wtorek, 29 czerwca 2021

Nikon Z fc – w zupełnie starym stylu

     To nie żadne analogowe popłuczyny Fuji, czy Olympusa, a jednoznaczne nawiązanie do pięknego Nikona FM2. Zbliża się 40. rocznica jego premiery, więc powód jest oczywisty. Mi co prawda Z fc bardziej kojarzy się z wymarzonym FE2, do którego śliniłem się pod koniec lat 80-tych, ale w końcu nie kupiłem z powodu… wskazówki w wizjerze. W taki bowiem sposób ten Nikon sygnalizował wybrany czas naświetlania, a ja miałem zbyt świeże, bardzo niemiłe wspomnienia z użytkowania analogicznego w tym aspekcie Zenita TTL. Ale dzięki temu mam prostą odpowiedź na pytanie „dlaczego (wówczas) nie zostałem nikoniarzem?”. Dobra, do rzeczy: Nikon Z fc.

     Przypomina on wspomnianych staruszków ogólną formą oraz genialnie odtworzoną osłoną pryzmatu wraz z winylowym (?) jej pokryciem. Tych pokręteł na górze trochę za dużo jak na FM2, ale cóż, cyfrówka ma trochę więcej funkcji niż on. Jeszcze jedno nawiązanie, to metalowy korpus, co już mniej widać, a bardziej czuć. To jednak nadal środek stawki jeśli chodzi o ciężar. Mam na myśli stawkę APSowych bezlustrowców posiadających wizjer, bo do tej grupy zalicza się nowy Nikon. Eee… APS! Racja, niektórzy marzyli o takim małym obrazku. No, to nie tym razem! 

     Matryca liczy niecałe 21 Mpx, i nie jest stabilizowana. W informacji prasowej możemy wyczytać o seriach 11 klatek/s, filmowaniu 4K z całej szerokości matrycy, autofokusie ze śledzeniem oczu ludzi i zwierząt, zasilaniu i ładowanie aku przez USB… I to właściwie wszystko czym Nikon chwali się prezentując ten aparat. Właściwie, bo jest jeszcze jeden, dość specyficzny w Nikonach z wymienną optyką element. To obrotowy (i oczywiście dotykowy) ekran, dotychczas zarezerwowany dla lustrzanek serii D5xxx. Teraz pierwszy raz trafił do nikonowskiego bezlustrowca. Mi bardzo się ten ruch podoba.

     Do pary dla Nikona Z fc zaprojektowano dwa nowe obiektywy. Tak naprawdę, to ciekawy jest jeden: 28 mm f/2.8, czyli odpowiednik ;-) małoobrazkowego 40 mm f/4. Smiena pełną gębą! W tym szkle najbardziej liczy się obudowa, charakterystycznym moletowaniem pierścieni oraz krojem czcionki oznaczeń naśladująca manualne Nikkory sprzed czterdziestu lat. Drugi obiektyw to kompaktowy zoom 16-50 mm z kolorem obudowy dopasowanym do Z fc. Jest i trzeci Nikkor Z DX, na razie tylko zapowiedziany, ale z perspektywą premiery jeszcze w tym roku. To superzoom 18-140 mm f/3.5-6.3, swym wzornictwem słabo pasujący do nowego aparatu, niemniej bardzo potrzebny APSowym bezlustrowcom Nikona. Szkoda, że nie pojawił się już teraz, przed wakacjami.

     Nikona Z fc można kupić już dziś, choć otrzymamy go dopiero za miesiąc. Kupujemy go od razu w promocji – takie czasy!, za ciut ponad 4000 zł (z obiektywem 28 mm o tysiąc drożej), a dodatkowo jesteśmy obdarowywani rudym, skórzanym paskiem. No, tym paskiem to mnie przekonali! Choć i bez niego Nikon Z fc prezentuje się ciekawie i stylowo. Podejrzewam, że te jego cechy staną się dla potencjalnych klientów najistotniejszą zachętą do zakupu. Niemniej za znacznie potrzebniejszy ruch uważam rozbudowę szklarni Z DX. Bez tego ciężko będzie Nikonowi spopularyzować system APSowych bezluster.

2 komentarze:

  1. Ciekaw jestem jakości tego 28/2.8. Jeśli jest dobry (jak na swoje rozmiary), to jakby Nikon pokusił się o coś w stylu pełnoklatkowego Zf (na bazie choćby Z6), to bym serio go rozważył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę naleśnikowaty, więc może winietować. Co obecnie niestety jest normą. Ale tak w ogóle, to ciekawa ogniskowa, która może pasować zarówno użytkownikom FF (jako 28 mm) i tym od APSC (jako okolice 40 mm). No, tu raczej winietować nie będzie :-)

      Usuń