czwartek, 16 listopada 2023

A jednak jest długa! Sigma 70-200mm F2.8 DG DN OS | Sports

     Oj, naczekaliśmy się na bezlustrową wersję tego zooma! Choć trudno było się dziwić, skoro lustrzankowy 70-200/2.8 Sport pojawił się dopiero sześć lat po inauguracji Sigma Global Vision, która miała miejsce jesienią 2012 roku. I rzutem na taśmę zdążył załapać się na „erę lustrzanek”, bo w tym samym czasie już ogłaszano Nikona Z7 i Canona EOS R.
     Teraz czekaliśmy tylko pięć lat, więc jest postęp. Wiadomo było, że obiektyw pojawi się, a sama Sigma trochę podgrzewała atmosferę zapowiadając „coś specjalnego”. Nie bardzo było wiadomo o co chodzi, a że „przeciekła” informacja o masie obiektywu rzędu 1 kg, podejrzewano / podejrzewałem konstrukcję à la Canon RF, czyli z wysuwającym się przednim członem.

     Dziś wiadomo, że nic z tego. Obiektyw ma klasyczną, „zamkniętą” konstrukcję i waży ponad 1,3 kg. Masa ta jest nieco mniejsza niż analogicznych zoomów Panasonica i Nikona, ale Sony zdążyło w międzyczasie zaprezentować drugą wersję swego 70-200/2.8, ważącą ciut ponad kilogram, a więc tyle co Canon RF.


     „Czymś specjalnym” w nowym zoomie Sigmy może być napęd autofokusa. W Sigmie dotychczas stawiano na jeden silnik, gdyż to rozwiązanie gwarantowało wyższą niezawodność. Tym razem mamy dwa. Widać, że przeważyły korzyści wynikające z możliwości ostrzenia dwiema grupami soczewek (floating lenses), dającego wyższą jakość obrazu, szczególnie przy zdjęciach z małych odległości. Widać to w danych katalogowych: minimalny dystans ostrości dla ogniskowej 70 mm to zaledwie 65 cm, a przy 200 mm jest to 100 cm. Napędem układu ustawiania ostrości są liniowe silniki HLA (High-response Linear Actuator).

     Bardzo wysoka jest deklarowana skuteczność stabilizacji – 7,5 działki czasu, choć dotyczy ona tylko dołu zakresu zooma. Sigma chwali się też nowym, jeszcze skuteczniejszym algorytmem trybu stabilizacji OS2, dedykowanym dla panoramowania.

     Zminimalizowano „oddychanie”, zapewniono wspaniałą pracę pod światło, obiektyw dobrze zabezpieczono przed pyłem i deszczem. O tym, że nowa Sigma ma dawać bardzo ostry i pozbawiony wad obraz, chyba nie trzeba wspominać. Konstrukcja jej optyki, z aż ośmioma soczewkami ze szkła o niskiej dyspersji, dużo w tym względzie obiecuje.


     Przysłona ma aż 11 listków, a można nią sterować także pierścieniem na obudowie zooma. Pierścień może klikać albo nie, i można zablokować jego ruch w pozycji A, by wartość przysłony ustawiać z aparatu.
     Jak przystało na zoom 70-200/2.8, zaprojektowano go do współpracy z telekonwerterami 1,4× i 2×, ale – co nie dziwi – tylko produkcji Sigmy. Czyli – co też nie dziwi – wyłącznie z mocowaniem L. Sorry, Sony!

     Ale czy w ogóle użytkownicy Sony zechcą sięgnąć po ten obiektyw? Pewnie tak, a powodem jest jego cena. Analogiczne zoomy Sony, Nikona, czy Canona kupuje się obecnie za około 12000 zł. Wyraźnie tańszy jest Panasonic, kosztujący trochę poniżej 10000 zł. Natomiast nową Sigmę na starcie wyceniono na zaledwie 7600 zł! Jednocześnie pamiętajmy, że porównujemy jej cenę sugerowaną z cenami konkurencji już „uklepanymi” przez rynek. Sigma ma sporą szansę jeszcze stanieć, podczas gdy konkurencja już raczej nie. Wiecie, i chyba właśnie ten aspekt prezentowanego dziś obiektywu najbardziej pasuje mi jako to „coś specjalnego”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz