Źródło: Panasonic |
Przed weekendem powtarzałem plotki o nowo zapowiadanym
Panasonicu, a one – co mnie cieszy – potwierdziły się. Lumix G7 wygląda tak kanciasto
jak miał wyglądać i ma to co powinien – według plotek – posiadać.
Ten wygląd. Ech, czy to jeszcze Panasonic, czy już Olympus OM-D? Tak czy inaczej, zmiana wizerunku jest potężna.
G7 może nie jest tak filmowym zwierzem jak GH4, ale dano mu rozdzielczość 4K i nie wycięto choćby takiego drobiazgu jak wejście mikrofonu. Niejako wykorzystując tryb 4K, dołożono tryby zdjęć seryjnych z częstością 30 klatek/s, w rozdzielczości 8 Mpx. No, określenie „seria” może być trochę mylące, bo może ona trwać nawet 30 minut (!) – jeśli oczywiście starczy miejsca na karcie pamięci (UHS-II). Ciekawostką jest funkcja Pre-burst, w której aparat naświetla serie już podczas połowicznego wciśnięcia spustu migawki i zapamiętuje 30 ujęć sprzed naciśnięcia całkowitego i 30 naświetlonych po nim.
Ten wygląd. Ech, czy to jeszcze Panasonic, czy już Olympus OM-D? Tak czy inaczej, zmiana wizerunku jest potężna.
G7 może nie jest tak filmowym zwierzem jak GH4, ale dano mu rozdzielczość 4K i nie wycięto choćby takiego drobiazgu jak wejście mikrofonu. Niejako wykorzystując tryb 4K, dołożono tryby zdjęć seryjnych z częstością 30 klatek/s, w rozdzielczości 8 Mpx. No, określenie „seria” może być trochę mylące, bo może ona trwać nawet 30 minut (!) – jeśli oczywiście starczy miejsca na karcie pamięci (UHS-II). Ciekawostką jest funkcja Pre-burst, w której aparat naświetla serie już podczas połowicznego wciśnięcia spustu migawki i zapamiętuje 30 ujęć sprzed naciśnięcia całkowitego i 30 naświetlonych po nim.
Źródło: Panasonic |
Panasonic G7 wykorzystuje matrycę znaną już z
Lumixa GF7 oraz 4-rdzeniowy procesor. Wizjer to nowa OLED-owa konstrukcja o
rozdzielczości 2,36 mln punktów i przyzwoitym powiększeniu 0,7×. Dotykowy ekran
zamocowany jest na „pełnym” przegubie. Technologia DFD usprawnia ciągły
autofokus na tyle, by można było fotografować obiekty w ruchu seriami 6
klatek/s. Bez AFC mamy 8 klatek/s. Co ciekawego proponuje nam jeszcze G7? Migawkę
elektroniczną z czasami do 1/16000 s, Wi-Fi i miłą dla portfela cenę. Na razie znamy
tylko amerykańską – $799,99 z podstawowym zoomem 14-42 mm. Jeśli zostanie ona
„przetłumaczona” na złote tak samo jak w przypadku ogłoszonego rano Fuji X-T10,
to katalogowo Lumix będzie wart 3399 zł. Podejrzewam, że tak dobrze nie będzie,
ale bardzo chciałbym się mylić. Ale bez względu na cenę, Lumix G7 jawi się jako
kolejny, bardzo ciekawy bezlusterkowiec klasy średniej. Przed wakacjami dojdzie
w sklepach do ostrej rywalizacji pomiędzy nim, Fuji X-T10 i Olympusem E-M10,
który jest sprzedawany z dużym cashbackiem. A jeśli jeszcze Sony coś wrzuci na
rynek… będzie się działo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz