środa, 25 września 2019

TEST: Canon RF 24-105 mm F4 L IS USM – klasycznie uniwersalny


     Nazwa obiektywu i zawarte w niej symbole mówią same za siebie. To klasyczny, wszechstronny zoom, czasem zwany uniwersalnym, czasem spacerowym, czasem kotleciarskim. Szkło najczęściej wybierane w sytuacjach gdy idzie się fotografować na lekko, z jednym aparatem i jednym obiektywem. Jasne, są tacy, którzy preferują 24-70/2.8 i tacy, którzy wolą stałkę. Ale zakres 24-105 mm i jasność f/4 to typowa typowość i klasyczna klasyczność. Wprowadzona zresztą właśnie przez Canona w 2005 roku jako para do jeszcze bardziej klasycznego EOSa 5D. Ten zakres ogniskowych i światło zostały powtórzone w analogicznym, lustrzankowym zoomie Sigmy oraz w obiektywach Sony i Panasonica przeznaczonych już dla ich małoobrazkowych bezlustrowców. Z kolei Nikon szarpnął się na szerszy przedział kątów widzenia projektując zooma 24-120 mm, przy tej samej jasności f/4, rzecz jasna. Canon nie spał w czasie gdy konkurenci powtarzali jego pomysł. W 2016 roku pokazał drugą, oczywiście jeszcze lustrzankową, wersję swojego zooma. W zeszłym roku pojawiła się wersja RF należąca do pierwszej czwórki szkieł ogłoszonych wraz z bezlustrowym EOSem R i stanowiąca podmiot tego artykułu. Tak więc jest to już trzecia wersja canonowskiej klasyki, liczę że dopracowana do granic Luksusowości.

wtorek, 17 września 2019

Jesienny sezon burz, czyli niespodziewane promocje u Olympusa


     Wakacje za nami, do Bożego Narodzenia jeszcze trochę, a tu Olympus wyskakuje z zachętami do kupowania jego sprzętu. Dziwne, prawda? Teraz? Dlaczego? Można by pomyśleć, że chce się wyróżnić, że chce być jedyny ze swoim pomysłem. „Inni nic ciekawego teraz nie oferują, w wakacje wyprztykali się z promocji, więc my spróbujmy!” Może i tak…
     Po chwili uświadomiłem sobie, że „na dniach” może zostać ogłoszony Olympus E-M5 Mark III. A jedynym promowanym aparatem jest E-M1 II. Czyżby w Olympusie uznano, że nowa „piątka” zagrozi „jedynce”, więc trzeba ją szybko upłynnić? Ale jak ją promocyjnie upłynniać w momencie gdy pojawi się już E-M5 III. Pojawi, choć po prawdzie to nie wiadomo w jakiej formie: gotowego produktu, danych technicznych, czy jedynie solidnego przecieku o intencjach producenta.
     Kombinowałem na lewo i prawo, aż zajrzałem do kilku internetowych witryn rumorsowych. A tam informacja, że przewidywana na wrzesień premiera Olympusa E-M5 III niemal na pewno została przesunięta na październik. O, i to by się zgadzało! Promocja trwa (od wczoraj) do 31 października, i tego dnia objawi się trzecia „piątka”. Kto zdąży ten zdąży, reszta zostanie z ręką w nocniku. No, taki plan ma sens.

środa, 11 września 2019

Za mało o filmowaniu? To tym razem coś z Sigmy.


Źródło: Sigma
     Właśnie znalazłem świeżutką informację prasową o nowej rodzinie filmowych obiektywów tego producenta i oczywiście uznałem ją za marginalną dla tematyki mojego bloga. Ale gdy się wczytałem się w szczegóły, uznałem że warto coś na ten temat napisać. W ramach ciekawostki, ale jednak.
     Te nowe obiektywy nie są całkiem nowe. To jedynie wersje istniejących już dziesięciu filmowych stałek Cine Art obejmujących zakres ogniskowych od 14 do 135 mm. Konstrukcje optyczne nie zostały zmienione, a powodem nazwania linii tych szkieł Classic Cine Art, są wyłącznie nowe powłoki przeciwodblaskowe. Zgodnie z określeniem Classic, mają one dawać look obrazu filmowego taki, jaki znamy z filmów pochodzących z początku drugiej połowy XX wieku.

wtorek, 10 września 2019

O, jaki ładny aparat! Phase One XT


Źródło: Phase One
       Co prawda jeszcze nie dorosłem do (cyfrowego) średniego formatu, ale od dawna z przyjemnością zerkam na takie konstrukcje. Z założeniem: im prostsze, tym ciekawsze. To pewnie stąd, że przez lata fotografowałem kochaną Mamyią Super 23, jakże prymitywną w porównaniu jej siostrami-lustrzankami RB67 lub RZ67. Bo to i o szyberku trzeba pamiętać, i o przewinięciu filmu, o migawki naciągnięciu… Tyle, że o jej otwarciu przed kadrowaniem aparat sam przypominał, „wyświetlając” ciemność na matówce. Ot, takie proste, toporne i wymagające uwagi, ale przy tym wspaniałe narzędzie do fotografowania.
     Dlatego serce mi drgnęło gdy zobaczyłem dziś niusy Phase One prezentujące jego nowy aparat, czy wręcz system średnioformatowy. Niby nie tak wspaniale minimalistyczny jak konstrukcje Alpy, ale coś w nim jest.

piątek, 6 września 2019

Nikon D6. Ja tu jestem, mnie tu nie ma.



Źródło: Nikon
     Szczyt szczytów i premiera niczego. Ja rozumiem, że ogłoszenie nowego, szczególnie ważnego aparatu warto rozwlec w czasie. Zresztą niedawno pisałem o tym na blogu. Jednak Nikon przebił wszystkich. Ogłosił, że właśnie projektuje reporterski model D6, który będzie najbardziej wyrafinowaną cyfrówką na świecie. Koniec, kropka, kurtyna. Naprawdę musieli?

     Celowo odczekałem dwa dni od tego „wydarzenia”, bo liczyłem że może podduszani przez media ludzie z Nikona puszczą trochę farbę. Ale nic z tego! Pozostają tylko domysły i trochę plotek. Przede wszystkim ta o stabilizowanej matrycy, która „nie chce się zmieścić”, a jej wciskanie w korpus aparatu opóźnia oficjalną premierę. Mówi się też o wbudowanym Wi-Fi, czego potwierdzeniem może być powiększona obudowa pryzmatu. Co widać na zdjęciu w nagłówku, a to świadczyć może, że owo zdjęcie rzeczywiście przedstawia (makietę) Nikona D6, a nie jest jedynie fantazją grafika. Podobno aparat ma dysponować dwoma slotami kart CFexpress, podobno ma mieć wizjer o wyjątkowo dużym powiększeniu obrazu, podobno ma dysponować trybem bardzo cichej pracy, podobno…
     Ciekawe, że historycznie ostatniej (nie ma innej opcji!) profesjonalnej cyfrowej lustrzance Nikona trafiło się oznaczenie z szóstką. Tak jak cudownemu ostatniemu „analogowemu” Nikonowi F6. Przypadek? Tak sądzę.

czwartek, 5 września 2019

Canonowskie nowości – byłem, widziałem, używałem.


     W zeszłym tygodniu obiecałem, że artykuł o nich napiszę dopiero gdy wezmę je do ręki. Wiedziałem już, że okazja do tego zdarzy się w weekend (ten ostatni). Wówczas to odbyła się śląska edycja Runmageddonu, a podczas niej polski Canon zorganizował prezentację swoich najświeższych nowości oraz dał kilku dziennikarzom, blogerom i innym influencerom możliwość ich poznania. Poznałem więc i co nieco wypróbowałem.