wtorek, 9 maja 2017

Jego Najjaśniejszość 300 mm f/1.8, czyli znowu padło na Canona

Źródło: Petapixel
     Olympus Zuiko 250 mm f/2? Znaaaamy! Nikkor 300 mm f/2? Eee tam, klasyka! I słusznie, bo te superjasne tele-szkiełka mało znaczą przy niedawnym „odkryciu” serwisu Petapixel. To Canon PE 300 mm F1.8. Konstrukcja wcale nie nowa, lecz praktycznie nieznana. Zresztą trudno się dziwić, gdyż jest rzadsza niż jednorożec. Ten obiektyw występuje bowiem w przyrodzie w liczbie zaledwie czterech sztuk.








Źródło: Petapixel
     Kilka tygodni temu, tuż przed primaaprilisem, pofantazjowałem sobie nad zdjęciem prototypowego długiego i jasnego obiektywu Canona, zaprezentowanego podczas którejś imprezy targowej. Teraz znowu trafiłem na zdjęcia canonowskiego supertele, ale fantazjować nie muszę. Ten obiektyw istnieje i działa, zresztą – podobno – od całkiem dawna. Opisywany egzemplarz współpracuje ze specjalnym aparatem wykonującym 10000 zdjęć na sekundę, które służą ustalaniu zwycięzcy podczas wyścigów konnych.

     Zgodnie ze słowami Jima Andersona, fotografa pracującego tym sprzętem, obiektyw ma canonowski bagnet EF. Czy więc „PE” w nazwie nie przeczy temu? Wcale! W końcu bagnet EF mają wbudowany nie tylko obiektywy oznaczone EF, czy EF-S, lecz również MP-E i TS-E. „PE” to, widać, kolejna twarz optyki Canona.

Źródło: Petapixel
     O samym obiektywie, poza ogniskową i światłem, niewiele wiadomo. Minimalna odległość ostrzenia wynosi 2,5 m. „Waży tonę” – to znowu słowa Jima Andersona. Czerwonego paska brak, lecz wewnątrz pewnie sporo niskodyspersyjnego szkła. A, i jest autofokus! Do tego łącznie z limiterem i presetem odległości. Ten drugi z typowym dla Canona dodatkowym zębatym pierścieniem i suwakowym przełącznikiem. Podejrzewam, że w obecnym zastosowaniu obiektywu, autofokus nie jest używany, lecz może czasami szkiełko to trafia na prawdziwą lustrzankę? Niestety, sieć milczy na ten temat. Zresztą o samym obiektywie, zanim tydzień temu został „odkryty”, też wcześniej nie było jakichkolwiek informacji. 
     Ciekawe, ile takich cudów ukrywa się do tej pory przed mackami Internetu? Ukrywa, przecząc powiedzeniu, że jeśli w sieci o czymś nie ma ani słowa, to owo coś nie istnieje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz