wtorek, 5 stycznia 2016

Lustrzankowy dublet, czyli Nikon szaleje

      Za oceanem właśnie zaczęły się targi CES, po których sporo sobie obiecywaliśmy jeśli chodzi o nowości sprzętowe. Na pierwszy ogień poszedł Nikon, po prostu dlatego, że tak sobie ustawił termin konferencji prasowej. No i okazało się, że plotki o nowej reporterskiej lustrzance nie były ani trochę przesadzone. 


Nikon D5. Źródło: Nikon




     Nikon D5 ma 20-magapikselowy przetwornik, strzela 12 klatek/s przy jednoczesnym śledzeniu ostrością, a jeśli podniesiemy lustro, to i 14 klatek/s. Zdjęcia mogą być zapisywane na karty XQD albo CF, ale wcale nie tak jak w D4/s. Nikon wymyślił sobie bowiem, że będzie sprzedawał dwie wersje D5: jedną z dwoma gniazdami XQD, drugą z dwoma gniazdami CF. Aparat w „wersji XQD” potrafi łyknąć serię 200 RAWów, „wersja CF” nie daje aż takich możliwości. Filmowanie oczywiście w rozdzielczości 4K, ale niestety nie z pełnej klatki, a jedynie z obszaru obejmującego na matrycy 8 mln pikseli, czyli przy cropie rzędu 1,5. Z pełnej klatki mamy FHD.


Nowy sensor AF Multi-CAM 20K na tle pola obrazu FX i DX. Źródło: Nikon
    Bardzo ważną nowością jest sensor autofokusa, z 153 polami, z których 99 to pola krzyżowe. Centralne pole działa już przy oświetleniu -4 EV, a pozostałe o -3 EV. 15 środkowych pól pracuje nawet z obiektywami f/8, a reszta wymaga jedynie f/5,6. Ale co cieszy: Nikon (nareszcie!) umieścił krzyżowe pola nie tylko w centrum kadru, ale też bliżej brzegów. Trochę nie podoba mi się, że te boczne grupy pól krzyżowych nie stykają się z grupę środkową. Ale może to tylko pozorne niedociągnięcie?
I jeszcze jedna efektowna (efekciarska?) sprawa: maksymalną, interpolowaną czułość podciągnięto do ISO 3276800. Eee…wygląda ładnie, ale ile to naprawdę jest? To po prostu 66 DIN – i wszystko jasne!

Nikon D5. Źródło: Nikon
     Korpus aparatu ma tylko kosmetycznie zmienione kształty. Przyciski pozostały podświetlane, klawisz czułości zastąpił przy spuście migawki przycisk trybu naświetlania. Za to ekran jest częściowo dotykowy. Częściowo, czyli nie można w ten sposób na przykład obsługiwać menu, ale można przeglądać i powiększać zdjęcia oraz wpisywać teksty do Copyrighta lub nazwy katalogów.
Z nowych akcesoriów wymienić trzeba nowy flesz, SB-5000. Jest mniejszy niż SB-910, lecz istotniejszy jest wbudowany weń wiatrak chłodzący (novum w tej klasie lamp) oraz możliwość sterowania drogą radiową. Z tym, że lampa ta jest wyłącznie odbiornikiem, nie może więc po zamontowaniu na aparacie służyć jako flesz Master. Tą rolę musi spełniać zamontowany przy aparacie sterownik radiowy. 

Nikon D500. Źródło: Nikon
     Tymi informacjami wszyscy byliby całkowicie zaspokojeni i nikt nie zgłaszałby pretensji o niedostatek nowości. Ale mimo to Nikon nie poprzestał na D5. Dodał mu bowiem brata w postaci APSowego Nikona D500. Kto by się spodziewał? Przecież pomysł takiej topowej niepełnoklatkowej lustrzanki wszyscy już pogrzebali. A jednak jest! I tak jak 8 lat temu Nikonowi D3 towarzyszył D300, tak teraz mamy nową, podobną parę. D500 też nie błyszczy rozdzielczością (20 Mpx), no i seriami sięga „zaledwie” 10 klatek/s. Ale i tu mogą one liczyć do 200 RAWów. Ciekawostką są standardy kart pamięci, gdyż mamy jeden slot SD, a drugi… XQD. XQD w aparacie APSC – no, no, no! Ekran również jest dotykowy, a na dokładkę odchylany, tak jak w D750, czyli bez niszczenia dopracowanego systemu obsługi aparatu. Wprost z D5 przeniesiono sensor autofokusa, którego pola pokrywają tu calutką klatkę od lewa do prawa. Bomba! Co jeszcze? Filmy 4K, ale znowu „piksel do piksela”, czyli ze znacznie ograniczonego pola kadru. A, dziwna rzecz: zabrakło wbudowanego flesza. 

Nikon D500. Źródło: Nikon
     Ale ten D500 wydaje się wspaniałym aparatem i na pewno wzbudzi znacznie więcej emocji niż D5. Jasne, głównie dlatego, że o kupieniu D5 ogromna większość fotografujących może sobie tylko pomarzyć. Jednak również z powodu zamieszania jakie D500 zrobi w swojej klasie lustrzanek – nieporównywalnie większego niż D5 w sprzęcie pro. Podczas dzisiejszej polskiej premiery obu aparatów wyszło na jaw, że o ile co do D5 wszystko było odpowiednio wcześnie zaplanowane, to o D500 Nikon Polska dowiedział się… dzień przed jego ogłoszeniem. Stąd pewne niuanse dotyczące jego budowy, funkcji i specyfikacji nie są 100-procentowo pewne, i te dane będą się teraz powoli ujawniać. W tym polskie ceny obu aparatów. A wszystkiego dowiemy się na 100 % gdy D500 i D5 trafią do sklepów, czyli pod koniec marca. Baaardzo jestem ciekaw jak sprawdzą się w robocie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz