poniedziałek, 28 lutego 2022

Laowa: rekord szerokości w Micro 4/3!

Laowa 6 mm T2.1 Zero-D MFT Cine
     Normalnie to bym o takim obiektywie nie wspomniał ani słowem, bo to szkło „filmowe”, czyli spoza zakresu moich zainteresowań. Jednak uznałem sytuację za wyjątkową. Venus Optics ogłosiło właśnie cztery nowe obiektywy przeznaczone przede wszystkim do filmowania, a nie fotografowania. Znaczy, posiadające zębatkę do follow-focusa, pierścień przysłon też zębatkowy, lecz bez zaskoków oraz deklarowaną uczciwie, co do grosza, jasność, a nie jedynie „geometryczny” maksymalny otwór względny.
     Trzy z tych konstrukcji są najwyraźniej odmianami Cine znanych już obiektywów. To małoobrazkowy 50 mm T2.9 Macro oraz 17 mm T1.9 i 10 mm T2.1 do Micro 4/3.

Tak, dobrze widzicie! Ten naprawdę superszeroki, a przy
tym jasny obiektyw, pozwala na korzystanie z klasycznych,
wkręcanych filtrów. Konkretnie, 58 mm.
     Jednak powodem napisania tego tekstu jest czwarta, zupełnie nowa konstrukcja: 6 mm T2.1. Precyzyjniej, powodem jest pobity przez nią, liczący sobie aż 13 lat rekord szerokości widzenia rektalinearnych obiektywów Micro 4/3. Rekord ten został ustanowiony na samym początku istnienia systemu przez panasonicowe szkło 7-14 mm f/4. Minęło mnóstwo czasu, a rekord jak trwał, tak trwał.       Przy tym owe 114° widzenia po przekątnej i „małoobrazkowe” 14 mm wcale nie były oszałamiającymi wartościami. W małym obrazku 12 mm było znane o wiele dłużej, a w ostatnich latach pojawiły się jeszcze krótsze ogniskowe, w tym rekordowe 9 mm samej Laowy.
     W sumie nic dziwnego, że ona sama postanowiła wybić się na szczyt także w Micro 4/3. W filmie, ale mam nadzieję, że wkrótce pojawi się także bliźniaczy obiektyw „fotograficzny”.

wtorek, 22 lutego 2022

TEST: Canon RF 16 mm F2.8 STM. Skromnie!

     W canonowskiej rodzinie obiektywów RF zdarzają się efekciarskie konstrukcje w rodzaju testowanego niedawno przeze mnie 28-70/2, jak i szare wróbelki takie jak choćby 35 mm f/1.8. Akurat jego nie miałem (jeszcze) na warsztacie, ale zainteresowałem się jego ideologicznym bratem, superszerokokątnym 16 mm f/2.8. Zainteresowałem, gdyż byłem ciekaw co dobrego można wyciągnąć z takiego maleństwa. Bo wiadomo, 35/1.8 to lekko szerokokątne, „zwykłe” szkło – tu nie ma żadnej filozofii. Ale 16 mm liczące sobie tylko 4 cm długości i ważące 16 dekagramów? Nie, to nie może dobrze działać!

wtorek, 15 lutego 2022

OM System Olympus OM-1. Wow?

     Już myślałem że nazwa Olympus znikła na zawsze z firmamentu nowości fotograficznych. Ale uff! nie, jeszcze nie znikła, a dziś po raz kolejny ucieszyła moje oczy okazując się na obudowie wizjera nowej cyfrówki. Do tego, z przodu aparatu widnieje nazwa modelu utworzona według nowego, podobno, standardu. Tia, nowego! Przecież to stare dobre olympusowskie oznaczenie aparatu sprzed circa czterdziestu lat. Ciepło mi się zrobiło na sercu, bo tamten Olympus OM-1 był pierwszą „normalną” lustrzanką, którą miałem możliwość fotografować. Normalną, ale wręcz nadzwyczajną w porównaniu do mojego ówczesnego aparatu, czyli Zenita TTL.
     Koniec dygresji, mamy rok 2022, a nie 1984, i całkiem nowego Olympusa OM-1.

czwartek, 10 lutego 2022

TEST: Sigma 35 mm 1:1.4 DG DN Art. Czy już wszystko jasne?

     Wszystko było jasne przez dobrych kilka lat, gdy określenie „trzydziestkapiątka ART” w zasadzie znaczyło tyle co „wzorzec jakości obiektywu”. Premiera tamtego obiektywu jesienią 2012 roku była też ważną cezurą. Sigma jednym skokiem wybiła się wówczas z ligi producentów drugoligowych na czoło pierwszej ligi. Kolejne ARTy biły rekordy jakości obrazka, a Sigma już nie goniła innych, to inni producenci musieli gonić ją. W Sigmie wiedzieli jednak, że jeśli nie idą do przodu, to się cofają. Trzydziestkapiątka ART była (i nadal jest) świetnym szkłem, ale ci inni nie próżnowali (i nie próżnują), więc żeby pozostać najlepszym trzeba pokazać coś nowego. Sigma uczyniła więc krok do przodu oraz niejako krok w bok. W bok, gdyż jej nowe 35/1.4 nie jest już szkłem lustrzankowym, a bezlustrowym. Ruch jak najbardziej zrozumiały, choć jednocześnie stary dobry ART został pozostawiony na pożarcie nowym konstrukcjom, szczególnie wspaniałemu Tamronowi, którego miałem zaszczyt testować.
     Ów Tamron był ogłoszony jako wzorcowy obiektyw 35 mm, natomiast Sigma ujęła rzecz bardziej kwieciście, deklarując „nowy złoty standard w zakresie jasnych, stałoogniskowych obiektywów 35 mm”. No, zobaczymy czy to rzeczywiście złoto, czy może tylko pozłotka.

piątek, 4 lutego 2022

Lud Fuji świętuje. Wiwat Sigma!

     Miałem problem z tym „ludem Fuji”. Bo tak, Canon ma swoich canoniarzy (lub canonierów), Nikon nikoniarzy, da się wymyślić też pentaksiarzy (pentaxian?), ale z Fuji to już nijak nie idzie. Stąd tytułowy „lud Fuji”. Brzmi chyba sensownie.
     A skąd święto i wiwaty? A stąd, że Sigma wreszcie, łaskawie udostępnia – ok, podobno ma zamiar udostępnić – mocowaniu Fuji X swoje trzy APSowe stałki f/1.4. Tak w ogóle, to Sigma nie szasta bezlustrowymi szkłami APSC. Ma w ofercie owe trzy stałoogniskowce: 16 mm, 30 mm, 56 mm, ostatnio pokazał się mikroskopijny zoom 18-50 mm f/2.8, ale to wszystko. Może w Sigmie myśleli, że APS umrze śmiercią naturalną? Jednak nie umarł. W Sony trzyma się mocno, Nikon uzupełnił bezlustrowy mały obrazek dwoma aparatami APS, a Canon zamierza wykonać analogiczny ruch w swojej rodzinie R. No i jest przecież Fuji, dla którego „noga” XF jest wręcz silniejsza niż ta GFX. I w żadnym razie nie ma zamiaru obumierać.