) a jesli sie zobaczy raw zrobione tymi objektywami to az plakac sie chce. Drogie i slabiutkie.
Dlatego teraz mysle o Sony i Zeiss.
Pozdrawiam
Marek