poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Moim okiem: Raport sprzętowy znad polskiego morza

     Czym się tam w tym roku fotografuje? Byłem, więc się przyjrzałem. Trochę się zdziwiłem, trochę spraw zrozumiałem, trochę się pośmiałem. Ale po kolei.
     Czego nie widać nad Bałtykiem? Oczywiście aparatów jak na zdjęciu w nagłówku. Kieszonkowe kompakty wymarły niemal doszczętnie, oczywiście zastąpione przez wszechobecne smartfony. Choć akurat owo Fuji takim zwykłym kieszonkowcem nie jest, gdyż F770 poza niepozorną powierzchownością dysponuje też obiektywem 25-500 mm i RAWami. Ale tak czy inaczej, takich maleństw – mniej i bardziej wyrafinowanych, widać mało. A jaka klasa aparatów króluje?

     Ja bym nie zgadł. Duże kompakty z superzoomami! Głównie Nikony i Sony, choć przewijało się też trochę Panasoniców. Canon w ilościach śladowych. Dopiero teraz zrozumiałem skąd u mnie na blogu tak dużą popularnością cieszą się testy tego typu aparatów. Nad naszym morzem widać było jak na dłoni, że one po prostu są bardzo popularne. Do kieszeni smartfon, do poważniejszych zdjęć bridge / hybryda / superzoom (jakkolwiek chcemy te cyfrówki nazywać) – taka jest teraz tendencja. Całkiem sporo jest też lustrzanek, zdecydowanie tych prostszych. W tej klasie sprzętu ilościowo królują Nikony. Bezlusterkowce? Baaardzo skromnie. Olympusy przemykały się pojedynczo, więcej widać było Sony. Nie spodziewałem się, że tak ostatnio popularyzowana grupa cyfrówek, jest tak mało widoczna.

     Największe zdziwienie? Nie dotyczyło ono aparatów, ale było bardzo miłe. Mnóstwo statywów! I to nie tylko wieczorem na plaży podczas obowiązkowego fotografowania zachodu słońca. Po prostu wszędzie i o każdej porze dnia spotykało się ludzi z plecakiem / torbą i statywem na ramieniu. Gdy ich widziałem podczas fotografowania, byli to przeważnie „lustrzankowcy”, choć dużych kompaktów na statywach wcale nie było o wiele mniej. Widać, że świadomość fotograficzna rośnie.

     A z czego najbardziej się pośmiałem? No, nie tyle z czego, a z kogo. Z gościa, który dysponował najpoważniejszym sprzętem jaki widziałem podczas dwóch tygodni wakacji. Aparatem był jakiś duży Canon, najprawdopodobniej któraś „jedynka”. Ale już co do obiektywu wątpliwości nie miałem: 200/2. Istotą był jednak nie sprzęt, a samo fotografowanie. Niby normalka: zdjęcia kilkuosobowej rodziny na plaży. Nie, nie zdjęcia: sesja zdjęciowa. Czyli ustawianie, dyrygowanie, popędzanie. Wszystko to wobec ludzi, którzy mieli ochotę jedynie się poopalać, a dzieci liczyły na zabawę w piasku. Nic z tego! Fotografowanie ważniejsze. A gdy do tego celu używa się dwusetki, to się foci z co najmniej kilkunastu metrów, więc nie obywa się bez pokrzykiwania i wymachiwania. No i zmiana kąta spojrzenia o dziesięć stopni to nie głupie dwa kroczki, a miotanie się pomiędzy parawanami lub wbieganie do wody. Na dokładkę widać było, że rodzina fotografa była do takich sytuacji przyzwyczajona, więc – no, może nie olewała gościa, ale wyraźnie stosowała bierny opór. Kontrast był potężny: z jednej strony profesjonalnie (naprawdę!) zachowujący się fotograf, z drugiej ogólny plażowy luz i mający fotografa w nosie „modele”. Jednym słowem, urozmaicenie upalnego dnia nad wodą znacznie milsze i bardziej interesujące niż kolejna motolotnia ciągnąca reklamę supergluta.  

5 komentarzy:

  1. Ciekawa relacja. Miło wiedzieć, że poza januszami zachwycającymi się swoimi smartfonami, świadomość fotograficzna rośnie. oby tak dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janusz, który wie co robi, zrobi smartfonem lepsze zdjęcie, niż Ty swoją dziewięćsześćsetką... Ocenianie ludzi po sprzęcie, jakiego używają jest megasłabe.

      Usuń
  2. Jesli masz Canona to dostrzegasz ludzi z Canonami...jesli Nikona to z Niko...i tak dalej. Bedac w Łebie zauważyłem że duzo ludzi kupuje aparaty"by mieć" nie by robic foty. No bo widac ze A7II a gosc na auto macie pstryka...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kieszonkowe kompakty wymarły niemal doszczętnie.

    Niestety Canon ubił już dawno swoją budżetową serie PowerShot.

    Bo co kiedyś oferowały ? Zoom 3x-4x Brak szerokiego kąta aż 35mm, dziś lepiej: tani nikon i ~26mm i prawie tele ale to już ich zmierzch ;) także optyczny przy na końcu ~f6 .

    Zoomy już od 550+ stąd ich duża ilość.

    Bezlusterkowiec za mały na plaże, lepszy błyszczący nowy telefon. Poziom 1500+ to już lustra się znajdą z dwoma kitami ;).

    Widać, że świadomość fotograficzna rośnie. Ile te "zoomy" mają na końcu f5.~6. i +1000mm ? Dla niskiego ISO bez statywu bez ciężko chyba już w pochmurny dzień nie poruszyć zdjęcia a co dopiero zachód słońca ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problemem obecnych kompaktów jest brak w nich klasy średniej. Czyli modeli kosztujących sensowne dla totalnego amatora pieniądze, a w których postawiono na jeden choćby Porządny element. Na przykład jasny obiektyw. Niech sobie ma on nawet skromny zakres ogniskowych, a matryca pozostanie typową 1/2,3". Albo 1-calowa matryca bez szarpania się na długaśnego zooma lub kieszonkowość. Ale nie, producenci muszą iść na całość, stąd efektowne katalogowo konstrukcje, które albo pracują marnie albo są bardzo drogie.
      A tych statywów było o wiele więcej, niż by wynikało z samego tylko fotografowania 1000 mm i zachodów słońca. Ludzie zaczynają rozumieć, że statyw może być pożyteczniejszy niż ISO 3200 lub stabilizacja.

      Usuń