środa, 13 lipca 2016

Ratunku, mój aparat się grzeje! I bardzo dobrze.

Źródło: InfraTec
     Herezja? Skądże! Przeważnie odbieramy grzanie się sprzętu jako rzecz niepokojącą, może dlatego że – mniej lub bardziej świadomie – kojarzy nam się z gorączką. Ale i obiektywnie do sprawy podchodząc, można się martwić, zwłaszcza gdy wiemy, że jeden aparat staje się w naszych rękach bardzo ciepły, podczas gdy inny nie. Jednak w rzeczywistości owo odczuwane przez nas grzanie jest czymś wręcz przeciwnym niż nam się wydaje.


      Aparat którego ciepło czujemy, nie grzeje SIĘ, on grzeje NAS, nasze dłonie. W ten sposób oddaje nam swe ciepło, czyli CHŁODZI SIĘ. A takie zachowanie należy wyłącznie pochwalić.
     Wiemy przecież, że elektronika ciepła nie lubi. Procesory to jedno, ale przecież sercem cyfrówek jest matryca, produkująca tym więcej szumów termicznych im jest gorętsza. Im więcej jej ciepła przejmą nasze dłonie, tym nasze zdjęcia będą lepsze. W nieznacznym uproszczeniu J 
     Cyfrówki podobnej konstrukcji, wyposażone w przetworniki podobnych rozmiarów, używające zbliżonego zestawu produkujących ciepło funkcji (Live View, filmowanie, dużo serii RAWów), grzeją SIĘ w miarę podobnie. Wiadomo, że różnice w ilości produkowanego przez ich podzespoły ciepła istnieją, ale nie podejrzewam, by były duże. W końcu wszyscy producenci reprezentują zbliżony poziom technologiczny. Ale już zupełnie inną rzeczą jest to, co my czujemy. Dwa niemal identyczne aparaty, wykorzystujące takie same matryce i zestawy funkcji, mogą dawać zupełnie inne odczucia. To zależy od tego, jak skutecznie konstruktorzy rozwiązali problem odprowadzania szkodliwego ciepła z aparatu.


Źródło: Canon
     Wentylatory, z tego co kojarzę, spotykane są jedynie w ściankach cyfrowych. W aparatach dla ludu, dużej ilości ciepła nie odprowadza się więc z pomocą powietrza, a korzysta się z dłoni owego ludu. By do nich trafiało jak najwięcej energii cieplnej z wnętrza cyfrówek, należy zapewnić jak najlepszy jej przepływ. I tu pomocna staje się metalowa konstrukcja aparatów, gdyż przewodnictwo cieplne metali jest znacznie większe niż tworzyw sztucznych. Stąd przydaje się wewnętrzny szkielet, by sprawnie odebrać ciepło od matrycy i procesora oraz metalowa obudowa, by skutecznie przekazać ją dłoniom. Tworzywa sztuczne to fajna sprawa, pod wieloma względami mogą one zastąpić metale, a nawet przebić je swymi możliwościami. Jednak jeśli chodzi o odprowadzanie ciepła, metale nadal są górą.

     Jeśli więc czujemy, że nasz aparat grzeje nas i grzeje, cieszmy się – nawet gdy upał nam dokucza. To oznacza bowiem, że całe to ciepło nie kisi się w środku, a uchodzi na zewnątrz. Z kolei chłodna, przyjemna w dotyku cyfrówka, może świadczyć o męczarniach jej matrycy i innych podzespołów. O takie aparaty dbajmy zwłaszcza teraz latem, bo – wbrew pozorom – to im jest teraz trudniej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz