piątek, 17 stycznia 2020

(Znowu) po nowemu, czyli Tokina ATX-M 85 mm F1.8 FE


Źródło: Tokina
     Nie nadążam za Tokiną. Niby nie wypuszcza obiektywów jednego za drugim, ale co szkło, to nowa koncepcja. Dobra, co dwa szkła. Jeszcze cztery lata temu królowała jedynie słuszna seria AT-X i wszystko było jasne. 
     Zaakceptowałem wprowadzenie nowej rodziny Firin, jako wyraźny znak, że Tokina wchodzi w mocowanie FE. I wyszło świetnie, gdyż pojawiła się oryginalna, jasna dwudziestka f/2 w wersji manualnej, a potem AF. 
     Ogłoszenie kolejnej, tym razem lustrzankowej, linii Opera też uznałem za rozsądne – w końcu jakoś trzeba się przeciwstawić sigmowskim ARTom. Szkoda tylko, że Tokina skomponowała zaledwie jedną nową Operę (50/1.4), bo już druga, czyli 16-28/2.8, to lekko poprawiona (AF i wzornictwo) znana wcześniej konstrukcja. Ten sam myk Tokina zastosowała niecały rok temu przy drugim Firinie: klasyczna makrówka 100 mm f/2.8 1:1 też okazała się szkłem po face liftingu. Obejmującym także dospawanie przedłużki pod bagnet FE.
     Jeszcze większe zdziwienie ogarnęło mnie jesienią, gdy Tokina zaprezentowała nową odsłonę lustrzankowej serii AT-X. Nazwała ją ATX-I (formalnie: atx-i), ale nie trafił do niej żaden nowy obiektyw. Oba to znane już konstrukcje. Wręcz bardzo znane. Nie lubię używać określenia „odgrzewany kotlet”, ale tu nasuwa się ono bez dania szans na apelację. Setka makro – tak, znowu ona. Ale to jeszcze nic, gdyż drugim obiektywem okazał się APSowy 11-16/2.8. Byłem przekonany, że ten zoom „umarł” wraz z premierą 11-20/2.8! Ale nie, ma się na tyle świetnie, że doczekał się kolejnego – trzeciego już – wcielenia.
     Tyle tytułem przydługiego wstępu, który mógłbym podsumować słowami: im nowiej, tym starzej.

Źródło: Tokina
     Tego samego spodziewałem się, gdy z miesiąc temu przemknęła mi przed oczami plotka o planowanej nowej Tokinie. Tia, nowej! Pewnie znowu objawi się jakiś odświeżony staruszek. Ale – uff! – nie trafiłem. Okazało się, że jest to naprawdę całkowita nowość.

     Po pierwsze, dziś ogłoszona portretówka zapoczątkowuje kolejną serię szkieł, ATX-M. Na obiektywie nazwa pisana jest minuskułami: atx-m – zobaczymy która wersja się przyjmie. Ta seria przeznaczona ma być do aparatów Sony FE oraz dla osób z płytszymi kieszeniami. Określenie „przystępna cena” pojawia się już w drugim zdaniu informacji prasowej, więc widać że to istotna kwestia.

Źródło: Tokina
     Dla mnie ważniejsze jest, że ATX-M 85 mm f/1.8 FE został zaprojektowany zupełnie od nowa. Konstrukcja optyczna nie jest szczególnie wyrafinowana, choć wśród 10 soczewek znajdziemy jedną SD, czyli wykonaną ze szkła o niskiej dyspersji. Tokina skorzystała z zupełnie nowej odmiany powłok przeciwodblaskowych, Super Low Reflection. Znamy już jej Extremely Low Reflection, więc te nowe pewnie są wersją pasującą do „przystępnej ceny” obiektywu. Napędem układu ustawiania ostrości jest silnik ST-M, a więc też nowość. W materiałach prasowych nie ma ani słowa o wewnętrznym ogniskowaniu. Trudno ocenić, czy to przeoczenie podczas ich redagowania, czy rzeczywiście klasyczną portretówkę skonstruowano po staremu. Z pewnością takie podejście ułatwiłoby osiągnięcie „plastycznego rozmycia tła”, którym szczycić ma się to szkło.

     Podobno winietowanie ma być tylko nieznaczne, co uzasadnia się dużą przednią soczewką. Naprawdę dużą, gdyż wymogła ona zastosowanie gwintu filtrów o średnicy 72 mm. No, jak na 85/1.8 to sporo. Konkurenci, czyli analogiczny Sony i zeissowski Batis korzystają z filtrów o rozmiar mniejszych, czyli 67 mm.

Źródło: Tokina
     Jednak z połowa – no, powiedzmy że 1/3 – informacji prasowej poświęcona jest przechwałkom, jak dobrze obiektyw współpracuje z bezlustrowcami Sony. Że działają korekcje wad optycznych, że stabilizacja matrycy, że Eye-AF, że przy MF skala ostrości w wizjerze… Widać, Tokina bardzo chce się pochwalić, że też dogadała się z Sony w kwestii pełnej komunikacji swoich obiektywów z ich aparatami. I dobrze!


Źródło: Tokina
     Dorzucę kilka danych liczbowych: masa 645 g, długość 93 mm, średnica 80 mm, 9-listkowa przysłona, minimalna odległość ostrzenia 0,8 m, metalowa obudowa, osłona przeciwsłoneczna w komplecie. O uszczelnieniach ani słowa. I pewnie rzeczywiście ich brak, gdyż na zdjęciu obiektywu od strony bagnetu uszczelki ani śladu.

     Na koniec, cena. Polskiej na razie nie znam, sugerowana europejska wynosi 450 euro. Z przeliczenia wychodzi coś pod dwa tysiące złotych, czyli dużo i niedużo. Niedużo, jeśli Tokina ATX-M 85 mm f/1.8 FE okaże się świetnym szkłem. Dużo, gdyż konkurencyjny – i naprawdę dobry – obiektyw Sony FE 85/1.8 kupujemy za 2200 zł. Zeiss Batis jest dwukrotnie droższy niż Sony, więc to już zupełnie inna półka. Choć jego cenę nieco usprawiedliwia obecność stabilizacji optycznej oraz jakość obrazka na bardzo wysokim poziomie – TU mój jego test.

     Bardzo liczę, że seria ATX-M obiektywów Tokiny nie będzie ani efemeryczna, ani też nie obejmie jakichś odmłodzonych staruszków. Pole do popisu jest, gdyż Sigma chyba nie planuje wchodzić na rynek z takimi tańszymi obiektywami, a z Tamronem Tokina jakoś się pomieszczą. Zresztą Tamron na razie na tej półce optyki stawia na zoomy, więc Tokina może pociągnąć linię „demokratycznych” stałek. Osiemdziesiątkapiątka–ef–jeden–osiem jest dobrą propozycją na początek, teraz czas na kolejne obiektywy. Może by nie jechać klasycznymi ogniskowymi, a naśladować Zeissa i jego średniojasne Batisy 18, 25, 40 mm? Pole do popisu jest, i byłoby miło gdyby Tokina je zagospodarowała.

9 komentarzy:

  1. ())| (( Co to jest? :-)
    Tak, to w skrocie schemat optyczny wspanialego ruskiego teleobiektywu Tair 3. Kupilem to cus wczoraj razem z walizka z żelazła, (wyglada jak pojemnik na handgranaty) filtrami, obiektywem Helios44, aparatem Zenit E i rekojescia od Kalasznikowa za 50 euro. Nazywa sie to Foto sniper.
    Po co o tym pisze? Nie wiem, ale jakos bardziej sie z tego ciesze niz z testu Tokiny. Moge se to wziac do reki, sprawdzic jak jest wywazone, podpiac z adapterem do Sony i - okazuje sie ze trzema (!) soczewkami tez da sie zrobic niezle zdjecia!! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da się. Niektóre Telyty Leiki miały po dwie soczewki. Trzy to już wypas.

      Usuń
    2. Jeśli mnie pamięć nie myli, Tair 3 ma nieco bardziej wyrafinowaną konstrukcję, bo wprawdzie ma trzy grupy ale 4 soczewki :-) Co nie przeszkadza mu być jednym z najlepszych tanich obiektywów o tej ogniskowej. Jeden z moich znajomych fotografów przyrody długi czas użytkował ten obiektyw z dobrymi efektami. Dopiero zakup i przetestowanie (droższej!) Sigmy 300mm f/4 APO Macro skłonił go do przesiadki.

      Usuń
    3. Mylisz sie, Tair 3 ma tylko 3 soczewki
      http://photohistory.ru/1207248188998898.html
      http://lens-club.ru/lenses/item/c_857.html
      http://www.zenitcamera.com/archive/lenses/tair-3.html

      Usuń
    4. Faktycznie, skleił mi się z Tairem 11, który był krótszy, jaśniejszy, a ten ma 1 soczewkę mniej. Nie zawsze warto polegać na pamięci, lepiej sprawdzać :-)

      Usuń
  2. Chodzą sluchy, że ta Tokina to też kotlet tylko "międzymarkowy" Podobno to rebrand Viltroxa, tylko odrobinę inaczej opakowany. Jeśli porównać parametry jak budowę wewnętrzną, minimalny dystans, liczbę listków przysłony, średnicę filtra, wreszcie wymiary i wagę to zaskakująco wiele punktów wspólnych mają te szkła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałem że istnieje manualny Viltrox 85/1.8, ale że to "inny gatunek" szkieł, więc nie przyglądałem mu się bliżej. I przyznaję, że przegapiłem wersję AF. Rzeczywiście wygląda na to, że to ta sama konstrukcja. Viltrox deklaruje więcej szlachetnego szkła wewnątrz, ale to chyba tylko marketing.
      Inna sprawa, czyja to konstrukcja. Czyja od strony optycznej, czyja od mechanicznej (w tym AF), a kto zadbał o wyciągnięcie od Sony protokołów współpracy. To ostatnie to pewnie już Tokina, ale może ma miejsce współpraca większej liczby podmiotów.

      Usuń
  3. Też się nad tym zastanawiałem. Z jednej strony mocowanie E nie jest chronione patentami, ale zapewne Sony inaczej rozważałoby prośbę w sumie mało znanego producenta, z mikrym portfolio obiektywów, w dodatku manualnych, a inaczej Tokiny. Tylko o ile Tokina jakoś nie ulepszyła konstrukcji Viltroxa (powłoki, inne gatunki szkieł?) to przy aktualnej cenie 1599,- za w sumie bardzo przyzwoite szkło nie uda się jej zrobić biznesu tym atx-m. No chyba że jednak wyceni swój obiektyw bliżej poziomu Viltroxa niż Sony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patentami nie jest chroniona tylko "podstawowa" część mocowania. Czyli kształt bagnetu oraz - jak mi się obiło o uszy - jakieś minimum potrzeb komunikacyjnych. Ale już bardziej wyrafinowane kwestie wymagają już uzyskania zgody Sony. A ono robi to tylko w niektórych sytuacjach. Jak usłyszałem ostatnio od znajomego z polskiego Sony, liczy się na przykład liczba produkowanych szkieł z bagnetem E. Jeśli producent nie przekroczy pewnego, dość wysokiego minimum (znam je, ale nie wiem czy mogę tu ujawnić) Sony zgody nie udziela.
      Myślę, że sugerowana cena Tokiny będzie niewiele niższa niż obecna sklepowa cena Sony. A na półce T pewnie uplasuje się w połowie drogi między V a S. Ciekawe, czy trafię?

      Usuń