czwartek, 12 kwietnia 2018

Targi Film Video Foto 2018 – w Łodzi bardziej fotograficznie



U Olympusa rządzi f/1.2.
     Rok i dwa lata temu, łódzkie targi postrzegałem tak: kamery… drony… kamery… gimbale… znowu drony… . I między tym wszystkim, jak rodzynki w cieście, pojawiały się stoiska typowo fotograficzne. W tym roku trochę się pozmieniało, bo to całe filmowanie mniej kłuło mnie w oczy.

      I chyba rzeczywiście fotografia trochę odbiła na tegorocznej imprezie. Choć kołacze mi myśl, że po prostu przyzwyczaiłem się do mocno filmowego charakteru tych targów i po prostu już nie zauważam tego całego filmu. Tak czy inaczej, dziś czułem w Łodzi znacznie bardziej swojską, znaczy fotograficzną atmosferę.

Stoiska mają różnoraką formę i wystrój. Zdecydowanie
wyróżniał się kamper firmy Aero Mind oferującej latający sprzęt
do filmowania i fotografowania.
     Jak zwykle, pojawili się i wielcy i mali. Wielcy – co cieszy – w znacznej większości szarpnęli się na własne ekspozycje, a nie poprzestali na reprezentacji w postaci stoisk sklepów oferujących ich produkty. Tak wyglądało to u Canona, Olympusa i Sony. Fuji – trochę kątem u Sklepu bez nazwy, czy też raczej na dużym, wspólnym z nim stoisku, ale to wyszło na dobre. Fuji mogło pokazać wszystko, od Instaxów do minilabów, a Sklep… no, też wszystko, w każdym razie to, co nie gryzie się z Fuji. W tym między innymi sprzęt Pentaxa i Tamrona, których „rodzimych” ekspozycji zabrakło w Łodzi. Jasne, Pentaxa (Ricoha) mało kto się spodziewał, bo tylko najstarsi łódzcy górale pamiętają, że – za czasów reprezentowania go przez firmę Apollo – jego sprzęt pojawiał się „osobiście”.

Goodram, poza kośćmi pamięci oraz
pendrive'ami produkuje też - niektóre
bardzo szybkie - karty pamięci.
     Natomiast zdziwiła mnie nieobecność gdańskiej Foto-Techniki, czyli przedstawiciela (między innymi) Tamrona. Przecież oni zawsze bywali, i to z niemałą ekspozycją. Dobre choć to, że produkty z ich oferty i tak pojawiły się na targach. Racja, Tamron w oczy mi się nie rzucił, lecz Zeiss miał sporą wystawkę w Focus Nordic, Samyanga widziałem w Next77, Metz też mi gdzieś mignął.














Na targach miałem okazję po raz pierwszy pomacać
Panasonica GX9. I rzeczywiście, to nie jest następca GX8.
Ciekawe, co też Panasonic knuje...
     Z Naprawdę Wielkich zbrakło Nikona. Wiadomo, źle się dzieje w Państwie Żółtym, trzeba ciąć koszty. A nie bardzo wypadało wystąpić z niedużą ekspozycją, podczas gdy konkurencja raczej nie oszczędzała. No, z wyjątkiem Panasonica, który osobiście nie pojawił się, a jedynie miał swój kącik u BEiKSa. Ale był to naprawdę własny kąt, z ludźmi Panasonica za ladą i całkiem sporą ilością sprzętu. Z tym, że wyłącznie bezlusterkowego, bo kompaktów nie było ani śladu.



Canon - tradycyjnie.
     Canon pokazał sprzęt po swojemu, czyli w formie rzędu statywów z lustrzankami i zamontowanymi do nich obiektywami. Tradycyjnie, wśród nich nie zabrakło wyrafinowanych szkiełek, choćby Shifta 17 mm i najdłuższych białych rurek. Ale już EOSy M chowały się po kątach.
     U Sony było ciaśniej, trudno się było dopchnąć do sprzętu, którego było sporo. Co nie dziwi, bo „aktualnych” modeli aparatów Sony ma duży wybór, a i optyki coraz więcej.

"Cyfrowe" w tym roku praktycznie wyłącznie filmowe.
     Olympus zadziałał bardzo kierunkowo. Niby w gablotach dostępne były wszystkie sprzedawane obecnie aparaty i obiektywy, ale na ladach, czyli tam gdzie można było łatwo sięgnąć, oferta była wąska. Obejmowała tylko jeden model – choć w wielu egzemplarzach – aparatu oraz trzy modele obiektywów. Oczywiście też nie po jednej sztuce. Aparatem był E-M1 Mark II, a obiektywy to Święta Trójca olympusowskich stałek, czyli 17, 25 i 45 mm ze światłem f/1.2. I nikt na stoisku nie krył się, że Olympusowi bardzo zależy na promocji tych szkieł. O czym najlepiej świadczy logo jego ekspozycji: „f1.2 by Olympus”.

PeakDesign miał stoisko
na własność.
     Nieco podobnie do Olympusa postąpił sklep Cyfrowe.pl, który na stoisku z własnym szyldem skupił się wyłącznie na produktach filmowych. A już dla PeakDesign wynajął oddzielne. W sumie dobrze, bo ta marka świetnie sobie radzi i godna jest takiej prezentacji.
     Samodzielne stoisko zyskała też marka obiektywów Laowa, których dystrybutorem w Polsce jest łódzkie Foxfoto. Dwa lata minęły od czasu, gdy Laowa 15 mm f/4 Makro Shift mocno zawiodła mnie w teście i chyba niechęć do marki już mi przeszła. Obejrzałem sobie szkiełka Laowy, których dostępnych jest już prawie dziesięć i korci mnie, żeby któreś przetestować.

     Zresztą nie tylko do tej Laowy się przymierzam. Wpadły mi również w oko szkiełka Meike. Jasne, to – tak jak i Laowa – druga liga, ale pamiętajmy, że Sigma też kiedyś była tak klasyfikowana. Optyka Meike jest mało popularna, rzadko testowana, więc kusi, by się jej przyjrzeć z bliska.



Genesis C5: wysoki,
wytrzymały, tani.
Jak na "węglówkę".
     Na tym samy stoisku (Next77) przymierzyłem się do nieco niepozornego, ale wyjątkowo wytrzymałego (udźwig 30 kg) węglowego statywu C5 Genesisa. Chyba też wezmę go na warsztat.

     Podpatrzonego na targach sprzętu, który planuję przetestować, oczywiście jest więcej, ale tu wspomnę o jednym. Bardzo niespodzianie niespodziewanym. Jest to… ta dam! kompakt Kodaka. No, nie tyle Kodaka, co pod marką Kodaka, którą to markę przejęła z pięć lat temu firma JK Imaging, podobno związana z General Electric. Niby o tym wiedziałem, ale nie miałem pojęcia, że produkowanych jest aż tyle modeli. Na stoisku firmy Faxim zobaczyłem ich sumie kilkanaście, w tym większość typowo kodakowskich w stylu, prostych kompaktów. Ale jest też bezlusterkowiec m4/3 Kodak Pixpro S1, który – jak właśnie doczytałem – korzysta z matrycy BSI CMOS. Czyli opartej na technologii niedostępnej ani Olympusowi, ani Panasonicowi. 

Kodak żyje! Zobaczymy co pokaże w teście.
     Tego bezlusterkowca z pewnością też przemagluję, ale wcześniej, i to wkrótce, chcę wziąć na warsztat wielce ciekawy, duży kompakt z superzoomem. Zdradzę tylko, że – w każdym razie „na papierze” – wygląda on na groźnego przeciwnika rekordowego Nikona P900.


     OK, to tyle wrażeń z mojej dzisiejszej, kilkugodzinnej wizyty na łódzkich targach. Podobały mi się one bardziej niż te z ostatnich dwóch-trzech lat. Oferta i liczba stoisk pozostały na podobnym poziomie, lecz w tym roku zrobiło się tam jakoś bardziej fotograficznie. Targi będą trwać jeszcze przez dwa dni, czyli w piątek i sobotę. Jeśli macie możliwość pojawienia się Łodzi, to wpadnijcie na nie. Warto!

2 komentarze:

  1. Fajnie, że trochę drgnęło w moim kierunku. Może jednak się wybiorę. Za to na pewno wybiorę się do Foxfoto, obejrzeć Laowy.
    Żal mi tylko Nikona, że się musi z sobą tak męczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczę, że Nikon wyjdzie z zapaści. Tu przytnie, tam przykroi i się wykaraska. Żeby tylko Canon nie robił mu mocno wbrew wyskakując z jakimiś pomysłami wymagającymi szybkiej i kosztownej odpowiedzi.

      Usuń