Źródło: Sony |
Wbrew oczekiwaniom niektórych, zaprezentowana dziś najnowsza
„dziewiątka” Sony nie poszła w miliard pikseli matrycy, a w miliard klatek na
sekundę. Przetwornik, ma zaledwie 24 mln pikseli, ale to pionierska w pełnej klatce
konstrukcja „stacked CMOS”, czyli z elektroniką całkowicie schowaną za
elementami światłoczułymi. Stąd większa powierzchnia z której zbierane jest
światło, czego zalety są oczywiste. A klatek na sekundę mamy w seriach aż 20. Przy
tym seria może liczyć dobrze ponad 200 RAWów albo półtora raza tyle JPEGów.
Domyślam się, że po zmniejszeniu częstości serii, ich długość może być
ograniczona wyłącznie pojemnością karty. Gniazda kart SD są oczywiście dwa, oba
trzymają standard UHS-II. Ważne, że podczas zdjęć seryjnych obraz w wizjerze
nie ginie nawet na mikrosekundę.
Wizjer trzyma poziom także pod względem
rozdzielczości (1280 × 960), częstości odświeżania (120 razy/s) i powiększenia
(0,78×). Ekran jest odchylany, a na dokładkę obsługiwany dotykowo. To już (dopiero
J)
drugie, po A6500, Sony, w którym jednocześnie mamy wizjer i touchscreen.
Źródło: Sony |
Matryca oczywiście jest
stabilizowana (skuteczność 5 działek czasu), a w eliminacji drgań i hałasu
pomaga elektroniczna migawka potrafiąca odmierzyć nawet 1/32000. I podobno mocno
ograniczono efekt rolling shutter. Czujniki
detekcji fazy pokrywają ponad 90% powierzchni kadru, a szybkość ciągłego
autofokusa wzrosła o 25% w stosunku do tej z A7R II. Według Sony ma to
wystarczyć do ciągłego utrzymywania ostrości na obiektach w ruchu nawet przy 20
klatkach/s.
Nowy akumulator NP-FZ100 ma pojemność ponaddwukrotnie większą niż
dotychczasowe NP-FW50, a do A9 zaprojektowano aż trzy różne gripy mieszczące
dodatkowe akumulatory. Widać, nowy aparat lubi sobie pociągnąć prądu…
Filmowaniem Sony niezbyt się tu chwali, choć 4K z odczytem z
całego kadru oczywiście jest, podobnie jak 120 klatek/s w Full HD.
Cena? 4500 USD, czyli po przetłumaczeniu na polski wyjdzie
ponad 20 tysięcy złotych. Dużo, choć to i tak mniej, niż wynosiły ostatnio premierowe
ceny topowych reporterskich Nikonów i Canonów. Ważniejsze jednak, czy „dziewiątka”
dorówna im w prawdziwej reporterskiej robocie.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńŚledzę Pana blog, cenię sobie bardzo Pana wiedzę. Szukałem u Pana testu obiektywu, który mnie interesuje. To ten: www.euro.com.pl/obiektywy/tamron-af-70-200-mm-f-2-8-di-ld-if-macro-nikon.bhtml
Czy poleci mi go Pan do Nikona D7200?
Z góry dziękuję i pozdrawiam,
Karol Jagodziński
Jeśli stabilizacja niepotrzebna, to ten Tamron jest bardzo dobrą propozycją. Osobiście wolę jego, niz analogiczną Sigmę. Na rynku jest sporo używek i można za nieduże pieniądze znależć egzemplarz w stanie bdb. Ale jeśli mam być szczery, polecałbym pierwszą wersją stabilizowaną - tę, którą przetestowałem w lutym tego roku. Obiektyw droższy, ale daje lepszy obrazek. Używany w dobrym stanie da się kupić za 3000 zł.
Usuń