poniedziałek, 14 października 2019

Canon RF 70-200 mm f/2.8L IS USM – a niektórzy jeszcze marzyli…


Źródło: Canon
     Już. Koniec. Szlus. Wszystko jasne. Przez osiem miesięcy od swej pierwszej premiery Canon RF 70-200/2.8 prezentowany był jako miniaturka w swojej klasie. I to robiło wrażenie! Długość (trochę zgaduję) 13 cm zamiast 20 cm jego konkurentów – no, jest się czym chwalić. Obiektyw pokazywany był wielokrotnie na całym świecie, jednak zawsze jako absolutnie niefunkcjonalna rzeźba.
     Wiadomo, że chodziło o epatowanie świata jego miniaturowością. I świat był nią zachwycony, ale jednocześnie widział, że na skali ogniskowych zawsze widać ustawioną pozycję 70 mm. Świat dopytywał się więc: czy przy dłuższych ogniskowych zoom będzie wyciągał ryjek, czy też nie? 

     Niby wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że tak. Bo jakim cudem dałoby się skrócić taką konstrukcję o 1/3, przy zachowaniu wysokiej jakości obrazu? To przecież eLka. Poza tym pierścień ogniskowych znajduje się z przodu obiektywu, a to mocna sugestia za ruchomością przedniego członu. Jednak byli tacy, którzy wierzyli że 70-200/2.8 to z definicji obiektyw „zamknięty”. Że jego konstruktorzy mogli napakować do niego soczewek dyfrakcyjnych i o wysokim współczynniku załamania światła, do tego dołożył się krótszy niż w lustrzankach rejestr i już obiektyw jest króciutki.
 
Źródło: Canon Rumors
      Niestety! Ich marzenia właśnie legły w gruzach. Koreański oddział Canona przeciekł i opublikował – na króciutko, ale starczyło – filmik z prezentacją wysuwania się i chowania przodu obiektywu przy zmianie ogniskowej. Niby nie powód żeby robić se kuku, lecz z pewnością wiele osób na całym świecie czuje się zawiedzionych. Ja sam co prawda nie wierzyłem w tę canonowską zdolność kurczenia optyki, ale przyznaję że bardzo bym się ucieszył ze swej pomyłki. Pozostaje mi cieszyć się z tego, że klasyczny 70-200/2.8 może być bardzo krótki w pozycji transportowej. Te 13 – no, jeszcze zobaczymy – centymetrów mocno zmienia zasady wybierania torby, czy plecaka fotograficznego. Taki obiektyw wejdzie nawet do niedużej torby wzdłuż, wszerz, w poprzek albo i pionowo. Żeby tylko jeszcze trzymał jakość obrazka, choć akurat w to nie wątpię. Ale czy przypadkiem nie posiądzie miana odkurzacza, wciągającego do środka wszystkie pyłki wszechświata? No, w tej kwestii już bym się nie zakładał.

9 komentarzy:

  1. Kiedys juz sie na ten temat krotko zastanawialismy. Mozna to zobrazowac w krotki sposob. Chcemy fotografowac w kawiarni, wszyscy tu pala, jest dym, ale jest tez dobre swiatlo i ciekawi ludzie do sfotografowania. No to przyblizenie na twarze, zmiana ogniskowej i - co sie dzeje z dymem z papierosow. Czy zassal sie do obiektywu?
    Ja czyszczac pare starych obiektywow zauwazylem taki dymny osad na wewnetrznych soczewkach. Mysle ze analiza chemiczna zrobiona przez Aby Sciuto wykazala by 50% Sporty, 25% Extra Mocne i 25% inne. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Soczewki aby nie zrakowaciały?
      Czym się różni obiektyw od człowieka? Człowiek pali i nie zaciąga się, a obiektyw zaciąga się, a nie pali.

      Usuń
    2. Kiedys duze aparaty mialy miechy niczym akordeon. Teraz juz ich nie ma, wszystkie umarly. Na raka. :-)

      Usuń
    3. Ale co tam one ciągnęły! Centymetr wte i wewte. No, chyba że ktoś regularnie przechodził od krajobrazu do makro.
      Inna sprawa, że nie wszystkie umarły. Wcale nie tak dawno sprzedałem swojego Mentora, który miał miech jak płuca. Czy jakoś tak. Zdrowiutki był, w odróżnieniu od migawki, która długie czasy odmierzała dość dowolnie i raczej leniwie.
      A w mojej szafie nadal mieszka Cambo z dwoma zdrowymi miechami (normalny plus "worek" do szerokiego kąta) oraz Mamiya z miechowym tyłkiem do tilta i makro.
      Racja, to nie jest pełnia fotograficznego życia, raczej wegetacja lub emerytura (zasłużona!), ale jednak żyją.

      Usuń
    4. Jesli staly caly czas na statywie w pracowni to fakt, duzy wdech i potem prawie nic, ale wez se i se spakuj taki aparacik - to juz jest ogromny wydech, a potem przy rozkladaniu jest zasysanie wszystkiego co sie w powietrzu akurat znajduje. Fakt ze przod razem z obiektywem sie demontuje, wiec jast lepiej niz w kieszonkowych mieszkach. Obiektyw latwo oczyscic. Ale komu ja to mowie? :-)
      A teraz obserwuje czesto jak ten niegdys bezcenny sprzet jest proponowany na roznych gieldach fotograficznych. Sprzedajacy znaja jego wartosc i zadaja tysiecy, ale kto teraz fotografuje analogowo? I w koncu nikt tego nie kupuje, sprzet stoi gdzes zapomnieny najpierw w kacie pokoju, potem w piwnicy a potem pozostaje juz tylko recykling, a szkoda!

      Usuń
    5. Jasne, jeśli wiezie się aparat w plener w całości, z oboma standardami, szkłem, matówką i dopiero tam rozciąga, to owszem, zasys jest.
      Ten sprzęt już raczej nie odżyje, bo robiących na filmie w LF (lub na rollkasetach) jest coraz mniej. Gdyby jeszcze powstawały TANIE matryce o dużym formacie i niezbyt dużej rozdzielczości, to by jakoś szło. Ale na takie przetworniki na razie nie ma szans.
      Moje Cambo jeszcze nie "awansowało" z szafy do piwnicy i nie wyobrażam sobie takiej przeprowadzki. Jeszcze.

      Usuń
  2. Musialby byc rynek na takie matryce. W technice medycznej sa detektory rentgenowskie na duze formaty. Te przenosne maja baterie i lacza sie z odbiornikiem przez wlan. Ale w medycynie 1024x1024 to ciagle jest jeszcze standard.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby to kogos interesowalo, firma Camon robi cyfrowe kasety RTG o rozdzielczosci cos okolo 10 megapikseli, to sa detektory takie jak w sprzecie fotograficznym, tylko przed sensorem sa scyntylatory zamieniajace promienie X na swiatlo.
    https://shimadzumedical.com.au/products/flat-panels/item/77-wireless-fpds
    Cos takiego mozna na 100% zrobic w nieco mniejszym formacie i czule na spekrtum widzialnego swiatla. Tylko musi byc rynek na takie cus.

    OdpowiedzUsuń