czwartek, 14 lutego 2019

Posypały się nowości…


Źródło: Canon
     Wiadomo, że ostatniego dnia lutego startują targi CP+, a przed nimi spodziewać się należy niejednej ciekawej premiery. No to się spodziewaliśmy. Ale żeby dwa tygodnie przed targami, w ciągu dwóch kolejnych dni aż cztery firmy postanowiły ogłosić swoje nowości? Dziwna zbieżność. Zamierzona czy nie, wszystkie objawione wczoraj i dziś produkty zdecydowanie warte są wspomnienia.

     Wspominać je będę chronologicznie, tak jak były ogłaszane. Rozpoczął Olympus, prezentując wczoraj superzooma 12-200 mm f/3.5-6.3. Od razu pomyślałem o nim ciepło, pewnie dlatego, że bardzo polubiłem poprzednią konstrukcję tego typu. Oczywiście mam na myśli wspaniały, wyjątkowy, spacerowy obiektyw M.Zuiko 12-100 mm f/4. To jedyny z bardzo wielu superzoomów, które w życiu testowałem, który mnie zadowolił. A nawet więcej, o czym przeczytacie w artykule o nim

Źródło: Olympus
     Kolejny superzoom zapachniał mi kolejnym zachwytem, lecz wraz z wczytywaniem się w informację prasową nabierałem coraz większych co do tego wątpliwości. Nowy obiektyw to po prostu inna klasa sprzętu. Zmienny maksymalny otwór względny, nieobecność stabilizacji optycznej oraz oficjalna deklaracja producenta: "lekka i kompaktowa konstrukcja". O klasie PRO możemy więc tylko pomarzyć. Mam jednak cichą nadzieję, że ten obiektyw zaprezentuje się przyzwoicie, a nie jedynie akceptowalnie.





      Canon jeszcze wczoraj „błysnął” zaproszeniem do płatnego rozszerzenia możliwości EOSa 5D Mark IV o notatki głosowe. Za circa sto euro. Ale dziś był już poważny, ogłaszając nowy, małoobrazkowy bezlusterkowiec i sześć obiektywów do niego. Aparatem jest oczywiście, dość mocno już przecieknięty, EOS RP. Podejrzewam, że powstał on z zazdrości: „Nikon ma dwa bezlustra, Panasonic też dwa, więc i my też będziemy mieli.” Rozdzielczość 50 Mpx? Nie, jeszcze nie teraz. Stabilizowana matryca? Nie ma szans. To może by tak po taniości? Jak pomyśleli, tak uczynili. Wycięli co się da z EOSa R, to co zostało upchnęli w malutkiej i lekkiej obudowie i powstała volkskamera. 1300 dolarów za pełną klatkę, wyobrażacie sobie? Dobra, w Polsce robi się z tego 6600 zł i niewiele pociesza fakt, że za tę sumę otrzymujemy też adapter na szkła EF i mikrogrip, czy raczej płytkę nieco podwyższającą aparat. 

Źródło: Canon
     Rzeczywiście malutki, ważący poniżej pół kilo w stanie gotowości do pracy, a jak mu się bliżej przyjrzeć, to całkiem do rzeczy. Do rzeczy dla tych, którzy chcą tanio wejść w mały obrazek, nie mają wysokich wymagań, natomiast mają zapas canonowskiej optyki EF. Co dostają w EOSie RP? Matrycę 26 Mpx z Canona 6D II (chyba), 5 klatek/s, nieduży akumulator z EOSa M50, 4K z silnym cropem i bez Dual Pixel, elektroniczną migawkę tylko w odpowiednim programie tematycznym, wizjer o rozdzielczości niższej niż w EOSie R… Straszne, prawda? Ale pozostawiono dwa pokrętła sterujące, autofokus działający już przy -5 EV, dotykowy ekran na pełnym przegubie i bardzo przyzwoitą ergonomię. Mi taka koncepcja bardzo pasuje. Nie to, że jutro z rana lecę kupić EOSa RP, ale będę szczerze polecał go wszystkim, którzy nie mają dużych wymagań i wypchanego portfela. Dotychczas propozycjami dla nich były tylko Sony A7 i A7 II, ale nie wszystkim te modele pasowały i pasują. Teraz mają coś od Canona. A w przyszłości może także od Nikona i Panasonica. Oni przecież muszą jakoś zareagować na ruch konkurenta. Wspominałem już na blogu o planowanej na jesień premierze Panasonica. Może będzie to właśnie model analogiczny do EOSa RP? Nikon ostatnio zgłosił w urzędzie patentowym jakiś nowy aparat z wymienną optyką. Może to również odpowiedź na działania Canona?

Źródło: Canon
     Oprócz aparatu Canon zaprezentował też pół tuzina nowych obiektywów. Na razie w formie bardzo przedprodukcyjnej, niektóre wyłącznie jako wizualizacje. Ogólnie rzecz biorąc, chodzi raczej o plany, czy też intencje, a nie zapełnienie tymi obiektywami półek sklepowych jeszcze przed wakacjami. Świadczy o tym choćby brak danych technicznych tych szkieł, poza podstawowymi parametrami.
     Wśród nich są bliźniaki 85 mm f/1.2: jeden „zwykły”, drugi z nazwą uzupełnioną o DS (Defocus Smoothing) – że niby ma tworzyć jakieś przebojowe nieostrości. Drugi obiektyw zdecydowanie przeznaczony jest dla ludu i dla nowego EOSa RP, rzecz jasna. Jest to stabilizowany spacerzoom 24-240 mm f/4-6.3. Przyda się! Kolejne trzy szkła, to Święta Trójca Profesjonalistów, czyli zoomy o jasności f/2.8: 15-35 mm, 24-70 mm i 70-200 mm. Każdy z nich ma swój smaczek. Zoom UWA jest na dole szerszy o milimetr od konkurencji. Zoom standardowy jest (wreszcie!) stabilizowany. Natomiast telezoom jest aż podejrzanie krótki. Szacując na oko, jego długość wynosi niecałe 14 cm! Widzę dwie możliwości uzyskania tak rewelacyjnych rozmiarów. Albo konstruktorzy ostro pograli optyką dyfrakcyjną albo obiektyw nie ma wewnętrznego zoomowania. Z dwojga złego (cena z kosmosu albo wysuwający się przód) oczywiście wolę to drugie. Jest jednak coś istotniejszego: te trzy profesjonalne szkła żądają adekwatnego aparatu. Czyli EOS RS (?) ante portas!

Źródło: Nikon
     Niemal równo z Canonem zgłosił się Nikon. Z jedną tylko nowością, niemniej ważną. To „pierwszy z trzech niezbędnych obiektywów”, a konkretnie 24-70 mm f/2.8. W odróżnieniu od analogicznego obiektywu Canona, Nikkor może pochwalić się minimalną odległością fotografowania (0,38 m), konstrukcją optyczną (17/15), powłokami ARNEO i nanokrystalicznymi itd. Oraz OLEDowym wyświetlaczem, a także brakiem stabilizacji. Ten brak nie smuci, gdyż z takim zakresem ogniskowych spokojnie poradzi sobie stabilizacja matrycy. Ale już kieszenie fotografów mogą sobie nie poradzić z przeniesieniem gotówki potrzebnej do zakupu tego szkła. Że dziesięć tysięcy złotych? Przesadzacie, podobno tylko dziewięć i pół.

Źródło: Fujifilm
     Kolejna, ostatnia już dzisiejsza nowość pozornie prezentuje się skromniej. To Fuji X-T30. Oznaczenie skromne, wygląd też – podobnie jak poprzedników. Jednak nie wnętrze, bo tam zobaczymy Fuji X-T3. Ta sama matryca BSI Trans CMOS 26 Mpx, 4-rdzeniowy procesor, 20 klatek/s z AFC (i migawką elektroniczną rzecz jasna) i 425 pól AF z detekcją fazy. Plus zaawansowane filmowanie, w tym między innymi 10-bitowy 4:2:2 zapisywany na zewnętrznej nagrywarce, 120 klatek/s w Full HD, usprawnione algorytmy autofokusa przydatne także przy filmowaniu, np. do śledzenia ostrością twarzy. Polskiej ceny jeszcze nie znam, amerykańska to 900 dolarów.

     O, tyle wysypało się z jednego worka dwa tygodnie przed jokohamskimi targami CP+. Wygląda ciekawie, a liczę że to jeszcze nie koniec zimowych nowości fotograficznych. Sigma przebąkuje o premierach szkieł z bagnetem L, Tokina ma pokazać setkę makro, a Sony jasne 135 mm… Jest na co czekać.

5 komentarzy:

  1. Wyglad X-T30 przypomina mi jak ruskie "modernizowali" swoje kamery. Zaczeli od FEDa-Zorki, bardzo zgrabnych kopii Leiki a skonczyli na Komecie gdzie gorna pokrywa aparatu jest wyzsza niz reszta :-)
    Ale X-T30 jest faktycznie bardzo interesujaca konstrukcja za stosunkowo male pieniadze.
    Martwi mnie to, ze Canon zaczyna wyraznie odstawac od konkurencji, a kiedys byli prawdziwymi pionierami. Szkoda.
    Ja pracowalem ponad 10 lat w japonskiej firmie hi-tec i wiem jak to u nich dziala. Jak masz starych ludzi w zarzadzie tos przegral. Sa przekonani o swej genialnosci i nikt nie osmieli im sie przeciwstawic, zreszta i tak zadne argumenty nie pomoga, bo oni sa slepi. I tak stracilem prace - razem z firma ktora majac duzy potencjal i doskonalych inzynierow padla. Tak tez padly Nokia, Mercedes, pada Philips itp.
    Nie da sie temu zapobiec, niestety taka jest kolej rzeczy.
    Zmiany musialy by byc rewolucyjne, a na to zaden zarzad sie nie zgodzi, bo by stracil grube pieniadze razem ze stanowiskiem.
    A wiec oczekuje ze Canon padnie, choc jak widac Mercedes podnosi sie pomalu z upadku - wiec moze jest i szansa dla Canona?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A teraz co do upadku firm - przypomnialem sobie o najlepszym tego przykladze - Apple. Pogonili Jobsa z jego wlasnej firmy, doprowadzili firme do ruiny i tylko dlatego ze Jobs sie zgodzil na powrot i dokonal prawdziwej rewolucjim, Apple jest najdrozsza firma na swiecie.
      Czyli ze szansa jest i dla Canona?

      Usuń
    2. Też widzę tę zenitowość dwucyfrowych bezluster X-T. Wspomniałem o tym w teście X-T10. Forma formą, ale zawartość jest bardzo zachęcająca. Na tyle, że Fuji jednocześnie aktualizuje soft do swoich wyższych modeli, żeby ich właściciele nie poczuli się obrażeni, że tani model potrafi więcej.
      W japońskich / dalekowschodnich firmach hierarchia to podstawa. Dawniej nikt nie śmiał skrytykować szefa. Później się trochę zmieniło, ale wówczas szefowie nauczyli się nie zauważać krnąbrnego (czytaj: mądrzejszego) pracownika.
      O Canona bym się nie bał. Podobnie jak o Pentaxa (Ricoha), czy - szczególnie - Olympusa. Dla nich dział fotograficzny jest jednym z wielu, stąd wpadki / nierentowność nie bolą bardzo. Grunt, że drukarki / skanery / endoskopy sprzedają się świetnie.

      Usuń
  2. Dziekuje za pocieszenie. Teraz juz sie nie martwie, jakby przestali produkowac aparaty fotograficzne, to kupie sobie endoskop. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikon należy do Mitsubishi. Jak padnie, na pocieszenie będzie można kupić sobie Evo.

      Usuń