wtorek, 15 stycznia 2019

Moim okiem: Sony α6400, czyli krok w bok i mnożenie bytów


Źródło: Sony
     O tym, że Sony pokaże coś nowego, było wiadomo od kilku dni. Przyznam, że liczyłem na kopniaka podcinającego nogi Nikona (Z6) i Canona (R), czyli premierę pełnoklatkowca za pięćset dolców. Czy coś koło tego. Jakiegoś A5, czy wręcz A3 – z 24 megapikselami w nieuszczelnionym korpusie, pięcioma klatkami na sekundę, starym procesorem, nieruchomym ekranem i innymi podobnymi uproszczeniami. Jednak widać, że Sony A7 i A7 II nadal sprzedają się zbyt dobrze, by zarzynać ich sprzedaż.
     Stąd pokazał się nowy / prawie nowy APSowiec, wygląda że poklejony z poprzedników. Niby następca A5100, ale podstawą było raczej A6300. Miejscami niby lepiej nawet od A6500, ale konstruktorzy zadbali by temu modelowi nie zagroził. Czyli co jest, czego nie ma?

Źródło: Sony
     Nie ma stabilizowanej matrycy, dotykowość ekranu nadal jest ograniczona, a gniazdo kart pamięci – o, zgrozo! – jest tylko jedno. Dobra, a na poważnie, sprawy mają się całkiem nieźle. 24-megapikselowy przetwornik obsługiwany jest procesorem identycznym jak w Sony A9. „Fazowe” pola AF pokrywają ponad 80% kadru, a sam autofokus podobno jest niebywale szybki. Inteligentnie inteligentne wykrywanie twarzy i oka pozwala śledzić je (oko, znaczy) nawet gdy fotografowana osoba na chwilę odwróci się tyłem. Jednak obiecywana na Photokinie funkcja śledzenia oka zwierzęcia nadal jest w powijakach, będzie gotowa dopiero latem. Wielki zawód!
     Maksymalna częstość serii zdjęć to 11 klatek/s, a jednym ciągiem możemy zapisać ponad 100 JPEGów albo o połowę mniej RAWów. Migawka testowana była na 200 tysięcy cykli.
     Filmy 4K (maks. 30 klatek/s, 100 Mb/s) wykorzystują całą szerokość matrycy – 6K  skalowane do 4K. Doszedł HDRowy profil Hybrid Log Gamma (czyli HLG) oraz filmy poklatkowe. Ekran można obrócić do góry o 180°. Dawniej mówiło się, że to na potrzeby selfielubów, ale w przypadku A6400 Sony dedykuje to rozwiązanie vlogerom.
     Obudowa jest uszczelniona, aparat można nie tylko ładować, ale też zasilać przez USB.

Źródło: Sony

     Polska cena jeszcze nie jest znana, a sugerowana europejska wynosi 1050 euro. Można założyć, że na półkach sklepowych aparat pojawi się w towarzystwie karteczki z napisem „4500 zł”. Za kilka miesięcy pewnie zostanie z tego już tylko 4000 zł. Tylko? Według mnie całkiem sporo. Z jednej strony mamy A6500 kosztujące około 5000 zł, z drugiej A6300 do kupienia za nieco ponad 2500 zł. Jeśli ktoś szuka tańszego, „niestabilizowanego” zamiennika A6500, to owszem, dostaje od Sony ciekawą propozycję. Lecz w każdym innym wypadku A6300 pozostaje znacznie bardziej kuszącą opcją. Czyli aparat dla nikogo? Tak, chyba że mocno mylę się – w odpowiednią stronę – co do ceny planowanej na nasz rynek.

9 komentarzy:

  1. Fajne te aparaty, tylko te ceny trochę zaporowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przy tym Sony cały czas asekuruje się, by aparatami APSC nie zaszkodzić małemu obrazkowi. Stąd ograniczona paleta obiektywów i brak tam np. zoomów f/2.8.

      Usuń
  2. Karteczki juz sie pojawily, z cenami 4500, 5000 i 6000 Zl. I teraz mam dylemat, bo chce kupic nowy aparat, taki "do wszystkiego" i nie moge sie zdecydowac RX100V, RX100VI czy A6400.
    Za duzo tego sprzetu. PRLu wroc!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli "do wszystkiego" to jest jeszcze RX10 IV. Z jeszcze ciekawszą karteczką: 7500 zł. Jak niepotrzebny długi zoom, brać RX100V. Jeśli potrzebny, to VI bardzo kusi... Ale z kolei A6400 z 18-135 jest od niego tylko o tysiąc droższy. Mimo wszystko wolę taki problem z wyborem niż ślinienie się w Peweksie do Pentaxa Super-A kosztującego równowartość dwudziestu średnich pensji.

      Usuń
    2. Dziekuje za pomoc, dla mnie RX10 jest za duzy, to na pewno dobra kamera, ale trudno ja miec zawsze przy sobie. Dla mnie rowniez wazny jest dobry autofokus i odchylany ekran.Stad raczej wybiore jakiegos malego Sony.
      Ja w PRLu jak bylem mlody to slinilem sie nawet do troche lepszej Praktiki, o Exakcie czy Pentaconie Six nawet nie mialem co marzyc.
      Pod tym wzgledem mam teraz lepiej, moge kupic nawet drogi aparat, ale nauczony w PRLu racjonalnego myslenia nie kupie Leiki bo po co?
      Sa duzo lepsze i duzo tansze aparaty.
      Dlatego jeszcze raz - SONY.

      Usuń
    3. Skoro zawsze przy sobie, to bez dwóch zdań któryś z RX100. Jeśli sprawny AF (zwłaszcza ciągły), to V albo VI.

      Usuń
  3. Tez tak mysle, bo A6400 z ta wystajaca z przodu rura nie jest juz taki poreczny jak RXy 10. Ale jest chyba lepszy.
    I znowu dylemat - osiolkowi w zloby dano :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialo byc RXy 100 a nie 10. :-)

      Usuń
    2. Przepraszam za obsuw z odpowiedzią. Ferie oczywiście. Skoro do zaakceptowania byłby zoom o zakresie tak skromnym jak w RX100, to może A6400 z jakimś niedużym szkiełkiem byłby sensownym wyjściem?

      Usuń