niedziela, 29 maja 2016

Kilka nowości na Dzień Dziecka

Źródło: Olympus (zasadniczo)
     No dobra, nieco oszukuję. Nie tyle nowości, co zapowiedzi nowości. Ale że smakowitych, więc nawet lizanie ich przez szybę daje trochę przyjemności.

     Sigma odnawia swoją portertówkę 85/1.4. Następca oczywiście trafi do serii Art. Premiera na Photokinie.

     Również w tym samym czasie objawi się Olympus E-M1 II. Będzie on filmował w 4K – jako pierwszy w historii Olympus. Ma też korzystać z poprawionego autofokusa – dla mnie bomba, bo już w E-M1 z firmwarem 3.0 działa on bardzo dobrze. Trybu High Resolution będzie można używać fotografując z ręki – to z powodu skrócenia czasu trwania sekwencji ekspozycji. Matryca – oczywiście 20 Mpx. Przy okazji: PEN PL8 (opóźniony przez trzęsienie ziemi w Kumamoto) będzie wykorzystywał „zwykły” przetwornik 16 Mpx.

     Nikon… jego ogólnoświatowe cięcie kosztów to zdecydowanie niemiła niespodzianka. Ale są i pozytywy, wręcz fajerwerki. Świeżo przetestowany przeze mnie kompaktowy Coolpix P900 (LINK) spodziewa się następcy. O samym aparacie niewiele wiadomo, ale o jego jeszcze bardziej wydłużonym zoomie owszem. To już nie będzie odpowiednik skromnego małoobrazkowego 24-2000 mm, a 24-2400 mm, czyli zoom stukrotny!

Źródło: Canon
     No i Canon. Coraz więcej wiadomo o EOSie 5D Mk IV. To, że będzie miał premierę bezpośrednio przed jesienną Photokiną, jest już właściwie pewne. Chyba, że jakieś kolejne trzęsienie ziemi – tfu, tfu, odpukać! Ta „czwórka” od strony fotograficznej chyba nie będzie rewolucyjna. Oczywiście matryca wskoczy na wyższy poziom rozdzielczości – w sieci pojawiają się wartości 24, 28 i 32 Mpx. Ja obstawiam którąś z tych niższych, bo to przecież ma być aparat reporterski i będzie musiał strzelać 8-10 klatek/s. W sugerowane gdzieniegdzie 12 klatek/s nie wierzę. A jeśli już rewolucja, to w zakresie poprawy zakresu dynamiki – rzecz którą zauważam w testowanym właśnie PowerShocie G3X (artykuł opublikuję na dniach). W 5D IV mają się jeszcze pojawić: GPS, WiFi i dotykowy ekran, czyli klasyczne wypełniacze tekstów z marketingowymi przechwałkami. Ale pewnie komuś te funkcje się przydadzą. Bez dwóch zdań, postęp odznaczy się w trybie filmowania, gdzie zagości rozdzielczość 4K. Na 60 klatek/s szanse mizerne, lecz dla Full HD być może zobaczymy 120 klatek/s. Teraz wypada tylko czekać na premierę, ale wcześniej na pewno uświadczymy trochę bardziej szczegółowych informacji o tym EOSie.

Źródło: egami.blog.so-net.ne.jp
Przyjrzyjcie się profilowi przedniej soczewki - to ta po lewej.
Wypukłość z przodu zastąpiono wpukłością od środka. Oryginalnie!
     Oprócz lustrzanki, Canon planuje pokazać trochę ciekawej optyki. No, planuje na razie teoretycznie, bo o sprawie wiadomo tylko ze zgłoszonych wniosków patentowych. Pierwszy z nich dotyczy pełnoklatkowego superzooma 28-560/2.8-5.6. Dwudziestokrotny zoom w małym obrazku, nieźle! Osobiście oddałbym 200 mm na górze za 4 mm na dole, ale na pewno i na ten zakres znajdzie się mnóstwo chętnych. Drugi planowany obiektyw obstawia odmienny zakres kątów widzenia. To szerokokątny zoom EF-M 9-17/3.5-5. Widać, że Canon wzmacnia gamę optyki do swoich bezlusterkowców. Zwłaszcza, że pojawiły się też patenty na standardowe obiektywy 15-50 mm f/3.5-5.6 i 16-80 mm f/2-6.
     Swoim 9-18 mm Canon trochę wyprzedził Fuji, które także postanowiło zadziałać w szerokim kącie. I może ono mocno namieszać, gdyż po pierwsze zakres ogniskowych jest wielce smakowity – 8-16 mm, a po drugie światło równie ciekawe – f/2.8. Konstrukcyjnie rzecz pewnie niełatwa, ale skoro w małym obrazku można było przy tej jasności rozszerzyć kąt widzenia do 14 mm (Nikkor 14-24 mm), to w bezlusterkowym APSC da się uzyskać 12 mm. Ciekaw jestem, czy jakością obrazu ten zoom dorówna analogicznej, choć znacznie ciemniejszej Sigmie 8-16/4.5-5.6. Ale życzę Fuji jak najlepiej! Także w kwestii X-T2, którego kilka zdjęć wyciekło jakiś czas temu i plotkarskie portale analizują je wszerz i wzdłuż. Czy przycisk na pokrętle czasów odblokowuje tylko je, czy może także pokrętło zdjęć seryjnych? Czy ekran będzie się odchylał tak jak Pentaksie K-1, czy też troszkę inaczej? Czy kropla na lewym pokrętle zamaskowała jego blokadę, czy też może wcale jej nie ma? I tak aż do mdłości. Ale spokojnie, już niedługo tego cudowania, bo aparat ma pokazać się wczesnym latem.


Źródło: Voigtlander
     W Sony cisza przed burzą. O potencjalnym A9 tak bardzo nic nie wiadomo, że zdesperowane photorumors.com urządziło ankietę, co też czytelnicy życzyliby sobie nowego w tym aparacie. Ba, a może zapowiadana czerwcowa premiera Sony to wcale nie będzie A9, a A99 MkII albo RX100 VII? Czy może VIII, bo straciłem rachubę. Żeby nie kończyć takim nic-nie-wiadomo, wspomnę o bardzo konkretnym konkrecie z mocowaniem Sony FE, który właśnie zaczyna trafiać na sklepowe półki. Chodzi o Voigtlandera 10 mm f/5.6, który po wielu latach odbiera zoomom najwyższy stopień podium w konkurencji najszerszego, rektalinearnego kąta widzenia. Na samym początku wieku Voigtlander zachwycił swoją „dwunastką”, potem przyćmiły go zoomy Sigmy i Canona, ale teraz wraca na szczyt. Brawo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz