czwartek, 2 września 2021

Fujifilm GFX 50S II, czyli wszystko już było

     Każdy element, każdy kształt i każdy parametr nowego średnioformatowego Fuji już znamy. Znamy, gdyż producent tworząc GFX 50S II skorzystał wyłącznie z tego, co już miał na stanie. Czasem było to co najlepsze w magazynie, czasem wręcz przeciwnie. Niemniej w żadnym wypadku nie można zaprezentowanemu dziś aparatowi odmówić miana nowości. Po prostu ta nowa mieszanka cech i właściwości ma sens. No, z pewnością nie każdemu podpasuje, niemniej wygląda interesująco.

     Celem nadrzędnym było stworzenie nie tylko najtańszego średnioformatowca w linii, ale taniego na tyle, by mógł konkurować z droższymi modelami małoobrazkowymi. To co prawda dzieje się już od dawna, bo GFX 50R kupuje się za około 16000 zł. Jednak to już trzyletnia konstrukcja, więc wypadałoby ją odświeżyć. A że niecały rok temu pojawił się świetny wzorzec, czyli Fuji GFX 100S, jest z czego czerpać inwencję. Więc Fuji zaczerpnęło.

     Formę aparatu nie tyle zaczerpnęło, co wręcz skopiowało ze 100S. Są one dosłownie nie do odróżnienia. Wygląd, parametry wizjera, ekranu, sterowanie, menu… wszystko. Dwa, matryca została ustabilizowana. Trzy, stabilizacja pozwoliła na dodanie trybu wysokiej rozdzielczości 200 Mpx. Jest to jednak nadal stara matryca 50 Mpx. Nic dziwnego, miało być tanio, więc nie ma co narzekać. Szczególnie, że jakość obrazka z tego przetwornika i tak jest świetna. Gorzej, że matrycy nie doposażono w detekcję fazy, więc AF jest po staremu tylko kontrastowy. Pozostawiono też obłędną częstość zdjęć seryjnych 3 klatki/s. Pamiętam, ma być oszczędnościowo, lecz gdy modele stumegapikselowe potrafią strzelać 5 klatek/s, to te trzy klatki wyglądają trochę niepoważnie. Szczególnie, że w 50S II wbudowano ten sam co w „setki” nowszy X-Processor 4, a nie znany z „pięćdziesiątek” X-Processor Pro.

     Skoro nowy procesor nie przełożył się na szybsze serie, to może chociaż wspomaga filmowanie? Nie, nic z tego. Co prawda nikt nie liczył na pojawienie się 8K, ale 4K było oczywistą oczywistością. Ech, marzyciele! GFX 50S II potrafi kręcić w Full HD przy 30 klatkach/s. Budżetowość pełną gębą.

     Nanarzekałem się, więc dlaczego na początku napisałem że to interesujący aparat? Bo on taki jest! Pozostawienie 3 klatek/s i filmów Full HD uważam za uczciwą cenę za stworzenie prostego modelu. Przyznaję, ten kontrastowy AF już mniej mi się podoba, to jest trochę za wysoki koszt. Ogromnym pocieszeniem jest forma aparatu, z wysokorozdzielczym wizjerem, wydajnym akumulatorem, sensownym sterowaniem. W GFX 100S prezentuje się to wszystko świetnie, więc dobrze że trafiło do tańszego modelu.

     No właśnie, o ile tańszego, bo piszę o tej kwestii i piszę, a konkretów niewiele. A wygląda to tak, że sugerowaną ceną za Fuji GFX 50S II jest 19000 zł. Niby więcej niż trzeba wydać na GFX 50R, ale wiadomo, to staruszek, a poza tym porównywanie ceny sklepowej z sugerowaną jest nieuczciwe. Zobaczymy jak ta różnica będzie wyglądała pod koniec roku. Inne modele? GFX 50S kosztuje 20000 zł, GFX 100S 27000 zł, a GFX 100 53000 zł. W porównaniu z nimi nowy Fuji prezentuje się bardzo zachęcająco.

     I tak właśnie ma on wyglądać! Ma zachęcić do wejścia w system średnioformatowy, więc nie musi błyszczeć wszystkimi parametrami. Na początek jest zupełnie wystarczający. Potem, gdy klienta już się złapie, a klient poczuje bluesa i będzie chciał więcej, to mu się wciśnie coś bardziej wyrafinowanego. I rzecz jasna droższego. Na razie ma rządzić cena, a dodatkową zachętą w tym względzie jest wynoszący tylko 2000 zł koszt dołożenia do kompletu nowego zooma 35-70 mm f/4.5-5.6. Dobry ruch!

2 komentarze:

  1. Ale dzięki temu Fuji elegancko obniżyło sobie koszty produkcji. Dzięki temu cena będzie łatwiejsza do przełknięcia dla zainteresowanych pójściem w MF.
    Cena z obiektywem kitowym 21 tysiaków. Niby dużo ale u fascynatów ... może się cieszyć sporym popytem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chodziło: ulepić coś ciekawego z tego co już mamy.

      Usuń