czwartek, 24 października 2019

Canon EOS 1D X Mark III? Tak, pracujemy nad nim.


Źródło: Canon
     Nikon półtora miesiąca temu ogłosił swego przyszłego flagowca wyłącznie jako oznaczenie D6 oraz jedno jego zdjęcie. Canon skorzystał, że konkurencja tak się podłożyła i błysnął. Nie, żadnych szczegółów, czy danych technicznych. Raczej intencje. Najbardziej oczywista to ta, że topowy reporterski aparat będzie lustrzanką. To już druga taka u Canona, który przed kilkoma dniami puścił przeciek, że równolegle pracuje nad EOSami R Mark II i 5D Mark V. Czyli i w tej klasie lustrzanki nie umrą.

            Natomiast EOS 1D X III ma dysponować przetwornikiem genialnie sprawującym się przy wysokich czułościach (choć wygląda na to, że niestabilizowanym), autofokusem z wielokrotnie powiększoną liczbą sensorów i „cudownymi” algorytmami działania oraz seriami 16 klatek/s przy używaniu wizjera optycznego (!).

     Zdjęcia i filmy (4K/60p, 10-bit, RAWy też) zapisywane są na karcie CFExpress (dwa sloty, rzecz jasna). Widać Canon ewakuuje się ze standardu CFast, używanego także przez 1D X Mark II. Druga ewidentna nowość to zapis zdjęć w 10-bitowych plikach HEIF, zastępujących 8-bitowe JPEGi. WiFi, GPS, Bluetooth, złącze Eternetu… normalka. A, jeszcze podświetlane przyciski – Nikon ma, więc Canon nie może być gorszy.

     Kiedy to cudo się objawi? Nie wiadomo. Zgodnie z informacją prasową prace nad nim są „zaawansowane”. W przyszłym roku latem będziemy mieli Igrzyska Olimpijskie, więc pewnie w lutym, marcu nowy 1D X oficjalnie ujrzy światło dzienne. Ciekawe co jeszcze ciekawego sobą zaprezentuje. Bo nie wierzę, że już teraz Canon wyprztykał się ze wszystkich informacji o jego atutach.

Źródło: Canon
     A, jeszcze jedno. To już nic niespodziewanego, ale dziś Canon wreszcie oficjalnie ogłosił pojawienie się swego długiego zooma RF 70-200 mm f/2.8 L IS USM. Nie, wróć! Wcale nie długiego, gdyż liczącego w pozycji 70 mm zaledwie 146 mm. Choć tydzień temu na blogu obstawiłem długość 13 cm, a więc przeceniłem umiejętności canonowskich inżynierów w kompaktowaniu optyki. 
     Ale już przed masą 1070 g chylę czoło. To półtorakrotnie mniej niż lustrzankowa konkurencja. Wiadomo, ten zoom nie jest konstrukcją „zamkniętą”, gdyż wydłuża się wraz ze zwiększaniem ogniskowej, co jednak uważam za sensowny pomysł. Zresztą zastosowany jednocześnie przez Tamrona w pokazanym wczoraj zoomie 70-180/2.8, a przeznaczonym do pełnoklatkowych Sony.

     Nowe szkło Canona może poszczycić się wyrafinowanymi powłokami przeciwodblaskowymi, bardzo skutecznymi uszczelnieniami oraz napędem autofokusa Dual Nano USM poruszającym niezależnie dwie grupy soczewek odpowiedzialnych za ostrzenie. Cieszy liczna reprezentacja soczewek asferycznych i Super UD oraz optyczna stabilizacja o deklarowanej skuteczności pięciu działek czasu.
     Znacznie mniej cieszy cena. Canon sugeruje, że ma ona wynosić niemal 12700 zł. No, teraz tylko czekać jaką cenę zaserwuje nam Nikon za swój planowany odpowiednik w linii obiektywów Z. Podejrzewam, że – niestety! – nie będą chcieli być gorsi. Ale zamiast czekać na Nikkora, możemy kupić zoom Canona. Niby informacja prasowa mówi o jego dostępności w sklepach w grudniu. Jednak w sklepie internetowym Canona zamówienie możemy zlożyć już 11 listopada, a sklep wyśle nam obiektyw 21 listopada. Praktyka ciekawsza niż teoria – takie rzeczy tylko u Canona!

4 komentarze:

  1. A czy jacyś reporterzy prasowi i sportowi przesiadają się w ogóle na bezlusterkowce? Fotodokumentaliści teatralni, których znam, już porzucili swoje dawne lustrzanki Canona na rzecz bezlusterkowców Sony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś pojedyncze przypadki. Ale Sony usilnie pracuje nad reporterami. Szczególnie sportowymi. Nikon i Canon wyraźnie odpuszczają temat, o czym świadczą zapowiedzi D6 i 1D X Mk III. Żeby tylko nie obudzili się z ręką w nocniku. Bo gdy za 2-3 lata wypuszczą swoje pierwsze "w pełni reporterskie" bezlustrowce, to one będą musiały współzawodniczyć z Sony A9 IV. I ich szanse nie będą duże...

      Usuń
  2. Właśnie ten zoom Tamrona mnie najbardziej ciekawi. Jest naprawdę mały i lekki, mam nadzieję że jakościowo nie będzie bardzo odbiegał od "eLek". W ogóle cieszy mnie że zamiast ścigać się z Sigmą w konkurencji "kto ma największego" zrobił zwrot w przeciwną stronę. Tylko na razie nie miałbym do czego tego Tamrona zapiąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry ruch Tamrona. Podejrzewam, że rozważali też opcję ze stabilizacją, ale im wychodziło zbyt duże szkło.

      Usuń