środa, 22 listopada 2017

TEST: Panasonic Lumix FZ300. Ani mały, ani wariat.

Superzoom 25-600 mm f/2.8. To głównie z jego powodu
Panasonic FZ300 cieszy się dużym zainteresowaniem. 
     Oj, zeszło mi z tym testem FZ300, zeszło! Nie tylko z samym testowaniem, ale też z zabieraniem się do niego. Przecież już wiosną obiecałem, że Panasonica przestrzelam i opublikuję artykuł z opisem wyników tych działań. Jednak aż do jesieni znajdowały się inne tematy. „Tak wyfło” – jak mawiała królowa Meve. Ale jestem już po miesięcznej zabawie aparatem i czas najwyższy, byście i wy mogli go poznać. Zapraszam to testu!

     Panasonic FZ300 jaki jest, każdy widzi. Tak, to prawie dokładna kopia większego brata, czyli Lumixa FZ1000. „Wytęż wzrok i znajdź 10 szczegółów…” – no to do roboty! Rozmiary to raz. FZ300 jest zauważalnie mniejszy, choć to oczywiście nie żadne maleństwo. Jeśli ma się zmieścić do kieszeni kurtki, to ta kieszeń musi być spora. I znieść obciążenie ponad 70 dekagramów, bo tyle waży aparat w stanie gotowości do pracy. Nota bene, to 13 dag mniej niż Lumix FZ1000. 

Po lewej FZ300, po prawej FZ1000.
     Ale w FZ300 tu centymetr mniej, tu dwa centymetry mniej, i widać efekty. Choćby w postaci mniejszej liczba przycisków, które udało się upchnąć na tylnej ściance. Oraz brak miejsca na górze, po lewej stronie, gdzie nie zmieściło się już pokrętło „trybów przesuwu filmu. Jeśli więc ktoś lubi dużo przycisków, może być nieco zawiedziony. Jednak FZ300 z nawiązką rekompensuje te braki za pomocą dotykowego ekranu (OLED). Nawet nie tylko rekompensuje, a przebija z jego pomocą wygodę obsługi FZ1000. Pięć ekranowych definiowalnych klawiszy ze skrótami do wybranych funkcji, tam też efekty barwne, wygodne dotykowe sterowanie podstawowymi funkcjami oraz położeniem pola AF – to wszystko naprawdę mocno ułatwia obsługę aparatu. Jeszcze w sprawie tego dotykowego autofokusa: oczywiście jest też Touchpad AF, czyli wskazywanie miejsca ustawiania ostrości na pozornie martwym ekranie, w czasie gdy kadrujemy korzystając z wizjera. 
     Choć jednocześnie przyznać muszę, że ta – niewątpliwie bardzo przydatna funkcja – lepiej sprawdza się aparatach kompaktopodobnych, czyli z wizjerem w lewym górnym rogu tylnej ścianki. Gdy, tak jak w FZ300, wizjer (też OLED) mamy pośrodku, policzek czasami przeszkadza w dotykowej obsłudze autofokusa. Dlatego sam wolałem pozbawić się czterech funkcji z nawigatora, a jego segmentom przyporządkować ustawianie pola AF.

     Bolał mnie brak, tak typowego dla „lepszych” Lumixów, klikalnego tylnego pokrętła. Na korekcję ekspozycji musiałem więc „zużyć” górny przycisk Fn2. Pod Fn1 wrzuciłem czułość matrycy. Podczas testu kilka razy pomyliła mi się ta czułość ze startem filmowania – przycisk tuż obok.
     Dobrze, że pozostawiono klasyczną dla Panasoniców, wygodną w użyciu obrotową dźwigienkę AF-S / AFC / MF obok wizjera. Za to inaczej niż w FZ1000 rozwiązano „ciąg dalszy”, czyli samo ręczne ustawianie ostrości. Zamiast pierścienia na obiektywie i przełącznika zoom / ostrzenie, mamy obrotową rolkę służącą ręcznemu ustawianiu ostrości oraz suwaczek zmiany ogniskowej. Wygodne to! Oczywiście ogniskową możemy też zmieniać tradycyjnie, czyli obrotową dźwigienką otaczającą spust migawki.

     Projektując rozłożenie gniazd i klapek, konstruktorzy poszli na kilka kompromisów. Bezwzględnie dobrze prezentuje się lewa strona korpusu, gdzie pozostawiono wyłącznie gniazdo mikrofonu. Oczywiście umieszczone tak, by wtyczka nie przeszkadzała w obrocie ekranu. Pozostałe gniazda, czyli USB, HDMI i wężyka spustowego, powędrowały na prawą stronę. To oznacza, że gdy z któregokolwiek korzystamy podczas fotografowania / filmowania, niewygodnie jest chwycić aparat. Jasne, że nie było szans na upchnięcie tu także gniazda karty SD. Umieszczono je więc w dole aparatu, pod wspólną klapką z akumulatorem. Niestety, do bliskiego towarzystwa tej klapki należy gniazdo statywu. Jeśli więc do aparatu mamy przyczepioną szybkozłączkę, nie ma mowy o sprawnej wymianie karty pamięci, bądź akumulatora. To problem nie tylko FZ300, ale i wielu innych kompaktów – wspominanego tu wielokrotnie Lumixa FZ1000 też. W dole aparatów im bliżej osi obiektywu, tym ciaśniej i stąd takie odsuwanie w bok gniazda statywu.

     Przy okazji, karta pamięci. Niestety, FZ300 nie daje for kartom UHS-II, ale i tak nie jest źle. Dopóki zapisujemy same JPEGi problemów nie ma żadnych, nawet gdy fotografujemy seriami, a karta nie grzeszy szybkością. Kilkadziesiąt zdjęć naświetlałem jednym ciągiem, nawet z zabytkową, kilkunastoletnią kartą pamięci. Przy RAWach już tak dobrze nie ma, ale i tak nie możemy narzekać. Instrukcja gwarantuje nieprzerwaną serię 19 RAWów i tak mniej więcej wygląda to w praktyce. Jednak żeby aparat sprawnie przełknął te zdjęcia, warto w gnieździe mieć szybką kartę. Ale bez szaleństw, deklarowane ca. 100 MB/s daje już dobre efekty.

Domyślacie się dlaczego gumowa klapka osłaniająca gniazda jest
taka gruba? Zgadza się, dla uszczelnienia. Lumixa FZ300 można
używać w deszczu i w pyle. 
     Wśród funkcji Lumixa nie znalazłem nic oryginalnego – w każdym razie jak na Panasonica. Automatyk naświetlania mamy po kokardki. Nie dość, że na każdą okazję, to jeszcze z mnóstwem opcji. Moim stałym problemem z nimi jest niepewność, której z opcji da się akurat użyć. Ustawiam sobie którąś z automatyk, chcę coś w niej ulepszyć, a tu ulepszenie okazuje się wyszarzone w menu. I bądź mądry człowieku, co włączyć (wyłączyć?), żeby pozycja stała się aktywna. Trudno się połapać, które tryby działają w PASM, które w pełnej automatyce iA, które w programach tematycznych. Przyznam, że czasem aż strach zapuścić się w ten labirynt.

Obiektyw wcale nie wysuwa się mocno przy przejściu od
najkrótszej do najdłuższej ogniskowej.
     Z ciekawych funkcji, tych dla bardziej zaawansowanych fotografów, wymienię kilka. Po pierwsze te, mogąc poprawić naświetlenie trudniejszych motywów: HDR (tylko automatyczny), „inteligentna” dynamika – czyli korekcja cieni i świateł z kilkoma intensywnościami, dobór krzywej ekspozycji – wybór z presetów albo samodzielne krzywienie krzywej. Oraz oczywistości, czyli autobraketing z szerokimi możliwościami oraz korekcja ekspozycji +/– 5 EV. Wspomóc się możemy histogramem ekspozycji, informacją o prześwietlonych obszarach albo zebrą przy filmowaniu. Skoro już przy filmowaniu jestem, to napomknę i o nim. Oczywiście mamy 4K: MP4, 25p, 100 Mb/s, z nieznacznym cropem. W Full HD jest też progresywne 50 klatek/s.

     Wracam do fotografowania. O podniesienie szczegółowości obrazu możemy zadbać korzystając z „inteligentnej” rozdzielczości i.Resolution oraz redukcji dyfrakcji – to przydaje się przy korzystaniu z mocniej domkniętej przysłony. Dostępna jest wielokrotna ekspozycja oraz zdjęcia poklatkowe. Ręczne ostrzenie możemy wspomóc focus peakingiem o regulowanej barwie i intensywności.
     Krótkie czasy migawki sięgają zaledwie 1/2000 s, ale całe szczęście jest i migawka elektroniczna, umiejąca odmierzyć nawet 1/16000 s. To ważne w przypadku aparatu z niedużą matrycą, gdy ważne staje się korzystanie z mocno otwartej przysłony – kwestia dyfrakcji, rzecz jasna. A, że w FZ300 maksymalny otwór przysłony jest naprawdę duży, więc może nawet nie 1/16000 s, ale 1/4000-1/8000 s przydają się często.
     Gdy już zdjęcie wykonamy, może nam przyjść ochota obrobić je w aparacie. A tu niespodzianki: jedna miła, druga nie. Miłe to, że możemy wywołać RAWy. Mniej cieszy, że obróbka JPEGów została ograniczona do: obrotu, skadrowania i – dość wyrafinowanego, przyznaję – usuwania ze zdjęcia zbędnych szczegółów. Zero możliwości korekty barw, jasności itp.

Minimalny dystans ostrości przy najkrótszej ogniskowej okazał się
mniejszy niż "odległość ucieczki" tego pajączka. Całe szczęście,
wykonywałem zdjęcie za każdym, centymetrowym przysunięciem
się do niego. Po kolejnym przybliżeniu, czujny zwierzak zwiał za
kwiatek i tyle go widziałem.
     Serie zdjęć mogą mieć częstość nawet 60 klatek/s (tylko JPEGi w małej rozdzielczości), ale tego trybu nie używałem podczas testu. Skupiłem się na dwóch innych, z których szybszy (H) daje 12 klatek/s, a wolniejszy (M) 6 klatek/s. A, jest jeszcze S: 2 klatki/s, ale z niego też nie korzystałem. Zaletą M w porównaniu z H, jest podgląd między poszczególnymi ekspozycjami kadru, a nie odtwarzanie naświetlonego akurat zdjęcia. To niewątpliwie zaleta i w wielu wypadkach daje znaczny komfort kadrowania, zwłaszcza obiektów w ruchu. Jednak w tym teście jakoś nie czułem dyskomfortu przy tych 12 klatkach/s. Może dlatego, że odstęp między ekspozycjami był na tyle niewielki, że kadr niewiele różnił się od zdjęcia sprzed mikroskopijnego momentu? Tak czy inaczej, choćby w teście ciągłego autofokusa, przechodzenie pomiędzy wyższą, a średnią częstością serii nie robiło na mnie większego wrażenia. Jeśli chodzi o komfort kadrowania, rzecz jasna. Zresztą ciekawa rzecz: instrukcja obsługi mówi, że przy AFC z 12 klatek/s trybu H robi się 6 klatek/s. Hm… może w trybie priorytetu ostrości tak, ale w priorytecie szybkości serii aparat nic nie wiedział o tym zarządzaniu. I radził sobie bardzo dobrze. Jednak nie rewelacyjnie, gdyż regularnie, tuż przed dojechaniem do minimalnego dystansu ogniskowania, gubił ostrość. I choć widać, że później autofokus próbuje dogonić obiekt, to na drodze staje mu dolny koniec skali ostrości. Jednak poza tym, panasonicowy, kontrastowy ciągły autofokus DFD (Depth From Defocus) działa w FZ300 bardzo stabilnie, powtarzalnie i nie gubi ostrości przy większych niż wspomniany dystansach. Zdjęcia do filmu poklatkowego prezentowanego poniżej, zostały wykonane ogniskową 200 mm, przy otwartej przysłonie, trybie serii H i priorytecie szybkości serii.



     Padło określenie „dystans ostrości”, więc dorzucę dwa zdania na ten temat. Jak to zwykle bywa w kompaktach z superzoomami, minimalna odległość ostrzenia jest malutka, kilkucentymetrowa, tylko w dole zakresu zooma. Jednak później znacznie rośnie, a Panasonic FZ300 nie jest tu wyjątkiem. Przy najdłuższych ogniskowych wynosi ona aż 2 m. Nawet tryb makro nie w pełni pomaga, choć dobre i to, że skraca ten dystans do 1 m. Pomijam tryb Makro Zoom wnoszący sporo ograniczeń, m. in. wymaga pracy przy krótkich ogniskowych i zapisu wyłącznie JPEGów. Jeśli zamierzamy fotografować przy sporych skalach odwzorowania, polecam zainteresowanie się nasadkami makro. Parę zdjęć prezentowanych poniżej wykonałem przy ogniskowej 600 mm i minimalnym dystansie ostrości: prawe z soczewką +4 D, lewe bez niej. Na zdjęciu widać akumulator od FZ300, mierzący 48 mm długości. Różnica na plus, jeśli chodzi o skalę odwzorowania, jest bardzo wyraźna. Szkoda tylko, że plastikowy gwint obiektywu (średnica 52 mm – niedużo!) nie ułatwia wkręcania filtrów, soczewek makro itp.


     Co też ten obiektyw potrafi? Zakres ogniskowych z pewnością nie jest rewelacyjny, gdyż sięga „zaledwie” (odpowiednika małoobrazkowych) 600 mm. Jednak robi to w świetnym stylu, bo przy zachowaniu bardzo wysokiej – jak na superzoomy – jasności f/2.8. Tego konkurencja nie ma.

Prezentacja zakresu kątów widzenia zooma Lumixa FZ300. Niby 25-600 mm
to żadne halo, ale zakres robi wrażenie.

     Zacznę od wad obrazu. Aberracji chromatycznej nie widać, winietowanie – tylko słabiutkie (choć ostre), przy najkrótszej ogniskowej i całkiem otwartej przysłonie, dystorsja – mało widoczna „beczka”, też wyłącznie w samym dole zooma. Co oczywiście nie znaczy, że ten 24-krotny zoom jest taki rewelacyjny. Z pewnością część wad obrazu jest usuwana programowo. Grunt, że prawie ich nie widać, choć po kątach zdjęć czają się szczególiki świadczące, że informatycy mieli trochę roboty. Mam na myśli przede wszystkim silniejsze w pobliżu rogów zdjęć szumy, sugerujące rozjaśnianie obszarów gdzie sięga winietowanie. Plus trochę zbyt silny spadek szczegółowości na brzegach obrazu dla najkrótszych ogniskowych i otwartej przysłony – to być może skutki usuwania bocznej aberracji chromatycznej.

     Najszerszy kąt, czyli ogniskowa 25 mm: środek kadru świetny już przy otwartej przysłonie, lecz wówczas naroża prezentują się średnio. Przymykanie pomaga, optimum to f/4-4.5, ale już f/5.6 oznacza spadek szczegółowości. Wiadomo – dyfrakcja. Ale co istotne, brzegi nawet po optymalnym przymknięciu przysłony nie wyglądają równie dobrze jak środek zdjęcia. To niestety cecha charakterystyczna dla całego zakresu zooma.
     Lekkie wydłużenie ogniskowej – wystarczy do 30 mm – zdecydowanie poprawia jakość brzegów klatki dla otwartej przysłony. Na tyle, że w zasadzie nie ma tam różnicy bez względu czy używamy pełnej dziury, czy f/4. A to oznacza możliwość pracy otwartą przysłoną, z pewnością, że osiągamy optimum jakości obrazu. I tak sprawy się mają prawie do samego długiego krańca zooma.
     W przypadku tych 600 mm sytuacja trochę się zmienia. Warto przymknąć przysłonę do f/4, gdyż poprawi to szczegółowość obrazu zarówno w centrum, jak i na brzegach klatki. Niewiele, ale poprawi. 
 
Kadr do oceny szczegółowości obrazu dla ogniskowej 25 mm.

Wycinki poniżej.

Wycinki dla poszczególnych przysłon. Środek kadru na dole, brzeg na górze.
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Kadr do oceny szczegółowości obrazu dla ogniskowej 30 mm.

Wycinki poniżej.

Wycinki dla poszczególnych przysłon. Środek kadru na dole, brzeg na górze.
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Kadr do oceny szczegółowości obrazu dla ogniskowej 66 mm.

Wycinki poniżej.

Wycinki dla poszczególnych przysłon. Środek kadru na górze, brzeg na dole.
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Kadr do oceny szczegółowości obrazu dla ogniskowej 147 mm.

Wycinki poniżej.

Wycinki dla poszczególnych przysłon. Środek kadru na dole, brzeg na górze.
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Kadr do oceny szczegółowości obrazu dla ogniskowej 338 mm.

Wycinki poniżej.

Wycinki dla przysłony f/2.8. Środek kadru po lewej, brzeg po prawej.
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Kadr do oceny szczegółowości obrazu dla ogniskowej 535 mm.

Wycinki poniżej.

Wycinki dla przysłony f/2.8. Środek kadru po lewej, brzeg po prawej.
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Kadr do oceny szczegółowości obrazu dla ogniskowej 600 mm.

Wycinki poniżej.

Wycinki dla poszczególnych przysłon. Środek kadru na dole, brzeg na górze.
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.


     Przysłonę obiektywu możemy przymykać maksymalnie do f/8, co jest sensowną wartością, biorąc pod uwagę wspominaną już dyfrakcję światła na przysłonie. Daje ona w przypadku FZ300 negatywne efekty już dla f/5.6, jednak można im się przeciwstawić z pomocą funkcji je korygującej. Jej działanie można ocenić na zdjęciach poniżej. Wyraźnie poprawia ona szczegółowość zdjęcia dla f/5.6, a i przy f/7.1 zdjęcie z jej użyciem prezentuje się lepiej niż bez niej. Jednak gorzej niż wykonane dla f/5.6. Ponieważ funkcja „redukcji dyfrakcji” działa w trybie automatycznym i nie daje negatywnych efektów przy mocniej otwartej przysłonie, warto aktywować ją na stałe.

Kadr do oceny funkcji usuwania skutków dyfrakcji. Wycinki poniżej.

Górne wycinki pochodzą ze zdjęć bez użycia funkcji, dolne z jej użyciem.
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

     Jeszcze jedną funkcją poprawiającą szczegółowość obrazu, jest „inteligentna rozdzielczość” i.Resolution. Tu już sami musimy dobierać intensywność działania. Ten test, jak zresztą i moje doświadczenia z innymi Panasonicami, wskazują na sensowność używania na średnim poziomie. Niższy daje słabe efekty, a wysoki niemal gwarantuje artefakty.

Kadr do oceny działania i.Resolution. Wycinki poniżej.

Trzy stopnie intensywności działania funkcji i.Resolution.
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości. 

     W obiektywie siedzi też optyczna stabilizacja obrazu, w działaniu której pokładałem duże nadzieje. Spełniły się one o tyle, że w wielu sytuacjach jej skuteczność sięgała 5 działek czasu. Czyli świetnie. Jednak zdarzało się też, że skuteczność spadała do 2,5 działki. I co z tym robić? Najwyższy wynik cieszy, ale fotografując liczyć można jedynie na słabo prezentujące się 2,5 działki. Bo nie można przewidzieć, jak tym razem zachowa się O.I.S. Szkoda!
     I jeszcze jedna kwestia, zdjęcia pod światło. Bliki pojawiają się pojedyncze, choć wyraźne. Spadek kontrastu niewielki. W sumie nie jest źle, ale to nie rewelacja.

Ogniskowa 25 mm, otwarta przysłona. Na lewym zdjęciu słońce świeci w obiektyw,
na prawym zostało schowane za zbiornik wagonu. 

     Na koniec zostawiłem opis działania matrycy aparatu. Matrycy mocno nietypowej, gdyż zaledwie 12-megapikselowej. Panasonic FZ300 jest jednym z ostatnich na rynku aparatów z przetwornikiem o tak niskiej rozdzielczości. Po nim premierę miały jeszcze tylko: wszystkoodporny Olympus TG-5, Sony A7S II (choć to akurat aparat z zupełnie innej bajki) oraz kieszonkowy kompakt Casio EX-ZR5000. Przy okazji: zupełnie przegapiłem premierę tego Casio, a jednocześnie cały czas powtarzam, że Lumix FZ82 ma najszerszy wśród kompaktów zoom. A tu nic z tego, gdyż jego 20 mm zostało pobite właśnie przez EX-ZR5000, mogącego się pochwalić zaledwie dziewiętnastoma milimetrami.
     Do rzeczy, dlaczego FZ300 ma tylko 12 megapikseli? Podejrzewać należy, że Panasonic chciał stworzyć aparat, który pomimo małej rozmiarowo matrycy 1/2,3 cala, dobrze sobie radzi także w słabym świetle. Przy skromnej rozdzielczości, pojedyncza komórka przetwornika jest przecież większa niż u konkurentów, więc przy wyższych wzmocnieniach sygnału matryca powinna słabiej szumieć. Uzupełnieniem jest oczywiście wyjątkowo jasny superzoom. Coś z tych planów wyszło? No, obiektyw tak, ale matryca raczej średnio. Pełna szczegółowość obrazu utrzymywana jest w zakresie od natywnej czułości ISO 100, do ISO 200. Już dla ISO 400 widać – słaby, ale jednak – spadek jakości. To najwyższa czułość do wszechstronnego użytku. Jeszcze ISO 800 prezentuje się OK przy oglądaniu zdjęć na całym ekranie komputera, lecz ISO 1600 już tak sobie. O wyższych czułościach nie ma co wspominać.

     EDIT (24.11.2017): Wszystkie zdjęcia prezentowane w artykule zostały wykonane aparatem korzystającym z firmware’u 1.0, a nie z najaktualniejszego 2.2. Spostrzegłem to poniewczasie, dzień po publikacji tekstu, zresztą dzięki dociekliwemu czytelnikowi J. Wyjaśnienie skąd to moje – dosłownie! – niedopatrzenie, znajduje się w komentarzach. Natychmiast po zorientowaniu się w sytuacji, jeszcze raz wypożyczyłem od Panasonica ten sam egzemplarz FZ300. Wykonałem nim dwie serie zdjęć przy różnych czułościach: pierwszą z firmwarem 1.0, drugą po wgraniu 2.2. Porównałem zdjęcia z obu serii  i – uff! – niczym się one nie różnią. Niby w opisach kolejnych poprawek oprogramowania od wersji 1.0 do 2.2, producent nic nie wspominał o poprawie jakości obrazu, ale wiadomo, że takie „drobiazgi” bywają pomijane.
     Piszę o tym wszystkim nie dlatego, że lubię przyznawać się do wpadek. Dobrze, że tym razem obyło się bez przykrych konsekwencji, poza kacem moralnym. Ważniejsze jest co innego. Jeśli traficie na testy tego Lumixa wykonane zaraz po jego premierze, czyli na egzemplarzu z wczesną wersją firmware’u, możecie uważać wyniki i publikowane zdjęcia za równie miarodajne, jak te z testów z firmwarem 2.2. Albo inaczej: nie musicie się obawiać, że testujący nie sprawdził czy pracuje na aktualnym oprogramowaniu J

Kadr do oceny działania matrycy przy poszczególnych czułościach.
Wycinki poniżej.


Szczegóły i szumy obrazu przy czułościach ISO 100-3200.
Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

     Niemal cały test wykonałem przy odszumianiu ustawionym na -3, w 11-stopniowej skali -5 - +5. Tak wynikało z moich dotychczasowych doświadczeń z Lumixami. I nie pomyliłem się o tyle, że owe -3 rzeczywiście jest optymalnym ustawieniem, jeśli nie chce nam się nic przestawiać przy zmianach czułości. I oczywiście jeśli korzystamy z JPEGów. Jednak gdy planujemy używać wyłącznie niskich czułości, zarówno tych dających pełną szczegółowość ISO 100-200, jak i ISO 400, zalecałbym osłabienie odszumiania. Przy ISO 100 do poziomu -5, przy ISO 200-400 do -4. Obróbka RAWów coś daje? Tak, ale niewiele. Przy wyższych czułościach, czyli ISO 400-800 trochę pomaga wyważyć szczegółowość i szumy luminancji / chrominancji. Bardziej przyda się przy czułościach niskich, dla podwyższenia szczegółowości. Jednak w sumie, Lumix FZ300 nie ma czym się pochwalić.

Przy czułości ISO 400 szczegóły obrazu zaczynają "znikać".
Wycinek poniżej.


Kliknij, by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

     Gdyby jeszcze chociaż sposobem oddania kolorów. Ale i tu nie jest dobrze. Nietypowo, bo w silnym świetle słonecznym, barwy często bywają sprane. Za to przy pełnym zachmurzeniu prezentują się ładnie i naturalnie. Automatyczny balans bieli w sztucznym świetle też nie działa idealnie, jednak i tak przyznaję mu ocenę powyżej średniej. Szwankuje bowiem wyłącznie przy świetlówkach kompaktowych, podczas gdy klasyczne żarówki nie sprawiają mu żadnych kłopotów.

     Poniżej prezentuję zestaw zdjęć plenerowych wykonanych podczas testu. Jeśli informacje podane pod zdjęciem nie mówią nic innego, zdjęcie zostało wykonane przy natywnej czułości ISO 100, przysłonie f/2.8, w standardowym trybie barw, bez korekcji ekspozycji, HDRa, i.Dynamic itp. Jak z pewnością zauważycie, korekcja ekspozycji na minus jest w częstym użyciu. To norma w kompaktach Panasonica.


Ogniskowa 25 mm.

Ogniskowa 600 mm, przysłona f/2.8.

Ogniskowa 600 mm, przysłona f/4.

Ogniskowa 600 mm, przysłona f/5.6.

Ogniskowa 600 mm, przysłona f/8.

Ogniskowa 25 mm, przysłona f/3.2, tryb cz.-b. z poszerzoną dynamiką.

Ogniskowa 25 mm, przysłona f/4, tryb Dramatyczna tonacja. Wiem, to po
olypusowemu, ale nie mogę zapamiętać jak nazwał ten tryb Panasonic.

Ogniskowa 25 mm, czułość ISO 800, korekcja ekspozycji -2/3 EV.

Ogniskowa 25 mm, czułość ISO 800, korekcja ekspozycji -2/3 EV.

Ogniskowa 600 mm, korekcja ekspozycji -2/3 EV.

Ogniskowa 109 mm, korekcja ekspozycji -2/3 EV.

Ogniskowa 225 mm, korekcja ekspozycji -4/3 EV.

Ogniskowa 290 mm, przysłona f/2.8, korekcja ekspozycji -2/3 EV.

Ogniskowa 290 mm, przysłona f/4, korekcja ekspozycji -2/3 EV.

Ogniskowa 290 mm, przysłona f/5.6, korekcja ekspozycji -2/3 EV.

Ogniskowa 290 mm, przysłona f/8, korekcja ekspozycji -2/3 EV.


Ogniskowa 138 mm, korekcja ekspozycji -2/3 EV, minimalny dystans ostrości.

Ogniskowa 25 mm, przysłona f/5.6, korekcja ekspozycji -2/3 EV, minimalny
dystans ostrości.

Ogniskowa 25 mm, przysłona f/5.6, korekcja ekspozycji -2/3 EV, minimalny
dystans ostrości.


Ogniskowa 217 mm, korekcja ekspozycji -2/3 EV, czułość ISO 800.

Ogniskowa 217 mm, korekcja ekspozycji -2/3 EV, czułość ISO 800.

Ogniskowa 269 mm, blisko minimalnego dystansu ostrości.

Ogniskowa 600 mm, czułość ISO 400, minimalny dystans ostrzenia.

Ogniskowa 428 mm.

Ogniskowa 99 mm, korekcja ekspozycji -1/3 EV.

Ogniskowa 157 mm, korekcja ekspozycji -1/3 EV.

Ogniskowa 97 mm, korekcja +1/3 EV.

Ogniskowa 258 mm, korekcja ekspozycji -1/3 EV.

Ogniskowa 83 mm, korekcja ekspozycji -2/3 EV.

Ogniskowa 83 mm, korekcja ekspozycji -2/3 EV.

Ogniskowa 131 mm.

Ogniskowa 121 mm, korekcja ekspozycji -2/3 EV, i.Dynamic.

Ogniskowa 600 mm, korekcja ekspozycji -2/3 EV.

Ogniskowa 580 mm.

Ogniskowa 133 mm.

Ogniskowa 600 mm.

     I jak, spodobał się wam ten aparat? Bo mi nie bardzo. OK, katalogowo prezentuje się dobrze, jeszcze lepiej się nim pracuje. Zakres funkcji, dostęp do nich, w ogóle niemal całe sterowanie Lumixem jest bez zarzutu. Do tego dochodzą szerokie możliwości kombinowania z obrazem, sprawny autofokus, niewielka prądożerność… Niby pięknie. Nawet obiektyw daje radę, choć ideałem nie jest. Jednak matryca zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Po co Panasonic wsadził w FZ300 zaledwie 12 mln pikseli? Przecież nie jest lepiej niż przy 20 Mpx. Dobra, póki działamy na ISO 100-200, można przymknąć oko na słabe czasami kolory. Ale żeby już ISO 400 stanowiło granicę przyzwoitości? Nie widzi mi się to. Cena też nie do końca przekonuje. Niby nie jest jakoś strasznie wysoka – FZ300 kupuje się za niecałe 1900 zł. Za potencjał to nie tak dużo, za efekty zdjęciowe już tak. Szkoda. Ale... tak wyfło.

Podoba mi się:
+ wszechstronność
+ obsługa
+ jasność zooma

Nie podoba mi się:
+ efekty pracy matrycy

Zajrzyjcie też tu:

86 komentarzy:

  1. Dziękuję za tekst. w aktualnej cenie FZ300 chyba nie znajdziemy aparatu bez "wad" jak iso 100-200 i praca matrycy?
    Test był przeprowadzony na ostatniej wersji softu v2.2?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za tekst. w aktualnej cenie FZ300 chyba nie znajdziemy aparatu bez "wad" jak iso 100-200 i praca matrycy?
    Test był przeprowadzony na ostatniej wersji softu v2.2?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, matryce 1/2.3 cala na wiele nie pozwalają. Jednak skoro w FZ300 mocno ograniczono rozdzielczość, spodziewać się należało poprawy wyników.
      Soft...? Nie pamiętam numeru, sprawdzę. Ale pamiętam, że sprawdziłem, że nie ma nowszego :-)

      Usuń
    2. Dziękuję za pomocny test , warto było poczekać jednak wybiorę FZ 1000.

      Usuń
    3. Niezły numer! Wielkie dzięki za pytanie o wersję oprogramowania. Gdy sprawdziłem ją, okazało się że cały test zrobiłem na 1.0, a nie na 2.2. Choć byłem święcie przekonany, że aparat pracował na aktualnym firmwarze. Całe szczęście mój błąd nie wpłynął w żaden sposób na jakość zdjęć w artykule. Dodałem w nim odpowiedni akapit. Tu chciałbym przeprosić za niedopatrzenie i wyjaśnić skąd pomyłka. Dziwna pomyłka, bo dobrze pamiętałem, że na początku testu, gdy sprawdzałem wersję oprogramowania, przeglądarka wyświetliła mi numer inny niż 1.0. Choć wczoraj nie pamiętałem jaki. Ale doszedłem co się stało. Gdy na początku testu chciałem sprawdzić wersję, akurat nie miałem pod ręką aparatu, a jedynie komputer, a na nim wykonane już Lumixem jakieś zdjęcia. Najpierw sprawdziłem na stronie Panasonica numer aktualnej wersji (teraz wiem, że to była 2.2), a potem otworzyłem przeglądarkę. Przejechałem przez Exifa, trafiłem na pozycję z oprogramowaniem i zobaczyłem… 2.2. Tyle, że – teraz jestem taki mądry – to była wersja Exifa, a nie firmware’u Panasonica. Dane zdjęcia były otwarte w wąziutkim, pionowym oknie i widziałem wyłącznie wartości, a nie ich opisy. Zobaczyłem wtedy dokładnie to, co chciałem zobaczyć, więc nie przyszło mi do głowy że coś może być nie tak. Następnym razem obiecuję sprawdzać skrupulatniej.

      Usuń
    4. Po przeczytaniu raz jeszcze, przejrzeniu konkurencji jednak zostanę przy zakupie FZ300. Myślałem, że może jakaś "podstawowa" lustrzanka, ale zacznę od z niższego pułapu i krok po kroku dotrę do wyższy poziom fotografii. Raz jeszcze dziękuję za tekst i blog trafia do "Ulubionych".

      Usuń
    5. Dzięki za pochwały. Zapraszam też na fejsbukowy fanpage foto-nieobiektywnego.
      Wybór FZ300 nie jest złym wyjściem. MNIE on zawiódł, lecz dotyczy to tylko wycinka (niewątpliwie ważnego) jego działania. Reszta wygląda bardzo dobrze, zarówno od strony parametrów katalogowych, jak i funkcjonowania. Przy pracy z niskimi czułościami - na co pozwala jasny obiektyw - FZ300 będzie dobrze się sprawdzał. A ze względu na obecność dużej liczby wyrafinowanych funkcji oraz mocno lustrzankowy "look", stanie się dobrą wprawką przed zakupem lustrzanki. Ona umożliwi pracę przy wyższych czułościach, lecz będzie kulała w kwestii optyki. Bo żeby zapewnić zakres zooma taki jak w FZ300, bez trzech obiektywów nie da rady. No dobra, gdy się pokombinuje, to może dwa wystarczą. Niby Tamron ma swojego APSowego 16-300 mm, ale długi koniec to "zaledwie" małoobrazkowe 450-480 mm. Do 600 mm trochę brakuje. Jakości obrazu też. Plus cena zestawu, który nawet z najprostszą lustrzanką przekroczy 3000 zł.

      Usuń
    6. Matrycy 1" nie zastapi zadna o mniejszej wielkosci. A fotografowanie "z reki" obiektywem powyzej 300mm natrafia na duze problemy.

      Usuń
    7. Niektórzy to samo twierdzą o matrycy małoobrazkowej, APS-C, 4/3... I choć osobiście też uważam jednocalówki za "dolną granicę przyzwoitości", to myślę, że i mikroskopijne 1/2,3 mają sens. Bo na razie tylko do nich da się dorobić w miarę tani aparat z jasnym zoomem 25-600. Przy matrycach 1-calowych ten numer już nie przechodzi. Choć w FZ1000 Panasonic wypracował niezły kompromis.
      Z tymi supertele z ręki, to nie jest aż taki duży problem. Jeśli możemy pracować otworem f/2.8, to łatwo jest korzystać z odpowiednio krótkich czasów. Przydaje się skuteczna, koniecznie optyczna, stabilizacja. Ale racja, jeśli oświetlenie słabsze, obiekt porusza się, a czułości nie można pchnąć powyżej ISO 200, to robi się problem.

      Usuń
    8. Od strony użytkowej jakiej firmy wybrać torbę Lowepro/Benro? Na pewno ważne pewnie żeby sprzączki były metalowe i miał pelerynkę od deszczu? Podobnie statyw.

      Usuń
    9. Ja "od zawsze" lubię Lowepro, właśnie ze względu na trwałość. Mam dwie dwudziestoletnie, a jedynym śladem użycia są otarte z farby (przez karabińczyki)ucha pasków. Ale gdy torby miały po 15 lat, w krótkim odstępie czasu strzeliły wszystkie cztery "męskie" elementy zamknięć. Oczywiście dystrybutor od razu dosłał nowe (za free).
      Jednak gdy 5 lat temu szukałem jakiejś większej (wyższej) torby, by móc w niej nosić w pionie 70-200/2.8 z założoną osłoną, nie mogłem nic dobrać z Lowepro.
      Trzeba więc samemu poszukać, co podpasuje. W torbach Benro nie rozeznaję się.
      Statyw... też trzeba się wybrać do sklepu i poprzymierzać. Sprawdzić jaka wysokość jest potrzebna (minimalna i maksymalna), czy wystarczy głowica kulowa, czy może lepsza będzie 3D, itd. Jeśli ma służyć tylko dla FZ300, to jest spory wybór. Omijać statywy kosztujące kilkadziesiąt złotych. Przyjrzeć się warto Manfrotto befree, może coś z Vanguardów podpasuje? Grunt, żeby celować w statyw o deklarowanej nośności minimum 2-3 razy większej niż ciężar aparatu.

      Usuń
  3. Ja doceniam za sprawny autofocus. Może i 12 mpx to słabo, ale ja rzadko kiedy podnoszę iso, więc tak bardzo mi to nie przeszkadza. Ogólnie go lubię, ale rozglądam się za lumixem z wyższej półki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja doceniam za sprawny autofocus. Może i 12 mpx to słabo, ale ja rzadko kiedy podnoszę iso, więc tak bardzo mi to nie przeszkadza. Ogólnie go lubię, ale rozglądam się za lumixem z wyższej półki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autofokus to jeden z najjaśniejszych punktów FZ300. 12 Mpx to mniej niż u konkurentów, ale póki nie potrzebne jest duże powiększenie, ani mocne cropowanie, daje radę. W Lumixach wyższa półka nie jest mocno zapełniona. W każdym razie jeśli chodzi o kompakty z superzoomami. FZ1000 - jasne, FZ2000 - no, jest, ale nie błyszczy - jak za tę cenę. Ale Lumixy to przecież też bezlusterkowce. Jednak tu nie ma mowy o zakresie 25-600 mm w jednym obiektywie. Na razie nie ma :-)

      Usuń
  5. Jakie wyniki na baterii udało się osiągnąć?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie wyniki na baterii udało się osiągnąć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sprawdzałem dokładnie, bo nie było czym się martwić. Nawet kilka godzin fotografowania nie skutkowało niczym więcej niż spadkiem stanu aku do "2/3". Dane oficjalne mówią o 380 zdjęciach z jednego naładowania i myślę, że można to traktować jako miarodajny wynik w praktycznym użyciu aparatu. Drugi akumulator warto dokupić na wszelki wypadek, choć raczej głównie po to, by nie musieć przed każdym fotografowaniem sprawdzać czy ten w aparacie jest w pełni naładowany.

      Usuń
  7. Drodzy czytelnicy,
    i mój blog dopadła blogspotowa przypadłość: okazjonalne nie publikowanie waszych komentarzy. Dlatego proszę, byście przed kliknięciem „Opublikuj” skopiowali wpisany tekst do schowka. W przypadku gdy komentarz nie pojawi się, spróbujcie ponownie. Jeśli i to nie poskutkuje, nie martwcie się, bo te komentarze – mimo że nie wyświetlają się na blogu – lądują w mojej poczcie. Gdy zauważę ich brak pod artykułem, wrzucam je sam. W tym wypadku blogspot, o dziwo, nie szwankuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    czy mógłbyś mi doradzić co wybrać? Szukam czegoś do filmowania natury - w szczególności interesuje mnie filmowanie. Chciałbym rozpocząć przygodę w tym temacie :-)
    Czyli ciche ustawki w lesie, na łące i inne ujęcia krajobrazu. Aparat będzie miał pod sobą solidny statyw i podłączony zewnętrzny rejestrator dźwięków.
    Ten FZ300 patrząc po parametrach i funkcjach wydaje mi się najlepszy z obecnie dostępnych na rynku. Wstrzymuje mnie tylko ta mała matryca, która przekłada się na jakość :-/
    Sądzisz, że ta kamerka da radę? Wiadomo, często będę się borykał z brakiem światła w terenie. A może polecisz coś innego? Bo chyba się nie doczekam aby Panas wypuścił następcę tj. FZ400 ;-)

    Ps. robisz dobrą robotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uznanie! Co do aparatu, to nic nie słyszałem o FZ400 ani niczym w tym stylu, ale na początku roku odbędą się dwie ważne imprezy targowe, więc może? Choć nawet jeśli pojawi się taki aparat, to rewolucji w matrycy bym się nie spodziewał.
      Ale jeśli miałbyś wybierać coś z istniejących modeli, to FZ300 raczej bym Ci odradzał. Z powodu tych wyższych czułości rzecz jasna. Może pomyśl o FZ1000? Jego daje się bez obaw używać aż do ISO 800 włącznie i oczywiście też ma 4K. Czytałeś jego test na blogu? Co prawda FZ1000 w 4K filmuje tylko środkowym wycinkiem matrycy, więc jego zoom zmienia się wtedy z 25-400 mm w (mniej więcej) 37-600 mm. Nie wiem, czy Ci to przeszkodzi, czy może wręcz pomoże. W tej klasie sprzętu jest też Sony RX10, który w wersjach III i IV ma zooma sięgającego 600 mm. I przy wysokich czułościach, według mnie, zachowuje się trochę lepiej niż FZ1000. Ale to nieznaczna różnica. Jeśli więc oceniasz, że ISO 1600 będziesz miał w częstym użyciu, radziłbym wskoczyć w aparat z większą matrycą - min. 4/3 cala.

      Usuń
    2. Zawsze coś... dlaczego zawsze czegoś musi brakować i nie można kupić sprzętu kompletnego - dostosowanego do swoich potrzeb. Tak jak i Tobie nie podoba mi się w FZ1000:
      - niedotykowy ekran
      - brak szerokiego kąta przy 4K

      Przy filmowaniu wolałbym nie wciskać przycisków żeby nie ruszać obrazem a i zmiana ostrości na inny obiekt poprzez dotyk na wyświetlaczu wydaje się być potrzebna. No i bez szerokiego = nici z krajobrazów.

      Sony wydaje się być fajne ale cena odstrasza, 5 tys. lub 7,5 tys. za sprzęt, gdzie jest ryzyko że zabawa z filmowaniem przyrody mnie nie wciągnie to może zaboleć :)

      Usuń
    3. No, racja, gdy się używa nowszych Lumixów, każde przejście na FZ1000 boli z powodu tego niedotykowego ekranu. W FZ2000 jest już dotykowy, ale 4K nadal z cropem. RX10 jest fajne, ale swoje kosztuje. Wersja III ma już fajny obiektyw, ale dopiero IV dorównało Panasonicowi ciągłym autofokusem. Innej konkurencji w tej klasie brak. Miał być Nikon, ale zdechł.
      Z m4/3 nic Ci nie pasuje?

      Usuń
    4. Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się do tej pory nad m4/3.
      Możesz mi napisać "dlaczego" wg Ciebie ten system?
      Może podpowiesz mi od czego powinienem zacząć, w co warto zainwestować Twoim zdaniem.

      Usuń
    5. Halo halo.. jest tam kto? :)

      Usuń
    6. Jest, jest, ale chwilowo na wakacjach. Za kilka dni odpiszę dlaczego uważam m43 za dobry pomysł.

      Usuń
    7. No dobra, już jestem. 4/3 cala jest według mnie największym formatem matrycy, pod który da się sensownie zminiaturyzować nie tylko stałki, ale też jasne zoomy. W APSC ten numer już nie przechodzi. Stąd m43 jest rozsądnym kompromisem dla tych dotychczasowych "kompaktowiczów", którzy chcą korzystać z wyższych czułości, ale nie życzą sobie istotnego wzrostu ciężaru i gabarytów sprzętu.
      Problemem m43 w porównaniu z kompaktami posiadającymi matryce 1 cal i mniejsze, jest niedostępność superzoomów o cudownych zakresach ogniskowych. Maksimum to 14-140/150 Olympusa i Panasa oraz - naprawdę świetny - 12-100 Olympusa. Jego test na blogu oczywiście jest.
      Od czego zacząć? To zależy czego potrzeba. Jeśli zależy na filmowaniu, to radziłbym skierować wzrok w stronę Panasonica. Sam słabo się na tym znam, ale widzę, że to powszechny wybór. Co nie znaczy, że Olympusami nie da się filmować :-)
      Co do szkieł, to doradzę gdy będę więcej wiedział o Twoich potrzebach.
      Usuń

      Usuń
    8. Dziękuję za odpowiedź. Podoba mi się m43 ze względu na gabaryty - tj odchudzenie zestawu.
      Niestety widzę, że jeśli chciałbym filmować np ptaki na gałęzi czy sarny z większej odległości to ich nie dosięgnę. Skoro zakres ogniskowych sięga jedynie do tych 150mm to mam tylko fajny krajobraz + makro, bo 100 na długim końcu to bardziej portret niż filmowanie zwierząt.
      Nigdy nie będzie idealnie..... ehhh :]

      Usuń
    9. Te superzoomy to tak trochę przy okazji wyszły. Jeśli zwierzaki, to oczywiście tylko panasonicowe 100-300 albo 100-400.

      Usuń
  9. Witam...
    Proszę o pomoc, bo moje wybory mają + i - i nie wiem co powinienem wziąć pod uwagę bardziej pod moje potrzeby.
    Do tej pory używałem Pentaxa K-X z podstawowymi 2 obiektywami. Aparat swoje przeszedł i każdy podzespół nabawił się wady użytkowej.
    Przyszła pora zmienić sprzęt.
    Tym razem nie chcę lustrzanki ze względu na brak czasu na zmianę obiektywów. Przy dwójce małych rozbójników ciężko mieć czas na taką zabawę.
    Dodatkowo używałem kamery... Ale noszenie lustrzanki i dodatkowo kamery było dla mnie udręką. Obwieszony sprzętem, z plecakiem na "garbie" i dwójką dzieci... podróże górskie choć były przyjemne, były równie ciężkie.

    Sprzętu więc chcę jednego. Takiego z którego nagram filmik i zrobię zdjęcie. Jedno i drugie ma być dobre na moje amatorskie oko i ma się to dać obejrzeć na TV Full HD jak i zdjęcie wywołane w wielkości A3 ma być godne powieszenia na ścianie.

    Waham się pomiędzy modelami:
    Canon SX 60
    Nikon B 700
    Panasonic FZ 300
    *kolejność alfabetyczna

    Nie wiem czy postawić na jasność Panasonica i to stałą, czy ilość pixeli Nikona czy ogólną ocenę SX 60 jako najlepszego z tej trójki.
    A może coś innego?

    Nie potrzebuje zoomu 600 ani więcej. Wystarczy mi taki do 300. Do tej pory używałem 50-200 i żyłem. Przydałoby się ciut więcej, więc taki do 300 będzie dla mnie wystarczający.

    Cena na jaką mogę się skłonić to max 2000 ale czym mniej tym lepiej. Zastanawiam się także nad używanym w razie czego...

    Proszę o podpowiedź.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikona nie znam, a z pozostałych stawiałbym raczej na używany FZ1000 :-) Za kilka dni napiszę bardziej szczegółowo.

      Usuń
    2. Widzę, że chyba będę musiał przetestować tego B700, bo znajduje się on w zakresie zainteresowań bardzo wielu osób. Jednak na razie nic mądrego o nim nie napiszę.
      Teraz dwa pozostałe. Jeśli sam miałbym wybierać, zdecydowanie postawiłbym na FZ300. Przy wyższych czułościach nie ma czym się pochwalić, ale dzięki jasnemu zoomowi rzadziej musimy w te wyższe czułości wchodzić. Poza tym obsługa, autofokus, poziom filmowania - te przemawiają za Panasonikiem. Ale jeśli potrzebne będą czułości rzędu ISO 400-800, zdecydowanie polecam rozejrzeć się za używanym FZ1000. Chyba, że tanio trafi się nowy. Jednak on trzyma cenę, więc chyba trudno będzie trafić go za mniej niż 2500 zł.

      Usuń
  10. Testowałem ten aparat w identycznych warunkach z moim poprzednim SONY DSC-HX100V z 2011r. Faktycznie sama obsługa aparatu i wyposażenie jest godne pochwały natiomast o dziwo jakość zdjęć w ISO 100-800 jest znacznie bardziej ziarnista w Lumixie od starego SONiaka zarówno w dzień jak i w nocy. jakość filmów w FHD bardzo podobna natomiast w bardzo słabych warunkach oświetleniowych Sony radzi sobie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam identyczny dylemat 10 letni Sony HX100V i zamysł kupna FZ300 za 2100 zł na koniec 01/2021. Dzięki za komentarz,-odpuszczam sobie ten zakup.

      Usuń
  11. Witam mam pytanie też obecnie jestem przed wyborem kuna Fz 1000 lub 300 ale chyba postawię na większą matrycę i wybiorę fz1000 , posiadam również sony hx 400v i moje pytanie brzmi czy do sony zastosuję telekonwenter panasonica DMW-LT55E bo lubię trochę pozumować . Bo taki tele zastosuję chyba do fz 1000 poprzez redukcję zmieszajacą do 55mm. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy warto kupić go u schyłku 2018 roku? Uzywam obecnie FZ28, bardzo lubie ten aparat, ale slabo lapie biegajace dziecko (rozmazane zdjecia), poza tym juz ma martwe piksele na matrycy. Czy będzie FZ-400? FZ-1000 jest za duży no i za drogi do pstrykania dwa razy w roku na wakacjach i w domu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmazane zdjęcia, więc przydadzą się krótsze czasy, a więc większa rozmiarowo matryca pozwalająca pracować wyższymi czułościami. Jeśli nie FZ1000, to może tak jak zdążył już napisać mmisiak92 (poniżej) coś z micro 4/3? Z tym, że sprawny ciągły autofokus DFD (dziecko!) nie jest dostępny w najtańszych modelach. Z drugiej strony, jeśli pod tym względem FZ28 dawał sobie radę, to ten DFD wcale nie jest tak bardzo potrzebny...

      Usuń
  13. W podobnej cenie jest poniekąd alternatywa micro 4/3. Lumix GF7. Ma braki w porównaniu z FZ300 ale cenowo do okazyjnego pstrykania może być alternatywą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, ale jeśli trzeba dokupić obiektywy o takim zakresie jak ma FZ300, to robi się drogo.

      Usuń
  14. Dokładnie tak. Niestety nie ma chyba rzeczy idealnych. Trzeba iść na kompromis. Wybrać to co najważniejsze. Jeden lubi blondynki drugi brunetki... Takie życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawniej myślałem, że "wakacyjnie" nie pofotografuję bez superzooma. Ale kiedyś miałem w testach zooma 24-70/2.8 i wziąłem go na jakąś majówkę. Na wszelki wypadek do torby załadowałem też FZ1000. I... ani razu go nie wyciągnąłem. Cały wyjazd dało się obskoczyć zoomem standardowym.

      Usuń
  15. Bardzo ciekawy tekst o lumixie fz300.
    Chciałbym Cię spytać o opinię w stosunku do Sony DSC HX400V vs właśnie ww. lumix.
    Przesiadam się właśnie z Sony DSC H1- który użytkowałem amatorsko przez 9 lat, robiąc ponad 80 tys zdjęć.
    Nadal potrzebuję aparat jako amator, ale chciałbym coś bardziej zaawansowanego- co byś polecił do 2 tys. zł?
    z góry dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dość mocno różniące się aparaty. Gdyby nie fakt, że spodziewałem się lepszej pracy matrycy Lumixa przy wyższych czułościach, zdecydowanie polecałbym właśnie jego. Sony może być pod tym względem trochę lepsze. Ale już cała reszta przemawia za FZ300: w pełni ruchomy ekran, RAWy, autofokus... trudny wybór.
      Jeśli w grę wchodzi wydanie 2300 zł, to bez dwóch zdań poleciłbym Panasonica FZ1000. Też przetestowanego na blogu.

      Usuń
    2. Od fz1000 odrzucają mnie jego wymiary. Wymiary i brak ekranu dotykowego, który ma właśnie fz300. Choć z drugiej mała matryca w tańszym z lumixów tez odpycha.
      Czy są jakieś inne sensowne aparaty z 1-calową matrycą, a przy tym w budżecie mimo wszystko poniżej 2k?
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. <2k zł nie ma nic z długim zoomem i 1-calówką. Nieco więcej trzeba dać za Sony RX10 (I wersja) i FZ1000.

      Usuń
  16. Podając jeden z warunków ekran dotykowy to powiem Ci, że zawęziłeś krąg potencjalnych aparatów praktycznie do zera. Jeżeli jesteś w stanie zrezygnowac z mega zoomów to do 1500-2000 bez wahania bierz bezlusterkowca np. Sony A5100(dotykowy, dobra optyka, super filmy również w nocy)A6000 niestety bez dotyku lub Lumixy np GF7 (bardzo malutki i zgrabny,obecnie do 1000 zł juz mozna kupić, na pewno lepsza jakość od FZ300), Gx7,GX80 itp. tutaj nie musze ich opisywać bo to już klasyki. Do tego Olympusy OMD czy PEN ale one już są trochę droższe. Zak zależy ci na zoomie to po prostu dokup drugi obiektyw do bezlusterkowca i po sprawie. Jak ktoś już wcześniej napisał nie ma aparatu idealnego musisz pójść na kompromis. W internecie jest ogrom ilości na temat wad i zalet poszczególnych aparatów. Poszukaj proszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotykowy ekran to świetna rzecz i też mi go brakuje w moim własnym FZ1000. Stąd często sobie myślę, czy może jednak kupić FZ2000...
      Wejście w większą matrycę i wymienne szkła oznacza konieczność pracy dwoma obiektywami, bo superzoomów takich jak w kompaktach praktycznie nie ma. Jedynie Tamron 18-400 się łapie, ale brak mu szerokiego dołu. No i w komplecie z najtańszą nawet lustrzanką wymaga wyłożenia 3500-4000 zł. Zestaw aparat + dwa zoomy, w tym dłuższy sięgający małoobrazkowych 600 mm też będzie swoje kosztował. I chyba taniej wyjdzie w m4/3 niż w APSC.

      Usuń
    2. Szkoda, że ma jeszcze na blogu testu tego FZ2000 :-) Nurtuje mnie pytanie czy warto dołożyć tą znaczną różnicę PLN w stosunku do FZ1000.

      Usuń
    3. Czuję coraz silniejsze parcie z różnych stron na test tego FZ2000. Chyba trzeba się będzie szybko za niego zabrać...

      Usuń
  17. Dlaczego nikt nie poruszył mozliwości kupna TZ100 lub TZ200?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciemniejszy zoom, niżej klasy wizjer. Ale za to kieszonkowiec. Sony wpadło na ten pomysł znacznie później niż Panasonic, ale wypuściło już RX100 VI i VII.

      Usuń
  18. Witam jaki kompakt proponujecie do 2000 zł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak długi zoom potrzebny? Matryca 1 cal, czy może być mniejsza? Aparat do kieszeni, czy niekoniecznie?

      Usuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam. Hmm... "I jak, spodobał się wam ten aparat? Bo mi nie bardzo."
    - w końcu ktoś pisze "mi" a nie "mnie"... a mi bardzo! :)
    Szukam następcy Canona S1IS i Lumixa FZ-50 (oba mam z "salonu", z czasów gdy się pojawiły) do... m.in. przygodnego filmowania koncertów (i fot z koncertów, często nocą): z przyzwoitym dźwiękiem, gdy jest cicho lub bardzo głośno, przy bardzo ograniczonym budżecie.
    Dziś wybór wciąż jest trudny, pomiędzy wspomnianymi a TYM istnieje jakościowa i technologiczna przepaść. Natomiast pomiędzy FZ300 a FZ1000 - w tym zakresie zastosowań - już wcale nie taka oczywista. Fakt, wolałbym np. FZ2000 lub RX10III/IV, lecz tego lata pozostaną poza moim zasięgiem (chociaż 2 mikrofony zewnętrzne - dedykowany i inny) kupiłem już dawno temu...
    I wciąż nie wiem co zdecyduje: okazja czy rozmiar portfela :))
    Dziękuję Ci za ten (i inne) test! Daje do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FZ2000 da się kupić używany (komis, jakaś tam gwarancja, możliwość zwrotu) za 3000 zł. Sony RX10 - jeśli brać, to zdecydowanie IV, bo ma o niebo sprawniejszy AF niż III. Ale to rozwiązanie pachnie kasą dwukrotnie większą niż FZ2000.
      Przy okazji, sam planuję niedługo pozbyć się własnego FZ1000. Gdybyś był zainteresowany, pisz przez formularz kontaktowy.

      Usuń
  21. Witam, czy w zakresie ogniskowej do 600, fz300 jest lepszy od fz81?

    OdpowiedzUsuń
  22. Ma Pan na myśli jakość zdjęć?

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak, oczywiście. Według mnie w FZ1000 wygląda to jeszcze lepiej, ale wiadomo, to "tylko" 400 mm na górze zooma.

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziękuję. Miałem FZ1000, teraz mam FZ81. FZ1000 jest za duży, a FZ300 jawi mi się jako dobry kompromis biorąc pod uwagę dodatkowo uszczelnienia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Serdeczne dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dzień dobry, a co Pan sądzi o zamianie Lumixa FZ300 na Lumixa G6 z obiektywami G Vario 12-42 i 45-150? Pytam w kontekście jakości obrazka, filmowanie mnie specjalnie nie interesuje. Będę wdzięczny za poradę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, potencjalnym minusem wejścia w G6 i wymienione szkła, jest konieczność pracy znacznie wyższymi czułościami. Te zoomy mają na swoich końcach f/5.6, a to dwie działki ciemniej niż w FZ300. Biorąc jednak pod uwagę, że matryca FZ300 działa jak działa, a ISO 1600 w G6 (i innych Micro 4/3) jest w pełni używalne, popieram pomysł.

      Usuń
  27. A może zamiast tego G6, to GH4 z obiektywem G Vario 14-140?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli się nie filmuje, wchodzenie w serię GH nie bardzo ma sens. W razie co, z modeli nowszych od G6 proszę przemyśleć G7 i G90. Ten drugi testowałem na blogu. 14-140 - popieram. Do niego pasują większe aparaty, dlatego wcześniej nie wymieniłem sympatycznego GX80. Ale zestaw z nim byłby znacznie bardziej kompaktowy.

      Usuń
  28. Mam wrażenie, że wszedłem w las i nie wiem co zrobić. Bo tak, G6 z obiektywami 14-42 i 45-150, można kupić za ok 1000zł. G7 z 14-140 za ok 2000zł, a jeszcze się okazało, że można kupić używkę FZ1000 II też za ok 2000zł. No i nie wiem co zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, w klasyfikacji value for money wygrywa G6 z dwoma zoomami. Ale kombinacje "sprzętu w jednym kawałku" też kuszą. Patrząc perspektywicznie, pojawi się konieczność rozszerzenia zakresu optyki? Jasna stałka? Coś UWA? Jeśli tak, to stawiałbym na G7 + 14-140. Jeśli nie, a 400 mm może się przydawać, to FZ1000 II.

      Usuń
    2. Ale jeszcze jedna kwestia, czy brak uszczelnień to faktycznie aż taki minus dla aparatu albo inaczej czy posiadanie uszczelnień to aż tak znacząca wartość dodana, że warto ją brać pod uwagę?

      Usuń
    3. To kwestia bardzo indywidualna. Niektórzy nie mogą bez nich żyć, nawet jeśli nie fotografują w pyle / na deszczu. Inni dzięki nim odważniej fotografują w takich warunkach, a jeszcze innym jest wszystko jedno.
      Ja wolę mieć uszczelniony sprzęt, ale ponieważ w czasach gdy o uszczelnieniach nikomu się nawet nie śniło, nie raz bez groźnych następstw fotografowałem mocno zelektronizowanym sprzętem w deszczu, traktuję szczelność wyłącznie jako miły bonus.

      Usuń
    4. No właśnie. Bardzo dziękuję za pomoc i rozmowę.

      Usuń
  29. Hm, wrócę jeszcze do tematu, który da mi lepszy obrazek, G7 z 14-140 czy FZ1000 II?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 14-140. Ale to jednak węższy zakres kątów widzenia.

      Usuń
  30. Tak, ale chodziło mi właśnie o jakość zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jakości obrazka i tak wygrywa Oly 12-100. Ale to już inne pieniądze....

      Usuń
  31. Ale to już jest klasa PRO.

    OdpowiedzUsuń
  32. A mam pytanie bardziej techniczne, czy migawka zużywa się bardziej podczas filmowania niż podczas robienia zdjęć? Pytam, bo mogę kupić używany Lumix G7 z 14-140, używany głównie do kręcenia webinarów, ponad 600 włączeń aparatu i tylko kilkadziesiąt zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli coś się bardziej zużywa podczas filmowania, to jest to matryca, a nie migawka. Tyle, że - jeśli w ogóle - to dotyczy to lustrzanek, a nie bezlustrowców, w których matryca i tak pracuje cały czas po włączeniu aparatu - bez względu czy aparat filmuje, fotografuje, czy leży sobie na stole.
      Jeśli ten G7 kręcił webinary, to ok, ale jeśli pracował na weselach, czy koncertach, to lasery mogły uszkodzić matrycę. Proszę się upewnić, że nie ma na niej martwych pikseli, czy raczej ich grup.

      Usuń
    2. Ok, bardzo dziękuję.

      Usuń
  33. Rewelacyjny tekst! Wyjątkowo ciekawe treści przedstawione w tym stronie. Doceniam Twoją pracę w przygotowanie tak przydatnych materiałów. Chciałaby dodatkowo zaprezentować zajrzenie mojego strony internetowej, gdzie też znajdą interesujące wskazówki dotyczące mody. Polecam do link mój blog. Przyjemnego przeglądania!

    OdpowiedzUsuń
  34. Witam
    Widzę ze na szczęście trafiłem na te stronę :) wkoncu wymiana spostrzeżeń a nie zjadanie człowieka za brak wiedzy, aż strach zapytać o cokolwiek na innych forach…
    Chciałbym zakupić sprzęt kompaktowy do robienia zdjęć pomieszczeń, mieszkań, domów.
    Zainteresował mnie model panasonic DMC-fz300 lumix, ten z opisu. Jednak zastanawiam się czy potrzeba jakiejś dodatkowej lampy, aby nie było problemu z jasnością, czasami w podczas ponurej pogody? A kolejna rzecz to czy ten aparat robi wystarczająco szerokie zdjęcia, aby w kadrze zmienić czasami duże/szerokie pomieszczenie, jakie występują w większości mieszkaniach?
    Będę wdzięczny za podpowiedz
    Ewentualnie co za podobna cenę mogę otrzymać na rynku?

    OdpowiedzUsuń
  35. A ja się właśnie tak zastanawiam, czy jest jeszcze sens kupować FZ300 w 2024 roku??? Przeszedłem niedawno na emeryturę i mój plan emerytalny wygląda tak: Postawiłem za oknem (w odległości ok. 20m) karmnik, a w lecie wystawiam poidła dla ptaków. Postanowiłem sobie założyć całoroczny album fotograficzny pod nazwą "Ptaszki za oknem". Ma to być zwykła zabawa w fotografowanie na prywatny użytek, bez ambicji artystycznych, naukowych, czy kariery w socjal mediach. Zdjęcia będą oglądane na ekranie laptopa, albo 55-calowym telewizorze OLED 4K. Przez jedną zimę nawet fotografowałem gości w karmniku pożyczonym aparatem. Był to Nikon D300S, ale do dyspozycji miałem jedynie obiekty 240mm. Tak sobie myślę, ze takich kompkatów jak FZ300 dzisiaj już nikomu nie chce się robić. Może ma malutką (?) matrycę, ale w moim przypadku nie będę musiał zbyt "powiększać" za pomocą kadrowania. Co prawda przez większość dnia, miejsce fotografowania jest pokryte cieniem, ale stale dostępna F2,6 powinna mi to wynagrodzić. Optyka LEICA mówi sama za siebie. Widzę, że ten aparat jest dostępny nowy w cenie ok. 2500. Za te pieniądze mogę kupić coś używanego, np. Nikon P900, Canon PowerShot SX70HS, albo nowego Kodaka Pixpro AZ901. Przy tym ostatnim kusi perspektywa astrofotografii, ale czy to ma sens przy takiej matrycy i braku RAW?
    Mam szczęście, że trafiłem na ten blog! Będę to stale zaglądał!

    OdpowiedzUsuń