piątek, 6 września 2019

Nikon D6. Ja tu jestem, mnie tu nie ma.



Źródło: Nikon
     Szczyt szczytów i premiera niczego. Ja rozumiem, że ogłoszenie nowego, szczególnie ważnego aparatu warto rozwlec w czasie. Zresztą niedawno pisałem o tym na blogu. Jednak Nikon przebił wszystkich. Ogłosił, że właśnie projektuje reporterski model D6, który będzie najbardziej wyrafinowaną cyfrówką na świecie. Koniec, kropka, kurtyna. Naprawdę musieli?

     Celowo odczekałem dwa dni od tego „wydarzenia”, bo liczyłem że może podduszani przez media ludzie z Nikona puszczą trochę farbę. Ale nic z tego! Pozostają tylko domysły i trochę plotek. Przede wszystkim ta o stabilizowanej matrycy, która „nie chce się zmieścić”, a jej wciskanie w korpus aparatu opóźnia oficjalną premierę. Mówi się też o wbudowanym Wi-Fi, czego potwierdzeniem może być powiększona obudowa pryzmatu. Co widać na zdjęciu w nagłówku, a to świadczyć może, że owo zdjęcie rzeczywiście przedstawia (makietę) Nikona D6, a nie jest jedynie fantazją grafika. Podobno aparat ma dysponować dwoma slotami kart CFexpress, podobno ma mieć wizjer o wyjątkowo dużym powiększeniu obrazu, podobno ma dysponować trybem bardzo cichej pracy, podobno…
     Ciekawe, że historycznie ostatniej (nie ma innej opcji!) profesjonalnej cyfrowej lustrzance Nikona trafiło się oznaczenie z szóstką. Tak jak cudownemu ostatniemu „analogowemu” Nikonowi F6. Przypadek? Tak sądzę.


Źródło: Nikon
     I rzeczywiście byłaby to jedynie premiera niczego, gdyby nie fakt, że towarzyszyła jej premiera drugiego niczego. Bo przecież dwa razy nic to już jest coś. Zwłaszcza, że robi się ciekawie: tym drugim niczym, czyli znowu ogłoszeniem o „pracach nad” jest fajny długi zoom 120-300/2.8. Znacie? Znamy! Sigma robi taki od dawna. Duży, ciężki, ale bardzo uniwersalny. Testowałem go kiedyś (w pierwszej, jeszcze niestabilizowanej wersji i potem w drugiej – już OS) i bardzo polubiłem. Jednak Sigma z pewnością okaże się cienkim Bolkiem przy Nikkorze, gdyż jego pełna oficjalna nazwa brzmi: Nikkor AF-S 120-300mm f/2.8E FL ED SR VR. Brakuje tylko ABS, CIA i SLD, choć nie, wróć! SLD pojawia się w Sigmie. Czyli Nikonowi ten brak można wybaczyć. A co to jest SR? Raczej nie Super Resolution (Fuji), ani nie Shake Reduction (Pentax), ani nie SR-mount (Minolta). Podejrzewam jakiś nowy typ soczewek, a każdym razie po raz pierwszy przez Nikona deklarowany. Nazwa nazwą, ale o tym Nikkorze nic więcej nie wiadomo. No, poza wyglądem i tym że objawi się razem z Nikonem D6. Kiedy? Na pewno odpowiednio wcześnie przed przyszłorocznymi letnimi igrzyskami olimpijskimi. Może jeszcze w tym roku?

Źródło: Nikon
     Premiera trzecia to już konkret: prawdziwy, materialny, choć nie tak efektowny. Po prostu kolejny, skromny Nikkor Z – tym razem 24 mm f/1.8 S. I w ten sposób Nikon w ciągu roku zbudował gamę swoich średniojasnych stałek 24-35-50-85 mm. Sony, wstydź się! Ile ci zajął analogiczny proces? No, 6 lat, a mimo to „na dole” i tak nadal masz 28 mm, a nie 24 mm.

     Przy tym Nikon ma konkretne dalsze plany rozwoju. 20 mm f/1.8? Tak, zgadliście! Pojawi się w przyszłym roku. 100 mm f/1.8? Prawie, bo 105 mm f/1.8, i dopiero w roku 2021. Na pocieszenie, na przyszły rok Nikon zapowiada dłuższy obiektyw, 135 mm f/1.8. Jednak on, choć „liczbowo” pasuje do reszty, to koncepcją już raczej nie. To przecież będzie ciężki olbrzym, nijak nie zasługujący na miano średniojasnej stałki.
     Cały zestaw planowanych na najbliższe dwa lata nowości widzicie w nieoficjalnej, przeciekniętej, ale prezentującej się wręcz efektownie tabeli poniżej. Sporo tam ciekawych konstrukcji, a każdy znajdzie coś dla siebie. Od kolejnej krótkiej stałki f/1.8 począwszy, poprzez kotleciarski zoom 24-120/4, a na klasycznym 70-200/2.8 (i to jeszcze w tym roku!) wcale nie skończywszy. Bardzo ambitne plany ma Nikon. Brawo!

Źródło: nikonrumors


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz