Źródło: My Adventure |
Czytam, czytam i oczom nie wierzę. Przyzwyczaiłem się, że tego typu notki informacyjne wymagają wypatrzenia istotnych szczegółów wśród marketingowego bełkotu i nowomowy. A gdy już się je wynajdzie i odcedzi, to po złożeniu do kupy nic z nich nie wynika.
A u Lexara kawa stoi na ławie: Nikonów jest za mało, żeby
bawić się w produkcję kart XQD do nich, płacąc przy tym daninę licencyjną Sony;
lecz CFE to inna, szybsza bajka, a że Canon myśli o skorzystaniu z tego
standardu, więc będzie dobrze.
Zauważmy, że nazwy producentów podawane są bez skrępowania.
Nie ma żadnych zwodów w rodzaju „inny producent lustrzanek”. Druga, ważniejsza
sprawa: autor używa normalnego, potocznego języka: „inwestowanie nie ma sensu”,
„przyszłość jednak nie wygląda tak źle”, „piłka jest więc po stronie Nikona”, „żeby
było ciekawiej”, „pozostaje jedynie uzbroić się w cierpliwość”. Bardzo mi się takie
podejście spodobało. Jasny przekaz, czytelne intencje, a wszystko wyrażone
zgrabnie i prosto.
Jeśli macie ochotę przeczytać ową notkę w całości, to proszę, LINK
Jeśli macie ochotę przeczytać ową notkę w całości, to proszę, LINK
Tak miło mnie ujął ten nowy sposób komunikacji z mediami, że
niemal zapomniałem o istocie sprawy. Czyli, czy uda się Lexarowi wepchnąć
standard CFE do cyfrowych Nikonów? Wymaga to zmiany firmware’u w jego aparatach
korzystających obecnie z kart XQD. Nikon niby zapowiada taki ruch, ale czy Sony
na niego pozwoli? Albo inaczej: czy Sony ma jakieś narzędzia do wpływania na
Nikona, by nie zmieniał oprogramowania wewnętrznego i zmuszał użytkowników Z6 i
Z7 do kupowania kart pamięci XQD Sony? Oraz kart Nikona, bo on też zamierza je
produkować. No, w każdym razie sprzedawać pod własną marką. Bardzo jestem
ciekaw jak się sprawy potoczą…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz