środa, 24 maja 2017

TEST: Panasonic FZ82 – jak Legoland długi i szeroki

Panasonic, jaki jest, każdy widzi. Ale cóż to za pętelka przyczepiona
do niego? To wisienka na torcie, ale nie z tego, a z kolejnego testu,
który opublikuję na blogu. Hasło: Cosyspeed.
     Długo (i szeroko) ostrzyłem sobie zęby na test tego Panasonica. Długo, bo to w końcu aż 1200 (małoobrazkowych) milimetrów ogniskowej na jednym końcu zooma, a szeroko, bo na drugim jest ich zaledwie 20. Innego, tak szerokiego kompakta nie ma na rynku. Panasonica FZ82 miał pokonać Nikon DL18-50, ale umarł przed swoim urodzeniem. Aparat wciąż więc jest rekordzistą, a że sezon na kompakty z superzoomami się zbliża, dobra pora na test.

      20 mm – jasne, to pozycja na szczycie. Ale już 1200 mm nie jest żadną rewelacją, bo Canon, Nikon i Sony mogą poszczycić się bardziej wyciągniętymi obiektywami. Oczywiście, pamiętam, Panasonic czuje na plecach oddech Canona SX60 z zoomem 21-1350 mm, którego zresztą już testowałem LINK.

W komplecie z aparatem nie otrzymamy
osłony przeciwsłonecznej. Szkoda!
     FZ82 jest następcą Lumixa FZ72, wyposażonego w ten sam obiektyw, ale już z matrycą o ciut niższej rozdzielczości, a przy tym nie BSI-CMOS, a „zwykłym” CMOSem. U poprzednika niższe są też rozdzielczości celownika elektronicznego i ekranu, któremu brakuje obsługi dotykiem. W odróżnieniu od FZ82, rzecz jasna. Lumixowi FZ72 brakuje też wspaniałego ciągłego autofokusa DFD. Uboższy jest również o elektroniczną migawkę potrafiącą odmierzyć 1/16000 s, a jego mechaniczna „sięga” zaledwie 1/2000 s. To istotny problem przy fotografowaniu obiektów w ruchu najdłuższymi ogniskowymi oraz w sytuacjach gdy przy silnym świetle zależy nam na korzystaniu z całkiem otwartej przysłony. FZ82 jest bogatszy o filmy 4K i ich panasonicową otoczkę, czyli tryby 4K Photo: serie zdjęć w kilku odmianach oraz funkcję Post Focus. Zamiast zdalnego wyzwalania migawki wężykiem, w FZ82 robimy to z pomocą smartfona łączącego z aparatem poprzez WiFi. Trzy i pół roku pomiędzy premierami obu modeli, więc zmian jest naprawdę sporo i to istotnych. Jeśli więc przyszła wam chęć zakupu schodzącego z rynku, poprzednika kosztującego nie ok. 1600 zł jak FZ82, a o 500 zł mniej, porzućcie tę myśl. Naprawdę nie warto. Choć niewątpliwie cena FZ72 jest kusząca.

     Uważam, że zestaw cech FZ82 zdecydowanie bardziej kusi. Wyciągnąłem więc tego Lumixa z polskiego Panasonica i zabrałem na wycieczkę do duńskiego Legolandu. I szeroko pojętych okolic, czyli odwiedzanych po drodze miast. Stąd na zdjęciach testowych zobaczycie też Gniezno, Szczecin, Lubekę, duńskie Ribe oraz zoo-safari w Givskud.

     Jak się tym Lumixem fotografowało? Ogólnie to dobrze, ale szczególnie to tylko tak sobie. Pierwszą rzeczą, która mnie w nim od samego początku niemiło zaskoczyła, był brak automatycznego przełączania wizjer ↔ ekran. Rozumiem, że to aparat z półki niższej niż FZ300, czy też FZ2000, ale żeby aż tak obcinać funkcje? Nie wystarczyło, że ekran jest nieruchomy? Niemniej już jakość obrazu na nim, dotykowa obsługa oraz jakość obrazu w elektronicznym wizjerze, nie dają żadnych podstaw do narzekań. Drugi denerwujący drobiazg dotyczy klikalnego pokrętła. Od dawna lubię i doceniam to rozwiązanie, pozwalające jednym palcem obsługiwać dwie funkcje. Problemem FZ82 jest nieco zbyt duży opór ruchu tego pokrętła. To w połączeniu z niedużą jego średnicą i drobnym ząbkowaniem, skutkuje koniecznością dość silnego przyciśnięcia by je obrócić. A stąd już kroczek do nieumyślnego przełączenia obsługiwanej funkcji. W żadnych z dotychczas używanych Lumixów (a trochę ich było) nie spotkałem się z tym problemem. Trzecia rzecz, która sprawiała mi trochę kłopotów – choć przyznaję, głównie podczas testowania, a nie „zwykłego” fotografowania – to niska precyzja doboru ogniskowej. Niby obrotowa dźwigienka zooma wokół spustu zapewnia dwie prędkości zmiany ogniskowej, ale to są prędkości średnia i duża, a brakuje małej. W efekcie drobnych korekt trzeba dokonywać króciutkimi muśnięciami. Mało to wygodne. 

     Na koniec stała bolączka wielu podobnych aparatów: mała odległość gniazda statywu od klapki komory, w której mieści się nie tylko akumulator, ale też karta pamięci. Co prawda podczas zdjęć testowych niewiele korzystałem ze statywu, lecz pod aparatem miałem przykręconą płytkę od Capture Pro PeakDesign (test tego uchwytu: LINK). Każda wymiana karty, czy też akumulatora wymagała odkręcenia płytki.

     Dobra, koniec narzekań, bo to wszystko co opisałem nie stwarzało jakichś istotnych trudności przy fotografowaniu. Po prostu trzeba było opanować pewne myki. Jednak większość obsługi Lumixa FZ82 żadnych myków już nie wymagała. Była to jak zwykle logiczna i komfortowa współpraca fotografa z aparatem. O wysokiej jakości obrazu w wizjerze i na ekranie już wspomniałem. Cieszy – mnie w każdym razie – obsługa niemal wszystkich funkcji palcami prawej dłoni. Po lewej mamy tylko przycisk włączania flesza, więc lewej dłoni w zasadzie nie wyjmujemy spod obiektywu. Znaczną część przycisków można zdefiniować po swojemu, a nawigatorowi przypisać bezpośrednie sterowanie położeniem pola AF. Oczywiście można to robić też dotykowo na ekranie. Gdy pole mamy oznaczone na ekranie / w wizjerze, możemy bardzo szybko i wygodnie – typowo dla Panasoniców – zmieniać jego wielkość tylnym pokrętłem. Podręczne menu o zawartości do 10 funkcji możemy sami skomponować i obsługiwać klasycznie lub dotykowo. Gdy doliczymy pięć definiowalnych przycisków ekranowych orientujemy się, że nie ma na świecie fotografa, któremu brakowałoby szybkiego dostępu do wszystkich potrzebnych trybów. Mam na myśli fotografa, a nie marudę psioczącą na brak przedniego pokrętła sterującego lub pierścienia zooma / ostrości na obiektywie. Wiem, mogą się one przydawać, ale nie żądajmy ich obecności w aparacie przeznaczonym dla typowego amatora.


Wytęż wzrok i znajdź na tym zdjęciu (ogniskowa 20 mm) gang Olsena.

Gang w klasycznym szyku marszowym ujęty ogniskową 1200 mm.
Zdjęcie wykonałem z tego samego miejsca, co poprzednie.

     Gama funkcji Lumixa FZ82 to panasonicowa klasyka. O kilku, tych bardziej współczesnych, napisałem już przy okazji porównania z poprzednikiem. Ogólnie rzecz biorąc, jest ich mnóstwo. Szczególnie zadziwia bogactwo trybów i stylów barw. Trafiamy na nie już w programach tematycznych – czerń-biel, programy „żywnościowy” i „deserowy”. Są też dostępne z pokrętła automatyk, bądź z ekranu dotykowego, filtry, czyli efekty wizualne (sepia, różne wersje czerni-bieli, wysoka dynamika, cross, miniatura….). Wszystkie one mają możliwość regulacji jakiegoś aspektu swego działania. Niestety zawsze tylko jednego, dobranego arbitralnie przez twórców Lumixa. W sepii chętnie widziałbym dobór jej odcienia, ale nie, trafiam na regulację kontrastu. Gdzie indziej przydałoby się podregulować kontrast, lecz możemy tylko zmienić nasycenie kolorów. Dobre choć to, że w popularnej i lubianej Dramatycznej tonacji (po panasonicowemu Mocny obraz ) można dobrać intensywność tego efektu. Trzecim miejscem doboru barw są style barw (Standard, Żywe barwy, Naturalne…), również z opcjami regulacji kontrastu i nasycenia, choć odcienia już nie. Poza trybem monochromatycznym, gdzie możemy też dodać efekty działania filtrów znanych z fotografii czarno-białej. Możliwości jest więc sporo, a warto je poznać i wypraktykować, gdyż z pozoru podobne działania, ale uruchamiane z różnych miejsc, dają nieco inne efekty.

Żeby mocne kolory zostały oddane prawidłowo, nie wystarczył Standardowy
styl zdjęć (po lewej). Pomógł filtr Ekspresyjny (prawe zdjęcie).
     Jeśli nie pomyślimy o tych korektach przed naciśnięciem spustu migawki, to oczywiście pozostaje zabawa RAWem. Możemy to zrobić nawet z poziomu aparatu, choć akurat pod względem zabawy kolorami możliwości są tu ograniczone do kilku trybów barw. Nasycenie i kontrast też da się tu zmienić. W innych aspektach nie jest źle, gdyż możemy aktywować funkcje „inteligentnej” dynamiki i rozdzielczości, popracować nad kształtem krzywej naświetlana, dobrać poziom odszumiania i wyostrzenia obrazu. Możliwości więc jakieś są.

"Mocny obraz" wygląda mniej efektownie niż olympusowska "Dramatyczna tonacja ",
ale pocieszeniem jest fakt, że można regulować intensywność efektu. 

     O filmach już dwa słowa napisałem, ale trochę rozwinę temat, bo wiadomo, że Panasonic filmowaniem stoi, a Lumixy kupuje się często nawet bardziej pod kątem rejestracji wideo niż zdjęć. Podstawową rozdzielczością jest rzecz jasna 4K, konkretnie 3840 × 2160 pikseli. Rejestrować możemy maksymalnie 30 klatek/s przy 100 Mb/s w MP4. W Full HD możemy mieć 60 klatek/s albo nawet 100 klatek/s przeznaczone do późniejszego odtwarzania w zwolnieniu. Do 4K formalnie trzeba korzystać kart o szybkości zapisu U3, lecz podczas testu nie miałem żadnych problemów przy używaniu U1. Znacznie bardziej przeszkadzało mi ograniczenie maksymalnego kąta widzenia podczas filmowania w 4K. Rzecz wynika oczywiście z wykorzystania dla rejestracji filmu w tej rozdzielczości tylko środkowego, 8-megapikselowego obszaru matrycy. Stąd, z rekordowych 20 mm obiektywu pozostaje zaledwie 28 mm. Hm, „z 20 pozostaje 28” – wiadomo o co chodzi, ale matematycznie średnio to wygląda. Praktycznie też średnio, choć to niby nadal szeroki kąt. Mi jednak bardziej przeszkadzało co innego: nagłe ograniczenie tego kąta widzenia przy starcie filmowania z trybu fotografowania. Planuje sobie człowiek kadr, ale gdy wciśnie przycisk filmowania, to nie dość, że mu się 4:3 zmienia w 16:9, to jeszcze wskakuje ten crop 20 mm → 28 mm. Dlatego zalecałbym, gdy to możliwe, przed rozpoczęciem rejestracji wideo przełączyć pokrętło trybów naświetlania na filmowanie. Wymagających więcej od zapisywanego dźwięku, muszę zasmucić: brak gniazda mikrofonu i – oczywiście – słuchawek.


     Jak to kompakty, Lumix FZ82 chwali się umiejętnością fotografowania z liczonej w milimetrach odległości od przedniej soczewki. Oczywiście obiektyw zasłania wówczas całe światło, więc do makro trzeba startować z większej odległości, czyli dłuższymi ogniskowymi. Tu jednak - tradycyjnie - niemiła niespodzianka, gdyż to wydłużanie zooma skutkuje znacznie większymi minimalnymi dystansami ostrości. Rosną one skokowo, więc trzeba trafić na ogniskową tuż poniżej owego skoku. Wypraktykowane przeze mnie optimum, to ogniskowa 160 mm i odległość 0,3 m (lewe zdjęcie). Ciut wyższą skalę odwzorowania uzyskuje się przy  odległości 1 m i 1200 mm (prawe zdjęcie), lecz to ogniskowa znacznie mniej wygodna w użyciu. 

     Poza tym zwróciłbym jeszcze uwagę na zdjęcia seryjne. Aparat niby amatorski, ale możliwości ma tu spore. Przy 10 klatkach/s potrafi zarejestrować jednym ciągiem ponad tuzin RAWów. Problemem jest ich zapis, który trwa i trwa i trwa… Żeby skrócić go do mniej niż kilkunastu sekund zaopatrzmy się w jakąś szybszą kartę pamięci. Ale jeśli możemy poczekać z kolejną długą serią, to i wolniejsza karta wystarczy. Bo – ważne – FZ82 podczas zapisu zdjęć nie blokuje żadnej ze swoich funkcji. Można dokonywać zmian ustawień aparatu, a w miarę opróżniania bufora, robić następne zdjęcia. Zamiast wspomnianych 14 RAWów, możemy jedną serią zarejestrować ponad 60 najcięższych JPEGów. Co prawda instrukcja obsługi twierdzi, że przy 10 klatkach/s może być ich tylko 40, a przy 6 klatkach/s 80, ale mój egzemplarz Lumixa chyba o tym nie wiedział, bo przy obu częstościach tchu starczało mu na 65-70 zdjęć – w zależności od szybkości karty pamięci.

     Zresztą podczas testu częściej korzystałem z 6 klatek/s, gdyż (w odróżnieniu od 10 klatek/s) miałem tu „pełne” LV, czyli bieżący podgląd kadru pomiędzy kolejnymi ekspozycjami. Dzięki temu łatwiej było fotografować obiekty w ruchu, choćby podczas sprawdzania jak tam się miewa ciągły autofokus DFD. Wyszło, że miewa się świetnie, ciągłe ostrzenie odbywa się tak sprawnie jak i w poprzednich Panasonicach korzystających z tego systemu. W każdym razie podczas fotografowania, gdyż przy filmowaniu wykazuje wyraźne opóźnienie gdy szybko zoomujemy. Norma, zresztą  nie tylko dla Depth From Defocus. O tym, że pojedynczy autofokus działa szybko i bezbłędnie, chyba nie muszę wspominać. Pisząc to zdanie, próbowałem sobie przypomnieć sytuacje, gdy AFS Lumixa FZ82 zawiódł mnie, ale mi się nie udało. Nawet praca przy najdłuższych ogniskowych nie wyróżniała się na minus. Panasonic odwalił tu kawał dobrej roboty.

Najwyraźniejsza, choć wcale nie silna, dystorsja obiektywu,
ujawniła się przy najkrótszej ogniskowej.

     Skoro już przeszedłem do opisywania działania aparatu, muszę wspomnieć o istotnej sprawie. Egzemplarz Lumixa FZ82, który dostałem do testu, miał wgrany niefinalny firmware. To niestety niechlubna tradycja Panasonica, zresztą nie tylko polskiego. Wyglądało na to, że jakiś czas temu zerwano z nią, ale okazuje się, że nie.

     Czy ów soft miał jakiś negatywny wpływ na wyniki testu? W aspektach już opisanych, sądząc po wynikach, raczej nie. Jednak co będzie dalej? No, uprzedzę fakty, już mniej różowo. A istotnym problemem jest trudność w ocenie, czy kupując aparat w sklepie trafimy na te same parametry obrazu, czy może inne? Czy i gdzie nastąpi poprawa, a czy i gdzie spadek jakości? Tak, spadek, bo finalny soft może, choć nie musi, oznaczać nie poprawę w całym zakresie działania, a inne rozłożenie priorytetów i akcentów. Na przykład podwyższenie szczegółowości zdjęć kosztem wzrostu szumów. Albo spadek poziomu szumów kosztem wolniejszego zapisu. Albo… możliwych kombinacji jest mnóstwo.

Trudna sytuacja oświetleniowa, ale FZ82 poradził sobie
wspomożony jedynie korekcją ekspozycji -1 EV,
      Nie ma co gdybać, opiszę co wydobyłem z egzemplarza, który miałem w rękach. Dynamika – bez rewelacji, to w końcu matryca 1/2,3 cala, ale i tak przyzwoicie. Cudów spodziewać się nie można, trzeba wyczuć gdzie należy poświęcić światła, gdzie cienie, a gdzie warto popracować nad RAWem. Funkcje wspomagające, czyli iC („inteligentny kontrast”) i – wyłącznie automatyczny – HDR, niewiele pomagają. Niewiele, gdyż HDR działa bardzo delikatnie, a iC nieobliczalnie. Podczas testu nie potrafiłem przewidzieć, czy w danej sytuacji będzie miał ochotę ratować tylko głębokie cienie, tylko najwyższe światła, czy też jedno i drugie.

     A w trudnych oświetleniowo sytuacjach zupełnie nie pomagał matrycowy pomiar światła tego Lumixa. Zresztą w łatwych też nie. Po prostu regularnie wymagał używania korekcji ekspozycji na minus. Nie przesadziłbym zbytnio pisząc, że można by na stałe ustawić -2/3 EV. Na pewno byłoby to rozwiązanie – statystycznie – lepsze niż fotografowanie bez używania korekcji.

"Inteligentny kontrast" iC zgrabnie pomógł tu i światłom i cieniom.

W tym przypadku iC wsparł cienie, zupełnie lekceważąc najwyższe światła.

      Kolory oddawane są raczej delikatnie. Przy domyślnych ustawieniach nie liczmy na walnięcie kolorami, nawet jeśli w oryginale są one mocne. Na zdjęciach raz bywają one takie jak trzeba, ale czasem wypadają blado. Dosłownie. Pomaga wówczas skorzystanie z trybu (stylu) żywych kolorów, ale czasem i to za mało. Wówczas można jeszcze dodatkowo podciągnąć nasycenie kolorów albo od razu użyć filtra Ekspresyjnego. To niemal gwarantuje, że kolory będą intensywne. Czasem jednak aż za bardzo, więc dla bezpieczeństwa można w zapasie mieć RAWa lub skorzystać z opcji zapisu zdjęcia z filtrem i bez niego.

Flamingi w trybie standardowym wyszły blado, z filtrem Ekspresyjnym znacznie lepiej,
choć trochę pocztówkowo. Niestety trawa weszła na poziom Velvii podniesionej
do trzeciej potęgi. Optimum okazało się zwykłe podkręcenie nasycenia barw.

     W świetle sztucznym Lumix FZ82 nie daje sobie rady z kolorami, a konkretnie z prawidłowym zbalansowaniem bieli. Nijak mu to nie idzie. Klasyczne świetlówki jeszcze nie sprawiają dużych kłopotów, ale kompaktowe już wprowadzają zdjęcia w ciepły nastrój. W zależności od zestawu barw w kadrze, raz jest to ciepło bardziej żółte, raz bardziej zielone. Tak czy inaczej, nieładne. Przy żarówkach podobnie, choć tu sytuacja wygląda ciut lepiej. Nie zawsze, ale wówczas gdy w polu widzenia obiektywu mamy sporo różnych kolorów, najlepiej ciepłych i zimnych. W takich sytuacjach Panasonic trafia z barwami znacznie lepiej, czasami wręcz bardzo dobrze.

HDR (ma wyłącznie tryb automatyczny) pracuje delikatnie. W tym wypadku
ładnie ucywilizował niebo, a żeby było ciekawiej, lekko ściemnił także cienie.

      Czułości, szumy, szczegóły? Nie spodziewajmy się rewelacji. Jeśli żądamy pełni szczegółowości, trzymajmy się najniższych wartości wzmocnień sygnału: ISO 80 i ISO 100. Dla ISO 200 widać już nieznaczny spadek ilości najdrobniejszych szczegółów. Jednak i ta czułość jeszcze nie podważa prawdziwości informacji o 18 milionach pikseli matrycy. Ale już ISO 400 owszem. Dalszy spadek szczegółowości następuje bardzo szybko. ISO 800 nadaje się do wykorzystania już tylko przy rozdzielczości ekranowej, a ISO 1600 nawet do tego nie. Również z powodu spadku nasycenia kolorów. Na ISO 3200 spuszczę zasłonę milczenia.

Kadr do oceny szczegółowości obrazu i szumów przy poszczególnych
czułościach. Wycinki niżej.

Kliknij by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

      Tak jak i wiele innych cyfrówek, tak i Lumix FZ82 w swoich domyślnych ustawieniach dba o skuteczne usunięcie ze zdjęć szumów. To wpływa na ograniczenie szczegółowości obrazu, lecz możemy temu zaradzić. Po pierwsze oczywiście przez korzystanie z RAWów. Jeśli nam się nie chce, to pomoże znaczące obniżenie poziomu redukcji szumów. Jeśli planujemy pracę w zakresie ISO 80-200, nie zaszkodzi zjechać z domyślnego poziomu 0 na minimalny -5. No dobra, jeśli ktoś bardzo nie lubi ziarna, niech pozostanie na -4. Na czas testu plenerowego, miałem na stałe ustawione -2 i o ziarnie nie było mowy przy żadnej czułości.

     Ale już o innych śladach artefaktów wynikających z obróbki sygnału z matrycy, tak. Dlatego nie liczcie na wykorzystanie funkcji inteligentnej rozdzielczości iR. Ona albo nie daje żadnych efektów (niskie i średnie intensywności) albo wyłącznie negatywne (poziom 3). Piszę to także pod kątem prób poprawienia takiej sobie szczegółowości obrazu przy dłuższych ogniskowych obiektywu.

Ogniskowa 1200 mm - kadr do oceny działania funkcji Inteligentnej Rozdzielczości iR.
Wycinki poniżej.

Kliknij by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

     Ta nie może być wysoka z powodu niedużego otworu względnego i wynikającej z tego dyfrakcji światła na przysłonie. Pisałem o tym już w teście Nikona P900, a tu sytuacja jest podobna. Przy matrycy rozmiaru 1/2,3 cala liczącej 18 mln pikseli, dyfrakcja zaczyna wpływać negatywnie na obraz już od otworu względnego rzędu f/2, a w praktyce – powiedzmy – od f/2.8-4. Z jasności obiektywu Panasonica FZ82, wynoszącej f/2.8-5.9 wynika, że dla całego niemal zakresu ogniskowych, nawet nie przymykając obiektywu pracujemy po złej stronie skali przysłon. Jasne, coś tam pomaga układ cyfrowej redukcji skutków dyfrakcji, lecz jakichś wyraźniejszych efektów jego działań nie widać. Spodziewając się tego, praktycznie cały test aparatu przeprowadziłem fotografując otwartą przysłoną. Bardzo w tym pomogła obecność elektronicznej migawki, potrafiącej odmierzyć 1/16000 s. Bez niej, w silnym świetle słonecznym, czasem nawet ISO 80 wymagało przy krótszych ogniskowych (czytaj: sporym otworze przysłony) czasów krótszych niż „mechaniczne” 1/2000 s.

     Jak prezentuje się szczegółowość zdjęć przy poszczególnych ogniskowych, w środku i na brzegu kadru, zobaczycie na zdjęciach i ich wycinkach prezentowanych poniżej. Wszystkie je wykonałem przy otwartej przysłonie. Ogólne rzecz biorąc, dla niemal całego zakresu zooma centrum klatki wypada dobrze, brzegi wyraźnie słabiej. Tylko w zakresie dłuższego tele (oprócz 1200 mm) ta zasada nie obowiązuje i cała klatka prezentuje się dobrze. Zresztą oceńcie to sami.

Test rozdzielczości obiektywu - ogniskowa 20 mm.
Wycinki poniżej.

Środek kadru po lewej, brzeg po prawej. Kliknij by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Test rozdzielczości obiektywu - ogniskowa 36 mm. Wycinki poniżej.

Brzeg kadru po lewej, środek po prawej. Kliknij by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Test rozdzielczości obiektywu - ogniskowa 53 mm.
Wycinki poniżej.

Brzeg kadru po lewej, środek po prawej. Kliknij by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Test rozdzielczości obiektywu - ogniskowa 105 mm.
Wycinki poniżej.

Brzeg kadru po lewej, środek po prawej. Kliknij by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Test rozdzielczości obiektywu - ogniskowa 226 mm.
Wycinki poniżej.

Środek kadru po lewej, brzeg po prawej. Kliknij by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Test rozdzielczości obiektywu - ogniskowa 622 mm. Wycinki poniżej.

Brzeg kadru po lewej, środek po prawej. Kliknij by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

Test rozdzielczości obiektywu - ogniskowa 1200 mm. Wycinki poniżej.

Środek kadru po lewej, brzeg po prawej. Kliknij by obejrzeć w pełnej rozdzielczości.

     Wady obrazu w postaci winietowania, dystorsji, czy też aberracji chromatycznych, na zdjęciach są mało widoczne. Z pewnością zostały one cyfrowo usunięte / osłabione, bo przecież niemożliwe, by „w oryginale” zupełnie nie występowały. Jeśli już którąś z tych wad miałbym wyróżnić, byłaby to osiowa aberracja chromatyczna, której efekty działania widać na zdjęciach wykonanych dłuższymi ogniskowymi. Taka cyfrowa korekcja nie jest jednak (na razie?) możliwa w kwestii zdjęć pod światło. A szkoda, bo tu zoom Panasonica potrafi nieźle bliknąć. Trzeba uważać!

Pod światło - ogniskowa 20 mm.

Pod światło - ogniskowa 20 mm.

Pod światło - ogniskowa 33 mm.

Pod światło - ogniskowa 115 mm.

     I jeszcze jedna sprawa, bardzo istotna w tak wyciągniętym zoomie: stabilizacja. Lumix FZ82 korzysta ze stabilizacji optycznej plus dodatkowej cyfrowej przy filmowaniu. Spodziewałem się bardzo wysokiej skuteczności stabilizacji podczas fotografowania, lecz trochę zawiodłem się na niej. Nie chodzi o ogólny, całościowy wynik tej skuteczności, wynoszący 3 działki czasu. To co prawda żadna rewelacja, zaledwie czwórka z minusem (no, trójka z plusem), ale na pewno nie powód do wstydu. Problemem jest wyjątkowo duża liczba ujęć leciusieńko rozmazanych. Na tyle słabo, że wręcz trudno ocenić kierunek drgnięcia aparatu, lecz na tyle wyraźnie, że widać spadek ostrości obrazu. W dotychczasowych testach systemów stabilizacji takie zdjęcia pojawiały się, ale ich udział był raczej symboliczny. Jednak w przypadku FZ82 jest ich naprawdę sporo. Stąd mniejsza pewność uzyskania nierozmazanych zdjęć podczas fotografowania dłuższymi ogniskowymi. I cóż, że formalny wynik skuteczności jest więcej niż akceptowalny, skoro słabo się on przekłada na realne efekty zdjęciowe. Nie podejrzewam, że Panasonicowi stabilizacja w FZ82 po prostu nie wyszła, nie myślę też, że to jakaś nowa filozofia jej funkcjonowania. W tym wypadku jest duża szansa, że zadziałał niefinalny firmware. Zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie 5-działkową skuteczność redukcji, którą w teście uzyskał Panasonic TZ100.

     Poniżej prezentuję zestaw zdjęć plenerowych wykonanych podczas testu Lumixa FZ82. Wszystkie są JPEGami prosto z aparatu, wszystkie wykonałem w domyślnych ustawieniach. Wyjątkiem jest korekcja ekspozycji, przeważnie ujemna. Czułość niemal zawsze ISO 80, jedynie wnętrza kościoła ISO 200 / 400 i goryl z ostatniego zdjęcia – ISO 200. 


































     Źle się dzieje w państwie duńskim? No, może nie aż źle, ale mogłoby lepiej. Czy może raczej pewniej. Bo czy mogę szczerze objechać niedokładny pomiar światła, nie wiedząc czy „ten typ tak ma”, czy „ten egzemplarz tak ma”? Czy ISO 1600 naprawdę się już nie nadaje do fotografowania? Czy ta niepełna stabilizacja obrazu, to rzeczywiście tylko niefinalny firmware?
No dobrze, a gdyby asekuracyjnie wszystkie te kwestie rozważyć na niekorzyść Lumixa, wypadłby on zdecydowanie słabo? Nie, jakoś by się obronił. Na pewno pomógłby w tym zestaw posiadanych funkcji, świetny autofokus, wyjątkowo uniwersalny zakres zooma. Jednocześnie, nad pomiarem światła da się zapanować, a matryca 1/2,3 cala działająca akceptowalnie aż do ISO 400 to obecnie norma. Tylko z tą stabilizacją kłopot. A, automatyczne przełączanie ekran ↔ wizjer też by się przydało.


Podoba mi się:
+ zakres zooma
+ autofokus

Nie podoba mi się:
- testowanie sprzętu z niefinalnym softem
- stabilizacja

Zajrzyjcie też tu:

53 komentarze:

  1. Pamiętam jak byłam swego czasu zachwycona jak dostałam fz72, więc myślę, że amatorzy dużo skorzystają na jego nowszej odsłonie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FZ72 był świetną sprzętową podstawą rozwojową. W FZ82 dorzucono panasonicowe nowości z ostatnich trzech lat, nie ruszając idei konstrukcji.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. A czy ma Pan w planach test modelu FZ 300 , właśnie ten model proponował mi sprzedawca w zamian FZ 82.A co Pan by doradził w wyborze z pośród tych dwóch aparatów gdzie zoom nie jest tak bardzo istotny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jest zapas kasy, a wystarczy "zaledwie" 25-600 mm, to oczywiście FZ300.
      Tak, mam zamiar go przetestować jeszcze przed wakacjami. Starania o egzemplarz z finalnym firmware'm :-) już trwają.

      Usuń
    2. To dobra wiadomość o teście przed wakacjami ,jeszcze zapytam czy ten model FZ 300 który jest w sklepie na półce ,jest też "obciążony" niefinalnym firmware ?

      Usuń
    3. Bez obaw, egzemplarze sklepowe zawsze mają finalny soft. Co nie znaczy, że najnowszy. Zawsze po zakupie warto wpaść na stronę producenta i sprawdzić, czy nie udostępniają czegoś nowszego niż ma aparat.
      Niefinalny firmware zdarza się tylko egzemplarzom testowym. U jednych producentów (przedstawicieli) częściej, u innych rzadziej, u jeszcze innych nigdy. Trzeba być czujnym...

      Usuń
  3. Witam, dziękuję za świetny i ciekawy artykuł, z dużą przyjemnością go przeczytałem. Ja kupiłem FZ300 (pisałem z Panem pod testem Canona SX60) jestem ciekawy jak on wypadnie w Pana teście, czy dokonałem dobrego zakupu, na razie ciągle się uczę, jedne zdjęcia są lepsze inne gorsze no szczególnie gdy jest mało światła. Pozdrawiam



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa.
      Racja, przy słabym świetle te malutkie matryce mogą sprawiać problemy. W FZ300 może być trochę lepiej niż w FZ82, bo obiektyw jaśniejszy, a może i stabilizacja okaże się skuteczniejsza? Ciekaw jestem...

      Usuń
  4. Witam,
    co wybrać do amatorskiego i okazjonalnego robienia zdjęć: FZ82, P900 czy B700? Zdjęcia na torach F1 i... w domu na urodzinach. Jest szansa którymś z tych aparatów zrobić ostre zdjęcie bolidu w ruchu przy użyciu wyższych zakresów zoomu? B700 jest podobny do P900, ale ma matrycę 20 MP. Zrobi to różnicę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli (jak do F1) potrzebny sprawny ciągły AF, to zdecydowanie polecam któregoś Panasonica z autofokusem DFD. A rozdzielczość matrycy nie musi przekładać się na szczegółowość zdjęć. Przykładem P900, który w moim teście wypadł w tym względzie gorzej niż by na to wskazywaa teoria. Proszę sprawdzić w sieci, czy w testach B700 nie wspomina się o podobnej przypadłości.

      Usuń
  5. Witam, zajrzałem dzisiaj znowu na Pana blog, no ale nadal nie ma testu Panasonica FZ300, czy zrezygnował Pan już z recenzji tego modelu, czy tylko termin się przeciąga?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie zrezygnowałem. Jednak do kolejki wepchnęło się kilka innych testów...

      Usuń
  6. Dziękuję za tekst. Jeśli nie FZ82 to co w podobnej/wyższej cenie? Wykorzystanie podstawowe, codzienne, rodzinne, krajobraz, wydarzenia itp amatorsko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FZ300? Choć on kosztuje kilka stówek więcej... Jeszcze może Sony HX-350, HX-400 - ale one nie mają RAWów.

      Usuń
  7. Jednak zostanę przy FZ82/HX350 tylko jeszcze znaleźć istotne różnice między nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę zacząć od porównywarek z dpreview lub Optycznych.

      Usuń
    2. Przeglądając dpreview trafiłem na TZ90. Oczywiście kieszonkowiec, cenowo około 2 stówki więcej i ciemniejsza przesłona f3.3 do TZ82 f.2.8. Jak jest z trybami 1:1 3:2 4:3 16:9 czy dostępna są dla video i zdjęć? W spec różnie podają, np dpreview podaje, że zdjęcia tylko w 4:3, a optyczne zależne w jakiej rozdzielczości jest wykonywane zdjęcie.

      Usuń
    3. W porównaniu z TZ82 to maleństwo. Obiektyw o pół działki ciemniejszy i o skromniejszym zakresie na dole i na górze, ale i tak 24-720 to dużo. Plus odchylany ekran którego brakuje w TZ82. Zdjęcia robi w czterech proporcjach boków (str. 172): http://tda.panasonic-europe-service.com/docs/2z59d3fc91z3z3e99cz656ez706466z1fzead45a8b27501c5f3741cd622a7137802b7b3ab4/pgrp001/pcat013/dctz90/956741/DC-TZ90.pdf
      Skoro tylko 200 zł droższy, a skromniejszy zoom nie przeszkadza, warto brać. Zwłaszcza że wchodzi w kieszeń. A, w tej serii Lumixów trzeba się przyzwyczaić do nietypowej lokalizacji flesza i odpowiedniego układu palców na uchwycie, by nie zasłaniać światła.

      Usuń
    4. Raczej zostanę przy FZ82. dpreview podaje tryb zdjęć tylko 4:3, optyczne znów 4896 x 3264 px (3:2), 4896 x 2752 px (16:9), 3664 x 3664 px (1:1), infor tryb dla video brak. Link niestety nie działa.

      Usuń
    5. Trochę domyślam się dlaczego nie działa. Żeby do niego dojść, trzeba było zaakceptować jakąś zgodę. Na stronie polskiego Panasonica proszę wejść w zakładkę Wsparcie, potem Instrukcje i dopiero tam wpisać DCTZ90. W pełnej wersji instrukcji po angielsku (9,5 MB) na str 173 jest tabelka z rozdzielczościami. W instr TZ82 (DMCTZ82) analogiczna tabela na str 139. Tu liczby są identyczne jak podali Optyczni.

      Usuń
    6. Dokładnie, tam znalazłem instrukcje/specyfikacje. Co ciekawe DCFZ82 ma 5 wersji wg szukajki do instrukcji. Wysłałem zapytanie do Panasonic Polska, ale prawdopodobnie chodzi o region na który jest przeznaczony. Czy można określić najlepszy "czas" zakupu czy ilość czynników wpływających powoduje, że to loteria i nie zwracać na to uwagi?

      Usuń
    7. Tak, jest kilka nazw. Panasonic nawet w Europie miewa różne nazwy dla tego samego modelu - rynek niemiecki jest z jakichś powodów wyróżniany. Na Polskę obowiązuje "FZ82". Moment zakupu? Obserwować skąpca, ceneo, jeśli się da, wpadać do Foto Jokera, Euro, Saturna - można wyczaić okazje.
      A, jutro Z Panasonica przejmuję do testu FZ300.

      Usuń
    8. Po dłuższej chwili czekając na 24.11 BF, raczej przestawię się na FZ300 i coś "w kieszeń" TZ57. Fz300 ma kilka minusów jak wąski zakres przysłon, spadek szczegółowości powyżej ISO 400, dedykowane microUSB nie klasyczne, ale obudowa magnezowa uszczelniona. Tz57 głównie ze względu na cenę/jakość. Kiedy można spodziewać się publikacji testu FZ300?

      Usuń
    9. Test się pisze. Przy tak małych matrycach silniejsze przymykanie przysłony nie ma dużo sensu, bo dyfrakcja zjada szczegóły. Widać to już przy f/5.6. USB nie jest dedykowane, to inny typ mini USB - czasem się takie spotykało. Grunt, że z aparatem dostaje się odpowiedni kabelek.

      Usuń
  8. Jeśli chodzi o ostrość Normalna: 30 cm - nieskończoność (Makro: 1 cm - nieskończoność) jest wadą?, gdzie np HX350 ma 1cm w obu przypadkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są dane, do których trzeba podchodzić z ostrożnością. Na pewno dotyczą tylko krótkich ogniskowych. Poza tym, z odległości 1 cm praktycznie nie da się fotografować, bo obiektyw zasłania światło. Najlepiej wybrać się do sklepu i sprawdzić jak działa makro przy różnych ogniskowych.

      Usuń
  9. Ja z nimm zaczynam i obecnie jestem zadowolony z tego aparatu. Jakość obrazu jest w porządku. Wyższych Iso jeszcze nie próbowałem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam:
    Interesuje mnie czy jest szansa że w najbliższym czasie model FZ 300 otrzyma matrycę i elektronikę taką jak FZ 82?
    Pozdrawiam.
    Bogumił

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór, test FZ300 właśnie się pisze - publikacja na dniach. No i okaże się jak 12 Mpx "trzysetki" wygląda w porównaniu z 18 Mpx z FZ82.

      Usuń
  11. Witam. Dzięki za rzeczowy test FZ82. Właśnie w styczniu 2018 kupiłem ten model Lumixa. Robię drugi tydzień testy i prawie nic nie wychodzi. Zgadzam się z Panem w 100% co do beznadziejnego ISO i 80% delikatnie poruszonych ujęć co tak na prawdę dyskwalifikuje te zdjęcia. wszystkie inne wspomagania a jest ich sporo - nie spełniają moich oczekiwań ani swojej roli. 4K to tak naprawdę jest fikcją. Bardzo trudno zrobić nim ostre zdjęcie, na czym najbardziej mi zależało. Szkoda że w tak rozbudowanym oprogramowaniu {a to przecież jest aparat dla amatorów} brakuje trybu uniwersalnego. i by się człowiek z nim nie męczył. Mam do Pana pytanie czy można w nim aktualizować oprogramowanie?. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ten aparat miejscami działa dość nieoczekiwanie. Nieoczekiwanie słabo.
      Wiadomo, u mnie mógł to być niefinalny soft, ale w Pana sklepowym egzemplarzu nie wchodzi to w grę. Choć oczywiście warto sprawdzić czy nie jest przypadkiem dostępne nowsze oprogramowanie i je wgrać. Wersję softu w aparacie sprawdza się w ostatniej zakładce menu (firmware ver. albo jakoś tak). Na stronie Panasonica w zakładce Wsparcie znaleźć Firmware aparaty fotograficzne i tam poszukać numeru najnowszej dostępnej wersji. A, szukając tam wg. nazwy aparatu, koniecznie trzeba podawać pełną, czyli DMC-FZ300, bo inaczej wyszukiwarka nic nie znajdzie.
      A, tryb uniwersalny, czyli pełna automatyka, oznaczona jest na kole trybów naświetlania symbolem iA.
      Pzdrw

      Usuń
    2. Po zrobieniu ok. 300 zdjęć zaczęło się poprawiać. Tryb P i C + zoom mam opanowany. Mam już Pana poziom. Ale zauważyłem że np. "wspomaganie" HDR i.Dynamika raczej ni pomagają. A za uniwersalny dopiero się zabiorę. Może się przyda. Choć z doświadczenia na innych aparatach wiem że jest gorszy od ustawień własnych. W tym uniwersalnym trybie miałem na myśli, że fabryka go z konfiguruje - ale to jednak zresztą jak zawsze trzeba zrobić samemu. :) Dziękuję bardzo za odpowiedż. Mam jeszcze pytanie. Czy Pan już kiedyś zmieniał soft w aparacie przez internet ? Pozdrawiam. :)

      Usuń
    3. Zmieniałem wielokrotnie. Nic strasznego :-)

      Usuń
  12. Z tym rekordem w szerokim ujęciu śród kompaktów to prawda, ale... nie cała.
    Panasonic jest w tej dziedzinie najwyżej "współrekordzistą". A palma pierwszeństwa należy jednak do Samsunga WB2200F. Parametry obiektywu identyczne, ale konstrukcja jednak kilka lat wcześniejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za przypomnienie! Jasne, był ten WB2200, jedno z ostatnich fotograficznych tchnień Samsunga. Umknął mi przy pisaniu o FZ82, choć miałem świadomość jego istnienia. A pamiętać o nim powinienem także z powodu wielce oryginalnego, jak na kompakta, zintegrowanego gripa do zdjęć w pionie. Choć w tej kategorii to Kodak był pierwszy ze swoim Z980.

      Usuń
  13. zastanawiam się między FZ82 a FZ300 na który się zdecydować. Mimo, że F300 jest starszy to wśród testów niby pobija tego F82...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli niepotrzebny tak długi zoom jak w FZ82, to oczywiście brać FZ300. Jest też FZ1000, z zoomem "tylko" do 400 mm, ale za to z większą, bo 1-calową matrycą.

      Usuń
    2. OO ja dziękuję za ekspresową odpowiedź..wątpliwości zostały rozwiane! :) Respekt za Bloga, informacji tutaj nie brak! Powodzenia! :) Pozdrawiam

      Usuń
    3. Dziękuję za uznanie, pozdrawiam.

      Usuń
    4. Dzień dobry, to w sumie warto brać ten aparat dla dużych ogniskowych? W sumie można w necie znaleźć sporo fajnych zdjęć zrobionych na maks. ogniskowej, ale tutaj z komentarzy można odnieść wrażenie, że trudno zrobić ostre zdjęcie.

      Usuń
    5. Teoretycznie najdłuższymi ogniskowymi tego aparatu nie da się zrobić ostrego zdjęcia. Znaczy, ostrego przy oglądaniu go w pełnej rozdzielczości. Przysłona f/5.9 oznacza przymknięcie o 1,3 działki poza granicę widocznego działania dyfrakcji. I mam na myśli granicę obliczaną według najbardziej optymistycznych kryteriów. Czyli nie ma szans na korzystanie z 18 Mpx. Ale jeśli wymagamy tylko 6 Mpx (wystarcza do oglądania na ekranie 4K), to ostrość powinna się prezentować całkiem akceptowalnie.

      Usuń
  14. Czyli oglądając zdjęcie na smartfonie, tablecie lub laptopie powinno być ok?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, całe zdjęcie na ekranie będzie ok. Najlepiej ulepszyć je podczas wołania RAWa - kontrast, clarity, nasycenie kolorów, wyostrzenie.

      Usuń
  15. Dziękuję za pomoc i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzień dobry, ostatecznie postanowiłem nabyć tego Lumixa i od miesiąca jestem posiadaczem FZ81. To bardzo przyjemny aparat, nawet po przesiadce z FZ1000. Trzeba tylko mieć świadomość ograniczeń, poznać możliwości programowe i mieć świadomość ekspozycji. Teraz zastanawiam się tylko czy nie dokupić sobie Lumixa G6 do wykorzystania w gorszych warunkach. I tu moje pytanie czy warto, bo można kupić w dobrej cenie używany. Będę wdzięczny za podpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, warto. G6, czy inny Micro 4/3 da większą swobodę działania w słabym świetle, szczególnie przy fotografowaniu stałkami. Dojdzie możliwość pracy mniejszą głębią ostrości. Ja w takiej sytuacji brałbym jakiś lekko szeroki kąt (15-17-20 mm f/1.7-2) i portretówkę z okolic 45 mm f/1.7-1.8.

      Usuń
    2. A kitowy obiektyw 14-42 wart jest uwagi?

      Usuń
    3. Przydać, to się przyda. I nie zaszkodzi mieć coś tak uniwersalnego. Ale przydatność aparatu potężnie wzrośnie dzięki stałkom. Niekoniecznie takim jak wymieniłem.

      Usuń
    4. Bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    5. Przepraszam jeszcze o jedno zapomniałem zapytać, czy zoom cyfrowy, dostępny w Lumix G6 jest używalny?

      Usuń
    6. Nie kojarzę jak działają cyfrowe zoomy w Micro 4/3 Panasonica. Być może w G6 pracuje on zupełnie "neutralnie", więc jeśli potrzebujemy ciaśniejszego kadru prosto z aparatu, warto go używać. Proszę jednak sprawdzić (poszukać w testach), czy przypadkiem ten Panas nie próbuje upiększać takich zdjęć, podciągając kontrast i wyostrzenie by zamaskować niższą realną rozdzielczość.

      Usuń