piątek, 6 lipca 2018

Moim okiem: Po co Canonowi i Nikonowi pełnoklatkowy bezlusterkowiec? Post Scriptum

Wizja przyszłego bezlusterkowego, małoobrazkowego Canona.
Źródło: Canon Rumors
     Nie minął dzień od pojawienia się bardziej szczegółowych plotek dotyczących coraz bardziej spodziewanego małoobrazkowego bezlusterkowca Nikona, gdy okazało się, że Canon też. Też chce. Też jest gotów. Ba, też ma zamiar zaprezentować dwa aparaty. No bo jak to, jeden to przecież wstyd!

     A na dodatek też troszkę szerzej uchyli rąbka tajemnicy skrywającej swe działania. No, wiele nie ujawniono. Model bardziej zaawansowany najprawdopodobniej ma korzystać z 30-megapikselowej matrycy EOSa 5D Mark IV, a model "niższy" z 26-megapikselowej z 6D Mark II. Jest też mowa o oddzielnym wizjerze elektronicznym, ale to raczej chyba tylko w tańszej konstrukcji. Tajemnica okrywa mocowanie obiektywu. Osobiście nie wierzę w skorzystanie z bagnetu EF, gdyż aparaty miałby wówczas formę cegły. Vide Pentax K-01.

     Najciekawsza okazała się informacja o terminie trafienia tych Canonów na rynek. Ma to być… tadam!... połowa przyszłego roku. A ja ironicznie pisałem o planowanej (kiedyś) przez Nikona przyszłowiosennej premierze jego bezlusterkowców. Teraz wychodzi na to, że Nikon wyprzedza Canona o circa pół roku. A czy naprawdę wyprzedzi, zobaczymy. 

2 komentarze:

  1. Bezlusterkowce pelnoformatowe to przyszlosc. Wystarczy porownac wielkosc bezlusterkowego Sony z lustrzankami pelnoformatowymi Sony, Nikon czy Canon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyszłością są, jasne. Lecz z wielkością to już nie zawsze jest tak pięknie. Sam aparat rzeczywiście nieduży. Podobnie w towarzystwie jakiejś niezbyt długiej i niezbyt jasnej stałki. Ale już z zoomem f/2.8...
      Gdy w rozmowie ze znajomym z Sony zwróciłem uwagę na to niedopasowanie i problemy z ergonomią, powiedział, że przecież można dokupić gripa. Tylko co wówczas zostaje z tej miniaturowości?

      Usuń