wtorek, 13 sierpnia 2019

Moim okiem: Dziesiątki milionów megapikseli. I po co?


     Trzy tygodnie temu w artykule opisującym lipcowe premiery sprzętowe, jednym z istotniejszych aktorów był Sony A7R IV. Napisałem wówczas: „Idę o zakład, że Sony dysponuje przetwornikami o jeszcze wyższej rozdzielczości, ale zdecydowało się właśnie na skromne 61 Mpx, bo bardziej nie musiało się starać. Ot, zaznaczyło swoją przewagę nad konkurentami i kontroluje sytuację.” 
     Owa przewaga nad konkurentami to miał być prztyczek w nos Canona, którego 50-megapikselowe EOSy 5Ds i 5DsR właśnie traciły pozycję małoobrazkowych cyfrówek o najwyższej na rynku rozdzielczości matrycy.

     Traciły albo i nie. Canon bowiem szybko się odwinął i ogłosił, że pracuje nad – bezlustrowym, rzecz jasna – aparatem z przetwornikiem 70, a może i nawet 80 Mpx. Pierwsze, co pomyślałem, to że Sony jednak powinien walnąć z grubszej rury, żeby konkurencji nie przychodziło do głowy walczyć. Choć może owe skromne 61 Mpx było tylko ruchem mającym sprowokować innych do odkrycia kart?
     Jeśli tak, to Canon uległ tej manipulacji i ma ochotę czymś się pochwalić. Przyznam, że nie bardzo widzę sens szarpania się producenta na taki aparat, chyba że chodzi o samą chęć błyśnięcia. 70, czy 80 megapikseli to kosmiczna wartość, o wykorzystaniu której pomyśli ledwie drobniutki ułamek fotografujących. Zresztą Canon poszedł jeszcze dalej, gdyż zgodnie z obowiązującą modą obiecuje tryb Hi-Res dający zdjęcia o rozdzielczości… 400 Mpx.
     Skoro Hi-Res, znaczy potrzebne mikroprzesunięcia matrycy, znaczy… matryca będzie stabilizowana? Owszem będzie. Mowa też jest o jakichś efektownych nowościach w filmowaniu oraz o rezygnacji z zapisu na kartach SD. Ale co zamiast nich? CFast używane już w canonowskich kamerach, czy może wzorem konkurentów XQD / CFExpress? Tego jeszcze nie wiadomo.

     Bardzo jednak liczę na to, że nowy EOS („RS”?) sensownie wykorzysta swój potężny nadmiar megapikseli. Dziesiątki ich milionów pięknie wyglądają w danych technicznych, ale przyznam że sam wolałbym zobaczyć zdjęcia z tego aparatu, mające zaledwie 40 Mpx. Niech to będzie nawet 20 Mpx, ale niewrażliwe na potężne rozpiętości tonalne i pozwalające korzystać z bardzo wysokich czułości. Canonowskie przetworniki pod oboma tymi względami ustępują produktom Sony. Jednak kombinując z sygnałem z poszczególnych komórek „przewymiarowanej” matrycy i odpowiednio go mieszając, można by oba te parametry znacząco poprawić. Kilkanaście lat temu na podobny pomysł wpadło Fuji, wprowadzając na rynek swoje Super CCD SR z „podwójnymi” komórkami. Chciałbym wierzyć, że teraz Canon pójdzie analogiczną drogą, nie będąc jedynie kontynuatorem coraz bardziej bezsensownej Wojny Megapikselowej.

4 komentarze:

  1. No, nie wiem czy ta wojna taka bezsensowna, trzeba pomyslec o innych uzytkownikach "sprzetu do rejestracji obrazu", np naukowcach, dokumentalistach, wojsku, policji, badaczy kosmosu itp. Nie badzmy tacy zadufani w sobie, sa tez inni fotografujacy, uzywajacy sprzet do swoich celow. Wymadrzalem sie tu juz na podobny temat - kazdy ma to czego potrzebuje, fotograf amator ma cos innego niz fotograf portrecista itp. Juz dawno w fotografii cyfrowej rozpoczela sie era specjalizacji, my o niektorych aparatach "mozemy se tylko pogadac", bo ich nigdy nie kupimy. Bo nam sa do niczego nie potrzebne. Co nie znaczy ze se o nich nie poczytamy. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko zależy od tego, jak producenci będą pozycjonować swoje aparaty cenowo. Mowa tu jednak nie o jakimś średnim formacie, tylko aparatach dla zaawansowanych entuzjastów, ewentualnie profesjonalistów. Gigantyczna ilość megapikseli spowoduje głównie zatykanie ich komputerów, zamiast realnych korzyści fotograficznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, bo smartfony ze 100 megapikselowa matryca sie jakos nie zatykaja. Ja juz przestalem sie pasjonowac komputerami, nie wiem nawet ile rdzeni maja obecne procesory 8?, 16? i jak szybkie sa karty graficzne. O pojemnosci pamieci tez nie ma co dyskutowac, bo ta idzie w duze gigabajty, tak ze czy moj pecet opracowuje zdjecie w pol, czy w jedna tysieczna sekundy nie jest wazne, bo moje oczy nie sa az tak szybkie zeby zauwazyc roznice. Natomiast, choc zaczalem ere diditalna z 4 megapikselami i zdjecia wychodzily bardzo dobre (niestety moj stary Canon wyzional juz ducha) to jednak 80 albo wiecej dobrych megapikseli daje duzo lepsze efekty i mozliwosci. Chocby kadrowania, czy wyszukiwania szczegolow w postprocesingu. Tak ja to odczuwam, dlatego ciesze sie ze sa takie mozliwosci.

      Usuń
  3. Przepraszam za obsuw z odpowiedzią. Wakacje.
    Jasne, są zastosowania dla kilkudziesięciu Mpx. Sam używam Canona 5DsR, więc wiem :-) I doceniam. Choć wcale nie z powodu zapotrzebowania na superrozdzielczość, a właśnie ze względu na możliwość wykorzystania fragmentu kadru, który nadal ma tych megapikseli wystarczająco dużo.
    O bezsensowności wojny napisałem przede wszystkim w aspekcie aktualnych niedostatków Canona. Zamiast pokusić się powalczenie z Sony / Nikonem w dynamice i w szumach, on wali pierdyliard megapikseli. Być może to tylko maskirowka i mydlenie oczu efektownym liczbowym parametrem. Może wcale nie chodzi o rozdzielczość, a właśnie o poprawę wymienionych niedostatków. Albo o jedno i drugie, co umożliwiłaby filozofia taka jak dawniej w cyfrówkach Fuji. O czym zresztą mogą świadczyć informacje o wnioskach patentowych Canona, w których mowa o nowych sposobach wykorzystania Dual-Pixel.

    OdpowiedzUsuń