Źródło: Canon |
Dwa, trzy lata temu
wydawało się, że producenci zmądrzeli i przystopowali z mnożeniem fotokomórek
przetworników obrazu. I żeśmy się ucieszyli, licząc że teraz wszystkie siły
zostaną rzucone na front zakresu dynamicznego albo do walki z szumami przy
wysokich czułościach. A tu Canon wyskoczył z dwiema matrycami, przy których
nawet jego własne, rekordowe 50 megapikseli wygląda blado. Nie mówiąc już o 42
Mpx Sony, czy też 36 Mpx Nikona.
Wczoraj pojawiły się
informacje o 250 megapikselach zamkniętych w canonowskim przetworniku APS-H. Szokujące,
prawda? Nieprawda. Bo takie zagęszczenie już od dobrych kilku lat znajdujemy w kompaktach
z matrycami 1/2,3 cala i 14 Mpx. Zaledwie 14 Mpx, bo ostatnio tej wielkości
przetworniki liczą nawet 18 albo i 20 megapikseli. Dynamika, szumy? Wiadomo,
choć Canon deklaruje niski poziom zaszumienia. A na dokładkę superszybkie
sczytywanie danych z matrycy – z 1,25 miliarda pikseli w ciągu sekundy i
możliwość fotografowania seriami 5 klatek/s. Które obiektywy są w stanie
„przenieść” te 250 Mpx? Nie wiadomo. Tak czy inaczej, Canon taką matrycę
opracował i testuje ją, choć o dalszych perspektywach na razie nic nie wiadomo.
To w odróżnieniu od
dzisiejszej nowości, czyli przetwornika o „zaledwie” 120 megapikselach. Sam
przetwornik może nawet nie jest nowością, bo o nim wróbelki ćwierkały już dość
dawno. Tyle, że teraz Canon zapowiedział umieszczenie tej matrycy w lustrzance.
Kiedy? Jeszcze nie wiadomo. Które obiektywy spełnią wymagania tej matrycy?
Trochę wiadomo. No, nie tyle „które”, a „ile”. Podobno jest ich 60 z całej gamy
96 szkieł Canona. Czyżby więc wszystkie szkła EF – bo tych jest właśnie 60. Nie
ma mowy. Chyba, że chodzi wyłącznie o możliwość ich fizycznego podpięcia do
aparatu. Ten przetwornik również ma rozmiar APS-H, a to stawia limit dyfrakcyjny
w okolicach f/2,8, w praktyce przy f/3,5-4. Lekko przymknięte, wysokiej klasy
stałki pewnie będą dawały sobie radę. Będą? Zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz