sobota, 20 lutego 2016

TAK! Sigma zrobiła to!

Źródło: Digital Camera info
     Bomba wybuchła wczoraj, ale jej lont palił się już od tygodnia. Od czasu, gdy austriacki oddział Sigmy puścił farbę i opublikował cień nowego obiektywu. Cień plus skromne wyjaśnienie, że to będzie jasne i ostre szkło. Niektórzy uznali to za zwykłe austriackie gadanie, inni zaczęli analizować o jaki obiektyw może chodzić. Długość, kształt i obecność stopki statywowej sugerowały, że to raczej nie stałka, a zoom. Ale jaki? Pełnoklatkowy 85-135/2? A może uzupełnienie APSowego 18-35/1,8? Na 35-85/1,8 za krótki… 35-100/1,8 albo 50-135/1,8 – byłoby pięknie, ale w takie zakresy ogniskowych to nawet najwięksi optymiści nie wierzą. Jeszcze nie wierzą.

Tak wygląda "cień" obiektywu
zaprezentowany tydzień
wcześniej. Kontury zgadzają się
z tym, co widać na zdjęciu, więc
raczej nie chodzi o kolejny
obiektyw-niespodziankę.
     Wczoraj okazało się co to za ptaszek. Na razie jeszcze nieoficjalnie, ale przeciek wygląda w pełni wiarygodnie. To rzeczywiście APSowy i rzeczywiście zoom: 50-100/1,8 DC Art. No, pięknie! Uzupełnienie go z dołu sigmowskim 18-35/1,8 albo Tokiną 14-20/2 i poparcie Nikonem D500 / D7200, czy też Canonem 7D II / 80D, daje porządny reporterski zestaw sprzętu.
     Co siedzi w tym zoomie? Aż 21 soczewek w tym 7 (siedem!) niskodyspersyjnych i nowego typu ultradźwiękowy silnik autofokusa. Obiektyw ma wewnętrzne zarówno ogniskowanie, jak i zoomowanie. Stabilizacji brak, a o uszczelnieniach ani słowa, więc chyba rzeczywiście ich nie ma – jak przystało na serię Art. Przewidywane mocowania to klasyczne Canon, Nikon i Sigma. Premiera sklepowa planowana jest na kwiecień, a oficjalnie obiektyw pewnie objawi się już za kilka dni, podczas targów CP+.
     Ale ochy i achy nieco cichną gdy wiwatujący na cześć tego zooma przyjrzą się jego parametrom. Może jeszcze nie cenie, choć ta ma plasować się na wysokim poziomie 1500 $. Chodzi o gabaryty i masę. Długość 170 mm, a więc tylko ciut mniej niż pełnoklatkowych 70-200/2,8. Masa 1,5 kg, czyli już tyle samo co one. Średnica? 94 mm, a mocowanie filtrów 82 mm! No, o czymś takim tamte nawet nie słyszały.
     Nowe szkiełko okazuje się więc wielkim, ciężkim i drogim klocem  zdecydowanie godnym rozwinięciem 50-150/2,8 DC OS. Nie wątpię, że również pod względem jakości obrazka. Tak czy inaczej, ogromne brawa dla Sigmy, bo skonstruowanie takiego zooma to naprawdę osiągnięcie. Ale muszę się przyznać, że im dłużej patrzę na te wymiary, ciężar i cenę, to nabieram coraz większej ochoty na założenie do aparatu „setki” f/2 albo jakiegoś 85/1,8.

7 komentarzy:

  1. Ładnie już 50-150/2,8 wydaje się duża ;) Chętnie zobaczę porównanie na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale która 50-150/2,8? OS nie tylko wydaje się duża - ona jest ogromna. Ma przecież wymiary 70-200/2,8. A niestabilizowana staruszka była malutka i zgrabniutka.

      Usuń
  2. Sigma odpala coraz większe bomby. Ciekawy jestem jak to wszystko się sprzedaje, bo wrażenie jest takie, że nowe obiektywy (wszystkich producentów, ale Sigmy i Tamrona w szczególności) co prawda są wspaniałe ale coraz droższe. Po premierze takiego stabilizowanego Tamrona 85/1,8 VC odpowiadający mu ogniskową Canon 85/1,8 wygląda jak obiektyw "firmy trzeciej". Jakoś tak role się dziwnie poodwracały.
    A co do filtra 82mm to Sigma już kilkanaście lat temu wywołała oburzenie takim rozmiarem w 20/1,8 EX. No cóż- lepsze 82mm niż wcale. Na ostatnie rekordowe obiektywy Sigmy (20/1,4) filtrów w odpowiednim rozmiarze już nie robią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej strony- pewnie nie ma innej dobrej polityki jak tylko wypuszczać jak najbardziej zaawansowane szkła. W kurczącym się sektorze lustrzanek amatorzy odpadają do bezlusterkowców, albo korzystają ze swoich smartfonów, zostają tylko profi. Wszystkie tegoroczne World Press Foty zostały strzelone lustrzankami, w 90% Canonem lub Nikonem. Profesjonaliści to chyba jedyny segment stały na rynku lustrzanek, więc co mogą ci biedni producenci- nic tylko zakasać rękawy i wypuszczać jakieś ekstrema, które skuszą profesjonałów.

      Usuń
    2. Kundle rzeczywiście są coraz droższe, ale i oryginały drożeją. Przy czym te drugie niekoniecznie są coraz lepsze - vide Nikkor 24-70 VR. A Sigma i Tamron coraz częściej zachwycają jakością. Jeszcze kilka lat, a role naprawdę mogą się odwrócić. Nikt nie będzie chciał kupować obiektywów Canona, czy Nikona, bo lepiej wybrać tańszy i lepszy produkt firmy specjalizującej się w obiektywach, a nie takiej, co musi sobie dorabiać produkcją aparatów, lornetek, kopiarek... :-)
      Sigma potrafiłaby zmieścić się w 20/1,4 w rozmiarze 95, a może i 82 mm, ale pewnie się to jej nie opłacało. Założenie, że przednia soczewka jest płaska, skomplikowałoby resztę obiektywu i dołożyło kłopotów konstruktorom.
      A w tej statystyce z World Press mocno uderzyło mnie, że ponad 10% nagrodzonych zdjęć zostało wykonanych takimi zabytkami jak D700 i 5D2.

      Usuń
    3. No cóż. A czegoż więcej trzeba do dobrego zdjęcia niż jakiegoś aparatu z jakimś obiektywem...
      Jako (od niedawna) posiadacza 5D Mk1 taki 5D2 to dla mnie nówka nieśmigana.

      Usuń
  3. Jak zawodowcowi korpus pasuje, to go zajeżdża na śmierć. A potem może kupuje kolejny identyczny używany, bo przecież taki D700 do tej pory nie ma następcy. Ale już niezamienienie 5D2 na 5D3 trochę dziwi. Ale cóż, skoro staruszek dobrze się sprawdza, to po co kombinować...

    OdpowiedzUsuń