Źródło: Techart |
Techart jest jedną z wielu dalekowschodnich firm
produkujących adaptery, umożliwiające dołączenie różnorakich obiektywów do
bezlusterkowców Sony. Jedną z wielu, ale też jedną z nielicznych wyróżniających
się szczególną innowacyjnością. Wcześniej błysnęła autofokusowym adapterem do
optyki Contax G, ale to jeszcze nic w porównaniu z najnowszym jej wynalazkiem. Techart PRO Leica M –
Sony E Autofocus Adapter jest bowiem pierwszą na świecie przejściówką dodającą
autofokus do optyki manualnej.
Z nazwy wynika, że chodzi o szkła z mocowaniem
do leikowskich dalmierzowców, ale okazuje się, że nie tylko. Bagnet M został
celowo wybrany jako podstawa, ze względu na jego niedużą odległość rejestrową –
czyli dystans pomiędzy matrycą a bagnetem. Możemy więc przed opisywanym
adapterem dodać kolejny, do optyki o „dłuższym rejestrze”. A takim
charakteryzują się mocowania lustrzankowe: Leica R, Canon FD, Minolta MD,
Contax/Yashica, Olympus OM, Pentax K, M42, Canon EF, Nikon F (G). Oczywiście
Techart sprzedaje przejściówki z tych bagnetów do leikowskiego M.
Możemy więc działać w autofokusie ze szkłami, które nawet
nie myślały, że dostąpią takiego zaszczytu. Pewnie ich ceny znowu pójdą w górę,
bo rzesza chętnych poszerzy się o osoby, które nie miały ochoty ostrzyć
ręcznie. A teraz już nie muszą.
Źródło: Techart |
Adapter Techart PRO składa się z
adaptera właściwego i z podstawy, w której umieszczono elektronikę, silnik AF
oraz moduł Bluetooth. Ten potrzebny jest do wprowadzenia – poprzez smartfonową
aplikację – parametrów używanych obiektywów, co ułatwi współpracę z aparatem. Chodzi
nie tylko o informacje do Exifa, ale także pomoc wbudowanej w aparaty
stabilizacji obrazu. Na stronie Techartu chwalą się, że będzie działać „pięcioosiowa”
stabilizacja Sony, ale to niemożliwe, bo przecież dwa z owych pięciu stopni
swobody obsługuje stabilizacja optyczna obiektywu. Ale i tak nie ma co
narzekać. A, przez Bluetootha będzie można pobierać aktualizację oprogramowania
adaptera.
Ustawianie ostrości polega oczywiście na osiowym przesuwie
mocowania obiektywu do przodu i do tyłu. Zakres ruchu wynosi 4,5 mm, co w pełni
zaspokoi potrzeby optyki krótkoogniskowej z ostrością ustawioną na nieskończoność. W przypadku dłuższych optycznie
obiektywów, warto wcześniej przejechać z nieskończoności bliżej przewidywanego
dystansu ostrości, a adapter jedynie doprecyzuje ostrość. Taka procedura jest
też zalecana dla obiektywów wyposażonych w systemy soczewek pływających oraz w
przypadku optyki z wewnętrznym ogniskowaniem.
Oczywiście możemy na obiektywie ustawić inną odległość niż nieskończoność, na przykład minimalną i
wykorzystać ruchomość adaptera jako pierścień pośredni, a właściwie to nawet
mieszek makro. Niby o długości zaledwie 4,5 mm, ale to zawsze coś.
Źródło: Techart |
Jak sprawnie działa ten autofokus? Według filmów na stronie
producenta, wcale nie najgorzej. Przy fotografowaniu optyką krótkoogniskową nie
ma się do czego przyczepić, choć już przy Summicronie 90/2 trochę to trwa.
Zresztą nie ma czemu się dziwić, bo w takim obiektywie trochę szkła trzeba
ruszyć. Oficjalnie maksymalna masa podłączanych do adaptera obiektywów nie
powinna przekraczać 700 g, ale przy cięższych od 400 g zaleca się podpierać je
dłonią.
Autofokus potrafi pracować zarówno w trybie pojedynczym, jak
i ciągłym. W tym drugim wręcz podejrzanie sprawnie – tak w każdym razie wynika
z filmu na stronie producenta. Z tym, że AFC nie działa podczas filmowania.
Jeszcze jakieś ograniczenia? Tak, jedno, i to istotne.
Adapter współpracuje jedynie z nowszymi bezlusterkowcami Sony korzystającymi z
detekcji fazy, konkretnie z A7 II i A7R II. Odpadają więc wszystkie starsze, natomiast
A6300 jeszcze nie został z adapterem przetestowany.
Sprzedaż tego Techarta PRO wystartuje w marcu, ale cenę już znamy: 350 $ plus ewentualnie przejściówka do
bagnetu M za 70 $. Dużo, niedużo? Według mnie sensownie i akceptowalnie dla
tych, którym spodoba się to „uruchomienie” manualnych obiektywów. Wśród nich na pewno będą też tacy, którzy do tej pory cieszyli się z „płynnego, komfortowego ręcznego ostrzenia,
prawdziwymi metalowymi obiektywami” MD, FD, czy innymi M42. Oczywiście, pod
warunkiem, że adapter będzie funkcjonował tak dobrze jak widać na filmach. Mam
na myśli sprawność autofokusa oraz bezproblemową komunikację elektroniczną na
linii aparat – adapter. Będę śledził temat, a może nawet uda mi się
przetestować tego Techarta?
Marzyło się kiedyś o takim ustrojstwie. Ciekawe czy rzeczywiście dobrze działa. Marzenia zrealizowane. Zatem teraz poprosimy jeszcze odpowiednio wyprofilowaną wkładeczkę cyfrową do aparatów analogowych. Żeby można było z Canona 650 zrobić cyfrówkę. Idea stara, ale nadal nie weszła do użytku.
OdpowiedzUsuńTeoria spiskowa mówi, że tę ideę ktoś kupił i schował do szuflady.
UsuńIdea nadal w robocie, choć powoli. Napisało się nawet o tym swego czasu: http://fotodinoza.blogspot.com/2014/09/mashup-poaczenie-swiat-wielkiej-nocy-ze.html
Usuń(w razie uznania za zbytnie autoreklamiarstwo Szanowny Autor usunie :) )
Inni mogą to sobie nazywać autoreklamiarstwem. Ja nazywam podaniem linka do źródła informacji. Wartościowej informacji - także dlatego, że "autoreklamujący się" deklaruje autorstwo, więc gotów jest ponieść odpowiedzialność za tekst, co zdecydowanie podwyższa jego wiarygodność.
UsuńTeksty z zeszłego roku to już tak dawno, że jak nie moje ;)
UsuńNiestety nie są pierwszymi - pentax był szybciej I dawno temu. :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.pentaxforums.com/lensreviews/Pentax-Rear-Teleconverter-F-1.7x-Autofocus-Adapter.html
Racja, ale tam w środku było szkiełko, więc puryści marudzili :-) No i ten mnożnik ogniskowej...
UsuńDzięki za przypomnienie! Pozdrawiam