sobota, 28 grudnia 2019

Szukałem pod choinką…


     A tu bida z nędzą! Liczyłem, że w świątecznym prezencie producenci, jeśli nawet nie ogłoszą, to zasugerują nad jakimi nowościami pracują. A tu nic! Cisza taka, że nawet portale plotkarskie ledwo przędą i podrzucają suchary i ochłapy.
     Jednak coś tam z tych resztek i zanikających strumyczków informacji wynika, więc dzielę się tym z wami.

     Wśród canoniarzy nadal trwa dyskusja, czy w EOSie 1DX III będzie stabilizowana matryca, czy też nie. Marzyciele o stabilizacji zasadniczo są w odwrocie, a ci nazywający się realistami są pewni, że Canon mimo wszystko czymś miło zaskoczy. Na razie słychać tylko o 10-bitowych plikach zdjęciowych HEIF i 16 klatkach/s via viewfinder, ale może urodzi się coś mocniejszego. Mocniejszego nawet od podświetlanych przycisków.
     Niektórzy fani Fuji podobno liczyli na X-H2 na minioną gwiazdkę, ale jego możemy nie doczekać się nawet na następną.
     W bagnecie L totalnie nic. Poza ciągłymi zachwytami nad S1H. Oraz dyskusją, czy przypadkiem S1 jednak w zupełności nie wystarcza. Z panasonicowych zapowiedzi na wiosnę znamy jedynie planowaną obecność na Photokinie. No, właściwie to nie tylko obecność, ale też obietnicę pokazania czegoś „mocnego”.

     Przy okazji, lista planowanych obecności i nieobecności na majowych targach: skoro będzie Panas, to pojawi się i Sony. Ale skoro przyjedzie Canon, to… Nikona nie będzie. Ani Leiki, czy Olympusa. O planach producentów optyki na razie nic nie wiem.
     Natomiast wspomniany Olympus ma jutro ogłosić harmonogram wprowadzania na rynek kolejnych obiektywów. Mówi się o standardowym zoomie 12-45 mm f/4, jakichś szkłach tele, a nawet że zdążą pokazać 150-400 mm jeszcze przed igrzyskami olimpijskimi 😉

     Nikon ma zastąpić swego D750 modelem D780 (a może to będzie D770?), świetnie sprawującym się przy wysokich czułościach, z mocno ulepszonym procesorem oraz dotykowym ekranem. Choć rozdzielczość to nadal 24 Mpx. Wraz z nową lustrzanką ogłoszony zostanie zoom 70-200/2.8 do pełnoklatkowych bezlustrowców. Wszystko już na początku stycznia, podczas targów CES.
     Sony… Jedyna wiadomość na którą trafiłem nie dotyczy nowości, a staruszka. Matuzalema wręcz. Konkretnie, to (niemal) najstarszego na świecie bezlustrowego małego obrazka, czyli A7. Rzecz nieprawdopodobna, ale Sony wreszcie (!) zdecydowało się zakończyć jego produkcję. 6 lat obecności na rynku – wspaniałe osiągnięcie! Inna sprawa, że najstarszy z najstarszych, czyli Leica M Typ 240 nadal jest do kupienia. Skoro o Sony prawie nic, to dodam zapowiedź ze swojego podwórka: niedługo opublikuję test pewnego szkiełka Sony. Jednego z najnowszych, lecz oczekiwanego równie długo, jak trwała produkcja A7.

     Szukałem czegoś o nowej optyce, lecz poza pojedynczymi, nienowymi już zgłoszeniami patentowymi, posucha. Liczę, że w Trzech Króli, czyli dzień przed rozpoczęciem targów CES,coś nowego, nieoczekiwanego ze szkieł jednak się objawi. A, z aparatów oczywiście też.

środa, 18 grudnia 2019

TEST… no, teścik, czyli wrażenia z użytkowania. Canon EOS M6 Mark II


     Nie planowałem tego testu, ale jakoś wyszedł sam z siebie. Czy raczej wynikł z wejścia w posiadanie obiektywów z mocowaniem EF-M, które postanowiłem przetestować. Artykuł o Laowie 9 mm f/2.8 Zero-D znajdziecie TU, a test Canona 32 mm f/1.4 STM TU. Gdy umawiałem się na wypożyczenie „trzydziestkidwójki”, polski Canon delikatnie zasugerował ;-) bym przetestował ją na flagowym APSowym bezlustrowcu. A przy okazji i o nim coś skrobnął. 
     Test szkieł na nowej, dobrze ocenianej 32-megapikselowej matrycy uznałem za bardzo dobry pomysł. A skoro już będę sporo fotografował tym M6 II, to chcąc nie chcąc sporo się o nim dowiem i będę mógł to i owo o nim napisać. Ale w ogóle dlaczego ja wam się tak tłumaczę? Stąd, że – niektórzy z was może pamiętają – po premierze tego aparatu napisałem, że go nie polubiłem. Że nie podoba mi się jego koncepcja, że wolę EOSa M50, a z nową matrycą 32 Mpx chętniej przetestowałbym EOSa 90D. Ale życie to teatr, gdzie puentę pisze czas, a kwestię kończy czasem test (cytat, mniej więcej). Dlatego chcąc nie chcąc wziąłem tego Canona na warsztat. I wiecie, co? Nawet mi się spodobał!

poniedziałek, 9 grudnia 2019

Za mało o filmowaniu? To podeprę się Amadeuszem.

     Amadeusz Andrzejewski znowu wzmocni filmową „nogę” mojego bloga. Tym razem prezentuję jego wykład z listopadowej edycji BEiKS Roadshow. Wykład nosi tytuł Czym filmować w sezonie 2020?, a w nieoficjalnym podtytule pojawiającym się w programie targów było coś o braku sponsorów. Stąd obecność w prelekcji bardzo wielu marek sprzętu filmowego, czy raczej filmująco-fotograficznego, i oczywiście szczera ich krytyka. Marek wiele, ale wcale nie wszystkie, bo Amadeusza interesują – wspomniał mi o tym podczas targów – tylko producenci z czołówki, a nie ci którzy gonią. Zresztą sprawdźcie sami, które pojawiają się, a których brak.
     Wykład trwa ze trzy kwadranse i obejmuje kilka zagadnień: od kwestii czysto testowych, aż do bogatego zestawienia kompletów aparatów i optyki dla różnych zastosowań i planowanego budżetu. Wszystko oczywiście oglądane okiem praktyka, a nie jedynie analityka danych katalogowych sprzętu. Zapraszam!


poniedziałek, 18 listopada 2019

TEST: Canon EF-M 32 mm f/1.4 STM, czyli szczyt niepozorności.


     32 mm… co za dziwną ogniskową Canon sobie wydumał?! Cóż, przy APSowym cropie 1,6× właśnie tyle trzeba, żeby trafić w odpowiednik małoobrazkowego standardu, czyli 50 mm. Choć uświadomiłem sobie, że już wcześniej Zeiss wymyślił właśnie 32 mm do APSowych bezlustrowców Fuji i Sony. Chodzi oczywiście o Touita 32 mm f/1.8. 
     A wiecie, ten standardzik Canona jest bardzo zeissowski w stylu! Tak po zeissowsku niepozorny, że trzeba go dwa razy zamontować do aparatu, żeby być pewnym że już tam siedzi.

środa, 6 listopada 2019

Drugi – zaliczony, czyli SIGMA Art 24-70mm F2.8 DG DN

Źródło: Sigma
     Stałka, stałka, stałka… I jeszcze jedna. A potem następne dwie. Tak wyglądały premiery nowych obiektywów Sigmy w pierwszej połowie roku. Nudno. Nie to, że szkła były nieciekawe. Skądże! Jednak nie dość, że same stałki, to jedna w drugą były przeróbkami obiektywów lustrzankowych na bagnet L. Potem wreszcie coś się ruszyło, bo objawił się kompaktowy standard 45 mm f/2,8 noszący oznaczenia DG oraz DN. Co znaczy, że to pełna klatka zaprojektowana specjalnie dla bezlustrowców. Potem było znacznie ciekawiej, choć nadal stałoogniskowo: rekordowa 35 mm f/1.2 DG DN. I trzecia premiera z tego samego letniego dnia: superszeroki zoom 14-24 mm f/2.8 też DG DN, też Art i też z mocowaniami L oraz FE. Wreszcie pierwszy natywny bezlustrowy zoom, a nie lustrzankowe szkło z „przyspawanym” adapterem MC-11.

wtorek, 5 listopada 2019

Listopad dla cashbacków to normalna pora


Źródło: Sony
     Gdy w połowie października przeczytałem o ZIMOWEJ akcji cashbackowej Sony, uznałem że komuś coś się pomyliło. Za oknem 20 stopni, słoneczko przygrzewa, chodzimy w krótkim rękawku, a na zajawce Sony śnieg, szron i pochmurno. Ale minęły trzy tygodnie, pogoda wreszcie zrobiła się jesienna (czyli prawie zimowa) i ze dwa razy zdążyłem już zmarznąć w uszy. Najwyższa pora by zimowość promocji Sony przestała mnie razić. Szczególnie, że podobne akcje promocyjne ogłosili też inni producenci sprzętu foto.

czwartek, 31 października 2019

TEST: Laowa 9 mm f/2.8 Zero-D – kompozycja (prawie) idealna.


     Cacuszko, perełka, maleństwo… to określenia świetnie pasujące do tego szkiełka. Równie dobrze nadawały się do opisania wyglądu i charakteru testowanej przeze mnie rok temu Laowy 7,5 mm f/2 MFT. Jeszcze jaśniejszej, ale przeznaczonej do aparatów z matrycą Micro 4/3. Teraz biorę na warsztat obiektyw APSowy, ale także zaprojektowanej dla bezlustrowców. Przy tym ciut szerzej widzący, ale dla odmiany o działkę ciemniejszy. I pewnie przez to równie malutki i sympatyczny przy pierwszym kontakcie. Ogniskowa 9 mm to pod względem kąta widzenia odpowiednik okolic małoobrazkowych 14 mm – ciut mniej gdy przetwornik ma crop 1,5×, nieco więcej dla 1,6×. Sam korzystałem z węższej opcji, gdyż jako platformy testowej używałem Canona EOS M6 Mark II. Było w tym trochę przypadku, gdyż Fox Foto, dystrybutor obiektywów Laowa akurat miał wolny tylko egzemplarz z mocowaniem EF-M. Ale wcale nie żałuję, gdyż dzięki temu mogłem sprawdzić jak ta Laowa sprawdza się na najgęstszej na rynku, 32-megapikselowej matrycy APSC.

czwartek, 24 października 2019

Canon EOS 1D X Mark III? Tak, pracujemy nad nim.


Źródło: Canon
     Nikon półtora miesiąca temu ogłosił swego przyszłego flagowca wyłącznie jako oznaczenie D6 oraz jedno jego zdjęcie. Canon skorzystał, że konkurencja tak się podłożyła i błysnął. Nie, żadnych szczegółów, czy danych technicznych. Raczej intencje. Najbardziej oczywista to ta, że topowy reporterski aparat będzie lustrzanką. To już druga taka u Canona, który przed kilkoma dniami puścił przeciek, że równolegle pracuje nad EOSami R Mark II i 5D Mark V. Czyli i w tej klasie lustrzanki nie umrą.

sobota, 19 października 2019

Olympus OM-D E-M5 Mark III – mój ci jest!


     Wiedziałem, że szykuje się naprawdę fajny aparat już tak z dziesięć dni temu, czyli natychmiast po zapoznaniu się z przeciekniętymi jego pełnymi danymi technicznymi. Jednak gdybym postąpił zupełnie na odwrót, czyli zaczął od przeczytania wczesnych popremierowych opinii o nowym Olympusie, miałbym w głowie niezły mętlik. Bo nieczęsto zdarzają się tak rozbieżne, wręcz sprzeczne oceny świeżo ogłoszonego sprzętu. Z jednej strony napotykamy określenia w rodzaju Zabójca Nikona Z50 oraz Baby E-M1, z drugiej E-M10 IV wciskany nam w cenie „piątki”. Cóż takiego pokazał Olympus w swym E-M5 III, że jest on tak różnie oceniany?

poniedziałek, 14 października 2019

Canon RF 70-200 mm f/2.8L IS USM – a niektórzy jeszcze marzyli…


Źródło: Canon
     Już. Koniec. Szlus. Wszystko jasne. Przez osiem miesięcy od swej pierwszej premiery Canon RF 70-200/2.8 prezentowany był jako miniaturka w swojej klasie. I to robiło wrażenie! Długość (trochę zgaduję) 13 cm zamiast 20 cm jego konkurentów – no, jest się czym chwalić. Obiektyw pokazywany był wielokrotnie na całym świecie, jednak zawsze jako absolutnie niefunkcjonalna rzeźba.
     Wiadomo, że chodziło o epatowanie świata jego miniaturowością. I świat był nią zachwycony, ale jednocześnie widział, że na skali ogniskowych zawsze widać ustawioną pozycję 70 mm. Świat dopytywał się więc: czy przy dłuższych ogniskowych zoom będzie wyciągał ryjek, czy też nie? 

piątek, 11 października 2019

Z50… i nie tylko. Co ogłosił wczoraj Nikon?


     Aparat jak aparat. Napisałem o nim już kilka słów w zeszłym tygodniu, oczywiście na podstawie plotek i przecieków. Wczoraj byłem na oficjalnej premierze Nikona Z50 i okazało się, że właściwie wszystkie opublikowane przeze mnie informacje okazały się prawdziwe. Z czym nie trafiłem? Och, to tylko drobiazgi.

środa, 9 października 2019

Za mało o filmowaniu? Test Panasonica S1H autorstwa Amadeusza Andrzejewskiego


     Po raz kolejny wspieram się wideoblogiem Amadeusza. Tym razem prezentuje test możliwości filmowych Panasonica S1H. Wszelkich możliwości, od guzikologii począwszy, poprzez szumy, aż do rolling-shuttera, i to dla wszystkich możliwych – a trochę ich jest! – klatkaży, czułości i rozdzielczości obrazu. Plus ciekawe odniesienia do Lumixa S1, Sony A7s II oraz do walizki filmowych obiektywów Sigmy, z pomocą których został nakręcony materiał zdjęciowy.
     Zapraszam do obejrzenia tego testu. Warto, nawet jeśli nie interesuje was filmowanie na wysokim poziomie. Mnie wciągnął!  


czwartek, 3 października 2019

Nikon idzie pod prąd, czyli APS-C też się przyda


Źródło: Nikon Rumors
     Podobno za tydzień objawi się APSowy bezlustrowiec Nikona. Z powodu daty tej premiery, 10 października, czyli 10. 10 (pewnie jeszcze o godzinie 10:10), obstawiałbym oznaczenie Z10 albo Z100. Jednak ci lepiej poinformowani sugerują wersję pośrednią, czyli Z50. Zobaczymy!
     A „pod prąd”, gdyż Nikon zmienił uświęconą tradycją kolejność premier. Wszyscy pozostali producenci zaczynali od bezlustrowców APS-C / m43, a dopiero potem wchodzili w mały obrazek. Albo w średni, jak Fuji. Natomiast u Nikona najpierw objawiły się pełnoklatkowe Z6 i Z7, a dopiero rok po nich przychodzi format „połówkowy”. Prawda, była seria Nikon 1, ale ona umarła bezpotomnie jakiś czas temu.

środa, 25 września 2019

TEST: Canon RF 24-105 mm F4 L IS USM – klasycznie uniwersalny


     Nazwa obiektywu i zawarte w niej symbole mówią same za siebie. To klasyczny, wszechstronny zoom, czasem zwany uniwersalnym, czasem spacerowym, czasem kotleciarskim. Szkło najczęściej wybierane w sytuacjach gdy idzie się fotografować na lekko, z jednym aparatem i jednym obiektywem. Jasne, są tacy, którzy preferują 24-70/2.8 i tacy, którzy wolą stałkę. Ale zakres 24-105 mm i jasność f/4 to typowa typowość i klasyczna klasyczność. Wprowadzona zresztą właśnie przez Canona w 2005 roku jako para do jeszcze bardziej klasycznego EOSa 5D. Ten zakres ogniskowych i światło zostały powtórzone w analogicznym, lustrzankowym zoomie Sigmy oraz w obiektywach Sony i Panasonica przeznaczonych już dla ich małoobrazkowych bezlustrowców. Z kolei Nikon szarpnął się na szerszy przedział kątów widzenia projektując zooma 24-120 mm, przy tej samej jasności f/4, rzecz jasna. Canon nie spał w czasie gdy konkurenci powtarzali jego pomysł. W 2016 roku pokazał drugą, oczywiście jeszcze lustrzankową, wersję swojego zooma. W zeszłym roku pojawiła się wersja RF należąca do pierwszej czwórki szkieł ogłoszonych wraz z bezlustrowym EOSem R i stanowiąca podmiot tego artykułu. Tak więc jest to już trzecia wersja canonowskiej klasyki, liczę że dopracowana do granic Luksusowości.

wtorek, 17 września 2019

Jesienny sezon burz, czyli niespodziewane promocje u Olympusa


     Wakacje za nami, do Bożego Narodzenia jeszcze trochę, a tu Olympus wyskakuje z zachętami do kupowania jego sprzętu. Dziwne, prawda? Teraz? Dlaczego? Można by pomyśleć, że chce się wyróżnić, że chce być jedyny ze swoim pomysłem. „Inni nic ciekawego teraz nie oferują, w wakacje wyprztykali się z promocji, więc my spróbujmy!” Może i tak…
     Po chwili uświadomiłem sobie, że „na dniach” może zostać ogłoszony Olympus E-M5 Mark III. A jedynym promowanym aparatem jest E-M1 II. Czyżby w Olympusie uznano, że nowa „piątka” zagrozi „jedynce”, więc trzeba ją szybko upłynnić? Ale jak ją promocyjnie upłynniać w momencie gdy pojawi się już E-M5 III. Pojawi, choć po prawdzie to nie wiadomo w jakiej formie: gotowego produktu, danych technicznych, czy jedynie solidnego przecieku o intencjach producenta.
     Kombinowałem na lewo i prawo, aż zajrzałem do kilku internetowych witryn rumorsowych. A tam informacja, że przewidywana na wrzesień premiera Olympusa E-M5 III niemal na pewno została przesunięta na październik. O, i to by się zgadzało! Promocja trwa (od wczoraj) do 31 października, i tego dnia objawi się trzecia „piątka”. Kto zdąży ten zdąży, reszta zostanie z ręką w nocniku. No, taki plan ma sens.

środa, 11 września 2019

Za mało o filmowaniu? To tym razem coś z Sigmy.


Źródło: Sigma
     Właśnie znalazłem świeżutką informację prasową o nowej rodzinie filmowych obiektywów tego producenta i oczywiście uznałem ją za marginalną dla tematyki mojego bloga. Ale gdy się wczytałem się w szczegóły, uznałem że warto coś na ten temat napisać. W ramach ciekawostki, ale jednak.
     Te nowe obiektywy nie są całkiem nowe. To jedynie wersje istniejących już dziesięciu filmowych stałek Cine Art obejmujących zakres ogniskowych od 14 do 135 mm. Konstrukcje optyczne nie zostały zmienione, a powodem nazwania linii tych szkieł Classic Cine Art, są wyłącznie nowe powłoki przeciwodblaskowe. Zgodnie z określeniem Classic, mają one dawać look obrazu filmowego taki, jaki znamy z filmów pochodzących z początku drugiej połowy XX wieku.

wtorek, 10 września 2019

O, jaki ładny aparat! Phase One XT


Źródło: Phase One
       Co prawda jeszcze nie dorosłem do (cyfrowego) średniego formatu, ale od dawna z przyjemnością zerkam na takie konstrukcje. Z założeniem: im prostsze, tym ciekawsze. To pewnie stąd, że przez lata fotografowałem kochaną Mamyią Super 23, jakże prymitywną w porównaniu jej siostrami-lustrzankami RB67 lub RZ67. Bo to i o szyberku trzeba pamiętać, i o przewinięciu filmu, o migawki naciągnięciu… Tyle, że o jej otwarciu przed kadrowaniem aparat sam przypominał, „wyświetlając” ciemność na matówce. Ot, takie proste, toporne i wymagające uwagi, ale przy tym wspaniałe narzędzie do fotografowania.
     Dlatego serce mi drgnęło gdy zobaczyłem dziś niusy Phase One prezentujące jego nowy aparat, czy wręcz system średnioformatowy. Niby nie tak wspaniale minimalistyczny jak konstrukcje Alpy, ale coś w nim jest.

piątek, 6 września 2019

Nikon D6. Ja tu jestem, mnie tu nie ma.



Źródło: Nikon
     Szczyt szczytów i premiera niczego. Ja rozumiem, że ogłoszenie nowego, szczególnie ważnego aparatu warto rozwlec w czasie. Zresztą niedawno pisałem o tym na blogu. Jednak Nikon przebił wszystkich. Ogłosił, że właśnie projektuje reporterski model D6, który będzie najbardziej wyrafinowaną cyfrówką na świecie. Koniec, kropka, kurtyna. Naprawdę musieli?

     Celowo odczekałem dwa dni od tego „wydarzenia”, bo liczyłem że może podduszani przez media ludzie z Nikona puszczą trochę farbę. Ale nic z tego! Pozostają tylko domysły i trochę plotek. Przede wszystkim ta o stabilizowanej matrycy, która „nie chce się zmieścić”, a jej wciskanie w korpus aparatu opóźnia oficjalną premierę. Mówi się też o wbudowanym Wi-Fi, czego potwierdzeniem może być powiększona obudowa pryzmatu. Co widać na zdjęciu w nagłówku, a to świadczyć może, że owo zdjęcie rzeczywiście przedstawia (makietę) Nikona D6, a nie jest jedynie fantazją grafika. Podobno aparat ma dysponować dwoma slotami kart CFexpress, podobno ma mieć wizjer o wyjątkowo dużym powiększeniu obrazu, podobno ma dysponować trybem bardzo cichej pracy, podobno…
     Ciekawe, że historycznie ostatniej (nie ma innej opcji!) profesjonalnej cyfrowej lustrzance Nikona trafiło się oznaczenie z szóstką. Tak jak cudownemu ostatniemu „analogowemu” Nikonowi F6. Przypadek? Tak sądzę.

czwartek, 5 września 2019

Canonowskie nowości – byłem, widziałem, używałem.


     W zeszłym tygodniu obiecałem, że artykuł o nich napiszę dopiero gdy wezmę je do ręki. Wiedziałem już, że okazja do tego zdarzy się w weekend (ten ostatni). Wówczas to odbyła się śląska edycja Runmageddonu, a podczas niej polski Canon zorganizował prezentację swoich najświeższych nowości oraz dał kilku dziennikarzom, blogerom i innym influencerom możliwość ich poznania. Poznałem więc i co nieco wypróbowałem.

środa, 28 sierpnia 2019

Po cichutku, w cieniu Canona – oficjalna premiera Panasonica S1H.


Źródło: Panasonic
     „Po cichutku, w cieniu…” – był już taki tytuł na moim blogu. I też dotyczył Panasonica. Tyle, że wówczas w cieniu premier Sony pojawił się Lumix TZ90. Natomiast dzisiejsze premiery Canona „przykryły” wczorajsze, oficjalne już ogłoszenie Lumixa S1H. 
     Pierwsze informacje o nim ukazały się trzy miesiące temu, lecz wówczas konkretów podano mniej niż zagadek. Dziś wiadomo już „wszystko”, w każdym razie teoretycznie, gdyż pełnych testów tego aparatu oczywiście jeszcze brak. Czy aparatu? Racja, raczej kamery, gdyż ten Lumix jest przeznaczony przede wszystkim do filmowania. A w każdym razie pod jego kątem został dopieszczony w stosunku do podstawowego S1.

wtorek, 20 sierpnia 2019

TEST: DG Summilux 15 mm f/1.7. Leica? Panasonic? Leica!


     To szkiełko miałem już w rękach ponad rok temu podczas testu Panasonica G9. Wówczas jakoś nie było okazji do przestrzelania go i ocenienia. Jednak ochota pozostała, stąd przed wakacjami, szykując się do testu Lumixa G90, jednym z punktów zamówienia optyki do niego był właśnie 15 mm f/1.7. Panasonic Polska stanął na wysokości zadania, szkiełko dostarczył, a ja się mogłem nim cieszyć. A, i oczywiście przetestować.

wtorek, 13 sierpnia 2019

Moim okiem: Dziesiątki milionów megapikseli. I po co?


     Trzy tygodnie temu w artykule opisującym lipcowe premiery sprzętowe, jednym z istotniejszych aktorów był Sony A7R IV. Napisałem wówczas: „Idę o zakład, że Sony dysponuje przetwornikami o jeszcze wyższej rozdzielczości, ale zdecydowało się właśnie na skromne 61 Mpx, bo bardziej nie musiało się starać. Ot, zaznaczyło swoją przewagę nad konkurentami i kontroluje sytuację.” 
     Owa przewaga nad konkurentami to miał być prztyczek w nos Canona, którego 50-megapikselowe EOSy 5Ds i 5DsR właśnie traciły pozycję małoobrazkowych cyfrówek o najwyższej na rynku rozdzielczości matrycy.

wtorek, 6 sierpnia 2019

TEST: Panasonic Lumix G90. Jest się czym pochwalić!


     I znowu test Panasonica. Ale tak wyszło. Miał być Cyber-shot RX100 VI, jednak nie zdążył na lotnisko, więc na wakacje pojechałem z Lumixem. I wcale nie żałuję. Co nie znaczy, że po teście Sony bym marudził. Planowałem w przyszłości zrobić do niego jeszcze jedno podejście. Potem jednak nastąpiła premiera RX100 VII i było po ptokach. Muszę podpytać w Sony Polska, czy oni celowo nie dostarczyli mi na czas aparatu, żebym nie testował „przestarzałego” modelu. Przecież na początku lipca musieli wiedzieć co się szykuje. Tak czy inaczej, na razie ciągnę Panasa. Teraz Lumix G90, a w następnej kolejności cudowna panaleikowa stałeczka – Summilux 15 mm f/1.7. Do roboty!

piątek, 26 lipca 2019

Wystarczy wyjechać na wakacje…



     … a premiery walą  jedna za drugą. Tylko co to znaczy, premiera? Dawniej rzecz była jednoznaczna: nie było – jest; jak w japońskim cyrku. Teraz to już tak prosto nie wygląda. Okres ogłaszania nowości trzeba maksymalnie wydłużyć, budowanie napięcia i zainteresowania nowością są ważniejsze niż ona sama. Tak to w każdym razie wygląda z zewnątrz. Odsłanianie odbywa się kilkuetapowo, nawet nie licząc plotek oraz mniej lub bardziej oficjalnych przecieków: 1. Prowadzimy prace nad aparatem (obiektywem) Och! i Ach!, który wprasuje konkurencję w ziemię. 2. O, tak on będzie wyglądał. (mokap w gablocie). 3. Już możecie wziąć go do ręki. O parametrach porozmawiamy później. 4. Nasz sprzęt będzie miał miliard tego, trzy miliony owego i tylko ćwierć mikrona tamtego paskudnego. 5. Wielką Galę Premierową planujemy na… 6. O, rety! Konkurencja będzie szybsza! Ogłaszamy go już, teraz! 7. Będzie go można kupić za pół roku… jak dobrze pójdzie.

     Punktów programu można by wymyślić jeszcze kilka, ale całe szczęście, nie wszyscy producenci korzystają z takiej ścieżki ogłaszania swych nowości. Albo inaczej: niektórzy producenci nie zawsze z takiej ścieżki korzystają. Bywa, że bum! – i jest. Na przykład najnowsza wersja Sony RX100.

środa, 17 lipca 2019

TEST… nie, nie test. Kilka wrażeń z fotografowania. Panasonic Lumix S1R.


     Testu nawet nie próbowałem zrobić, gdyż aparat trafił w moje ręce na dość krótko. Tyle, że zdążyłem wykorzystać go do testu standardowego S Pro 50 mm f/1.4. I trochę pobawić się, wyczuć, rozeznać co i jak. Pofotografowałem nim, posprawdzałem to i owo, przyjrzałem się zastosowanym rozwiązaniom, a teraz przedstawię wam swoje wrażenia.

środa, 10 lipca 2019

TEST: Sony FE 12-24 mm f/4. „Lekko to już było”? Nieprawda!


     Na test tego superszerokiego zooma Sony ostrzyłem sobie zęby od czasu jego premiery. Powód był jeden: jak oni to zrobili?! Gdy Sony wypuściło ten obiektyw, byłem już szczęśliwym (naprawdę!) posiadaczem analogicznej Sigmy Art. Mocowanie co prawda canonowskie, ale identyczny zakres ogniskowych, takie samo światło, tyle że… obiektyw był dwukrotnie cięższy od Sony. Dwukrotnie! Rozumiem, że nieduża odległość bagnet – matryca ułatwiła konstruktorom szkła Sony zadanie, z pewnością w Sigmie użyto więcej metalu, ale żeby aż tak? Gdzie tkwi haczyk? Czym Sony zapłaciło za taką oszczędność? Bo przecież niemożliwe, żeby zrobiło obiektyw tak lekki, a przy tym tak dobry jak Sigma. Naprawdę niemożliwe? Sprawdzam!

środa, 3 lipca 2019

Sigma i L-Mount Alliance. Już wietrzyłem zdradę!


     Wróbelki wyćwierkały, że za tydzień Sigma pokaże cztery nowe obiektywy. Niewiele o nich wiadomo poza podstawowymi parametrami. Mają pojawić się dwie stałki i dwa zoomy. Stałoogniskowce to: rewolucyjny 35 mm f/1.2 oraz niepozorny „katalogowo” 45 mm f/2.8. Ten drugi to pewnie naleśnik, a pierwszy to kolejny współczesny obiektyw zasługujący nie na miano słoika, a wiadra. Zoomy prezentują się podobnie: „całkiem zwykły” 24-70 mm f/2.8 oraz raczej niezwykły 12-24 mm f/2.8. On pewnie też okaże się wiadropodobny.
     Jak się należało spodziewać, obiektywy te będą wyposażone w leicowo-panasonicowo-sigmowy bagnet L. Taaa… jeśli tak myśleliście, to byliście w dużym błędzie. Figa z makiem! Te szkła przeznaczone będą do aparatów Sony. Tak w każdym razie twierdziło pierwsze źródło informacji o bliskiej premierze.
     Cztery miesiące temu opublikowałem na blogu artykuł, w którym żaliłem się na słabo rozwijającą się linię szkieł do małoobrazkowych Panasoniców. A teraz jeszcze taka zdrada! Sigma olała towarzyszy z Aliansu L i wsparła „konkurencję”.
     Całe szczęście rzecz wyjaśniło kolejne źródło. Obok wersji z mocowaniem FE, będą też z L. Uff, ulżyło mi! Po pierwsze dlatego, że Sigma nie zdradziła, a po drugie Lumixom S1 i S1R bardzo brakowało jasnych zoomów. Przyda się zarówno ten standardowy, jak i ultraszerokokątny. Wiadomo, stałkami też nikt nie pogardzi. Bardzo jestem ciekaw ich szczegółów technicznych, cen oraz poziomu kompatybilności z Lumixami. Niedawno pewien gość z Panasonica powiedział mi, że ze szkłami Sigmy na ma szans na autofokus DFD ze względu na jakieś niedostatki, czy też charakterystykę napędu AF w jej obiektywach. Mam ogromną nadzieję, że i w tym wypadku pierwsza informacja okaże się nieprawdziwa.

środa, 26 czerwca 2019

Sprzęt fotograficzny na wakacje - moje rekomendacje


     Jest z czego wybierać. Oczywiście każdy wybiera inaczej. Jedni traktują wakacyjne wyjazdy jak święto fotografii i zabierają na nie wszystko co mają. Czyli aparat, plecak szkieł, statyw… Do tego drugi korpus, bo „głupio byłoby gdybym się nadźwigał optyki i nie mógł robić zdjęć w razie awarii aparatu”. Inni idą na minimum, byle tylko móc robić przyzwoitej jakości zdjęcia. I biorą korpus z jakąś jedną stałeczką. Ja sam mam zbliżone podejście, choć nieco zmodyfikowane. Też wyznaję zasadę „jeden korpus i jedno szkło”, lecz przyznaję wysoką wagę uniwersalności obiektywu. Czyli gotów jestem poświęcić (mniejsze lub większe) trochę jakości obrazka dla zooma którym obsłużę (prawie) wszystkie tematy, które podejdą mi na celownik. Cenię też miniaturowość, choć traktuję ją raczej jako zachęcający dodatek, a nie istotny element przy wyborze. Stąd nie mam nic przeciwko pełnej klatce z superzoomem, ale chętnie też fotografuję 1-calowym kieszonkowcem. I wszystkimi pośrednimi kombinacjami, których jest całkiem sporo.

wtorek, 18 czerwca 2019

Ploty, ploteczki, plotunie…


To nie plotka, to prawda. Jutro objawi się nowy Hassel.
     Wkrótce wakacje, a po wakacjach jesień, czyli czas premier. Nic więc dziwnego, że właśnie teraz pojawia się sporo plotek i przecieków na ich temat. Trzeba przecież dbać żeby nie nastąpił informacyjny zastój i marazm. Oraz by podczas urlopów wszyscy mniej lub bardziej potencjalni klienci na nowości mieli o czym myśleć. No to o czym mają myśleć i co potem powinni kupić?
     Powinni albo i nie powinni, bo to w końcu tylko plotki. Może mają w sobie coś z prawdy, a może są tylko zmyłkami lub prowokacjami producentów. Albo innych – trudne słowo – influencerów.

środa, 12 czerwca 2019

TEST: Panasonic Lumix S Pro 50mm F1.4. Poszukując ideału.


     Nie tak dawno testowałem podobny obiektyw pochodzący ze stajni Canona. Podobny i nie podobny. Też standard, też jasny, z tym że o pół działki jaśniejszy. I tą ponadnormatywną połową działki dało się uzasadnić masę obiektywu wynoszącą kilogram oraz cenę ponad jedenastu tysięcy złotych. Szczególnie, że obiektyw okazał się wyśmienity. TU możecie przeczytać mój artykuł o Canonie RF 50/1.2. W podsumowaniu tamtego tekstu trochę na zapas wspomniałem występujący dziś przed wami standard Panasonica i jego problem: identyczne jak w przypadku obiektywu Canona cenę i masę. A to przecież najzwyklejsza pięćdziesiątka jeden-cztery! Czyli żadna rewelacja, choć oczywista, że konstrukcje o tej właśnie jasności od dawna są projektowane dla uzyskania najwyższej jakości obrazu spośród wszystkich standardów. Co jakoś uzasadnia ich cenę. Tyle, że te ceny zaczynają się poniżej tysiąca złotych za obiektyw Yongnuo, a kończą na siedmiu tysiącach za Zeissa FE. Celowo nie wspominam obiektywów Leiki, czy manualnych Zeissów, bo to zupełnie inne bajki.
     O ile więc w przypadku Canona RF 50/1.2 wspaniałe efekty zdjęciowe pomagały uzasadnić ponadnormatywne gabaryty, cenę itd., o tyle dla Panasonica jest to już ścisły wymóg. Tu nie ma przebacz, szkło musi być wzorcowe. No, to sprawdzam!

czwartek, 6 czerwca 2019

Nikon się rozkręca!


     Jeszcze wcale nie tak dawno Nikon niedomagał finansowo, wręcz przebąkiwano o upadku Żółtego Giganta. Ktoś w ogóle o tym pamięta? A to przecież było zaledwie rok temu. Wszystko zmieniło się nagle, oczywiście za sprawą Nikonów Z6 i Z7. Zostały one dobrze przyjęte przez fotografów, testerów, a co najważniejsze, przez rynek. Mają dobrą prasę, sprzedają się, i chyba właśnie to spowodowało, że Nikon szerzej i pewniej rozłożył skrzydła. Widać go znacznie częściej niż dawniej, także w formach tak konkretnych jak pokazy i warsztaty dla szerokiej publiczności lub stoiska na targach. Niedawne łódzkie Film Video Foto najlepszym tego przykładem.
     Ale dziś Nikon zaskoczył mnie inną formą reklamy. Okazał się być partnerem festiwalu See Bloggers startującego jutro – przypadkiem (przypadkiem?) też – w Łodzi. Widać Nikon lubi Łódź, no i blogerów. Wkładem Nikona w festiwal są warsztaty Kasi Będzińskiej (Minimaliv), miniwarsztaty i fotospacer prowadzony przez Michała Leję (Akademia Nikona) plus tradycyjne stoisko i prezentacja sprzętu Nikona.  Szkoda, że o tym festiwalu dowiedziałem się dopiero teraz, gdy rejestracja uczestników już daaawno zakończona. Wybrałbym się, a udział Nikona byłby dodatkową zachętą.
     A skoro już wspomniałem o tegorocznych targach Film Video Foto, dodam że odbyła się na nich prezentacja nowego ambasadora Nikona. To już (dopiero?) drugi Polak w gronie tak wyróżnionych, a jest nim fotograf ślubny Grzegorz Płaczek. Gratuluję! TU dwa słowa o nim i jego dotychczasowej pracy i osiągnięciach. Pierwszym z naszych był – i jest nadal – Adam Nurkiewicz, którego mam zaszczyt znać osobiście. On z kolei fotografuje sport – jeśli nie kojarzycie jego zdjęć, zajrzyjcie tu.

wtorek, 4 czerwca 2019

Jeszcze jeden Lumix S!

Źródło: Panasonic
     Trochę się przestraszyłem, że moje źródło zawiodło. Źródło, które zimą, tuż po premierze Panasoniców S1 i S1R doniosło, że na jesień szykowana jest premiera trzeciego bliźniaka. Na jesień! A tu pod koniec maja słychać plotki, że S1H już tuż. I rzeczywiście pojawił się, ale tak trochę teoretycznie – oficjalnie w formie jednego zdjęcia oraz niepełnych danych technicznych. Bo premiera, oczywiście, jesienią. 
     Uff, źródło zachowało wiarygodność.

środa, 29 maja 2019

TEST: Nikkor Z 35 mm f/1.8 S – pięknie jest tutaj!


     W tytule artykułu, napisanym jeszcze przed rozpoczęciem testu, umieściłem sparafrazowane oficjalne hasło reklamowe tego obiektywu. Tak na próbę, by przekonać się czy dotrwa ono tam do momentu gdy napiszę podsumowanie. Widzicie je nadal? Znaczy, że obiektyw zdał egzamin. Niemniej zachęcam do przeczytania całości artykułu.

środa, 22 maja 2019

Sezon burz, czyli przedwakacyjne kuszenie fotografów


Źródło: Samyang
     Maj, a więc początek szykowania się na – mniej lub bardziej fotograficzne – wakacje. A jak tu jechać nie kupiwszy wcześniej nic z nowości? To właśnie sugerują dystrybutorzy sprzętu foto i tradycyjnie zarzucają nas cashbackami oraz innymi propozycjami okazyjnych zakupów. Rok temu złoty medal promocji wygrało Sony proponując zwrot aż 5000 zł. Co prawda dotyczyło to tylko czterysetki ef-dwa-osiem kosztującej dziesięciokrotnie więcej. Niemniej suma, którą można było „zarobić” robiła wrażenie. Jednak w tym roku promocje wyglądają skromniej. No, w każdym razie o kilkutysięcznych sumach nie ma mowy. A i jeszcze coś: wśród dotychczas zgłoszonych cashbackodawców nie ma Sony. A kto jest?

środa, 15 maja 2019

TEST: Panasonic Lumix TZ200. Nowe wcielenie kieszonkowca.

Zdjęcie wykonano w słowiańskim (kiedyś) Podstąpinie
na tle prawie francuskiego pałacu Sanssouci.
     Latem 2016 roku podczas jednego z wakacyjnych wyjazdów przetestowałem Panasonica TZ100 – maleństwo wyposażone w superzooma 25-250 mm i w sporą, 1-calową matrycę. Wówczas był to aparat bez rynkowych konkurentów. Konstrukcje zbliżone posiadały albo dużą matrycę i mniej uniwersalnego zooma albo dorównywały optyką, ale przetwornik obrazu miały malutki. A jeśli już spełniały oba warunki, okazywały się wielkimi cegłami. Lumix TZ100 był jaki był, pracował całkiem przyzwoicie, choć przyznam, że mi jakoś nie podpasował. Wierzyłem, że Panasonic zaprezentuje jego następcę, w którym to i owo zmieni, bądź poprawi. Na TZ200 doczekałem się nieco ponad rok temu, lecz szybko okazało się, że jedyną istotniejszą zmianą jest znaczące poszerzenie zakresu zooma. Dlatego jakoś nie ciągnęło mnie wówczas do przetestowania tej nowości – nie nowości. Więcej chęci naszło mnie kilka miesięcy później, gdy okazało się, że Sony podjęło rękawicę i zaprezentowało konkurenta. Z początku nie bardzo rozumiałem dlaczego w serii RX100 jasny zoom 24-70 mm został zastąpiony ciemnym 24-200, jednak później mnie olśniło i napisałem o tym na blogu. A skoro jest sens walki w tym segmencie cyfrówek, może wypadałoby być na bieżąco? Teraz więc zebrałem się i zabrałem TZ200 na testową wycieczkę prasłowiańskim szlakiem od Kruszwicy, poprzez Biskupin, aż do Bralina, który dziś poprawność polityczna każe nazywać Berlinem.

wtorek, 7 maja 2019

Panasonic S1R – niby debiutant, a patrzcie tylko!


Źródło: DxO Mark
     Nooo… psze państwa, Panasonic zaszalał! Tak to w każdym wygląda w DxO Mark. Wzięli pod lupę Lumixa S1R i wyszło, że ma – w ocenie całościowej – najlepszą małoobrazkową matrycę na rynku. Choć cząstkowo już nie jest tak pięknie. Co prawda w Portrecie (głębia kolorów) wypada ona nawet lepiej niż niemal wszystkie średnioformatowe, a w Sporcie (wysokie czułości) przegrywa tylko z dwoma modelami Sony, to już w Krajobrazie (dynamika) spada na początek drugiej dziesiątki.
     Tu jednak wyniki ułożone są bardzo gęsto, więc strata punktowa nie jest duża. Tak czy inaczej, całościowy wynik 100 punktów prezentuje się wyśmienicie. Pełne omówienie wyników testu znajdziecie TUTAJ.
     A ja obiecuję, że też się dokładnie przyjrzę temu Lumixowi. Co prawda w najbliższych planach miałem jedynie przetestowanie któregoś z pełnoklatkowych obiektywów Panasonica, ale widzę, że grzechem byłoby pominięcie samego aparatu.


środa, 1 maja 2019

TEST: Canon RF 50 mm f/1.2L USM – prawie tak dobry, jak kosztowny.


     Pamiętacie czyj obiektyw testowałem na blogu jako ostatni? Tak, Canona. I, tak, pięćdziesiątkę. Ale jak widać nie tylko nieszczęścia chodzą parami, canonowskie standardy również. Pewnie dlatego teraz w ręce wpadło mi najnowsze tego typu szkło, już z bezlustrowym bagnetem RF. To pierwsza z różnic pomiędzy tymi obiektywami. Bardzo wielu różnic. Nie trzeba się nawet bliżej przyglądać, by stwierdzić, że one są wręcz swymi przeciwieństwami.

środa, 24 kwietnia 2019

DxO Mark się rozkręca. I świetnie!

Źródło: DxO Mark
    Z początku, po swoim "zmartwychwstaniu" DxO testowało jedynie aparaty, ale teraz wzięło się i za optykę. Na pierwszy ogień poszedł nikonowski bezlustrowy standard Nikkor Z 50 mm f/1.8 S. 
     I ładnie wypadł. Porównując tak na szybko – bo DxO jeszcze nie zdążyło wrzucić go do bazy testów – obiektyw znalazł się w ścisłej czołówce pełnoklatkowych standardów. Idzie łeb w łeb z Sigmą Art, a wyprzedza go tylko kilka Zeissów. Proszę, tu  LINK do artykułu.
     Tak się złożyło, że akurat mam na warsztacie obiektyw z tej samej stajni, tyle że trzydziestkępiątkę. Może i ona zasłuży na pochwały? 

wtorek, 16 kwietnia 2019

Za mało o filmowaniu? Czy do filmowania potrzebna jest pełna klatka?


     Przed kamerą i mikrofonem znowu Amadeusz Andrzejewski. Na swoim własnym youtube'owym kanale, rzecz jasna. 
     Tym razem wyjaśni nam czy i kiedy warto wybrać do filmowania małoobrazkową cyfrówkę. A kiedy nie. I w jakich aspektach są / mogą być lepsze aparaty z mniejszymi matrycami. Zapraszam!

wtorek, 9 kwietnia 2019

Moim okiem: Warsaw from above

Fot: Tomasz Gładys
    Jutro odbędzie się wernisaż wystawy zdjęć Tomka Gładysa Warsaw from above.
    Tomka znam od kilkunastu lat, ale – przyznam szczerze – o jego fotograficzno-powietrznych wyczynach dowiedziałem się nie tak dawno. Co prawda zdążyłem już obejrzeć sporo zdjęć i filmów jego autorstwa, niemniej z wielką przyjemnością pojawię się na wystawie prezentującej jego ulubiony temat fotograficzny: miasto widziane z góry.

piątek, 5 kwietnia 2019

Lumix G90, czyli Panasonic nie odpuszcza w Micro 4/3


Lumix G90 to ten w środku, pomiędzy dwoma nieco
starszymi braćmi: TZ95 po lewej i FZ1000 II po prawej.
     Wydawać by się mogło, że po premierze małoobrazkowych bezlustrowców S1 i S1R Panasonic zostawi pole Olympusowi, a sam skupi się na Aparatach Dużych i Poważnych. Okazuje się, że jednak nie tak do końca. Kilka dni temu miałem okazję poznać pokazanego dziś już oficjalnie Panasonica G90. To oczywiście następca modelu G80, a zupełnie niezgodnie z przewidywaniami „dziewięćdziesiątka” nie jest odgrzewanym kotletem. Owe „restauracyjne” podejrzenia wynikły z najnowszej świeckiej tradycji Panasonica. On swe niedawno pokazane Lumixy TZ95 i FZ1000 II (na zdjęciu po obu bokach G90) zaprojektował, no… tak… bez polotu. A w każdym razie niewiele poprawiając ich wcześniejsze wcielenia. W przypadku Panasonica G90 rzeczy mają się inaczej. Nie, nie jest to rewolucyjny aparat, ale naprawdę porządnie dopracowany. W pierwszych plotkach i przeciekach nazywano go baby-G9, i coś w tym jest. Ale jednocześnie mocno podciągnięto cechy filmowe, więc i określenie baby-GH5s też nie jest od rzeczy.  

środa, 27 marca 2019

Moim okiem: Nowości się szykują!


Takich "premier" już sobie więcej nie życzymy!
Źródło: Nikon
     Znowu!? Przecież targi CP+ skończyły się ledwo co. Spokojnie, nie tak od razu zobaczymy te nowości na półkach. Plotka, przeciek nieoficjalny, przeciek oficjalny, zapowiedź, premiera, ogłoszenie daty pierwszych dostaw, przesunięcie tego terminu… Procedura jest długa, a w razie potrzeby można ją ciągnąć miesiącami. I zakończyć informacją, że produkt jednak się nie pojawi, jak było z kompaktowymi Nikonami DL. No, liczę, że takich numerów producenci nie będą nam zbyt często wycinali.

poniedziałek, 18 marca 2019

Ale wymyślili! Helios... tfu! Zenitar 50 mm f/0.95. I Rosjanie nie gęsi…

Źródło: Zenit
     Gdy już Zenit skumał się z Leicą i stworzył pokazanego na zeszłorocznej Photokinie Zenita M, poczuł się silny. Czuję w sobie – zasyczał (…) – taką siłę, że mógłbym chyba cały ten zamek rozpieprzyć. (to cytat, rzecz jasna) Nie, spokojnie, nic nie narozrabiał, jedynie wdepnął do ogródka Sony. Dla siebie wcześniej zaprojektował trzydziestkępiątkę o skromnie prezentującym się świetle f/1, więc uznał że japońskiej konkurencji wsadzi szpilę. Dlatego poszedł po bandzie, tworząc dla bagnetu FE przerażająco jasny standard f/0.95. 
     Noo, szacun, choć po prawdzie to mógł się bardziej postarać. Takie szkło już przecież istnieje – to Mitakon o identycznej ogniskowej i maksymalnym otworze względnym. Że zmałpowali? Nie, skądże! Zenitar jest od Mitakona cięższy (kilo dwadzieścia żywej masy) i ma przysłonę o aż 14 listkach – już na pierwszy rzut oka widać, że to inna konstrukcja. Jest też od Mitakona droższy, gdyż trzeba na niego wydać aż 50 patoli. Rubli, oczywista. Co oznacza circa trzy tysiące złotych. W innej niż ruble walucie ceny nie podano, gdyż na razie nie ma mowy o dystrybucji tego szkła poza Rosję. Ciekawe, może planowana jest specjalna wersja eksportowa, jak to drzewiej bywało?

wtorek, 12 marca 2019

Hurra, DxO Mark żyje!


Źródło: DxO Mark
     Uff, ulżyło mi! Po roku letargu obudził się portal DxO Mark. Co prawda letarg wymuszony kłopotami finansowymi nie oznaczał całkowitej bezczynności. DxO „pochrapywało”, publikując testy aparatów smartfonów, ale to przecież nie to na co połakomią się tygrysy. Jednak kilka dni temu na portalu pojawił się test Nikona Z6. Znaczy, jego przetwornika – jak to na DxO. Nikon wypadł bardzo dobrze, właściwie zgodnie z przewidywaniami. Otarł się o pierwszą dziesiątkę zestawienia, plasując się na 11. miejscu, tuż za Sony A7 III. Zresztą zajrzyjcie sami: LINK
     Brawo! Zarówno dla Nikona, jak i dla DxO Mark. No, i czekamy na następne testy… w odstępach krótszych niż rok. Zdecydowanie krótszych.

piątek, 8 marca 2019

MOIM OKIEM: Panasonic i jego pełna klatka. Ale cóż, kiedy ryby…


Źródło: Leica
     Gdy Panasonic wcisnął się między Nikona i Canona, zapowiadając w sierpniu zeszłego roku szybką premierę małoobrazkowego bezlustrowca, ucieszyłem się. W końcu konkurencja to rzecz pożyteczna, a Lumixy od zawsze po prostu lubię. Dlatego uradowałem się jeszcze bardziej, gdy na Photokinie okazało się, że Panasonic nie będzie działał sam, a w aliansie. W Aliansie Trzech, zwanym oficjalnie L-Mount Alliance. No, takich trzech to nic nie ruszy. Już sam Panasonic dużo znaczy. Leica od trzech lat ma swojego SL i szkła do niego, więc dużo spraw jest już dobrze przetrawionych. Do tego Sigma, której obiektywy wstyd nazywać kundlami. Od jakiegoś czasu to nie ona goni Wielkich, a Wielcy naśladują ją. O co jak o co, ale o obiektywy do nowych aparatów nie mamy co się więc martwić. To, co w systemach bezlustrowców Nikona i Canona mogło być hamulcem rozwoju, Aliansowi Trzech nie grozi. Zupełnie i wcale, a wcale nie grozi.

środa, 6 marca 2019

… i po targach. CP+, rzecz jasna. Podsumowanie.


Źródło: Olympus
     O przedtargowo ogłoszonych nowościach pisałem już TU i TU, teraz czas na uzupełnienia. Nie, zasadniczo nic poważnego, rewolucyjnego, czy też nieoczekiwanego nie pojawiało się podczas CP+. Jednak to i owo dopowiedziano, to i tamto doprecyzowano, tu i ówdzie coś obiecano. Co konkretnie?






poniedziałek, 4 marca 2019

Za mało o filmowaniu? Dlaczego kamerujemy aparatami, zamiast filmować kamerami.


     Kolejny raz wspomagam się Amadeuszem Andrzejewskim i jego youtube’ową produkcją. Tym razem wykład dotyczy sensowności kupowania kamery na potrzeby filmowania. Może wystarczy aparat z wymienną optyką? I dlaczego. A kiedy nie wystarczy? I co odpowiedzieć, gdy ktoś sugeruje nam, że aparat służy do fotografowania, a do filmowania to tylko kamera się nadaje. Zapraszam do obejrzenia!


środa, 27 lutego 2019

Wysyp optyki, czyli znowu czas na targi



Źródło: Sigma
     Czas najwyższy, jutro startuje CP+. W przededniu kilku producentów ogłosiło swoje szklane nowości. Konkretnie, to Sigma, Tamron i Sony. Coś ciekawego? Owszem, ale bez rewelacji.

środa, 20 lutego 2019

Panasonic Lumix FZ1000 II. Na wpół nowość.


Źródło: Panasonic
      Staruszek FZ1000 i młodszy o dwa lata FZ2000 stały zgodnie obok siebie na sklepowych półkach. Idylla, ale Panasonicowi to się nie podobało, więc postanowił wrzucić do barszczu trzeci grzyb. Niby ulepszony, ale wiele zostało po staremu. Niby do fotografowania, ale z powodu pewnego szczególiku bardziej "filmowy" niż FZ2000. Jednak z pewnością pies, a nie wydra. Więc mi się spodobał. Panasonic Lumix FZ1000 II.