środa, 3 marca 2021

Jaśniej, najjaśniej, Laowa

     Podobne tytuły zdarzały się już na blogu, ale nie mogłem się powstrzymać by nie powtórzyć go. Laowa znowu nabroiła, tym razem w kwestii jaśniutkich obiektywów. No, może nie najjaśniejszych na świecie, bo takich jaśniejszych niż f/1 już kilka funkcjonuje na rynku. Naliczyłem ich siedem. Osiągnięciem Laowy jest zwiększenie tej liczby jednego dnia o ponad połowę. Dawniej premiera takiego obiektywu była wydarzeniem, a teraz ciach! i wyskakują cztery superjasne stałki.

     Zacznę od sprostowania, czy może wyjaśnienia. Piszę „obiektywy Laowy”, „Laowa wyprodukowała” itp. z lenistwa oraz dla zgrabniejszej formy i ładniejszego brzmienia zdań. Zdaję sobie sprawę, że Laowa jest marką obiektywów produkowanych przez Venus Optics, więc to Venus Optics je wyprodukowało. Ale jedno krótkie słowo jakoś łatwiej umieścić w treści niż dwa. Wybaczcie! Obiecuję jednak solennie nigdy nie korzystać z określenia światłosiła. Będę dzielnie upychał w zdaniach maksymalny otwór względny, ewentualnie pełną dziurę, ale światłosiłą nie skalam bloga. Koniec dygresji, wracam do wytworów firmy Venus Optics, czyli obiektywów Laowa.

     Te superjasne Laowy nie są stuprocentową niespodzianką, gdyż ze dwa tygodnie temu pojawiały się przecieki na ich temat. Dziś Venus Optics ogłosiło je oficjalnie, choć nadal nie znamy terminu ich dostępności w sklepach oraz cen.

     Obiektyw pierwszy, czyli f/0.95 dla Micro 4/3. To standard o ogniskowej 25 mm, dodatkowo obdarzony nową w Laowach nazwą rodziny szkieł – Argus. Już nie żadne tam słodkie Compact Dreamer, a groźne Czujne Spojrzenie. Jakoś od razu skojarzyło mi się to z Radą Puchaczy i „… puchacz po ciemku wszystko zobaczy…”. Nie znacie? To posłuchajcie – LINK.

     Optyczne wnętrze tego obiektywu składa się z 9-listkowej przysłony oraz 11 soczewek, w tym jednej niskodyspersyjnej, jednej asferycznej i trzech wykonanych ze szkła silnie załamującego światło. Obiektyw waży nieco ponad pół kilograma, korzysta z filtrów o średnicy 62 mm i może ustawiać ostrość już z odległości 25 cm. Świetny wynik jak na standard! Ostrzenie oczywiście tylko ręczne, tak jak i we wszystkich dalej prezentowanych obiektywach, jak zresztą i we wszystkich dotychczasowych szkłach Venus Optics. 

     Drugie argusowe oko ma ogniskową 33 mm, światło oczywiście też f/0.95 i przeznaczone jest do bezlustrowców APS-C. Do niemal wszystkich aktualnie produkowanych, czyli Canonów M, Fuji X, Sony E, a nawet Nikonów Z. W tym szkle umieszczono trochę więcej soczewek, bo aż 14, choć ich skład jakościowy jest zbliżony. Dlatego nieco dziwi dodatkowe oznaczenie APO. Czyżby z użyciem jednej soczewki z niskodyspersyjnego szkła udało się idealnie skorygować aberrację chromatyczną?

   Wymiary i ciężar prezentują się podobnie jak w przypadku obiektywu 25 mm, filtry też 62 mm, choć minimalna odległość ostrzenia wzrosła do 35 cm. 

     Trzeci obiektyw to też standard i też Argus, ale tym razem do bezlustrowego małego obrazka. Laowa FF II 45 mm F0.95 ma być produkowana z mocowaniami Canon RF, Nikon Z i Sony FE. Ciekawe, że brakuje mocowania L. Może pojawi się później? Konstrukcja optyczna jest uboższa w soczewki ze szkła o wysokim współczynniku załamania światła, ale na osłodę przysłona ma aż 15 listków. Średnica mocowania filtrów „wzrosła” do 72 mm, masa do 850 g, a minimalny dystans ostrości do pół metra.

 

     Czwarte f/0.95 również przeznaczone jest do małoobrazkowych bezlustrowców, ale tym razem jest to lekko szeroki kąt: 35 mm. Szlachetne soczewki tym razem mamy w pełnym zestawie, czyli z czterema wysokorefrakcyjnymi. Rodzaje mocowań, liczba listków przysłony i rozmiar filtrów są takie jak w obiektywie 45 mm.


 

 




     No i fajnie, są nowe cztery superjasne stałki. Ale czy zdarza się wam czasem na koniec przyjęcia, już po torcie, chętka na rolmopsa? Mi owszem, Laowie chyba również. A może to była tylko chęć odreagowania premiery zbyt dużej liczby zbyt jasnych obiektywów? Tak czy inaczej, wraz z tymi czterema szkłami f/0.95 Laowa pokazała obiektyw o jasności f/5.6. To już nie żaden Argus, a klasyczny C-Dreamer, do tego Ultra Wide Angle. Skoro tak ciemny, to pewnie bardzo szeroki? Owszem, szeroki, choć nie rewolucyjnie, bo zakres 12-24 mm to już klasyka. Skąd pomysł na nieduży maksymalny otwór względny? Oczywiście przyszedł on ze strony osób fotografujących krajobrazy, czy architekturę, którzy ze statywem i mocno przymykaną przysłoną żyją na przyjacielskiej stopie. Im jasne obiektywy nie są potrzebne, a ucieszyliby się z braku konieczności dźwigania ciężkich kloców oraz z możliwości stosowania klasycznych nakręcanych filtrów. A to właśnie obiecuje zestaw parametrów 12-24 mm i f/5.6. Ale nic z tego! Zoom co prawda jest malutki (po ok. 7 cm długości i średnicy), ale jego masa to niemal 500 g, czyli tylko ciut mniej niż Sony FE 12-24 mm f/4 G. To może chociaż filtry? Figa z makiem! W każdym razie w danych katalogowych brakuje deklaracji średnicy ich gwintu, co jest raczej jednoznaczną diagnozą stanu rzeczy. Szkoda!

     Inna sprawa, że zestaw 15 soczewek, w tym dwóch asferycznych i trzech niskodyspersyjnych może zapowiadać wysoką jakość obrazka. Venus Optics przyoszczędziło jednak na listkach przysłony, dając tu ich tylko pięć. Dla odmiany, obok mocowań RF, Z i FE, mamy też Leikę M.

 

     Jednak sumie należy się cieszyć. Laowa weszła w kolejną niszę, tym razem superjasnych szkieł. Zauważcie, że dotychczas nie pokazała żadnego jaśniejszego niż f/2. Teraz za to, hyc! i zeszła ponad dwie działki w dół. Znaczy, w górę. Ech, te ułamki! Natomiast zoom 12-24 mm okazał się nie tylko rolmopsem, ale i łyżką dziegciu. OK, jest nieduży, ale ani on lekki, ani „płaski” z przodu. Ale co ja marudzę!? Czy każda Laowa musi być rewolucyjna? Jasne, że nie. Natomiast bardzo liczę, że ten zoom nie zawiedzie w kwestii jakości zdjęć. Tak jak i cztery argusowe puchacze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz