sobota, 24 września 2016

„Macro Stick”, czyli Laowa 24 mm f/14

Źródło: Photo Rumors
     Venus Optics, czyli producent optyki marki Laowa od samego początku swego istnienia zadziwia nas fikuśnymi obiektywami. Niby wiem, że każda ich premiera ma prawo powodować mniejszy lub większy opad szczęki. Ale jestem też przekonany, że po 15 mm Shift, 60 mm Macro 2:1 i portretowej 105 mm STF, już się na tę szczękową przypadłość uodporniłem. Nic z tego, bo przy kolejnej premierze okazuje się, że wcale nie – szczęka znowu wisi.


     
Źródło: Photo Rumors
     Tym razem opadła mi nisko, bardzo nisko! Na Photokinie objawił się prototyp kolejnej makrówki, tym razem krótkoogniskowej, bo zaledwie 24 mm. Obiektyw kryje pełną klatkę, ma być produkowany z mocowaniami EF oraz F i pozwala uzyskać skalę odwzorowania 2:1, ale to wszystko nie dziwi. Nie bardzo też dziwi nieduży maksymalny otwór względny f/14 i dopuszczalne przymknięcie przysłony f/40. Czyli już wiemy, że obiektyw będzie malutki. No tak, jest malutki, ale tylko jeśli weźmiemy pod uwagę jego średnicę. Bo już długość… o, tę wypada mierzyć w metrach, a nie w milimetrach. Widzicie to na zdjęciach: pół metra jak obszył, może nawet 60 cm? Stąd nie bardzo wiem, skąd się wziął minimalny dystans ostrzenia 0,458 m. 

Źródło: Photo Rumors
     Może w wypadku tego obiektywu liczy się go od przodu obudowy, a nie od płaszczyzny matrycy? To miałoby sens, gdyż ten obiektyw celowo został zaprojektowany w tak niezwykłej formie. Po to, by nie straszyć wszelakich drobnych żyjątek, które typowym sprzętem makro fotografuje się z bardzo małej odległości. A w przypadku tej Laowy duży aparat i człowiek pozostają daleko, a zbliża się do nich wyłącznie czubek obiektywu. Jeśli na pół metra, to wspaniale, jeśli na kilka milimetrów, to już mniej cudownie. A może taka mikro końcówka wcale nie straszy robali i innych maleństw? Ale ja tam się nie znam, niech już one same się wypowiedzą. 

2 komentarze: