wtorek, 27 czerwca 2017

Był Lexar. Nie ma Lexara.

     Nikt się nie spodziewał, nie było żadnych niepokojących sygnałów. A jednak. Właściciel marki, firma Micron ogłosiła, że kończy sprzedaż swych produktów pod marką Lexara. Znikną więc z rynku oznaczone jego logo karty pamięci, czytniki do nich, pendrive’y i dyski SSD. Testowany przeze mnie Lexar Workflow też. Powodem nie jest jednak klasyczny zdech firmy, a ogłoszona przez jej władze zbyt niska opłacalność prowadzenia marki. Micron, podobno, sprzedaje tak potężne ilości pamięci wielkim tego rynku, że nie ma już ochoty zarabiać Lexarem wyłącznie na waciki. Nie ma jednak nic przeciwko temu, by robił to ktoś inny i wystawia markę na sprzedaż. Ciekawe, czy szybko znajdzie chętnych? I kto tę markę kupi? Ważniejsze, czyje i jakiej jakości pamięci będą teraz Lexarem firmowane?

     Może by więc, póki magazyny i sklepy są ich pełne, zaopatrzyć się w „oryginalne” lexarowskie – micronowskie  karty pamięci? Od dziś ich oficjalna, przez mało kogo używana marka, „Lexar by Micron” nabiera nowego znaczenia: Lexar (jeszcze) by Micron. 

     Jeśli macie ochotę przyjrzeć się wynikom ich pracy, zajrzyjcie do testu porównawczego lexarowskich kart pamięci SD UHS-I i UHS-II, który opublikowałem na blogu – LINK. Jak już wspomniałem, testowałem też Workflow Lexara, tu: LINK do artykułu. 

2 komentarze:

  1. O kurtka blaszka! Lexar się zwinął! A ja tak go lubiłem od zawsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie martwi coś innego. Lexar był jednym z dwóch wyraźnie i od dawien dawna wybijających się graczy na rynku. Skoro padają - i to niespodziewanie - TAKIE potęgi, to strach otwierać komputer. Możemy przecież w każdej chwili nadziać się na informację o zniknięciu Nikona / Canona, Sigmy / Tamrona, Apple'a, Siemensa, czy innego Forda.

      Usuń