środa, 11 września 2019

Za mało o filmowaniu? To tym razem coś z Sigmy.


Źródło: Sigma
     Właśnie znalazłem świeżutką informację prasową o nowej rodzinie filmowych obiektywów tego producenta i oczywiście uznałem ją za marginalną dla tematyki mojego bloga. Ale gdy się wczytałem się w szczegóły, uznałem że warto coś na ten temat napisać. W ramach ciekawostki, ale jednak.
     Te nowe obiektywy nie są całkiem nowe. To jedynie wersje istniejących już dziesięciu filmowych stałek Cine Art obejmujących zakres ogniskowych od 14 do 135 mm. Konstrukcje optyczne nie zostały zmienione, a powodem nazwania linii tych szkieł Classic Cine Art, są wyłącznie nowe powłoki przeciwodblaskowe. Zgodnie z określeniem Classic, mają one dawać look obrazu filmowego taki, jaki znamy z filmów pochodzących z początku drugiej połowy XX wieku.

     Obejrzałem sobie promocyjny film Sigmy mający prezentować ową cechę, a tam bardziej niż atmosferę dostrzegłem bliki, flary i brak kontrastu. Może o to właśnie chodziło, ale mi nasunęło się podejrzenie, że owe nowe powłoki to raczej powłoki stare. Powłoki takie jak przed pół wiekiem, czyli jednowarstwowe i średnio skuteczne. A raczej znacznie mniej niż średnio. Coś mi szepce, że w tych obiektywach być może warstw przeciwodblaskowych w ogóle nie ma. Zresztą obejrzycie filmik o którym pisałem i sami oceńcie.


     O marnej jakości powłok dobitnie świadczy mocno obniżona transmisja światła w nowej rodzinie obiektywów. Gdyby to były szkła „fotograficzne”, nie byłoby na ten temat żadnej oficjalnej informacji. Lecz w optyce „filmowej” zamiast maksymalnego otworu względnego deklaruje się właśnie transmisję światła. Stąd kwestia jej obniżenia jest nie do ukrycia. A transmisja, w porównaniu z wcześniejszymi obiektywami, spadła o około półtorej działki! To nie kosmetyka, a przepaść. W modelach o transmisji T1.5 teraz mamy T2.5, a w T2 widzimy T3.2. Co zresztą świetnie pokazuje postęp w dziedzinie redukcji odblasków, który nastąpił w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.

     Drugim, poza kwestią powłok, powodem dla którego postanowiłem napisać ten artykuł, jest planowany sposób sprzedaży obiektywów z nowej rodziny. Obowiązywać tu będzie zasada sprzedaży wiązanej, czyli wszystkie albo nic. Nie da rady wybrać sobie jednego albo kilku potrzebnych obiektywów, trzeba kupić wszystkie. Stąd nie bardzo zdziwił mnie passus w informacji prasowej, że cena zestawu nie została podana. Jasne, z pewnością w obawie przed masowymi zawałami serca wśród czytających. DPReview podejrzewa cenę pięciocyfrową (dolarową, rzecz jasna), co pewnie się sprawdzi. A już na poważnie, taka suma nie zrobi większego wrażenia na tych, którzy naprawdę planują zakup tych szkieł, czyli dużych studiach filmowych i wypożyczalniach sprzętu. Choć mi nasunęło się podejrzenie, że swoją dzisiejszą informacją Sigma postanowiła przebić nowość, o której pisałem wczoraj. „Nie tylko Phase One może wypuszczać koszmarnie drogi sprzęt. Sigma też potrafi!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz