Ucieszyłem się, gdy w sieci trafiłem na zapowiedź, że „od
początku grudnia do końca marca przyszłego roku, jokohamski serwis Nikona
przyjmuje do naprawy modele F, F2, F3… oraz optykę z tamtych czasów” – tak to
mniej więcej brzmiało. Pomyślałem, że w jakimś magazynie odnaleziono pokryte
pajęczynami skrzynie z częściami zapasowymi i postanowiono obdarować nimi
niedomagających staruszków. Tak, staruszków, bo przecież Nikon F miał premierę
niemal 60 lat temu! Świetnie, że te aparaty zamiast gnić w szafie, będą mogły
wrócić do służby czynnej.
Gdy jednak dotarłem do pełnej informacji (np. tu: PetaPixel)
i im bardziej zagłębiałem się w artykuł, tym lepiej było widać, że żadnych
skrzyń nie ma. „Przegląd mechanizmów przewijania filmu, kontrola czasów
migawki, sprawdzenie prawidłowości ruchu lustra…” i tak dalej i temu podobne.
Ani śladu sugestii o możliwości naprawy któregokolwiek z podzespołów lub
mechanizmów. Choć przyznam uczciwie, że wspomina się o czyszczeniu, regulacji i
smarowaniu.
Naszło mnie nagle pytanie i zdziwienie: czyli gdybym pół
roku temu przyniósł tam na przegląd Nikona F2, to odesłaliby mnie z kwitkiem? W
JAPOŃSKIM serwisie NIKONA?! W serwisie firmy szczycącej się nie tylko swoją
tradycją, ale też – choć teraz już ciszej – kompatybilnością wszystkich
lustrzanek i obiektywów wyposażonych w bagnet F? Byłem przekonany, że w firmowym
centrum serwisowym z otwartymi rękami przyjmują do konserwacji twórców potęgi
Nikona. A tu okazuje się że nie, a jeśli już ma miejsce taka „akcja serwisowa”, to trwa tylko przez kwartał. Czemu?
Nie chce się zbyt często sięgać do szafy po starutkie instrukcje serwisowe? A
może takie przeglądy wymagają ściągnięcia z emerytury starych fachowców
posiadających jakąś tajemną wiedzę? Bzdura! Przecież tych aparatów – mam na
myśli Nikony F, a nie youngtimery w rodzaju F3 – są na świecie jeszcze tysiące,
i na pewno setki z nich służą do fotografowania, a nie jedynie zdobią półki. I
te aparaty co jakiś czas trafiają do lokalnych, „tradycyjnych” serwisów na
przeglądy. A tam John, Janusz, czy inny Abdullah nie odsyłają klienta z
kwitkiem. Pentax K1000, Leica M3, Canon F1, czy Nikon F… wiedza w głowie,
wkrętak w dłoni, PDF z serwisówką w Internecie J… i do roboty. Wiadomo,
że naprawić nie zawsze się uda, ale oczyścić, wyregulować, nasmarować, owszem. I
oddać odświeżony, w pełni sprawny aparat, by służył dalej. Można? Można.
Ale Nikon z takiej codziennej serwisowej pracy robi coś nadzwyczajnego.
Trochę przykro.
PS Publikowane tu zdjęcia, to reprodukcje z najstarszego z posiadanych przeze mnie katalogów Nikona. Został on przywieziony przez mojego ojca z Targów Poznańskich w czasach wczesnego Gierka. Ani mi w głowie była wtedy fotografia, zdecydowanie preferowałem matchboxy i klocki Lego. Jednak widać, że ziarenko zostało zasiane...
F2 - najlepszy Nikon. /wedlug mnie/.
OdpowiedzUsuńMi też on się bardzo podoba. Ale, przyznam, że traktuję go bardziej jako symbol, niż narzędzie, które bym dziś wybrał do fotografowania na filmie. Tu bym wolał FM.
UsuńMimo wszystko, na szczęście, jest to nieco odmienny stosunek niż stosunek wielu producentów. Takie Sigma, Tamron i Tokina nie naprawiają nic starszego niż dwie ostatnie generacje. Nie mówiąc już o producentach motoryzacyjnych - jeszcze Mercedes, BMW czy Porsche to owszem, ale na przykład Citroen nie dostarcza części nawet do Xantii i XM, te modele zgniją masowo w krzakach z powodu braku niektórych dupereli. Ja tam uważam że jednak chwała Nikonowi, że przynajmniej coś udaje.
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem co by zrobili w salonie cytryny, gdyby ktoś przyjechał 2CV na wymianę oleju...
UsuńCzy możecie polecić, czy ktoś w ogóle podejmie się zajrzenia do Nikona F3. Padła elektronika.
OdpowiedzUsuńMagda Szymańska
W Warszawie mogę polecić dwa miejsca. Pierwszy, to serwis p. Bieńka, Al. Jerozolimskie 113/115 - nie wzbraniają się przed robieniem staroci. Drugi, stosunkowo nowy na mapie, to AleSerwis na Dolnej. Założyli go byli pracownicy serwisu polskiego Nikona. Deklarują, że naprawiają też "analogi".
UsuńProszę zadzwonić, zapytać.
Bardzo dziękuję za cenne informacje! Uderzam do obydwu!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Magda Szymańska