Źródło: Nikon |
Już byliśmy w ogródku, już się witaliśmy z gąskami… i klapa!
Nikon ogłosił, że gąski, choć zapowiedziane oficjalnie już niemal rok temu, nie
objawią się w realu. Gąski były, znaczy miały być, trzy: DL18-50, DL24-85 i
DL24-500. Trzy jednocalowe kompakty wyposażone w wielce ciekawe obiektywy,
odpowiedniki małoobrazkowych 18-50 mm f/1.8-2.8, 24-85 mm f/1.8-2.8 i 24-500 mm
f/2.8-5.6.
Wszystkie trzy bardzo ciekawe, szczególnie pierwszy z nich.
Tak szerokiego obiektywu nie miał dotychczas żaden kompakt, a w tym wypadku
optyka byłaby bardzo jasna, do tego wsparta jednocalową matrycą. Z kolei
DL24-85 mógłby się stać konkurentem dla dotychczasowych władców segmentu, czyli
rodziny Sony RX100. Natomiast DL24-500 miał szansę powalczyć z Sony RX10 III i
Panasonikiem FZ2000. Do tego wszystkie one wyposażone były (przepraszam: miały
być) w świetny autofokus wzięty z Nikonów 1.
Niestety, nic z tego. Nie będzie konkurencji, nie będzie
walki, nie będzie zdobywania rynku. Opublikowane dziś oficjalne oświadczenie firmy
mówi o nieopłacalności przedsięwzięcia, związanej z wyższymi niż spodziewane
kosztami produkcji aparatów oraz tendencji spadkowej w sprzedaży cyfrówek.
Pierwsza z przyczyn nie budzi u mnie zastrzeżeń, gdyż dochodziły
słuchy o problemach z dopracowaniem procesora obrazu i jego oprogramowania.
Jednak prognozowane problemy ze sprzedażą tych aparatów zupełnie do mnie nie
przemawiają. To nie miały być kompakty jakich mnóstwo widzimy w sklepach. To przecież
modne obecnie cyfrówki z dużymi matrycami – dwie kieszonkowe, jedna z jeszcze
modniejszym superzoomem. Do tego, DL18-50 nie miałby żadnego konkurenta, a za
jego zakres zooma i światło fotografowie byliby gotowi płacić sporą kasę i
jeszcze całować Nikona w rękę.
Nie rozumiem decyzji Nikona. No, chyba że z jego finansami
jest już tak źle, że rezygnuje z przedsięwzięć bez 100-procentowej pewności
powodzenia. Obym się mylił!
Niestety, ze stratą dla fotografów, ale Nikon prawdopodobnie ma rację (ekonomiczną) rezygnując z tych modeli. Wydaje mi się, że mimo zalet nie sprzedawałyby się wystarczająco dobrze. Skierowane byłyby do elitarnego grona i niezbyt tanie. Elitarne grono kieruje się ewidentnie ku "dalmierzowym bezlusterkowcom", a odwraca od kompaktów. To znaczy nie jest zbyt chętne na wydawanie na taki kompakt pieniędzy. Bo że się podoba, to jedna sprawa, ale stąd do sięgania po portfel jeszcze daleko.
OdpowiedzUsuńBo ja wiem? Nikon na pewno nie zrobił tego ruchu zupełnie bezpodstawnie. W końcu to potężna utrata wizerunku, zwłaszcza z japońskiego punktu widzenia. Bezlusterkowce, ok, po nie sięga elita, ale do nich nie ma szerokiej, jasnej i zgrabnej optyki - jest albo ciemna, albo wielka. A tu mamy 18/1.8 do kieszeni. Znam kilka osób związanych sprzętowo i emocjonalnie z zupełnie innymi systemami i firmami, które sobie ostrzyły zęby na tego DL18-50. Ale racja, że DL24-85 nie miałby łatwo przy RX100. Może i dla DL24-500 ludzie z Nikona nie widzieli wyraźnej przyszłości, więc wycięli całą rodzinę. Bo oczywiste, że dla (sukcesu) samego DL18-50 nie warto rozkręcać produkcji.
UsuńRzecz trochę wyjaśnia następny dzisiejszy komunikat Nikona, o którym nie wiedziałem pisząc ten artykuł.