poniedziałek, 20 grudnia 2021

Moim okiem: Canon rozmienia się na drobne. I dobrze robi.

     Canon EOS R5 wspaniałym aparatem jest, i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Tyle, że projektując go użyto koncepcji aparatu wszystkomającego, czyli próbowano złapać dwie sroki za ogon. Konkretnie, srokę fotograficzną i srokę filmową. Z tą fotograficzną poszło bardzo dobrze, choć niektórzy narzekają na dynamikę mniejszą niż u konkurentów, a jeszcze inni spodziewali się matrycy o naprawdę wysokiej rozdzielczości. Jednak matrycę dostosowano do potrzeb tej drugiej sroki, czyli filmowania w rekordowej rozdzielczości 8K. Do czego idealnie pasuje właśnie 45 Mpx. Ale to z filmowaniem EOS R5 ma największe problemy. Niedostateczne chłodzenie, niemożność zapisu materiału jednocześnie na dwie karty pamięci, pewien bałagan w kodekach i profilach… Co nie znaczy, że nie da się tym aparatem filmować, niemniej kilka aspektów wypadałoby rozwiązać lepiej. No i rozwiązano!

     A w każdym razie Canon jest na ostatniej prostej do tego. Na początku 2022 roku ma się oficjalnie objawić EOS R5c, czyli ogólnie rzecz biorąc, filmowa wersja „piątki”. Aparat ma posiadać tę samą matrycę i podobną całościową koncepcję, lecz ze zmienionymi, czy też rozbudowanymi funkcjami filmowymi. Jeśli chodzi o hardware, to pojawi się aktywne chłodzenie, pełnowymiarowe gniazdo HDMI i wielofunkcyjna, powtórzona po EOSie R3 stopka flesza pozwalająca podłączyć osprzęt „filmowy”. Plus coś zupełnie nowego, mocowanie statywowe nad wizjerem, pozwalające solidnie zamocować duży rejestrator lub monitor podglądowy.
     Canon EOS R5c będzie potrafił rejestrować filmy w 8K bez ograniczeń czasowych, RAWy rzecz jasna też. Przewidywane są płaskie profile obrazu Log3 i być może Log2, wejście i wyjście kodów czasowych. Więcej na razie nie wiadomo.

     Czyli tak, powstanie aparat dedykowany filmowaniu, rozwiązujący najistotniejsze problemy EOSa R5. Ten pozostanie na rynku, ale jako sprzęt bardziej fotograficzny. W każdym razie statystycznie. Ale skoro Canon zrobi już dobrze filmowcom, to i fotografów nie pozostawi z samą „piątką”. Wraz z EOSem R3 wszedł w technologię Stacked CMOS BSI, więc obraz może być sczytywany szybko, a matryca osiąga wspaniałe wyniki przy wysokich czułościach. Reporterskiemu R3 w to graj, ale ta sama technologia z pewnością ułatwi zaprojektowanie kolejnego modelu, tym razem wysokorozdzielczego. Canon niekoniecznie od razu musi wyskakiwać z setką megapikseli, ale 70-80 Mpx by wystarczyło, by wrócić na najwyższe miejsce na podium w tej kategorii. Tym razem nie tylko w kwestii rozdzielczości. O ile bowiem EOS 5DsR pod niektórymi względami nie dorównywał analogicznym konstrukcjom Sony i Nikona, to EOS R5s (czy jak go tam nazwą) z pewnością nie będzie już musiał niczego wstydzić. A Sony będzie zmuszone wreszcie pokazać A7R V…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz