czwartek, 3 stycznia 2019

Olympus tworzy nowe, czyli słownik fotograficzny pęcznieje

Źródło: Olympus
     Za sprawą przyszłego Olympusa OM-D E-M1X, a konkretnie poprzedzającej go rozbuchanej kampanii reklamowej, pojawiło się nowe słowo: overleaked. Mój syn akurat przerabia w szkole stopniowanie przymiotników, więc zapytałem go jak sobie wyobraża stopień wyższy od przecieknięty? Nota bene, byłem przekonany że takiego słowa w ogóle nie ma, jednak słownik Worda nie zaprotestował gdy je napisałem. Natomiast syn uznał, że go wkręcam, więc ostrożnie zapodał bardziej przecieknięty. Później, już razem wymyśliliśmy przecieknięty nad wyraz oraz – nieco odlecone – przecieknięty jak woda z kranu, ale kudy im do zgrabnego overleaked?

    Tak czy inaczej, niech sobie Olympus przecieka na wszystkie strony, byle potem nie zawiódł oczekiwań. A niestety często wygląda to tak: napięcie sięga Zenita, następuje premiera i okazuje się, że nadmuchany balon jest pusty, król nagi, a aparat, choć napakowany gadżetami, nie przedstawia sobą nic wartościowego. Nie licząc ceny.
     Nie życzę tego Olympusowi. Po zeszłorocznej zapowiedzi Lumixów S1 i S1R stał się on czołowym – jeśli nie jedynym – liczącym się i przyszłościowym graczem w systemie Micro 4/3. W każdym razie jeśli chodzi o fotograficzną jego część. Nie musi już walczyć z Panasonikiem, który chcąc nie chcąc trochę sobie ten format odpuszcza, by zająć się małym obrazkiem.

Źródło: 43rumos.com
     Premiera Olympusa E-M1X zapowiadana jest (już całkiem oficjalnie) na 24 stycznia. Aparat ma być potężny zewnętrznie i wewnętrznie. Jego korpusu (15 × 15 cm) przestraszy się nawet Nikon D5 i Canon 1DX II. Jeszcze bardziej stabilizacji o skuteczności 7,5 działki (choć to przy współpracy ze stabilizowanym szkłem), 18 klatek/s i wbudowanego elektronicznego filtra ND.

     Ja sam bardziej cieszę się z faktu, że podciągnięcie w górę parametrów modelu flagowego pozwoli na analogiczny manewr w stosunku do modeli pozycjonowanych niżej, przede wszystkim „piątki”. Przy poprzedniej „jedynce” nie miała ona szans na posiadanie 20-megapikselowej matrycy, czy autofokusa z detekcją fazy. Teraz, gdy nowy flagowiec mocno odleci z parametrami, jest szansa, że klasie średniej Olympusa nie trzeba już będzie podcinać skrzydeł.

8 komentarzy:

  1. Ale "piątka" (nawet pierwsza) miała uszczelnienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, racja. Dzięki za sprostowanie! Nie mam pojęcia skąd wziąłem ten brak uszczelnień w "piątkach". Już koryguję tekst.

      Usuń
  2. Cześć! Bardzo proszę o pomoc w wyborze pierwszego aparatu :) Warunki: Canon, nowy, lustrzanka, max. 2000-2500 zł, do tego już mam 50mm 1.8
    Szukam możliwie najlepszej opcji w tej cenie, myślałam o 200d, ale nie wiem, czy nie znajdę z tym budżetem czegoś lepszego. Z góry dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, "pięćdziesiątkę" mogę jeszcze zwrócić jakby co :) jeśli jest coś lepszego na obiektyw w tak przystępnej cenie.

      Usuń
    2. Dzień dobry, budżet chyba da się zamknąć. Sam korpus 200D jest do kupienia za mniej niż 1800 zł, z 18-55 IS STM za 1950 zł, a ceny długiego zooma 55-250 IS STM zaczynają się od 700 zł - dane ze Skąpca. Pięćdziesiątkę (jeśli naprawdę niepotrzebna) oddać i w efekcie trzeba będzie wydać niewiele więcej niż 2000 zł.
      Ale oczywiście zamiast wchodzić w tanie zoomy, można wydać więcej na sam aparat. Zwłaszcza, że taki 750D kosztuje poniżej 2000 zł, czyli niewiele więcej niż 200D. Dopiero 800D i 760D wymagają wydania więcej o kilkaset złotych.

      Usuń
  3. Dziękuję za odpowiedź. Jeśli chodzi o parametry, który z tych modeli jest najbardziej godny uwagi? Czy 9-punktowy autofocus to mało w takim 200d?

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym jeszcze zaznaczyć, że zależy mi na możliwości rozwoju. Choć na ten moment wiedzę mam mocno podstawową, to czuję, że "to jest to" i myślę o fotografii na poważnie. Niestety budżet nie pozwala mi w tym momencie na większe szaleństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę nie iść od razu na całość, a powoli się rozwijać. "Najpierw umiejętności, potem sprzęt". Popracować aparatem i obiektywami z niskich półek przez kilka miesięcy i ocenić czy i czego brakuje. Dopiero wówczas pomyśleć o dalszych inwestycjach, czy zmianie sprzętu.
      9 punktów AF (rozłożonych tak jak w Canonach) to niedużo, jeśli ktoś nie lubi przekadrowywać. Ale sporo osób i tak pracuje tylko centralnym. 200D to dobra propozycja na początek, zwłaszcza jeśli nie jest się pewnym czego naprawdę potrzeba.

      Usuń