środa, 24 czerwca 2020

Był sobie Olympus…


     Był, i był, i był. Ponad sto lat. No, fotograficznie to nieco mniej. Był i miał się dobrze. Wręcz świetnie, gdyż zaliczał się do Wielkiej Piątki producentów foto. Towarzyszyły mu tam Canon, Minolta, Nikon i Pentax. Z niej całej tylko Canon idzie prostą drogą, podczas gdy reszta zaliczała mniejsze lub większe zapaści. Bądź wręcz wypadała z fotograficznej gry. Co dziś właśnie zdarzyło się Olympusowi. Jego dział obrazowana zostanie w najbliższych miesiącach sprzedany. Publikując poprzedni artykuł na blogu, czyli test zooma M.Zuiko 12-200 mm, nie podejrzewałem że kolejny tekst też będzie dotyczył Olympusa, a do tego tak smutnych informacji o nim.

     W ostatnich miesiącach było sporo obaw co do przyszłości Olympusa, a teraz one niestety ziściły się. Obaw po pierwsze „ideologicznych”, czyli bazujących na wątpliwościach dotyczących trzymania się wyłącznie systemu Micro 4/3. Według mnie samo to nie było jeszcze złe. Gorzej, że (to po drugie) Olympus próbował ogarnąć wszystkie segmenty rynku, łącznie z tymi na których miał nieduże szanse powodzenia, a które wymagały włożenia mnóstwa wysiłku i funduszy. Mam na myśli najbardziej wyrafinowane konstrukcje, zarówno aparatów jak i optyki. Superjasne rybie oko, E-M1 X, kosmiczny telezoom 150-400/4.5 TC… przecież to wszystko sprzęt pokazowy, a nie rynkowy!
     Ja rozumiem, ambicja, ale czy nie lepiej było pozostać przy gamie aparatów i obiektywów dla ludzi? Nie, nie chodzi o wypuszczanie taniej tandety, ale o ograniczenie się na przykład do jednego PENa i dwóch OM-D. Odpuścić by sobie można nawet E-M1 III, a jedynie wesprzeć E-M1 II jego softem. Myślę, że nie byłoby tragedii nawet gdyby znikły stałki f/1.2. Choć wiem, to herezja. Z droższych szkieł mógłby pozostać 12-100/4 oraz trzy podstawowe zoomy f/2.8. Można by dodać ciemny zoom UWA oraz krótszy niż 40-150/2.8 jasny telezoom. To, plus pełen zestaw stałek f/1.8-2 w pełni zadowoliłby potężną część targetu Micro 4/3. Ja tak to widzę.

     Jednak Olympus ma inną koncepcję, i postanowił odciążyć firmę. Ona sama oczywiście nie znika. Jej dział systemów medycznych świetnie sobie radzi, tyle że ma dość nierentownej kuli u nogi. Stąd dział obrazowania zostanie sprzedany firmie Japan Industrial Partners, przez którą ma zostać zrestrukturyzowany i funkcjonować jako nowy podmiot. Czyli mamy sporą szansę, że osiągnięcia Olympusa nie zostaną zaprzepaszczone, a jego sprzęt nie tylko nie zniknie z rynku, ale jego gama będzie rozwijana. Co prawda już pod inną – na razie nieznaną – marką, gdyż Olympus pozostaje przy Olympusie. Jednak już OM-D oraz Zuiko wędrują do JIP. W ten sposób przemieszcza się też dział R&D oraz fabryki sprzętu foto. A także serwis, z czego nie będą zadowoleni dotychczasowi użytkownicy Olympusa. Był to bowiem jedyny firmowy serwis sprzętu fotograficznego mający tak dobre, wręcz entuzjastyczne, opinie.

     Bardzo lubię (o zgrozo! prawie napisałem „lubiłem”) sprzęt Micro 4/3 Olympusa, świetnie mi się nim fotografuje. I wiem, że nie jestem w tej opinii odosobniony. Bardzo więc liczę (liczymy!), że Olympus nie wszystek umrze, a – już w innych rękach – jego dział obrazowania rozwinie skrzydła. Czy potem poleci dokładnie w tym samym kierunku co dawniej i czy w tej samej formie, trudno przewidzieć. Bo nie podejrzewam, by przeprowadzona przez firmę JIP restrukturyzacja oznaczała rozpirzenie całego biznesu, czyli rozprzedanie go po kawałku. Tak czy inaczej, marka Olympus z końcem roku zniknie z branży fotograficznej. Szkoda, wielka szkoda!


15 komentarzy:

  1. Upadek firmy istniejacej juz od lat to zawsze wina menedzerow.
    Pewno, ze M4/3 Olympusa to byly dobre aparaty, no i co z tego, skoro ludzie chca wiekszych formatow? Trzeba znac potrzeby rynku i za nimi podazac. Druga mozliwosc to tworzyc innowacyjne produkty. A tego Olympus nie robil. Na wolnym rynku musial pasc!
    I niestety podejrzewam ze moze to czekac rowniez firmy takie jak Canon czy Nikon. Beda one produkowac niewielkie ilosci sprzetu profi, amatorzy juz dawno przeszli na smartfony, a jedyne firmy ktore sie zalapaly na masowke to Leica i Zeiss :-) Ciekawe, bo bylto firmy kiedys dosc ekskuzywne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybko poszło. Mój pierwszy aparat cyfrowy to Olympus Camedia C-5000 z 2003 roku. Z czasów filmowych dobrze wspominam fotografowanie OM-2n. Kiedy zastanawiałem się nad zakupem pierwszego systemowego aparatu doby cyfrowej, silnym argumentem za Olympusem były proporcje przetwornika, ponieważ widzę kadry dosyć skondensowane, bliskie kwadratu. I podobały mi się ich niewielkie korpusy. W końcu wygrały jednak inne względy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiadomo kto przejmie firme. Po upadku Minolty Sony zrobilo duzo dobrego, moze bedzie tak z OM i PEN?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To inna sytuacja. Sony miało kasę na rozwój plus fotograficzne podstawy: wyrafinowane kompakty, Zeissa itd. Kupiło technologię i gotowy, wyrafinowany system, a potem pociągnęło temat. Z czasem zaczęło samo dyktować warunki. Jasne, to w momencie gdy Minolty w Sony już nie było.
      Natomiast JIP zamierza postawić firmę na nogi i sprzedać z zyskiem. Choć określnie "syndyk" też się - niestety - pojawia.

      Usuń
  4. Troche brak ci konsekwencji, najpierw chwalisz Olympusa, piszesz ze tobie (i nie tylko tobie) sie nim dobrze fotografuje, a potem piszesz ze powinni produkowac tanioche dla ludu. Fotografujesz jakims tanim Olympusem, z tanimi szklami?
    Taniochy w tej dziedzinie juz nikt nie kupi, ludzie maja smartfony. Teraz w aparatach fotograficznych liczy sie juz wylacznie sprzet wysokiej jakosci. Czyzbys tego nie chcial ani zauwazyc ani zaakceptowac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałem "zrezygnować z kilku najdroższych produktów" oraz "nie, nie chodzi o wypuszczanie taniej tandety", a Ty przeczytałeś "powinni produkować taniochę dla ludu". Twoje oburzenie na tę koncepcję uważam za w pełni zasadne.

      Usuń
  5. "ale czy nie lepiej było pozostać przy gamie aparatów i obiektywów dla ludzi?" - i jeszcze "Mam na myśli najbardziej wyrafinowane konstrukcje, zarówno aparatów jak i optyki." Co tu mozna zle zrozumiec? Niezaawansowane jet tanie i nikomu juz teraz nie potrzebne.
    Ja staram sie byc pragmatykiem, nie oburzam sie, a juz na ciebie na pewno nie, z twego bloga ktory czytam regularnie i go lubie czytac, wynika ze doskonale wiesz o czym piszesz i ze sprawia ci to ogromna frajde. Ja ci moge tylko podziekowac.
    Inna sprawa ze jestes profesjonalnym fotografem i inaczej patrzysz na sprzet fotograficzny niz zwykly konsument, jakim jestem ja. No, moze nie calkiem, bo ja ciagle uzywam kamery. Ale bylem na urlopie 2 tygodnie - uwierz mi prosze,tylko ja fotografowalem tu kamera a nie smartfonem. Jest to fakt, ktory musimy chyba przyjac do wiadomosci. Tobie zalezy na jakosci zdjec, wiekszosci ludzi nie. Stosunkowo duzy, ciezki sprzet jest juz teraz prawie tylko dla profesjonalistow. Tego faktu nie da sie zanegowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Aparat dla ludzi" i "aparat dla ludu" znaczy zupełnie co innego. A wyrafinowanie wcale nie oznacza, że sprzęt musi być drogi. Czasem wręcz przeciwnie, choćby gdy wyrafinowanie soczewek pozwala skonstruować kilkusoczewkowy zoom. Ale u Olympusa wyrafinowanie służyło stworzeniu aparatów i obiektywów na pokaz. Zamiast do fotografowania, czyli dla ludzi.
      Aparaty (prawie) tylko dla zawodowców? Nie, takie rozwiązanie nie ma szans. Oni co prawda nie stanowią już 1% rynku, a – powiedzmy – 10(20?)%, ale to nadal nieduża jego część. Część, na której producenci mało zarabiają. Stworzenie sprzętu pro to ogromny wysiłek i koszty, które później ledwo się zwracają, bo rozkładają się na niedużą liczbę sprzedanych sztuk. Mimo ich wysokich cen.
      Producenci zarabiają na sprzęcie klasy średniej i niskiej, sprzedawanym – w porównaniu z tym pro – na skalę wręcz masową. Czterocyfrowe Nikony, trzycyfrowe Canony, EOSy M, Sony A6xxx – bez nich nie byłoby mowy o produkcji „jedynek” Canona, Nikona D6, Sony A9 itd. One będą miały szansę istnieć wyłącznie gdy będzie się sprzedawał sprzęt amatorski. Wiadomo, że Canon czy Sony w razie potrzeby będą się mogli finansowo wesprzeć innymi działami produkcji, ale też nie wiadomo czy na dłuższą metę dadzą radę. Olympus nie dał. Ale taki Nikon, którego dział foto jest istotną częścią, w ten sposób nie podziała.
      A błędem Olympusa była chęć działania tak jak C i N. Zrobili więc E-M1X i inne tego typu cuda, na które spoglądała tylko baaardzo wąska grupa fotografujących. Takie postępowanie nie miało sensu. Panasonic stworzył ze swoich m4/3 niszę dla filmowców i jakoś to zagrało. Potem pomógł sobie małym obrazkiem, ale myślę że i bez niego dałby sobie radę. Olympus też mógł coś wymyślić. Jakaś fotografia podróżnicza, czy coś… Niby coś tam sugerował w tym kierunku, ale widać że mało przekonująco. Stąd wyszło jak wyszło.

      Usuń
    2. "Producenci zarabiają na sprzęcie klasy średniej i niskiej, sprzedawanym – w porównaniu z tym pro – na skalę wręcz masową" - i tu sie z toba w 100% zgadzam. Poczekajmy ze 2-3 lata i zobaczymy czy ten sprzet bedzie sie w konkurencji ze smartfonami jeszcze w ogole chcial sprzedawac. Bo jak sam piszesz "One będą miały szansę istnieć wyłącznie gdy będzie się sprzedawał sprzęt amatorski" Jak na razie z tych producentow tylko Sony zrozumialo o co na rynku biega. Zobacz testy ich najnowszego smartfona, chocby na Fotopolis. Ale - co ja pisze - ty przeciez te testy na pewno znasz :-)

      Usuń
    3. Zgadza się, smartfony dają sobie radę coraz lepiej. W pewnych okolicznościach potrafią przebić porządne lustrzanki. Dobrze im robi kilkuobiektywowość, choć na porządne tele trzeba jeszcze poczekać. Wycinanie fragmentu z kilkudziesięciu Mpx plus cyfrowe upiększenie czasem się sprawdza, częściej nie.
      A największą zaletą smartfonów jako aparatów fotograficznych jest fakt, że zawsze ma się je przy sobie. To nie jest sytuacja jak kiedyś, gdy kompakty konkurowały z lustrzankami. Teraz tego "kompakta" już nie trzeba kupować - jego się ma, z założenia.
      Teraz jeszcze koronawirus swoje dołożył do spadku sprzedaży aparatów, co z pewnością wzmocni tendencje, czyli szybciej doprowadzi do jakiegoś tam finału. Sam jestem ciekaw sytuacji za kilka lat. Jednak uważam, że sprzęt z wymienną optyką klasy średniej i niskiej nie zginie :-)

      Usuń
    4. Zginac nie zginie. W koncu ludzie kupuja ciagle czarne szelakowe plyty z muzyka, nie zginely tez calkiem muzyczne CD, nawet lampowe wzmacniacze da sie kupic zupelnie nowe, sa tez powozy ciagniete przez konie :-).Ale biznesu na tym raczej juz nie ma. Moim zdaniem tak bedzie tez z apratami fotograficznymi.

      Usuń
    5. Ja tam wierzę w entuzjastów fotografii. A po mojemu musi być biznes, bo inaczej padnie całość. Czyli razem z działami pro. Może nie od razu, bo Canon, Sony, czy Panas są w stanie nieść nieefektywny garb. Ale przy okazji jakiegoś sztormu na rynku, wezmą i zrzucą go w diabły.

      Usuń
  6. Sa tez entuzjasci powozow konnych :-)

    OdpowiedzUsuń