Nikt się nie spodziewał, nie było żadnych niepokojących
sygnałów. A jednak. Właściciel marki, firma Micron ogłosiła, że kończy sprzedaż
swych produktów pod marką Lexara. Znikną więc z rynku oznaczone jego logo karty
pamięci, czytniki do nich, pendrive’y i dyski SSD. Testowany przeze mnie Lexar
Workflow też. Powodem nie jest jednak klasyczny zdech firmy, a ogłoszona przez
jej władze zbyt niska opłacalność prowadzenia marki. Micron, podobno, sprzedaje
tak potężne ilości pamięci wielkim tego rynku, że nie ma już ochoty zarabiać
Lexarem wyłącznie na waciki. Nie ma jednak nic przeciwko temu, by robił to ktoś
inny i wystawia markę na sprzedaż. Ciekawe, czy szybko znajdzie chętnych? I kto
tę markę kupi? Ważniejsze, czyje i jakiej jakości pamięci będą teraz Lexarem
firmowane?
Może by więc, póki magazyny i sklepy są ich pełne,
zaopatrzyć się w „oryginalne” lexarowskie – micronowskie karty pamięci? Od dziś ich oficjalna, przez mało
kogo używana marka, „Lexar by Micron” nabiera nowego znaczenia: Lexar
(jeszcze) by Micron.
O kurtka blaszka! Lexar się zwinął! A ja tak go lubiłem od zawsze...
OdpowiedzUsuńMnie martwi coś innego. Lexar był jednym z dwóch wyraźnie i od dawien dawna wybijających się graczy na rynku. Skoro padają - i to niespodziewanie - TAKIE potęgi, to strach otwierać komputer. Możemy przecież w każdej chwili nadziać się na informację o zniknięciu Nikona / Canona, Sigmy / Tamrona, Apple'a, Siemensa, czy innego Forda.
Usuń