czwartek, 7 grudnia 2017

Fuji i Panasonic: wszystko świetnie, więc przemy dalej!

Źródło: 43rumors.com
     Szykują się dwie ważne bezlusterkowe nowości. Jedna u Fuji, druga u Panasonica. Zacznę od tej drugiej. Muszę się śpieszyć, bo podejrzewam, że niedługo ze względów formalnych nie będę mógł o niej już pisnąć ani słowa. Aż do momentu oficjalnej premiery, która podobno ma mieć miejsce w pierwszej dekadzie stycznia. Co też Panasonic wymyślił? Ma już przecież świetnego „filmowego” Lumixa GH5, a ostatnio pokazał równie ciekawego, bardziej fotograficznego G9. Z plotek i przecieków wynika, że chodzi o panasonicową wersję Sony A7s, czyli bezlusterkowiec z matrycą o stosunkowo niskiej rozdzielczości, produkującej obraz o wspaniałej jakości także przy wysokich czułościach. Jasne, nie tak wysokich jak w Sony, bo w nowym Lumiksie – podobno będzie się nazywał GH5s – przetwornik będzie miał rozmiar 4/3 cala, a nie małego obrazka.

     Przeciekło bardzo niewiele informacji o tym aparacie. Podstawą większości spekulacji jest kilka jego zdjęć, które pokazał jeden z beta-testerów. W sumie widać na nich jedną istotną nowość: duży czerwony przycisk na górnej pokrywie J Gdy do tego wszystkiego dodamy informację o cenie planowanej na ok. 2500 dolarów, będziemy mieli komplet aktualnej wiedzy o Lumiksie GH5s.

Źródło: fujirumors.com
      Natomiast o Fuji wiadomo więcej. Co prawda na razie nie ma żadnych zdjęć aparatu, lecz są szkice. Wynika z nich, że ów X-H1 (nazwa niemal pewna) będzie trochę dłuższy od X-T2, będzie miał bardziej wystający do przodu grip, a do tyłu wizjer (o mocno podwyższonej rozdzielczości). Histerię wśród fanów Fuji wywołuje brak pokrętła korekcji ekspozycji po prawej stronie górnej pokrywy. Mi też trochę go szkoda, ale cieszę się, że w jego miejscu pojawił się wyświetlacz. Identyczny jak w GFX 50s.

Źródło: fujirumors.com
     Jednak marudzenia z powodu braku pokrętła z pewnością utoną w powodzi zachwytów nad – wreszcie! – stabilizowaną matrycą. Nie dość, że stabilizowaną, to z wykrywaniem kierunku drgań na 5 „osiach”. Choć podobno bez możliwości wieloklatkowego podwyższania rozdzielczości zdjęć. Podejrzewa się też, że – w każdym razie na początku – stabilizacja aparatu nie będzie współpracować ze stabilizacją obiektywów. Były pewne wątpliwości, czy użyty zostanie przetwornik X-Trans, czy nowy, „bayerowski”, ale już wiadomo, że zostanie po staremu. Także w kwestii rozdzielczości, czyli 24 milionów pikseli. Filmowanie w 4K częściowo pozostaje po staremu (30p, 4:2:0, 8-bit), ale za to pojawia się 200 Mb/s i profil F-Log przy zapisie na karcie. Podobnie jak w X-T2, 4K będzie obarczone cropem 1,17, lecz tym razem gniazdo słuchawek znajdziemy w korpusie, a nie w gripie. 
     Pomysłów co do daty premiery Fuji X-H1 pojawia się kilka, lecz powszechnie twierdzi się, że aparat trafi do sklepów w lutym przyszłego roku. Z ceną na poziomie około 2000 dolarów. 

2 komentarze:

  1. Nigdzie nie przeczytałem wcześniej, że ma się pojawić Gh5s... ciekawie co z tego wyjdzie. Jestem zaintrygowany, zwłaszcza, że ostatnio głośno było o Gh9.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plotek o GH5s niewiele, bo i przecieki nikłe...
      A na dniach wrzucę test Lumixa G9.

      Usuń