środa, 6 listopada 2019

Drugi – zaliczony, czyli SIGMA Art 24-70mm F2.8 DG DN

Źródło: Sigma
     Stałka, stałka, stałka… I jeszcze jedna. A potem następne dwie. Tak wyglądały premiery nowych obiektywów Sigmy w pierwszej połowie roku. Nudno. Nie to, że szkła były nieciekawe. Skądże! Jednak nie dość, że same stałki, to jedna w drugą były przeróbkami obiektywów lustrzankowych na bagnet L. Potem wreszcie coś się ruszyło, bo objawił się kompaktowy standard 45 mm f/2,8 noszący oznaczenia DG oraz DN. Co znaczy, że to pełna klatka zaprojektowana specjalnie dla bezlustrowców. Potem było znacznie ciekawiej, choć nadal stałoogniskowo: rekordowa 35 mm f/1.2 DG DN. I trzecia premiera z tego samego letniego dnia: superszeroki zoom 14-24 mm f/2.8 też DG DN, też Art i też z mocowaniami L oraz FE. Wreszcie pierwszy natywny bezlustrowy zoom, a nie lustrzankowe szkło z „przyspawanym” adapterem MC-11.

Źródło: Sigma
     Sigma zafundowała nam jednak aż cztery miesiące oczekiwania na kolejną premierę. I warto było czekać, gdyż jest to znowu zoom f/2.8, tym razem standardowy. Oczywiście zakwalifikowany do rodziny obiektywów Art, bo jakże by inaczej!
     Czego po nim oczekiwałem? Bazując na doświadczeniach z zooma UWA, spodziewałem się że wersja bezlustrowa będzie mniejsza i lżejsza. Lżejsza, owszem jest, i to wyraźnie: 835 g wobec 1020 g modelu lustrzankowego. Ale wymiarowo już nie tak pięknie: średnica obudowy to identyczne 88 mm, a filtry mają takie samo mocowanie 82 mm. To może chociaż DN jest krótszy? Nie, a wręcz przeciwnie: 123 mm przy 108 mm wersji DG. Soczewek jest tyle samo, czyli 19, ale tworzą one całkiem inną konstrukcję, z inną liczbą grup soczewek i inną liczbą szlachetnych elementów optycznych. Mamy tu aż sześć „prawie fluorytowych” soczewek FLD, dwie SLD i trzy asferyczne. Z 9 do 11 urosła liczba listków przysłony i pojawiła się nowa odmiana powłok przeciwodblaskowych Nano Porous Coating

Źródło: Sigma
     A, i coś znikło. System stabilizacji obrazu OS, rzecz jasna. I słusznie, gdyż w tym zakresie ogniskowych wystarczająco dobrze będą dawać sobie radę stabilizacje matryc Sony i Panasoniców. Bo to właśnie dla nich przeznaczone jest nowe szkło. O wersjach dla Nikonów Z i Canonów R na razie nie ma mowy. Co nie znaczy, że za miesiąc (albo może dopiero za rok) Sigma rzuci się na kolejne kawałki tortu.

     Jeszcze nie znamy daty sklepowej premiery nowego zooma ani jego ceny. Liczę, że w tym drugim aspekcie Sigma nie zaszaleje. W odróżnieniu od jakości optycznej, czego szczerze jej życzę. No, i teraz czekamy już tylko na Arta 70-200/2.8 DG DN. Chyba, że Sigma zamiast tej klasyki zaproponuje coś bardziej oryginalnego. Co wcale nie jest takie niemożliwe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz