wtorek, 10 września 2019

O, jaki ładny aparat! Phase One XT


Źródło: Phase One
       Co prawda jeszcze nie dorosłem do (cyfrowego) średniego formatu, ale od dawna z przyjemnością zerkam na takie konstrukcje. Z założeniem: im prostsze, tym ciekawsze. To pewnie stąd, że przez lata fotografowałem kochaną Mamyią Super 23, jakże prymitywną w porównaniu jej siostrami-lustrzankami RB67 lub RZ67. Bo to i o szyberku trzeba pamiętać, i o przewinięciu filmu, o migawki naciągnięciu… Tyle, że o jej otwarciu przed kadrowaniem aparat sam przypominał, „wyświetlając” ciemność na matówce. Ot, takie proste, toporne i wymagające uwagi, ale przy tym wspaniałe narzędzie do fotografowania.
     Dlatego serce mi drgnęło gdy zobaczyłem dziś niusy Phase One prezentujące jego nowy aparat, czy wręcz system średnioformatowy. Niby nie tak wspaniale minimalistyczny jak konstrukcje Alpy, ale coś w nim jest.

     To oczywiście system modułowy – tradycja w średnim (i wielkim) formacie. Moduły są trzy: cyfrowa ścianka, korpus i obiektyw. Nie przewidziano czwartego potencjalnego modułu, czyli układu celownikowego. Jego rolę ma zasadniczo pełnić ekran cyfrowej ścianki, choć pewnie niektórym zdarzy się wesprzeć go monitorem podglądowym. Ale to raczej rzadko, gdyż aparat w założeniu ma być mały, zwarty i przenośny. Czyli raczej do krajobrazu niż do studia.

Źródło: Phase One
     Cyfrową tylną ściankę (czy raczej rodzinę ścianek) znamy już od roku. To modele serii IQ4 opracowane wówczas dla lustrzanki Phase One XF, a ogólniej dla nowej platformy cyfrowej Infinity. Dzisiaj pokazany model XT to kolejny jej etap rozwoju. Matryce są trzy: dwie 150 Mpx CMOS-BSI („zwykła” i czarno-biała), jedna 100 Mpx, ale – choć nie BSI – chwali się wyjątkowo genialnym oddaniem barw przy niskich czułościach. Matryce mają rozmiary 54 × 42 mm, czyli prawie, prawie dociągają do najmniejszego formatu uzyskiwanego na szerokim filmie, czyli 56 x 42 mm. Dotykowy ekran ułatwia obsługę tylnej ścianki, a wgrany w nią Capture One zapewnia szeroką kontrolę nad obróbką obrazu. Pliki zdjęciowe oczywiście można wysłać z aparatu na zewnątrz (kabelkiem USB-C albo przez WiFi), ale też zapisać na kartach pamięci (gniazda XQD, SD).

Źródło: Phase One
     Korpus to niemal wyłącznie ramka łącząca ściankę z obiektywem. Odstępstwem od tej tradycji jest elektryczny spust migawki wykonany w – równie mało tradycyjnym – kolorze szmaragdowym. A co, jak szaleć, to szaleć! Ten spust to jedno odstępstwo korpusu od tradycji. Drugim są styki łączące obiektywy ze ścianką cyfrową. O optyce za chwilę. Najpierw wspomnę o ciekawym sposobie połączenia z korpusem stopki statywowej. Stopka zgodna ze standardem Arca Swiss, a oryginalną cechą jest umocowanie jej w szczelinie biegnącej wzdłuż kolistego boku aparatu. Aparat można więc płynnie obracać pomiędzy kadrem poziomym, a pionowym, nie odłączając go od statywu, i idę o zakład – bo w informacji prasowej tego nie znalazłem – że oś tego obrotu pokrywa się z osią optyczną obiektywu. Dzięki temu pozycja fotografowania pozostaje niezmienna.

Źródło: Phase One
     Natomiast położenie obiektywu względem matrycy możemy zmienić dwoma gałkami Shift. Przesuwa się nimi obiektyw w dwóch prostopadłych kierunkach, w każdym maksymalnie o 12 mm. To niezbyt dużo, gdyż biorąc pod uwagę wielkość matrycy, oznacza to tyle co 7 mm w małym obrazku. A tam obiektywy Shift pozwalają na przesunięcia ponad 10 mm. Phase One chyba wstydzi się tych 12 mm, gdyż w danych technicznych aparatu deklaruje „24 mm”. O, i to już wygląda znacznie lepiej. Choć i tak wszyscy wiedzą o co chodzi. Z ciekawostek, wartość tych przesunięć zapisywana jest w nagłówku Exif. Druga ciekawostka: pozazdrościwszy Alpie uchwytów z drewna różanego, Phase One zafundował swojemu XT grip z… hebanu. Ciekawe, czy ktoś nie wiedząc o nim wcześniej zauważy to wyrafinowanie?

Źródło: Phase One
     Obiektywy to nowa rodzina trzech Rodenstocków, nazwanych XT – HR Digaron: 23 mm f/5.6, 32 mm f/4, 70 mm f/5.6. Są one odpowiednikami małoobrazkowych (odpowiednio): 15, 21, 46 mm. Ładnie dobrany zestaw, choć jakieś krótkie tele też by się przydało. Phase One deklaruje nieprawdopodobnie wysoką jakość tworzonego przez nie obrazu. Szczególnie rozpływa się nad obiektywem 23 mm, nazywając go w informacji prasowej najlepszym średnioformatowym szkłem UWA na rynku. Wszystkie te obiektywy wyposażono w mechanizm – ręcznego, rzecz jasna – ustawiania ostrości, wspomaganego przez focus peaking na ekranie tylnej ścianki. Jest w nich także migawka centralna, sterowana elektronicznie z tylnej ścianki i z niej zasilana. Migawka ma węglowe listki, a potrafi odmierzyć czas ekspozycji w zakresie 60 minut – 1/1000 s. A, jeszcze jedno: dobór ekspozycji. Tu zapomnieć musimy nie tylko o automatykach naświetlania, ale nawet o rzeczy tak podstawowej, jak pomiar światła. Nie ma i już! Pracujemy jak za cyfrowego króla Ćwieczka. Czyli symulując przyciskami tylnej ścianki ustawienia czasu i przysłony (migawka oczywiście automatycznie otworzyła się) obserwujemy obraz na ekranie oraz histogram ekspozycji. Gdy widzimy to co chcemy uzyskać, ekspozycję mamy ustawioną. Proste jak budowa cepa. A nie jakieś tam pomiary matrycowe, spoty na highlighty i inne wymysły. O, i to mi się najbardziej w nowym Phase One spodobało!

     Zresztą całe tak zrealizowane przez Phase One połączenie tradycji z nowoczesnością bardzo mi leży. Tradycyjna jest forma, której to tradycji nie przeczy, a wręcz ją potwierdza pomysłowo zrealizowane obracanie aparatu pion / poziom. Oraz Shift z wpisaniem do akt. Znaczy, do Exifa. Przeciw tradycji stoi optyka. Ma formę w połowie, tej przedniej, „wielkoformatową”. Z tyłu mechanizm ostrzenia i elektroniczna, węglowa migawka zdecydowanie pachną XXI wiekiem.
     A XXII wiekiem pachnie cena: 56000… dolarów rzecz jasna. Dużo? Skądże! Rok temu za samą matrycę IQ4 150 Mpx Phase One żądało 55000. A dziś do tej matrycy dokładają korpus plus dowolny z trzech nowych obiektywów i za te dodatki płacimy zaledwie tylko prawie nic. Czyli tysiąc dolarów. Ciekawe, czy pod sklepami Phase One tworzone są już listy kolejkowe? Tak czy inaczej, zacny sprzęt!

1 komentarz:

  1. Ładny! Przemyślany! Wyrazisty! Szkoda, że taki drogi... Po ile tam dolar stoi? Cztery złocisze? Nie, jednak wyjątkowo drogi ten Phase One.

    OdpowiedzUsuń