|
Źródło: Hasselblad |
Dobry ruch Hassela, bo wreszcie do przodu! W
średnim cyfrowym formacie dotychczas mieliśmy albo „zintegrowane” lustrzanki (np.
Pentax) albo aparaty modułowe z odpinaną cyfrową ścianką (PhaseOne i inne). Choć
nie, były też prawie-bezkorpusowce, czyli ramki / przejściówki (np. Alpa) mające
za jedyne zadanie połączyć ściankę z obiektywem. A Hasselblad stworzył aparat
jakiego jeszcze nie było, na dodatek nieźle go zminiaturyzował.
Masa 725 g
razem z akumulatorem i długość 150 mm mówią same za siebie. Przy tym nie
pozbawił go wbudowanego elektronicznego wizjera, za co chwała mu! Trochę bym
pomarudził z powodu nieodchylanego ekranu, lecz chyba nie wypada… Ale już nie
będę się wstrzymywał od zjechania niemal zupełnie dotykowego sterowania – jakaś,
za przeproszeniem, Samsung Galaxy Camera z tego aparatu wyszła! Nie lubię
takich rozwiązań. Autofokus tylko „kontrastowy”, filmy maksymalnie tylko
1080p25, migawka tylko do 1/2000 s. OK, właściwie nie migawka, a migawki, bo
X1D korzysta z migawek centralnych w obiektywach. Na razie tylko dwóch – 45/3.5
i 90/3.2, czyli odpowiedników małoobrazkowych 35 i 70 mm. Dzięki tym migawkom
możemy synchronizować pełen błysk nawet przy 1/2000 s. Hm, tylko dlaczego
spodziewałem się zastać w tym Hasselu sanki z dedykacją do fleszy Sony? Nie
trafiłem, są nikonowskie. Ale matryca oczywiście już Sony: 51 Mpx o typowych
wymiarach 44 x 33 mm. Plus uszczelnienia, WiFi, GPS, dwa gniazda na karty SD i
cena 8000 Euro na dzień dobry. Ciekawe, czy za rok przypadkiem nie pojawi się firmowany
przez Sony klon tego X1D, doposażony w drewniany… Dobra, tylko żartowałem.
|
Źródło: Hasselblad |
|
Źródło: Hasselblad |
Bwz tilt-shiftów nie wróżę specjalnego powodzenia.
OdpowiedzUsuńRacja, przydałby się. Na razie jest chyba tylko shiftowy adapter x1,5, racja? Plus może jeszcze jakieś SuperRotatory, ale w szerokim kącie chyba posucha. Ale nie siedzę w temacie, więc może coś przegapiłem...
Usuń